Dni mijały wolno. Zbliżał się koniec sezonu, dziś miał odbyć się mecz pomiędzy Rzeszowem a Jastrzębiem. Obudziłam się ok godziny 8.30, zrobiłam poranną toaletę i ubrana wyszłam. Igor leżał w łóżeczku a kiedy do niego podeszłam zaczął śmiać się co również mnie rozśmieszyło. Ubrałam synka po czym poszłam do kuchni, zjadłam coś i nakarmiłam synka. Do kuchni po kilku minutach wparował Paul w bokserkach i bez koszulki.
- Mógłbyś oszczędzić takich widoków.
Odparłam rozbawionym głosem po czym się zaśmiałam. Lotman tylko się zaśmiał i ucałował mnie w policzek a Igora w czoło. Och co za wujek. Wzruszające. Usiadłam na kanapie a synka położyłam obok siebie, oglądałam jakiś film co chwilę spoglądałam na Igora.
- Dzisiaj jest mecz, będziesz nie?
Zapytał krótko siatkarz siadając na kanapie trochę dalej ode mnie.
- Yy... Tak, chyba tak.
Oznajmiłam z lekkim uśmiechem.
- Ej spokojnie braciszku. Ja nie gryzę.
Powiedziałam rozbawionym głosem uśmiechając się do niego. On tylko się zaśmiał i poczochrał mi włosy.
- Zabiję! Fajnie mi się układały...
Westchnęłam cicho po czym spuściłam wzrok. Paul się zaśmiał i poszedł do siebie. Ja jeszcze chwilę siedziałam z małym. Do meczu zostały jakieś 3 godziny więc poszłam się ubrać. Ubrałam się oraz Igora. Narzuciłam jeszcze na siebie jakiś sweterek. Małego włożyłam do wózka i wyszłam z domu.Ruszyłam wolnym krokiem w kierunku hali i na miejscu byłam po niespełna 20 minutach. Jeszcze przy wejściu rozmawiałam z panią Basią i tak mogłam iść na salę gdzie przywitałam się z wszystkimi chłopakami z Rzeszowa oraz z Jastrzębia omijając Martino.
- Cześć. Mam do ciebie niespodziankę, ale to dowiesz się w trakcie meczu.
Powiedział zadowolony Michał patrząc na mnie.
- No powiedz teraz. Nie lubię czekać.
Powiedziałam stanowczo.
- Musisz wytrzymać. Dasz radę.
Oznajmił po czym musnął mój policzek. Westchnęłam cicho, udawałam obrażoną ale nie specjalnie mi to wyszło bo po chwili się zaśmiałam.
- Dobrze, idę zająć miejsce.
Oznajmiłam. Poszłam gdzieś usiąść. Po kilku minutach na boisko weszli siatkarze i ustawili się na swoich miejscach. Pierwszy set dla Rzeszowa, zawodnicy mają krótką przerwę a w między czasie na sali słychać głos jakiegoś gościa.
- Mamy dobrą wiadomość dla kibiców Rzeszowa. W następnym sezonie na pozycji przyjmującego wystąpi zawodnik Jastrzębskiego Węgla... Michał Kubiak!
Słysząc to myślałam że szlak mnie weźmie. Jak bym miała o nim zapomnieć? Nadal kochałam Zbyszka a teraz Michał będzie blisko mnie tym bardziej do czego doszło jak byłam w Jastrzębiu. Jak tak można? No ja się pytam. Zakryłam twarz w dłoniach i cicho westchnęłam. Mecz skończył się pomyślnie dla Asseco Resovi która wygrała 3:1. Uściskałam każdego z Resoviaków gratulując im. Chciałam iść już do domu, co bym miała tutaj robić. A Igor był strasznie senny, tak więc kierunek dom. Ale nie powiodło się ponieważ zatrzymał mnie Michał.
- To była ta... Niespodzianka?
Zapytałam po chwili patrząc na siatkarza.
- Tak? Podoba ci się?
Zapytał patrząc to raz na mnie a raz na Igora. Nie zdążyłam mu odpowiedzieć bo podbiegło do niego mnóstwo fanek prosząc o zdjęcie bądź autograf.
- To ja ci nie przeszkadzam. Muszę już iść, mały jest zmęczony.
Powiedziałam po czym wyszłam z sali.
- Zostań chwilę!
Krzyknął za mną ale ja już nie usłyszałam. Michał został i rozdawał autografy i "pozował " o zdjęć. Wyszłam z hali. Skierowałam się w stronę domu, szłam wolnym krokiem przy tym Igor zasnął co mnie niezmiernie ucieszyło. W domu byłam po dwudziestu minutach, weszłam i położyłam od razu Igora w łóżeczku. Wskoczyłam na swoje ukochane łóżko którego mi tak brakowało a nie widziałam się z nim zaledwie kilka godzin. Igor smacznie spał więc weszłam dobie na facebook'a którego nie przeglądałam zaledwie 2 dni a miałam pełno powiadomień i wiadomości. Nie zgadniecie od kogo. Od Zbyszka.Nie miałam największej ochoty odpisywać na jego wiadomości.Po odpisywałam reszcie omijając Bartmana. Wyłączyłam laptopa i po chwili usłyszałam dzwonek do drzwi. Spojrzałam tylko na Igora który przewracał się z jednego boku na drugi, poprawiłam mu kocyk i poszłam otworzyć drzwi. Stał tam Michał. Nie powiem, nie spodziewałam się go a Paul'a, może zapomniał kluczy a jednak.
- Cześć.
Odparł krótko. Zrobiłam mu miejsce a ten wszedł do środka.
- Hej. Co tu robisz?
Zapytałam uśmiechając się do niego delikatnie. Usiedliśmy na kanapie.
- Chłopaki poszli świętować z wygranymi.
Powiedział siadając tak blisko mnie że nasze ciała dzieliło zaledwie kilka centymetrów.
- Aaa. A to nie świętujesz z nimi? Jesteś tego pewien ze chcesz tu grać?
Zapytałam patrząc na niego.
- Nie, po co. Tak jak najbardziej chcę tu grać. Jest tylko jeden powód tego że tak zdecydowałem. Ty już wiesz jaki.
Mówiąc to gładził mój policzek i po chwili zaczął mnie całować. Nie wiem dlaczego ale odwzajemniałam jego pocałunki. Boże ale ja jestem głupia! Kocham Zbyszka a całuję jego najlepszego przyjaciela. Staczam się. Co jest ze mną? Ale brakuje mi jakiegokolwiek pocałunku aby ktoś mnie przytulił, ale dlaczego akurat jest to Michał. Przez to zniszczę przyjaźń Michała i Zbyszka. Oderwałam się od niego niechętnie. Ale oderwałam.
- Nie Michał. Proszę cię...
Powiedziałam dość cicho. Do moich oczu napłynęły łzy. Dlaczego te uczucia są takie mieszane. No dlaczego? Michał westchnął cicho.
- Yy. Przepraszam za to.
Powiedział trochę zmieszany.
- Pójdę już.
Dodał po chwili milczenia, wstał z kanapy i wyszedł z domu całując mnie w policzek.
- Cześć.
Powiedziałam. Odprowadziłam go wzrokiem. Po moich policzkach poleciały łzy. Przebrałam się tylko w jakieś luźne ubrania i wskoczyłam na łóżko.
- Boże dlaczego? Nie jestem warta ani uczucia Zbyszka ani Michała. Co jest ze mną?
Pomyślałam. Po moich policzkach poleciały łzy. Może najlepiej być samym? Nie. Każdy potrzebuje kogoś z kim może o wszystkim porozmawiać, przytulić, pocieszyć... Pocałować. Jest przecież miliony dziewczyn na świecie a oni wybrali właśnie mnie? Dlaczego to tak jest? Zakryłam głowę poduszką szlochając. Kilkanaście minut później zasnęłam...
-----------------------------------------------------------------------
O mamusiu. Skończyłam ten rozdział. Dawno nic nie dodawałam za co przepraszam, jestem za leniwa do tego jeszcze urodziny. Jutro, wtorek i w środę mnie nie będzie jadę na trzydniową do Warszawy tak więc wiecie jak jest... W czwartek wolne, piątek też więc coś się pojawi. Tak myślę ;*** JUSTYNA PRZEPRASZAM ZE TAK DŁUGO <3
niedziela, 26 maja 2013
czwartek, 16 maja 2013
~ . XXXIV Rozdział.
Obudziły mnie rano wpadające promienie do mojego pokoju. Zwlekłam się niechętnie z łóżka po czym poczłapałam do szafy z której wyciągnęłam ubrania. Poszłam do łazienki, zrobiłam poranną toaletę i ubrana wyszłam. Zrobiłam luźnego kłosa który lekko opadał na moje lewe ramię i lekki makijaż. Chwilę potem obudził się Igor, przebrałam go, wyszliśmy z pokoju. Postanowiłam się gdzieś jeszcze przejść. Zjadłam coś po czym nakarmiłam synka. Położyłam go do wózka i tak wyszłam z domu. Drogą myślałam co mam dziś robić, kolejny dzień który się będę nudzić, więc pomyślałam o Oli.
- Halo?
- Czeeść. Co robisz?
- Ogółem to się nudzę.
- To się ubieraj i za dziesięć minut jestem u ciebie.
- Ej, ej ale po co?
