Następnego dnia obudziłam się około godziny 9.30. Rozejrzałam się po mieszkaniu. Zwlekłam się z kanapy po czym weszłam do sypialni Michała, na łóżku leżał Michał razem z Igorem, spali. Uśmiechnęłam się patrząc na nich. Przykryłam ich kołdrą i wyszłam z sypialni, zamykając za sobą drzwi. Weszłam do kuchni,napiłam się soku. Spojrzałam przez okno, stałam tyłem. Po chwili ktoś objął mnie od tyłu i ucałował moje opalone ramię. Odwróciłam się przodem do Michała po czym zawiesiłam ręce na jego szyi i uniosłam się na palcach.
- Dzień dobry kochanie. Powiedział z uśmiechem patrząc na mnie.
- No dzień dobry. Wiesz jak ty uroczo wyglądałeś z Igorem. Uśmiechnęłam się do niego.
- Zapewne... Zaśmiał się po czym złożył na moich ustach delikatny pocałunek.
- Przebiorę się. Powiedziałam między pocałunkami.
Musnęłam jeszcze delikatnie jego usta i weszłam do łazienki, przebrałam się, rozpuściłam włosy. Przeczesałam ręką włosy i spięłam je w koński ogon. Wyszłam z łazienki, oddałam Michałowi koszulkę i się uśmiechnęłam do niego. Kubiak puścił do mnie oczko, wziął ode mnie koszulkę którą położył na kanapie i podszedł do mnie bliżej. Przytuliłam się do niego, głowę położyłam na jego torsie i się uśmiechnęłam. Michał spojrzał na mnie i odwzajemnił ten gest.
- Kocham cię, wiesz? Powiedział uśmiechając się do mnie.
- Wiesz co? Powiem ci że pierwszy raz to od ciebie słyszę i bardzo mnie to ucieszyło.
- No wiesz... Teraz ja bym chciał usłyszeć to samo.
- Kocham cię. Szepnęłam mu na ucho po czym posłałam mu delikatny a zarazem uroczy uśmiech.
Michał pogładził kciukiem mój policzek. Musnął delikatnie moje czoło, nos i usta, tworzył delikatny pocałunek. Przerwał nam płacz Igora. Westchnęłam po czym odsunęłam się od niego. Weszłam do sypialni po czym usiadłam na łóżku.
- Dzień dobry kochanie. Powiedziałam z uśmiechem biorąc synka na ręce.
Igor zaklaskał w rączki i się uśmiechnął. Od razu się uspokoił. Nakarmiłam go. Wyszłam z sypialni Michała.
- My już pójdziemy. Za godzinę mam trening. Westchnęłam cicho.
- Yhm. Szkoda. Ale i tak muszę coś załatwić, to co powiesz abyśmy się wieczorem spotkali.
- Jak najbardziej. W takim razie do wieczora. Pa.
Ucałowałam jego policzek i wyszłam z jego mieszkania trzymając synka na rękach. Po chwili byłam już w domu. Wyciągnęłam klucze z torebki i otworzyłam drzwi, weszłam do środka. Na kanapie leżał Paul. Trzasnęłam dość mocno drzwiami po czym się cicho zaśmiałam a Lotman się obudził.
- Porąbało cię? Ludzie chcą jeszcze spać!
- Ojj jak mi przykro. Zajmiesz się Igorem. A ja uciekam zaraz na trening.
- Co? Znowu? Głowa mnie boli, daj mi spokój.
- Popiło się wczoraj tak? Więc okej okej. Igora bym przy tobie nie zostawiła jak jesteś w takim stanie.
Paul kiwnął tylko ręką. Poszłam do siebie. Posadziłam Igora do łóżeczka. Włożyłam strój do torby. Igora położyłam do wózka i wyszłam z pokoju. Wyszłam z domu zamykając go. Udałam się w kierunku domu Oli, u której byłam po dziesięciu minutach. Zadzwoniłam i czekałam aż otworzy. Po chwili Aleksandra zjawiła się przede mną. Uśmiechnęła się i puściła mi oczko.
- Czeeść. Wiesz jak cię kocham, tak?
- Nie słodź mi tu. Daj mi małego i uciekaj na ten trening.
- Jak ty mnie dobrze znasz. Dziękuuuję.
Ucałowałam jej policzek, pocałowałam Igora w policzek i ruszyłam w kierunku hali. Byłam na miejscu po piętnastu minutach. W drzwiach wpadłam na trenera.
- Przepraszam.
Uśmiechnęłam się ukazując szereg śnieżno-białych zębów.
- Milena... Dobra, idź się przebrać i pogoń dziewczyny zaraz zaczynamy.
- Tak jest trenerze! Powiedziałam rozbawiona po czym weszłam do szatni gdzie paradowały dziewczyny w samej bieliźnie.
- Aaaa !! Krzyknęła Weronika zakrywając się rękoma.