- Idziemy na spacer, zakupy. Pasuje?
- Pewnie. To idę się ubrać.
- Pa.
Skierowałam się w stronę domu Oli i po kilku minutach byłam na miejscu. Zapukałam do drzwi i czekałam aż ktoś mi otworzy.
- Cześć.
Powiedziała po czym ucałowała mnie w policzek.
- Hej.
Odparłam krótko i z uśmiechem. Ruszyliśmy w stronę centrum.
- Aaa między tobą Piotrkiem coś jest? Ale szczerze jak na... Spowiedzi.
Oznajmiłam z uśmiechem. Policzki Oli przybrały lekko różowego koloru.
- Jesteśmy razem.
Powiedziała po czym się szczerze uśmiechnęła.
- Ooo wiedziałam. Gratulacje. Odparłam po czym puściłam jej oczko i się zaśmiałam. - A od kiedy?
- Od wczoraj.
Oznajmiła. Bardzo się z tego cieszyłam, bo Olę kochałam jak siostrę a Piotrka? Piotrka też tylko że jako przyjaciela. I wiedziałam że będą do siebie pasować. Po chwili byliśmy już w centrum... I tak kolejne 4 godziny z życia spędziłam na zakupach. Teraz kierunek kawiarnia. Na upragnionym miejscu byłyśmy po niespełna 10 minutach. Na szczęście Igor już spał, do naszego stolika podszedł młody, nie powiem przystojny kelner, zamówiłyśmy kawę i ciacho. Podziękowałam i zabrałam się za konsumowanie ciastka. I tak do tego spędziłam jeszcze 1,5 godziny. Pożegnałam się z przyjaciółką i ruszyłam w kierunku domu do którego nie doszłam,ponieważ zostałam zatrzymana przez...Ignaczaka.
- Cześć.
- No cześć. Odpowiedziałam.
- Mam do ciebie sprawę.
- Jaką? Zapytałam trochę się tego obawiając.
- Jadę z Iwoną do jej znajomych więc...
- Więc? Miałabym się Dominiką i Sebastianem zająć tak? Wtrąciłam się.
- Właśnie, czyli się zgadzasz? Zapytał jakby nigdy nic.
- No nie wiem. Powinnam za to zarabiać... No ale dobrze.
- Tak? A ile chcesz?
- Żartowałam. Przyprowadzisz ich tak?
- Tak, tak. To o siedemnastej ci ich przyprowadzę, wrócimy późno więc mogą zostać na noc?
- Tak mogą, spokojnie.
- No to fajnie. Dzięki, nie wiem co bym bez ciebie zrobił.
Powiedział po czym ucałował mnie w policzek. Weszłam do domu, na kanapie siedział już Paul.
- Cześć braciszku. Powiedziałam z uśmiechem, ucałowałam go w policzek. - Co dziś robisz?
- Cześć. A czemu pytasz? Agnieszka ma przyjść.
Powiedział z uśmiechem.
- No to dobrze się składa. Pomożecie mi z Dominiką i Sebastianem.
Odparłam po czym posłałam mu szczery uśmiech.
- Co?!
Zapytał trochę głośniej.
- Uspokój się. Igor śpi.
Powiedziałam zaglądając do wózka.
- Dobra, dobra...
Bąknął pod nosem. Ucałowałam jego policzek.
- Wiesz jak cię kocham nie? Więc mi pomożesz.
Oznajmiłam stanowczo i poszłam do pokoju. Małego położyłam w łóżeczku. Poszłam do łazienki gdzie wzięłam krótki prysznic i po kilku minutach wyszłam ubrana. Spięłam włosy w luźnego koka, po tym usłyszałam dzwonek do drzwi, wyszłam z pokoju zostawiając odchylone drzwi, otworzyłam drzwi gdzie stał Ignaczak z Dominiką i Sebastianem. Chwilę jeszcze porozmawiałam z siatkarzem a potem się pożegnałam. Razem z jego dziećmi weszłam do salonu gdzie siedział Paul, trochę z tego nie zadowolony. Po kilku minutach przyszła jeszcze Agnieszka.
- Pójdziemy na plac zabaw?
Zapytała Dominika patrząc na mnie z nadzieją w oczach. Po tym nie mogłam im odmówić.
- No dobrze, ale chwilę okej? Powiedziałam po czym puściłam jej oczko. - Idę z nimi na chwilę, więc jak coś popilnujcie Igora. Oznajmiłam patrząc na Agnieszkę i Paul'a, którzy tylko przytaknęli i... I zajęli się sobą. Wsunęłam tylko na nogi trampki i wyszłam razem z Dominiką i Sebastianem. Po drodze spotkałam jeszcze Marcina, którego poprosiłam aby poszedł z nami bez namysłu się zgodził. Po kilku minutach byliśmy na miejscu. Usiadłam z Marcinem na ławce a Dominika z Sebastianem polecieli a huśtawki. Rozmawiałam z Marcinem co chwilę spoglądając na dzieci. I tak spędziliśmy tutaj jakąś godzinę, poszliśmy do domu oczywiście odprowadził nas Marcin, przed domem pożegnałam się z nim dając mu buziaka w policzek. Weszliśmy do domu, gdzie w salonie siedziała Agnieszka wtulona w Paul'a którzy oglądali jakiś film.
- I co mały wstał?
Zapytałam patrząc na nich.
- Nie nie, cały czas śpi.
Poinformowała mnie brunetka i się uśmiechnęła. Zjadłam coś razem z dziećmi Ignaczaka i tak potem oni zasnęli. Poszłam do łazienki gdzie wzięłam krótki prysznic, ubrałam się w piżamę. Była dopiero gdzieś godzina 20.00 a ja byłam już strasznie zmęczona, wyszłam z łazienki. Położyłam się do łóżka i po kilku minutach zasnęłam...
-----------------------------------------------------------------------------
Ooo mamo beznadziejny ;<... Ale takie życie ;((. Zapraszam do czytania i komentowania ;**
- Halo?
- Czeeść. Co robisz?
- Ogółem to się nudzę.
- To się ubieraj i za dziesięć minut jestem u ciebie.
- Ej, ej ale po co?
- Idziemy na spacer, zakupy. Pasuje?
- Pewnie. To idę się ubrać.
- Pa.
Skierowałam się w stronę domu Oli i po kilku minutach byłam na miejscu. Zapukałam do drzwi i czekałam aż ktoś mi otworzy.
- Cześć.
Powiedziała po czym ucałowała mnie w policzek.
- Hej.
Odparłam krótko i z uśmiechem. Ruszyliśmy w stronę centrum.
- Aaa między tobą Piotrkiem coś jest? Ale szczerze jak na... Spowiedzi.
Oznajmiłam z uśmiechem. Policzki Oli przybrały lekko różowego koloru.
- Jesteśmy razem.
Powiedziała po czym się szczerze uśmiechnęła.
- Ooo wiedziałam. Gratulacje. Odparłam po czym puściłam jej oczko i się zaśmiałam. - A od kiedy?
- Od wczoraj.
Oznajmiła. Bardzo się z tego cieszyłam, bo Olę kochałam jak siostrę a Piotrka? Piotrka też tylko że jako przyjaciela. I wiedziałam że będą do siebie pasować. Po chwili byliśmy już w centrum... I tak kolejne 4 godziny z życia spędziłam na zakupach. Teraz kierunek kawiarnia. Na upragnionym miejscu byłyśmy po niespełna 10 minutach. Na szczęście Igor już spał, do naszego stolika podszedł młody, nie powiem przystojny kelner, zamówiłyśmy kawę i ciacho. Podziękowałam i zabrałam się za konsumowanie ciastka. I tak do tego spędziłam jeszcze 1,5 godziny. Pożegnałam się z przyjaciółką i ruszyłam w kierunku domu do którego nie doszłam,ponieważ zostałam zatrzymana przez...Ignaczaka.
- Cześć.
- No cześć. Odpowiedziałam.
- Mam do ciebie sprawę.
- Jaką? Zapytałam trochę się tego obawiając.
- Jadę z Iwoną do jej znajomych więc...
- Więc? Miałabym się Dominiką i Sebastianem zająć tak? Wtrąciłam się.
- Właśnie, czyli się zgadzasz? Zapytał jakby nigdy nic.
- No nie wiem. Powinnam za to zarabiać... No ale dobrze.
- Tak? A ile chcesz?
- Żartowałam. Przyprowadzisz ich tak?
- Tak, tak. To o siedemnastej ci ich przyprowadzę, wrócimy późno więc mogą zostać na noc?
- Tak mogą, spokojnie.
- No to fajnie. Dzięki, nie wiem co bym bez ciebie zrobił.
Powiedział po czym ucałował mnie w policzek. Weszłam do domu, na kanapie siedział już Paul.
- Cześć braciszku. Powiedziałam z uśmiechem, ucałowałam go w policzek. - Co dziś robisz?
- Cześć. A czemu pytasz? Agnieszka ma przyjść.
Powiedział z uśmiechem.
- No to dobrze się składa. Pomożecie mi z Dominiką i Sebastianem.
Odparłam po czym posłałam mu szczery uśmiech.
- Co?!
Zapytał trochę głośniej.
- Uspokój się. Igor śpi.
Powiedziałam zaglądając do wózka.
- Dobra, dobra...
Bąknął pod nosem. Ucałowałam jego policzek.
- Wiesz jak cię kocham nie? Więc mi pomożesz.
Oznajmiłam stanowczo i poszłam do pokoju. Małego położyłam w łóżeczku. Poszłam do łazienki gdzie wzięłam krótki prysznic i po kilku minutach wyszłam ubrana. Spięłam włosy w luźnego koka, po tym usłyszałam dzwonek do drzwi, wyszłam z pokoju zostawiając odchylone drzwi, otworzyłam drzwi gdzie stał Ignaczak z Dominiką i Sebastianem. Chwilę jeszcze porozmawiałam z siatkarzem a potem się pożegnałam. Razem z jego dziećmi weszłam do salonu gdzie siedział Paul, trochę z tego nie zadowolony. Po kilku minutach przyszła jeszcze Agnieszka.
- Pójdziemy na plac zabaw?
Zapytała Dominika patrząc na mnie z nadzieją w oczach. Po tym nie mogłam im odmówić.
- No dobrze, ale chwilę okej? Powiedziałam po czym puściłam jej oczko. - Idę z nimi na chwilę, więc jak coś popilnujcie Igora. Oznajmiłam patrząc na Agnieszkę i Paul'a, którzy tylko przytaknęli i... I zajęli się sobą. Wsunęłam tylko na nogi trampki i wyszłam razem z Dominiką i Sebastianem. Po drodze spotkałam jeszcze Marcina, którego poprosiłam aby poszedł z nami bez namysłu się zgodził. Po kilku minutach byliśmy na miejscu. Usiadłam z Marcinem na ławce a Dominika z Sebastianem polecieli a huśtawki. Rozmawiałam z Marcinem co chwilę spoglądając na dzieci. I tak spędziliśmy tutaj jakąś godzinę, poszliśmy do domu oczywiście odprowadził nas Marcin, przed domem pożegnałam się z nim dając mu buziaka w policzek. Weszliśmy do domu, gdzie w salonie siedziała Agnieszka wtulona w Paul'a którzy oglądali jakiś film.
- I co mały wstał?
Zapytałam patrząc na nich.
- Nie nie, cały czas śpi.
Poinformowała mnie brunetka i się uśmiechnęła. Zjadłam coś razem z dziećmi Ignaczaka i tak potem oni zasnęli. Poszłam do łazienki gdzie wzięłam krótki prysznic, ubrałam się w piżamę. Była dopiero gdzieś godzina 20.00 a ja byłam już strasznie zmęczona, wyszłam z łazienki. Położyłam się do łóżka i po kilku minutach zasnęłam...
-----------------------------------------------------------------------------
Ooo mamo beznadziejny ;<... Ale takie życie ;((. Zapraszam do czytania i komentowania ;**
niedziela, 12 maja 2013
~ . XXXIII Rozdział .
Następnego dnia obudziłam się ok godziny 8.20. Wyszłam z łóżka po czym od razu podeszłam do łóżeczka, Igor jeszcze spał. Wzięłam ubrania z szafy i poszłam do łazienki gdzie zrobiłam poranną toaletę i po kilku minutach ubrana wyszłam. Po chwili Igor się obudził, ubrałam synka po czym wyszłam z nim z pokoju. W salonie siedziała już mama, a obok kanapy stała walizka.
- Oo dobrze że już wstałaś. Chciałam się pożegnać bo szybko was nie odwiedzę, ale ty możesz to przecież zrobić.
Oznajmiła z uśmiechem.
- Aa o której masz samolot? Zapytałam z nutką ciekawości w głosie. - Oj no wiesz mamo? Szybko nie przyjadę, Igor jest za malutki i w ogóle ale jak będzie starszy na pewno przyjedziemy.
- Za półtorej godziny.
Powiedziała patrząc na wnuka z uśmiechem.
- No to pójdę z tobą. Tylko nakarmię małego, sama coś zjem i możemy iść.
Oznajmiła. Nakarmiłam synka, zjadłam kanapkę. Położyłam Igora do wózka, wyszłyśmy z domu. Skierowałyśmy się w stronę lotniska drogą jeszcze rozmawiałyśmy i tak po jakiś 40 minutach byłyśmy na miejscu. Siedziałam tutaj jeszcze z mamą z 30 minut i tak musiałam się pożegnać, bo wiedziałam że nie szybko znów przyjedzie. Kobieta jeszcze pożegnała się z wnukiem. Przytuliłam ją i odeszłam. Postanowiłam przejść się na trening chłopaków tak samo jak i dziewczyn. Na hali byłam po 30 minutach, weszłam do środka i od razu skierowałam się na salę. Stanęłam z boku patrząc na chłopaków i dziewczyny, strasznie się za nimi stęskniłam, może nie wliczam tu Paul'a czy Agnieszkę bo widuję ich codziennie. Po chwili gdy dziewczyny mnie zauważyły podbiegły do mnie, to znaczy od razu zajrzały do wózka aby zobaczyć Igora, po tym leciały komentarze typu " jaki słodki, oo ale uroczy chłopczyk, ma podobne oczka do Ciebie " to właśnie mnie rozśmieszyło.
- Dziewczyny wracajcie do gry!
Krzyknął już zdenerwowany trener, dziewczyny posłusznie się odwróciły i weszły na boisko. Usiadłam na jakieś ławce patrząc na trening, co chwilę spoglądałam na synka. Po 30 minutach trening się zakończył, chłopaki poszli do szatni a dziewczyny podeszły do mnie. Zaczęły wypytywać mnie jak to jest być mamą.
- Same spróbujcie.
Oznajmiłam z uśmiechem. Zaśmiałam się patrząc na dziewczyny co również je rozśmieszyło. Chwilę porozmawiałyśmy i dziewczyny poszły do szatni. Wyszłam z sali po czym skierowałam się w stronę wyjścia gdzie miałam miłe powitanie, a to przez Olę która na mnie wpadła.
- Ej spokojnie. Gdzie ci się tak śpieszy?
Zapytałam patrząc na zdyszaną przyjaciółkę.
-Idę na te zajęcia z tańca. Chodź też. Pośmiejesz się ze mnie, wiem że to lubisz.
Oznajmiła po czym się zaśmiała.
- Uwielbiam to, więc pewnie że pójdę i tak nie mam co robić.
Powiedziałam. Ruszyliśmy w kierunku szkoły i na miejscu byłyśmy po 10 minutach. Ola od razu pobiegła do szatni aby się przebrać a ja weszłam na salę. Usiadłam na jakieś ławeczce i z uwagą przyglądałam się tancerzom. Po chwili z szatni wyszła Aleksandra, zawiązała jeszcze trampki i doszła do reszty. Uśmiechnęłam się patrząc na nich. Na początku zaczęli od krótkiego rozciągania, wszyscy się rozciągali a Marcin usiadł obok mnie.
- Cześć.
Odparł krótko i z lekkim uśmiechem.
- Hej.
Oznajmiłam i odwzajemniłam ten gest. Młody mężczyzna wstał i spojrzał do wózka.
- Podobny do ciebie.
Powiedział i puścił mi oczko.
- Ja bym bardziej powiedziała że do jego ojca no ale dobrze.
Odparłam po czym cicho się zaśmiałam.
- Aa masz ochotę potem się gdzieś przejść? Kawę na przykład?
Zapytał niepewnie patrząc na mnie. Boże dlaczego akurat ja? Pomyślałam.
- Yhm... No dobrze.
Powiedziałam po czym się delikatnie uśmiechnęłam. Marcin się ucieszył.
- Dobra to ja idę do nich a potem przyjdę.
Odparł z uśmiechem. Wstał i poszedł do tancerzy. Uśmiechnęłam się lekko do Marcina, z uwagą przyglądałam się ich układowi który był jednym słowem : zajebisty. I tak siedziałam z jakieś 1,5 przyglądając się im. Ola wyszła ale nie sama tylko z Piotrkiem a do mnie doszedł Marcin. Wyszliśmy ze szkoły, skierowaliśmy się w stronę pobliskiej kawiarni i tak drogą rozmawialiśmy. Nawet tego nie żałuję że się zgodziłam, dogadujemy się świetnie, mamy sporo wspólnych tematów i to wystarcza. Jakieś 3 godziny spędziłam w jego towarzystwie i mogę stwierdzić że bawiłam się... Świetnie. Staliśmy przed domem jeszcze rozmawiając.
- Świetnie się bawiłam i dziękuję.
Odparłam z uśmiechem patrząc na Marcina.
- Ja też, i mam nadzieję że jeszcze to powtórzymy.
Powiedział odwzajemniając ten gest.
- Ja też mam taką nadzieję. Jeszcze raz dziękuję i do zobaczenia.
Oznajmiłam. Ucałowałam jego prawy policzek i weszłam do domu. Igor właśnie zasnął, ostrożnie wyciągnęłam go z wózka i położyłam go do łóżeczka. Poszłam do łazienki gdzie wzięłam długą godzinną kąpiel i wyszłam w samej bieliźnie po czym się przebrałam. Po chwili usłyszałam swój telefon, tylko jak zwykle nie wiedziałam gdzie go posiałam, po chwili znalazłam go pod poduszkami, nacisnęłam na zieloną słuchawkę.
- Halo?
- Cześć. Tu Zbyszek.
- Aa cześć, stało się coś że dzwonisz?
- Można powiedzieć że tak.
- Aa co? Zapytałam trochę zaniepokojona.