- Spokojnie, to tylko ja. Odparłam z rozbawieniem.
Szybko się przebrałam, i razem z resztą dziewczyn weszłam na salę gdzie czekał na nas nasz trener z jakimś mężczyzną. Wymieniłyśmy się z dziewczynami spojrzeniem, typu " kto to jest, czego tu chce? ". Stanęłyśmy jedna obok drugiej, ja na " czele ", ponieważ byłam kapitanką. Chociaż nie wiem dlaczego akurat ja, przecież wszystkie dziewczyny są na prawdę dobre w tym. Ale tak chyba musiało być? Trener spojrzał na nas z uśmiechem po czym zaczął swój wykład.
- To tak... Jesteście pewnie ciekawe kim jest ten...
- Jestem trenerem Atomu Trefl Sopot. Wtrącił się mężczyzna. - Nazywam się Jerzy Matlak.
Spojrzałam tylko na naszego trenera, który z uwagą przyglądał się każdej z nas.
- Do czego pan zmierza? Zapytałam po chwili patrząc na niego.
- Yhm do tego że szukamy dobrych dziewczyn do drużyny, i na pierwszą myśl właśnie wy mi przyszłyście. Zrobimy tak jakby " zawody " pomiędzy wami, i kilka dobrych dziewczyn będzie grała właśnie w Sopocie.
- A jeśli któraś z nas nie będzie chciała? Zapytałam patrząc na niego.
- Oczywiście nie zmuszamy do tego, ale warto. To jak zaczniemy?
- Milena, już nic nie mów. Powiedział mi trener.
- Spokojnie. Westchnęłam cicho.
- Zaczynamy. Powiedział trener.
Zrobiłyśmy krótką rozgrzewkę, podzieliłyśmy się na dwie drużyny i zaczęłyśmy grać. Trener oraz trener z Sopotu przyglądali się każdej nas. Nasz trener oczywiście rzucił drugiemu jakieś dobre słówko o każdej z nas. Po trzech godzinach takiego grania stanęłyśmy jedna obok drugiej a przed nami trenerzy.
- No, no, no. Było bardzo dobrze. Więc jak na razie są tylko trzy dziewczyny.
- Agnieszka, Weronika i najlepsza Milena. Dokończył trener patrząc na nas.
- Co? Nie! Za jakie grzechy, co ja zrobiłam? Powiedziałam.
Z jednej strony było by fajnie. Nawet bardzo. Sopot to dobra drużyna. A z drugiej strony, dobrze mi tutaj, jest tu Michał, Ola...
- To jak byłybyście zainteresowane?
- No wie pan co. To trzeba przemyśleć, tak?
- Trzeba trzeba. W takim razie zawitam tutaj jeszcze jutro i tak jeszcze przez kilka dni, może znajdzie się jeszcze kilka dziewczyn. Możecie już iść. Do widzenia.
- Do widzenia. Powiedziałyśmy równocześnie.
Wyszłyśmy z sali, kierując się do szatni. Porozmawiałam z Agnieszką i Weroniką na temat tego, czy chciały by tam grać. Miały takie same zdanie jak ja. Szybko się przebrałam, pożegnałam się z dziewczynami i wyszłam z hali. Skierowałam się w stronę domu Oli, myśląc o tej propozycji. Po chwili byłam na miejscu. Ola siedziała w ogrodzie bawiąc się z Igorem, więc podeszłam do nich. Zakryłam Oli oczy i cicho się zaśmiałam.
- Buu. Cześć cześć.
- Cześć, chcesz żebym zawału przez ciebie dostała? W tak młodym wieku...
- Oj tam oj tam. Zaśmiałam się, wzięłam Igora na ręce i się uśmiechnęłam.
Usiadłam obok Oli.
- Powiedz mi tylko co o tym myślisz. Był na naszym treningu trener z Sopotu, szukał dziewczyn do drużyny, wybrał Agnieszkę, Weronikę no i mnie.
- Żartujesz? No wiesz, co... Ciekawa propozycja. Powiem ci tylko tyle.
- Ola! No wiem, że ciekawa propozycja, ale mam tu ciebie, Michała, Paul tu gra. A mi się tu podoba, nigdzie nie chcę iść...
- No i sprawa wyjaśniona. Zostajesz tutaj. Nie wytrzymała bym bez ciebie.
Uśmiechnęła się, na co ja odpowiedziałam tym samym.
- Sama sobie dziwię że to mówię, ale ja też. Powiedziałam z rozbawieniem. - Dobra uciekam. Cześć i dzięki.
- Nie ma sprawy, na razie.
Ucałowałam jej policzek na pożegnanie. Położyłam Igora do wózka. Udałam się w kierunku domu, na miejscu byłam po kilku minutach. Weszłam do środka. Paul jeszcze spał, mimo tego że była już trzynasta.