- Zostaję tutaj na dwa lata, nie będę was w ogóle odwiedzał.
- Co?! Krzyknęłam. Wyszłam z pokoju.- Żartujesz sobie? No żart ci się udał.
- Nie, nie żartuję. Nie wiem jak wytrzymam bez Igora... I ciebie.
- Proszę cię. Gdyby ci na nas zależało zostałbyś tutaj a nie wyjeżdżałbyś. Nie chodzi mi już o mnie ale o Igora.
- Milena proszę. Tak wyszło...
- Nie dzwoń już! Cześć.
Powiedziałam stanowczo, do moich oczu napłynęły łzy. Po policzkach poleciały słone kropelki. Przetarłam policzki. Weszłam do pokoju, zakryłam twarz w dłoniach. Byłam cała zapłakana. Schowałam twarz w poduszce i po chwili zasnęłam...
- Oo dobrze że już wstałaś. Chciałam się pożegnać bo szybko was nie odwiedzę, ale ty możesz to przecież zrobić.
Oznajmiła z uśmiechem.
- Aa o której masz samolot? Zapytałam z nutką ciekawości w głosie. - Oj no wiesz mamo? Szybko nie przyjadę, Igor jest za malutki i w ogóle ale jak będzie starszy na pewno przyjedziemy.
- Za półtorej godziny.
Powiedziała patrząc na wnuka z uśmiechem.
- No to pójdę z tobą. Tylko nakarmię małego, sama coś zjem i możemy iść.
Oznajmiła. Nakarmiłam synka, zjadłam kanapkę. Położyłam Igora do wózka, wyszłyśmy z domu. Skierowałyśmy się w stronę lotniska drogą jeszcze rozmawiałyśmy i tak po jakiś 40 minutach byłyśmy na miejscu. Siedziałam tutaj jeszcze z mamą z 30 minut i tak musiałam się pożegnać, bo wiedziałam że nie szybko znów przyjedzie. Kobieta jeszcze pożegnała się z wnukiem. Przytuliłam ją i odeszłam. Postanowiłam przejść się na trening chłopaków tak samo jak i dziewczyn. Na hali byłam po 30 minutach, weszłam do środka i od razu skierowałam się na salę. Stanęłam z boku patrząc na chłopaków i dziewczyny, strasznie się za nimi stęskniłam, może nie wliczam tu Paul'a czy Agnieszkę bo widuję ich codziennie. Po chwili gdy dziewczyny mnie zauważyły podbiegły do mnie, to znaczy od razu zajrzały do wózka aby zobaczyć Igora, po tym leciały komentarze typu " jaki słodki, oo ale uroczy chłopczyk, ma podobne oczka do Ciebie " to właśnie mnie rozśmieszyło.
- Dziewczyny wracajcie do gry!
Krzyknął już zdenerwowany trener, dziewczyny posłusznie się odwróciły i weszły na boisko. Usiadłam na jakieś ławce patrząc na trening, co chwilę spoglądałam na synka. Po 30 minutach trening się zakończył, chłopaki poszli do szatni a dziewczyny podeszły do mnie. Zaczęły wypytywać mnie jak to jest być mamą.
- Same spróbujcie.
Oznajmiłam z uśmiechem. Zaśmiałam się patrząc na dziewczyny co również je rozśmieszyło. Chwilę porozmawiałyśmy i dziewczyny poszły do szatni. Wyszłam z sali po czym skierowałam się w stronę wyjścia gdzie miałam miłe powitanie, a to przez Olę która na mnie wpadła.
- Ej spokojnie. Gdzie ci się tak śpieszy?
Zapytałam patrząc na zdyszaną przyjaciółkę.
-Idę na te zajęcia z tańca. Chodź też. Pośmiejesz się ze mnie, wiem że to lubisz.
Oznajmiła po czym się zaśmiała.
- Uwielbiam to, więc pewnie że pójdę i tak nie mam co robić.
Powiedziałam. Ruszyliśmy w kierunku szkoły i na miejscu byłyśmy po 10 minutach. Ola od razu pobiegła do szatni aby się przebrać a ja weszłam na salę. Usiadłam na jakieś ławeczce i z uwagą przyglądałam się tancerzom. Po chwili z szatni wyszła Aleksandra, zawiązała jeszcze trampki i doszła do reszty. Uśmiechnęłam się patrząc na nich. Na początku zaczęli od krótkiego rozciągania, wszyscy się rozciągali a Marcin usiadł obok mnie.
- Cześć.
Odparł krótko i z lekkim uśmiechem.
- Hej.
Oznajmiłam i odwzajemniłam ten gest. Młody mężczyzna wstał i spojrzał do wózka.
- Podobny do ciebie.
Powiedział i puścił mi oczko.
- Ja bym bardziej powiedziała że do jego ojca no ale dobrze.
Odparłam po czym cicho się zaśmiałam.
- Aa masz ochotę potem się gdzieś przejść? Kawę na przykład?
Zapytał niepewnie patrząc na mnie. Boże dlaczego akurat ja? Pomyślałam.
- Yhm... No dobrze.
Powiedziałam po czym się delikatnie uśmiechnęłam. Marcin się ucieszył.
- Dobra to ja idę do nich a potem przyjdę.
Odparł z uśmiechem. Wstał i poszedł do tancerzy. Uśmiechnęłam się lekko do Marcina, z uwagą przyglądałam się ich układowi który był jednym słowem : zajebisty. I tak siedziałam z jakieś 1,5 przyglądając się im. Ola wyszła ale nie sama tylko z Piotrkiem a do mnie doszedł Marcin. Wyszliśmy ze szkoły, skierowaliśmy się w stronę pobliskiej kawiarni i tak drogą rozmawialiśmy. Nawet tego nie żałuję że się zgodziłam, dogadujemy się świetnie, mamy sporo wspólnych tematów i to wystarcza. Jakieś 3 godziny spędziłam w jego towarzystwie i mogę stwierdzić że bawiłam się... Świetnie. Staliśmy przed domem jeszcze rozmawiając.
- Świetnie się bawiłam i dziękuję.
Odparłam z uśmiechem patrząc na Marcina.
- Ja też, i mam nadzieję że jeszcze to powtórzymy.
Powiedział odwzajemniając ten gest.
- Ja też mam taką nadzieję. Jeszcze raz dziękuję i do zobaczenia.
Oznajmiłam. Ucałowałam jego prawy policzek i weszłam do domu. Igor właśnie zasnął, ostrożnie wyciągnęłam go z wózka i położyłam go do łóżeczka. Poszłam do łazienki gdzie wzięłam długą godzinną kąpiel i wyszłam w samej bieliźnie po czym się przebrałam. Po chwili usłyszałam swój telefon, tylko jak zwykle nie wiedziałam gdzie go posiałam, po chwili znalazłam go pod poduszkami, nacisnęłam na zieloną słuchawkę.
- Halo?
- Cześć. Tu Zbyszek.
- Aa cześć, stało się coś że dzwonisz?
- Można powiedzieć że tak.
- Aa co? Zapytałam trochę zaniepokojona.
- Zostaję tutaj na dwa lata, nie będę was w ogóle odwiedzał.
- Co?! Krzyknęłam. Wyszłam z pokoju.- Żartujesz sobie? No żart ci się udał.
- Nie, nie żartuję. Nie wiem jak wytrzymam bez Igora... I ciebie.
- Proszę cię. Gdyby ci na nas zależało zostałbyś tutaj a nie wyjeżdżałbyś. Nie chodzi mi już o mnie ale o Igora.
- Milena proszę. Tak wyszło...
- Nie dzwoń już! Cześć.
Powiedziałam stanowczo, do moich oczu napłynęły łzy. Po policzkach poleciały słone kropelki. Przetarłam policzki. Weszłam do pokoju, zakryłam twarz w dłoniach. Byłam cała zapłakana. Schowałam twarz w poduszce i po chwili zasnęłam...
sobota, 11 maja 2013
~ . XXXII Rozdział .
Obudziłam się następnego dnia ok godziny 8.20 wtulona w ramionach siatkarza. Uśmiechnęłam się po czym wyszłam z łóżka. Poszłam do łazienki gdzie zrobiłam poranną toaletę i wyszłam. Spięłam włosy w wysoki kucyk, zrobiłam lekki makijaż. Wyszłam z pokoju po czym skierowałam się do salonu, wzięłam telefon gdzie miałam 5 nieodebranych połączeń od Zbyszka, 3 od mamy i 1 od Paul'a. Westchnęłam cicho i odłożyłam telefon na miejsce. Usiadłam na kanapie, po chwili do salonu wszedł Michał w samych bokserkach.
- Hej. Odparłam krótko i z uśmiechem. - Jak się spało? Zapytałam po chwili.
- Cześć. Dobrzeee...
Przeciągnął i się zaśmiał.
- Pojadę już do domu ii dziękuję.
Odparłam z uśmiechem. Ucałowałam go w policzek, wzięłam torebkę. Chciałam wyjść ale Michał objął mnie w talii.
- Chyba aż tak ci się nie śpieszy co?
Zapytał i się uśmiechnął.
- Aż tak nie no ale, stęskniłam się za Igorem więc wiesz.
Powiedziałam rozbawionym głosem.Spojrzałam na siatkarza, ten przyciągnął mnie do siebie i zaczął całować. Odwzajemniłam jego pocałunek.
- Muszę już iść. Przyjedź znowu ale z chłopakami.
Powiedziałam. Pocałowałam go w policzek i wyszłam. Ruszyłam w kierunku przystanku gdzie na miejscu byłam po 10 minutach. Na autobus musiałam czekać 20 minut, usiadłam na ławce. Do uszu włożyłam słuchawki, siedziałam słuchając muzyki i tym samym czekając na autobus. Przyjechał po 20 minutach, kupiłam bilet i usiadłam na wolnym miejscu. Całą drogę słuchałam piosenek. Po 3 godzinach byłam w Rzeszowie. Wyszłam z autobusu.
- Nareszcie.
Powiedziałam do siebie. Skierowałam się do domu, na miejscu byłam po 15 minutach. Weszłam do domu, w salonie siedziała mama.
- Cześć. Odparłam krótko i z uśmiechem. - Mały śpi? Zapytałam po chwili.
- Cześć... Córeczko. Tak śpi.
Powiedziała. Poszłam do siebie, weszłam po cichu do pokoju. Położyłam torebkę na łóżku, podeszłam do łóżeczka i spojrzałam na synka. Uśmiechnęłam się. Weszłam do łazienki gdzie wzięłam półgodzinną kąpiel i wyszłam w bieliźnie. Po chwili Igor się obudził szybko się ubrałam. Wzięłam synka na ręce i się uśmiechnęłam lekko bujając go na rękach. Postanowiłam przejść się z nim na spacer, ubrałam go i położyłam do wózka. Poinformowałam tylko mamę że idę na spacer.
- Zaczekaj, pójdę z tobą.
Powiedziała. Wzięła tylko torebkę i ubrała buty. Wyszłyśmy z domu.
- Aa co jest między tobą a Zbyszkiem co?
Zapytała. No skąd ja wiedziałam że o to zapyta, mogłam się tego domyśleć.
- Mamo proszę cię. Przestań mnie wypytywać o wszystko. Jestem przecież dorosła.
Powiedziałam stanowczo patrząc na synka.
- Jesteś moją córką, będę się cały czas o ciebie... Martwić i o Paul'a też. Wiem że coś jest nie tak więc pytam.
Oznajmiła patrząc raz na mnie a raz na Igora.
- No tak. Masz rację... Westchnęłam cicho. - Nie jestem już ze Zbyszkiem. On teraz gra w... Turcji, więc taki związek nie ma sensu przecież. Dodałam po chwili.
- A od kiedy? Kochasz go?
Zapytała patrząc na mnie.
- Z miesiąc temu wyjechał. No tak kocham go, ale jakoś muszę o nim zapomnieć, tak? Oznajmiłam i delikatnie się uśmiechnęłam. - Możemy zmienić już temat? Zapytałam po chwili.
- Tak,tak.
Powiedziała i się uśmiechnęła. Skierowałyśmy się w stronę kawiarni i na miejscu byłyśmy po 5 minutach. Weszłyśmy do środka, usiadłyśmy przy wolnym stoliku, zamówiłyśmy kawę i cicho. Po kilku minutach do naszego stolika przyszedł młody kelner z naszym zamówieniem. Podziękowałam i zabrałam się za pyszne ciacho, bynajmniej wyglądało pysznie.
- Mm pyszne.
Powiedziałam uśmiechając się. I tak jakieś 3 godziny spędziłyśmy poza domem. Wróciłyśmy ok godziny 18.00. Weszłam do domu. Mały już spał, wyciągnęłam go tylko z wózka i położyłam do łóżeczka. Poszłam do łazienki wzięłam krótki prysznic i ubrałam piżamę. Usiadłam na łóżku, włączyłam laptopa i weszłam na facebook'a gdzie od razu zaczął do mnie pisać Zbyszek.
- Cześć ; )
- Hej.
- Jak Igor?
- Dobrze, właśnie śpi ; * A u ciebie?
- Nie jest najlepiej. Tęsknię za wami...
- Ech...Musze kończyć, zmęczona jestem. Pa ; *.
Wylogowałam się z portalu i wyłączyłam laptopa. Poszłam jeszcze coś zjeść, zrobiłam sobie kanapki. Zjadłam je i napiłam się soku pomarańczowego prosto z kartonu. Poszłam do pokoju, położyłam się tylko na łóżku i zaraz zasnęłam.
- Hej. Odparłam krótko i z uśmiechem. - Jak się spało? Zapytałam po chwili.
- Cześć. Dobrzeee...
Przeciągnął i się zaśmiał.
- Pojadę już do domu ii dziękuję.
Odparłam z uśmiechem. Ucałowałam go w policzek, wzięłam torebkę. Chciałam wyjść ale Michał objął mnie w talii.
- Chyba aż tak ci się nie śpieszy co?
Zapytał i się uśmiechnął.
- Aż tak nie no ale, stęskniłam się za Igorem więc wiesz.
Powiedziałam rozbawionym głosem.Spojrzałam na siatkarza, ten przyciągnął mnie do siebie i zaczął całować. Odwzajemniłam jego pocałunek.
- Muszę już iść. Przyjedź znowu ale z chłopakami.
Powiedziałam. Pocałowałam go w policzek i wyszłam. Ruszyłam w kierunku przystanku gdzie na miejscu byłam po 10 minutach. Na autobus musiałam czekać 20 minut, usiadłam na ławce. Do uszu włożyłam słuchawki, siedziałam słuchając muzyki i tym samym czekając na autobus. Przyjechał po 20 minutach, kupiłam bilet i usiadłam na wolnym miejscu. Całą drogę słuchałam piosenek. Po 3 godzinach byłam w Rzeszowie. Wyszłam z autobusu.
- Nareszcie.
Powiedziałam do siebie. Skierowałam się do domu, na miejscu byłam po 15 minutach. Weszłam do domu, w salonie siedziała mama.
- Cześć. Odparłam krótko i z uśmiechem. - Mały śpi? Zapytałam po chwili.
- Cześć... Córeczko. Tak śpi.
Powiedziała. Poszłam do siebie, weszłam po cichu do pokoju. Położyłam torebkę na łóżku, podeszłam do łóżeczka i spojrzałam na synka. Uśmiechnęłam się. Weszłam do łazienki gdzie wzięłam półgodzinną kąpiel i wyszłam w bieliźnie. Po chwili Igor się obudził szybko się ubrałam. Wzięłam synka na ręce i się uśmiechnęłam lekko bujając go na rękach. Postanowiłam przejść się z nim na spacer, ubrałam go i położyłam do wózka. Poinformowałam tylko mamę że idę na spacer.
- Zaczekaj, pójdę z tobą.
Powiedziała. Wzięła tylko torebkę i ubrała buty. Wyszłyśmy z domu.
- Aa co jest między tobą a Zbyszkiem co?
Zapytała. No skąd ja wiedziałam że o to zapyta, mogłam się tego domyśleć.
- Mamo proszę cię. Przestań mnie wypytywać o wszystko. Jestem przecież dorosła.
Powiedziałam stanowczo patrząc na synka.
- Jesteś moją córką, będę się cały czas o ciebie... Martwić i o Paul'a też. Wiem że coś jest nie tak więc pytam.
Oznajmiła patrząc raz na mnie a raz na Igora.
- No tak. Masz rację... Westchnęłam cicho. - Nie jestem już ze Zbyszkiem. On teraz gra w... Turcji, więc taki związek nie ma sensu przecież. Dodałam po chwili.
- A od kiedy? Kochasz go?
Zapytała patrząc na mnie.
- Z miesiąc temu wyjechał. No tak kocham go, ale jakoś muszę o nim zapomnieć, tak? Oznajmiłam i delikatnie się uśmiechnęłam. - Możemy zmienić już temat? Zapytałam po chwili.
- Tak,tak.
Powiedziała i się uśmiechnęła. Skierowałyśmy się w stronę kawiarni i na miejscu byłyśmy po 5 minutach. Weszłyśmy do środka, usiadłyśmy przy wolnym stoliku, zamówiłyśmy kawę i cicho. Po kilku minutach do naszego stolika przyszedł młody kelner z naszym zamówieniem. Podziękowałam i zabrałam się za pyszne ciacho, bynajmniej wyglądało pysznie.
- Mm pyszne.
Powiedziałam uśmiechając się. I tak jakieś 3 godziny spędziłyśmy poza domem. Wróciłyśmy ok godziny 18.00. Weszłam do domu. Mały już spał, wyciągnęłam go tylko z wózka i położyłam do łóżeczka. Poszłam do łazienki wzięłam krótki prysznic i ubrałam piżamę. Usiadłam na łóżku, włączyłam laptopa i weszłam na facebook'a gdzie od razu zaczął do mnie pisać Zbyszek.
- Cześć ; )
- Hej.
- Jak Igor?
- Dobrze, właśnie śpi ; * A u ciebie?
- Nie jest najlepiej. Tęsknię za wami...
- Ech...Musze kończyć, zmęczona jestem. Pa ; *.
Wylogowałam się z portalu i wyłączyłam laptopa. Poszłam jeszcze coś zjeść, zrobiłam sobie kanapki. Zjadłam je i napiłam się soku pomarańczowego prosto z kartonu. Poszłam do pokoju, położyłam się tylko na łóżku i zaraz zasnęłam.
niedziela, 5 maja 2013
~ . XXXI Rozdział .