- Śpiochu wstawaj już! Powiedziałam pociągając za koc którym był przykryty. - Agnieszka zaraz przyjdzie. Dodałam z rozbawieniem patrząc na niego.
- Co? Jak? Gdzie?! Usiadł szybko na kanapie patrząc na mnie.
- Żartowałam. Ubierz się.
Zaśmiałam się, po czym poklepałam go po ramieniu. Weszłam do swojego pokoju, a Igora położyłam do łóżeczka. Dałam mu kilka zabawek. Przebrałam się. Usiadłam na łóżku, wzięłam laptopa, zalogowałam się na facebook'a. Przejrzałam go. Po chwili do mojego pokoju wszedł Paul.
- Puka się. Powiedziałam patrząc na niego.
- Oh no przepraszam. Wyszedł z pokoju, zapukał i wszedł. - Może być?
- O wiele lepiej. Zaśmiałam się.
- Chcę z tobą pogadać.
- Mam się bać? Siadaj.
- Nie, nie.
Usiadł obok mnie. Podrapał się po karku po czym z kieszeni wyciągnął małe pudełeczko, otworzył go, w środku znajdował się pierścionek. Spojrzał na mnie i lekko się uśmiechnął.
- Podoba ci się?
- Hej, hej. Jest śliczny. To znaczy że chcesz się Agnieszce oświadczyć tak? Zapytałam z uśmiechem.
- Tak. Dokładnie. Więc pytam czy ci się podoba, no bo jeśli ci się podoba to Agnieszce też. Dzięki.
Ucałował mój policzek i wyszedł.
- Powodzenia! Krzyknęłam za nim i się uśmiechnęłam sama do siebie.
Po chwili dostałam wiadomość od Michała.
- To jak o której się spotykamy?
- Możemy chociaż by i teraz.
- No to za pół godziny będę po Ciebie.
- Okej okej ;*.
Wyłączyłam laptopa. Podeszłam do szafy, wyciągnęłam ubrania. Weszłam do łazienki, wzięłam krótki prysznic i ubrana wyszłam.Przebrałam jeszcze Igora po czym położyłam go do wózka. Zrobiłam delikatny makijaż a włosy spięłam w koński ogon. Po chwili usłyszałam dzwonek do drzwi i swoje imię.
- Już! Krzyknęłam. Po fukałam się perfumami i wyszłam z pokoju. - Cześć. Dodałam.
- Cześć, cześć. Gotowa?
- Nie widać? Zapytałam z rozbawieniem. Spojrzałam jeszcze na Paul'a i się uśmiechnęłam. - Powodzenia. Szepnęłam mu na ucho, ucałowałam jego policzek i wyszłam z domu.
- To co gdzie idziemy? Zapytałam spoglądając na Michała.
- Może zwykły spacer, hm?
- Spacer? Świetny pomysł. Aa no muszę ci coś powiedzieć.
- Stało się coś?
- Nie, nic się nie stało. Był u nas trener z Sopotu, szukał dziewczyn do drużyny, i właśnie miałabym tam grać. Nie wiem co o tym myśleć. Już pytałam Olę o to samo. Westchnęłam patrząc na Michała.
- Do Sopotu? No wiesz, to by było ciekawe. Nawet bardzo. Ale to nie ode mnie zależy. Ty powinnaś zdecydować gdzie chcesz grać.
- No ale Michał... Co ty byś wybrał?
- To jest dobra drużyna, pokazałabyś się jeszcze przed lepszymi klubami...
- No tak, ale mam tu ciebie, Ole, Paul'a.
- To. To musisz też brać pod uwagę.
- Wiem... Westchnęłam cicho patrząc przed siebie. - Nie. Zostaję tutaj. Powiedziałam po czym delikatnie się uśmiechnęłam.
- Jesteś tego pewna?
- W stu procentach.
Chodziliśmy tak chyba przez dwie godziny. Około godziny dziewiętnastej wróciłam do domu. Przebrałam Igora w piżamę i położyłam do łóżeczka. Sama ubrałam jakieś luźne ubrania i położyłam się zmęczona do łóżka. Przez jakieś pół godziny myślałam o tej propozycji.
- Iść, nie iść, iść, nie iść? Myślałam. Westchnęłam ciężko i po chwili już zmęczona zasnęłam.
---------------------------
Koniec rozdziału nareszcie :D . Komentować, no proooooszę ;***. Zapraszam tutaj !!! http://livewithvolleyball.blox.pl/html . Pozdrawiam ;**
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńNo, fajnie :) Przeczytałam 10 rozdziałów, i czytam dalej ;p
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;*
Suupeer :D Jedna prosba: DAWAJ ROZDZIALY CZESCIEJ :D
OdpowiedzUsuńświetny rozdział :) Mam prośbę jeśli jest to możliwe to informuj mnie o nowych notkach na GG:1366417
OdpowiedzUsuń