Następnego dnia obudziłam się gdzieś ok godziny 9.00. O dziwo mały mnie nie obudził z czego się cieszyłam. Zwlekłam się z łóżka i podeszłam do łóżeczka, ale Igora w nim nie było. Wyszłam z pokoju i poszłam do salonu gdzie siedziała mama.
- Ej mamo gdzie jest Igor?
Zapytałam patrząc na nią. Rozejrzałam się po salonie.
- Cześć córeczko. Zbyszek tu był, zabrał go na chwilę na spacer. Mówił że gdzieś wyjeżdża i chce chwilę z nim pobyć.
Powiedziała patrząc na mnie. Westchnęłam cicho.
- Aa okej. Przestraszyłam się. Mam taką sprawę, chcę dziś jechać do Jastrzębia i wrócę jutro. Zajmiesz się Igorem?
Zapytałam po chwili patrząc na nią z nadzieją w oczach.
- A po co ty do Jastrzębia jedziesz? Tak zajmę się.
Oznajmiła z uśmiechem patrząc na nią.
- Tak. Musze kogoś odwiedzić. Więc się tylko ubiorę i jadę.
Powiedziałam. Poszłam do łazienki gdzie zrobiłam poranną toaletę i wyszłam w samej bieliźnie. Ubrałam się, zrobiłam lekki makijaż i włosy spięłam w wysoki kok. Wyszłam z pokoju.
- Więc wrócę jutro. Cześć.
Powiedziałam. Ucałowałam mamę w policzek i wyszłam z domu gdzie spotkałam Zbyszka z Igorem.
- Hej. Wziąłem małego na chwilę na spacer, bo za dwie godziny wyjeżdżam.
Powiedział patrząc na mnie.
- Cześć. Spokojnie, mama mi już powiedziała. Śpieszę się. Ucałowałam synka w czółko a Zbyszka w policzek. - Sama się dziwię że to mówię ale... Będę tęskniła. Pa. Powiedziałam i odeszłam. Poszłam na przystanek. Sprawdziłam o której jedzie autobus do Jastrzębia. Na moje szczęścia miał być za 5 minut. Siedziałam czekając na autobus. Z lekkim opóźnieniem przyjechał. Weszłam i kupiłam bilet. Usiadłam na wolnym miejscu. Włożyłam słuchawki do uszu i całą drogę z Rzeszowa do Jastrzębia słuchałam muzyki. Droga zajęła mi jakieś 4 godziny. Wiedziałam już że chłopaki mieli trening więc poszłam w kierunku hali. Byłam na miejscu po 15 minutach. Weszłam na halę i od razu skierowałam się na salę gdzie trenowali już chłopaki z Jastrzębia. Usiadłam na trybunach i z zaciekawieniem patrzyłam na nich. Co chwilę każdy patrzył w moją stronę.
- Eee Milena chodź do nas!
Krzyknął kapitan i jednym ruchem ręki pokazał abym przyszła do nich. Uśmiechnęłam się i wolnym krokiem podeszłam do nich.
- Dzień dobry.
Powiedziałam po angielsku do trenera i się uśmiechnęłam. Przywitałam się z każdym z siatkarzy a na końcu podeszłam do Kubiaka.
- Jestem. Cieszysz się?
Zapytałam uśmiechając się do niego.
- I to jak. Cieszę się bardzo.
Powiedział i puścił mi oczko.
- Więc wy trenujcie aa ja posiedzę i zaczekam na ciebie aa potem gdzieś pójdziemy.
Odparłam i poszłam na trybuny. Trening skończył się po 30 minutach. Michał pokazał mi tylko rękę, czyli że 5 minut i jest. Uśmiechnęłam się. Chłopaki wyszli a ja za nimi. Usiadłam na jakieś ławce przy ich szatni. Czekałam na Michała ale zamiast niego przyszedł Damian i usiadł obok mnie.
- No przyjechałaś. Fajnie, a na ile?
Zapytał uśmiechając się do mnie.
- Cieszę się że się... Cieszysz. Jutro już jadę.
Powiedziałam a do nas po chwili doszedł Misiek.
- Ej Damian ona przyjechała do mnie!
Bąknął Michał i się uśmiechnął.
- Dobrze my się zbieramy, pa.
Powiedziałam. Pocałowałam Wojtaszka w policzek i wyszliśmy z hali.
- To gdzie mnie zabierasz?
Zapytałam z uroczym uśmiechem patrząc na niego. Michał podrapał się po karku.
- Nie wiem nie mam zielonego pojęcia, ale wieczorem możemy iść z chłopakami na jakąś... Imprezę. Co ty na to?
Zapytał uśmiechając się.
- Chętnie, ale w tym nie pójdę, a nic innego nie brałam.
Oznajmiłam i zmarszczyłam lekko nos.
- To idziemy do sklepu. Powiedział. - Bierzesz co chcesz a ja płacę. Dodał z uśmiechem.
- Nie Michał nie trzeba.
Powiedziałam i puściłam mu oczko.
- Nie ma odmowy, idziemy.
Oznajmił stanowczo. Nie będę mu się przecież sprzeciwiała. Ruszyliśmy w kierunku centrum. Na miejscu byliśmy po kilku minutach. Moją uwagę przykuła ładna sukienka. Podeszłam, po czym przyłożyłam ją do ciała.
- I co jak?
Zapytałam z uśmiechem.
- Tobie w wszystkim pasuje.
Powiedział. Dałam mu tylko torebkę aby ją przytrzymał, do tego wzięłam jeszcze buty i weszłam do przymierzalni. Przebrałam się i wyszłam. Obróciłam się tylko dookoła i spojrzałam na Michała.
- I jak? Zapytałam przybierając pozę modelki. Zrobiłam dzióbek z ust. - Ale szczerze? Dodałam po chwili. Michał popatrzył na mnie od góry do dołu i się uśmiechnął.
- Pięknie, bierzesz to?
Zapytał patrząc na mnie z uśmiechem.
- Yhm... No dobrze bierzemy.
Powiedziałam. Weszłam do przymierzalni i szybko się przebrałam. Wyszłam i wzięłam torebkę od Michała. Rozejrzałam się jeszcze po sklepie, zauważyłam koszulkę w kratę, wzięłam ją.
- Fajna, idź ubierz.
Powiedziałam i puściłam mu oczko. Kubiak się uśmiechnął i wziął ode mnie koszulę. Wszedł do przymierzalni i po chwili wyszedł ubrany. Uśmiechnęłam się do niego.
- Fajnie. Musisz to kupić.
Oznajmiłam z uśmiechem patrząc na siatkarza.
- No jeśli tak myślisz to bierzemy.
Powiedział i wszedł do przymierzalni, przebrał się i wyszedł z koszulą w ręku. Poszliśmy do kasy, zapłaciliśmy za zakupy i wyszliśmy z centrum. Skierowaliśmy się do mieszkania Michała.
- Ale wiesz, ty śpisz na kanapie aa ja u ciebie w łóżku.
Oznajmiłam stanowczo i się uśmiechnęłam. Po kilku minutach byliśmy na miejscu, weszliśmy. Do tej " imprezy " zostały jakieś 3 godziny. Przez jakieś 2 godziny oglądaliśmy film na DVD. Godzinę przed wzięłam krótki prysznic i ubrałam się w strój który kupił mi Michał. Przejrzałam się tylko w lustrze. Rozczesałam włosy i zrobiłam makijaż. Poszłam do salonu, usiadłam i czekałam na Kubiaka. Po kilku minutach wyszedł w swojej nowej koszuli którą sama mu wybrałam.Wyszliśmy z domu, ruszyliśmy w kierunku clubu. Po 15 minutach byliśmy na miejscu. Weszliśmy i doszliśmy do Michała, Simon'a, Matteo i Damiana. Przywitałam się z każdym i usiadłam koło Simona a Michał usiadł obok mnie. Z początku kolejkę postawił Damian, nawet nie pamiętam kiedy ostatni raz jakiś alkohol piłam. Upiłam łyk trunku a po kilku minutach doszła reszta drużyny. Każdy po kolei mnie ucałował w policzek na przywitanie. Po jakiś 2 godzinach kilku chłopaków tańczyło z jakimiś dziewczynami, ze mną siedział tylko Matteo.
- Chodź też. Nie będziemy tak siedzieć.
Chwiał się trochę ale jakoś wstał.
- Wolę nie ryzykować. Ale okej.
Odparłam z uśmiechem i wstałam. Poszliśmy tańczyć, ale Martino zaciągnął mnie gdzieś bardziej w kąt. Siatkarz nad chylił się nade mną a ja poczułam od niego dużą ilość alkoholu. Po chwili zaczął całować mnie po szyi.
- Zostaw!
Krzyknęłam okładając go pięściami po plecach, ale on sobie z tego nic nie robił.
- Piękna jesteś wiesz?
Szepnął mi na ucho po czym zaczął wkładać swoje ręce pod moją sukienkę i zaczął mnie macać po tyłku. Waliłam go po plecach a on znów całował moją szyję i podnosił sukienkę w górę. Łzy napłynęły mi do oczu z bezsilności. Zjechał w dół po mojej szyi i teraz całował mój dekolt. Podbiegł do nas po chwili Michał, pociągnął Matteo za koszulę i dość mocno uderzył. Ja korzystając z okazji szybko wybiegłam na zewnątrz. Przetarłam mokre policzki od łez, doszedł po chwili do mnie Kubiak.
- W porządku?
Zapytał. Nic mu nie odpowiedziałam tylko wtuliłam się w jego ramiona.
- Idziemy już?
Zapytałam patrząc na niego ze łzami w kącikach oczu. Próbowałam zapanować nad drżącymi dłońmi.
- Chodź idziemy.
Powiedział. Ruszyliśmy w kierunku jego mieszkania, na miejscu byliśmy po 15 minutach. Weszliśmy do środka. Chciałam już iść do sypialni Michała ale on chwycił mnie za nadgarstek i przyciągnął do siebie. Spojrzał mi głęboko w oczy po czym delikatnie pocałował, nie protestowałam tylko oddawałam się jego pocałunkom który z każdą chwilą robił się coraz namiętny. Powoli zaczęłam odpinać jego koszulę która po chwili rzuciłam gdzieś w kąt. Poszliśmy do jego sypialni, położyłam się na łóżku a siatkarz na mnie. Wodziłam palcem po jego plecach. Zaczęłam rozpinać jego spodnie i po kilku minutach one walały się po pokoju. Teraz czas na moją sukienkę, zdjęłam ją i rzuciłam za siebie. Przewróciłam Michała na plecy, leżałam na nim całując go po szyi, klatce piersiowej omijając krocze. Kubiak nie wytrzymał i znów leżałam pod nim. Nigdy nie czułam czegoś takiego przy jakimkolwiek chłopaku kochając się z nim. Nawet przy Zbyszku tego nie czułam. Zasnęłam wtulona w ramionach siatkarza...
- Ej mamo gdzie jest Igor?
Zapytałam patrząc na nią. Rozejrzałam się po salonie.
- Cześć córeczko. Zbyszek tu był, zabrał go na chwilę na spacer. Mówił że gdzieś wyjeżdża i chce chwilę z nim pobyć.
Powiedziała patrząc na mnie. Westchnęłam cicho.
- Aa okej. Przestraszyłam się. Mam taką sprawę, chcę dziś jechać do Jastrzębia i wrócę jutro. Zajmiesz się Igorem?
Zapytałam po chwili patrząc na nią z nadzieją w oczach.
- A po co ty do Jastrzębia jedziesz? Tak zajmę się.
Oznajmiła z uśmiechem patrząc na nią.
- Tak. Musze kogoś odwiedzić. Więc się tylko ubiorę i jadę.
Powiedziałam. Poszłam do łazienki gdzie zrobiłam poranną toaletę i wyszłam w samej bieliźnie. Ubrałam się, zrobiłam lekki makijaż i włosy spięłam w wysoki kok. Wyszłam z pokoju.
- Więc wrócę jutro. Cześć.
Powiedziałam. Ucałowałam mamę w policzek i wyszłam z domu gdzie spotkałam Zbyszka z Igorem.
- Hej. Wziąłem małego na chwilę na spacer, bo za dwie godziny wyjeżdżam.
Powiedział patrząc na mnie.
- Cześć. Spokojnie, mama mi już powiedziała. Śpieszę się. Ucałowałam synka w czółko a Zbyszka w policzek. - Sama się dziwię że to mówię ale... Będę tęskniła. Pa. Powiedziałam i odeszłam. Poszłam na przystanek. Sprawdziłam o której jedzie autobus do Jastrzębia. Na moje szczęścia miał być za 5 minut. Siedziałam czekając na autobus. Z lekkim opóźnieniem przyjechał. Weszłam i kupiłam bilet. Usiadłam na wolnym miejscu. Włożyłam słuchawki do uszu i całą drogę z Rzeszowa do Jastrzębia słuchałam muzyki. Droga zajęła mi jakieś 4 godziny. Wiedziałam już że chłopaki mieli trening więc poszłam w kierunku hali. Byłam na miejscu po 15 minutach. Weszłam na halę i od razu skierowałam się na salę gdzie trenowali już chłopaki z Jastrzębia. Usiadłam na trybunach i z zaciekawieniem patrzyłam na nich. Co chwilę każdy patrzył w moją stronę.
- Eee Milena chodź do nas!
Krzyknął kapitan i jednym ruchem ręki pokazał abym przyszła do nich. Uśmiechnęłam się i wolnym krokiem podeszłam do nich.
- Dzień dobry.
Powiedziałam po angielsku do trenera i się uśmiechnęłam. Przywitałam się z każdym z siatkarzy a na końcu podeszłam do Kubiaka.
- Jestem. Cieszysz się?
Zapytałam uśmiechając się do niego.
- I to jak. Cieszę się bardzo.
Powiedział i puścił mi oczko.
- Więc wy trenujcie aa ja posiedzę i zaczekam na ciebie aa potem gdzieś pójdziemy.
Odparłam i poszłam na trybuny. Trening skończył się po 30 minutach. Michał pokazał mi tylko rękę, czyli że 5 minut i jest. Uśmiechnęłam się. Chłopaki wyszli a ja za nimi. Usiadłam na jakieś ławce przy ich szatni. Czekałam na Michała ale zamiast niego przyszedł Damian i usiadł obok mnie.
- No przyjechałaś. Fajnie, a na ile?
Zapytał uśmiechając się do mnie.
- Cieszę się że się... Cieszysz. Jutro już jadę.
Powiedziałam a do nas po chwili doszedł Misiek.
- Ej Damian ona przyjechała do mnie!
Bąknął Michał i się uśmiechnął.
- Dobrze my się zbieramy, pa.
Powiedziałam. Pocałowałam Wojtaszka w policzek i wyszliśmy z hali.
- To gdzie mnie zabierasz?
Zapytałam z uroczym uśmiechem patrząc na niego. Michał podrapał się po karku.
- Nie wiem nie mam zielonego pojęcia, ale wieczorem możemy iść z chłopakami na jakąś... Imprezę. Co ty na to?
Zapytał uśmiechając się.
- Chętnie, ale w tym nie pójdę, a nic innego nie brałam.
Oznajmiłam i zmarszczyłam lekko nos.
- To idziemy do sklepu. Powiedział. - Bierzesz co chcesz a ja płacę. Dodał z uśmiechem.
- Nie Michał nie trzeba.
Powiedziałam i puściłam mu oczko.
- Nie ma odmowy, idziemy.
Oznajmił stanowczo. Nie będę mu się przecież sprzeciwiała. Ruszyliśmy w kierunku centrum. Na miejscu byliśmy po kilku minutach. Moją uwagę przykuła ładna sukienka. Podeszłam, po czym przyłożyłam ją do ciała.
- I co jak?
Zapytałam z uśmiechem.
- Tobie w wszystkim pasuje.
Powiedział. Dałam mu tylko torebkę aby ją przytrzymał, do tego wzięłam jeszcze buty i weszłam do przymierzalni. Przebrałam się i wyszłam. Obróciłam się tylko dookoła i spojrzałam na Michała.
- I jak? Zapytałam przybierając pozę modelki. Zrobiłam dzióbek z ust. - Ale szczerze? Dodałam po chwili. Michał popatrzył na mnie od góry do dołu i się uśmiechnął.
- Pięknie, bierzesz to?
Zapytał patrząc na mnie z uśmiechem.
- Yhm... No dobrze bierzemy.
Powiedziałam. Weszłam do przymierzalni i szybko się przebrałam. Wyszłam i wzięłam torebkę od Michała. Rozejrzałam się jeszcze po sklepie, zauważyłam koszulkę w kratę, wzięłam ją.
- Fajna, idź ubierz.
Powiedziałam i puściłam mu oczko. Kubiak się uśmiechnął i wziął ode mnie koszulę. Wszedł do przymierzalni i po chwili wyszedł ubrany. Uśmiechnęłam się do niego.
- Fajnie. Musisz to kupić.
Oznajmiłam z uśmiechem patrząc na siatkarza.
- No jeśli tak myślisz to bierzemy.
Powiedział i wszedł do przymierzalni, przebrał się i wyszedł z koszulą w ręku. Poszliśmy do kasy, zapłaciliśmy za zakupy i wyszliśmy z centrum. Skierowaliśmy się do mieszkania Michała.
- Ale wiesz, ty śpisz na kanapie aa ja u ciebie w łóżku.
Oznajmiłam stanowczo i się uśmiechnęłam. Po kilku minutach byliśmy na miejscu, weszliśmy. Do tej " imprezy " zostały jakieś 3 godziny. Przez jakieś 2 godziny oglądaliśmy film na DVD. Godzinę przed wzięłam krótki prysznic i ubrałam się w strój który kupił mi Michał. Przejrzałam się tylko w lustrze. Rozczesałam włosy i zrobiłam makijaż. Poszłam do salonu, usiadłam i czekałam na Kubiaka. Po kilku minutach wyszedł w swojej nowej koszuli którą sama mu wybrałam.Wyszliśmy z domu, ruszyliśmy w kierunku clubu. Po 15 minutach byliśmy na miejscu. Weszliśmy i doszliśmy do Michała, Simon'a, Matteo i Damiana. Przywitałam się z każdym i usiadłam koło Simona a Michał usiadł obok mnie. Z początku kolejkę postawił Damian, nawet nie pamiętam kiedy ostatni raz jakiś alkohol piłam. Upiłam łyk trunku a po kilku minutach doszła reszta drużyny. Każdy po kolei mnie ucałował w policzek na przywitanie. Po jakiś 2 godzinach kilku chłopaków tańczyło z jakimiś dziewczynami, ze mną siedział tylko Matteo.
- Chodź też. Nie będziemy tak siedzieć.
Chwiał się trochę ale jakoś wstał.
- Wolę nie ryzykować. Ale okej.
Odparłam z uśmiechem i wstałam. Poszliśmy tańczyć, ale Martino zaciągnął mnie gdzieś bardziej w kąt. Siatkarz nad chylił się nade mną a ja poczułam od niego dużą ilość alkoholu. Po chwili zaczął całować mnie po szyi.
- Zostaw!
Krzyknęłam okładając go pięściami po plecach, ale on sobie z tego nic nie robił.
- Piękna jesteś wiesz?
Szepnął mi na ucho po czym zaczął wkładać swoje ręce pod moją sukienkę i zaczął mnie macać po tyłku. Waliłam go po plecach a on znów całował moją szyję i podnosił sukienkę w górę. Łzy napłynęły mi do oczu z bezsilności. Zjechał w dół po mojej szyi i teraz całował mój dekolt. Podbiegł do nas po chwili Michał, pociągnął Matteo za koszulę i dość mocno uderzył. Ja korzystając z okazji szybko wybiegłam na zewnątrz. Przetarłam mokre policzki od łez, doszedł po chwili do mnie Kubiak.
- W porządku?
Zapytał. Nic mu nie odpowiedziałam tylko wtuliłam się w jego ramiona.
- Idziemy już?
Zapytałam patrząc na niego ze łzami w kącikach oczu. Próbowałam zapanować nad drżącymi dłońmi.
- Chodź idziemy.
Powiedział. Ruszyliśmy w kierunku jego mieszkania, na miejscu byliśmy po 15 minutach. Weszliśmy do środka. Chciałam już iść do sypialni Michała ale on chwycił mnie za nadgarstek i przyciągnął do siebie. Spojrzał mi głęboko w oczy po czym delikatnie pocałował, nie protestowałam tylko oddawałam się jego pocałunkom który z każdą chwilą robił się coraz namiętny. Powoli zaczęłam odpinać jego koszulę która po chwili rzuciłam gdzieś w kąt. Poszliśmy do jego sypialni, położyłam się na łóżku a siatkarz na mnie. Wodziłam palcem po jego plecach. Zaczęłam rozpinać jego spodnie i po kilku minutach one walały się po pokoju. Teraz czas na moją sukienkę, zdjęłam ją i rzuciłam za siebie. Przewróciłam Michała na plecy, leżałam na nim całując go po szyi, klatce piersiowej omijając krocze. Kubiak nie wytrzymał i znów leżałam pod nim. Nigdy nie czułam czegoś takiego przy jakimkolwiek chłopaku kochając się z nim. Nawet przy Zbyszku tego nie czułam. Zasnęłam wtulona w ramionach siatkarza...
~ . XXX Rozdział .
Obudził mnie rano płacz synka. Byłam nie wyspana, w nocy kilka razy wstawałam aby go uspokoić. Zwlekłam się z łóżka i podeszłam do łóżeczka. Uśmiechnęłam się do synka po czym wzięłam go na ręce. Igor od razu się uspokoił, wyszłam z pokoju bujając go na rękach. Nakarmiłam małego a potem sama coś zjadłam. Poszłam do pokoju gdzie ubrałam synka i położyłam go do łóżeczka. Weszłam do łazienki, zrobiłam poranną toaletę i ubrana wyszłam. Postanowiłam się gdzieś przejść z małym. Położyłam go do wózka. Zrobiłam lekki makijaż i włosy spięłam w wysoki kucyk. Wyszłam z domu. Udałam się w stronę pobliskiego parku gdzie spotkałam... Zbyszka. Siatkarz podbiegł do nas.
- Cześć.
Powiedział. Chciał mnie pocałować ale ja się odsunęłam. Zbyszek spojrzał na mnie i cicho westchnął. Spojrzał po chwili na Igora.
- I co wiesz kiedy wyjeżdżasz?
Zapytałam idąc wolnym krokiem przed siebie. Patrzyłam cały czas na synka z uśmiechem.
- Jutro.
Powiedział i trochę posmutniał. Westchnęłam cicho.
- Chcesz jechać?
Zapytałam kątem oka patrząc na siatkarza.
- Nie, ale muszę.
Bąknął cicho patrząc na mnie.
- Będziesz coś takiego fundował Igorowi? Proszę cię...
Powiedziałam. Przyspieszyłam trochę ale Zbyszek podbiegł do nas.
- Milena proszę cię znów to samo. Teraz żałuję że tam gram, ale teraz nie mogę się wycofać. Zrozum...
Powiedział. Usiedliśmy na pobliskiej ławce. Zbyszek popatrzył na mnie po czym mnie przytulił. Wtuliłam się w jego ramiona a po moich policzkach poleciały łzy. Szybko przetarłam policzki i spojrzałam na siatkarza.
- Śpieszę się. Cześć. Powiedziałam i wstałam ale Zbyszek chwycił mnie za rękę. - Co się stało? Zapytałam po chwili patrząc na niego ze łzami w kącikach oczu. Bartman przybliżył się do mnie i mnie pocałował, ręką gładził mój policzek. Nie mogłam przerwać tego pocałunku. Odsunęłam się od niego po chwili, przez te pocałunki tak o nim nie zapomnę.
- Będę za wami tęsknić. Powiedział. Chciałam już iść ale Zbyszek znów mnie zatrzymał. - Zrobię wam jeszcze zdjęcie okej? Zapytał po chwili. Wyciągnął z kieszeni telefon. Westchnęłam cicho.
- No dobrze.
Powiedziałam. Ostrożnie wyciągnęłam małego z wózka. Uśmiechnęłam się a Zbyszek zrobił nam kilka zdjęć. Położyłam Igora z powrotem do wózka.
- Dzięki.
Odparł krótko. Odwróciłam się i odeszłam od Zbyszka, odwróciłam się tylko, westchnęłam cicho, ruszyłam przed siebie. Przez jakieś 2 godziny chodziłam po mieście i zmęczona wróciłam. Po całym domu krzątała się mama sprzątając a jednocześnie gotując obiad. Igor zasnął więc poszłam z nim do pokoju, położyłam go do łóżeczka i przykryłam. Odłożyłam torebkę na łóżko i wyszłam z pokoju. Pomogłam mamie robić obiad. Po kilku minutach już było gotowe. Zabrałam się z mamą za konsumowanie zrobionego dania, po kilku minutach do domu wszedł Paul. Położył torbę na kanapie i usiadł na przeciw mnie. Spojrzałam na niego i się uśmiechnęłam. Przez te kilka minut gdy jedliśmy obiad mama wypytywała nas o wszystko, miałam ochotę już jej coś powiedzieć, ale szybko zjadłam i poszłam do pokoju. Włączyłam laptopa, weszłam na facebook'a. Zrzuciłam zdjęcia na których był Igor na komputer. Wybrałam 2 najlepsze jak spał i jak się uśmiechał. Dodałam je na portal gdzie od razu pojawił się lajk od Michała. Kliknięć z każdą minutą przybywało. Po chwili dostałam wiadomość od Kubiaka.
- Cześć.
- Hee. Co tam u Ciebie? ;d
- Aa dobrze. Gratuluję ;** . A co u ciebie?
- Też dobrze. Aa no dziękuję.
- Śliczny jest... Po tobie ;*. To przyjedziesz nas odwiedzić kiedyś co? Stęskniłem się chociaż reszta chłopaków też. Uśmiechnęłam się czytając to.
- Tak, ale nie wiem kiedy.
- Fajnie by było jak najszybciej.
- Pewnie, każdy by chciał. Ale postaram się szybko. Muszę kończyć, mały się obudził ( : .
Wyłączyłam laptopa, uspokoiłam małego. Chodziłam z nim po całym pokoju bujając lekko na rękach. Mały po kilku minutach się uspokoił. Nakarmiłam go. Położyłam go u siebie na łóżku po czym położyłam się obok. Popatrzyłam na niego z uśmiechem. Igor zaczął kopać nóżkami i machać rączkami co mnie w jego wykonaniu rozbawiło.Zaśmiałam się patrząc na niego. Dochodziła gdzieś godzina 20.00. Umyłam synka z pomocą mamy i ubrałam go. Usypiałam Igora ale to było wyjątkowo trudne, synek cały czas kopał nóżkami.
- Śpij...
Powiedziałam chodząc po całym domu i usypiając go. Igor po godzinie w końcu zasnął.Położyłam go do łóżeczka. Poszłam do łazienki gdzie wzięłam półgodzinną kąpiel i wyszłam. Położyłam się na łóżku, byłam zmęczona ale więc powinnam zaraz zasnąć ale nie umiałam. Cały czas myślałam o Zbyszku i co dziwne o Michale.
- A może Michał był by lepszym chłopakiem? Przecież nie jestem mu obojętna, coś chyba do mnie czuje.
Pomyślałam. Westchnęłam tylko, odwróciłam się twarzą do ściany i po godzinie zasnęłam...
- Cześć.
Powiedział. Chciał mnie pocałować ale ja się odsunęłam. Zbyszek spojrzał na mnie i cicho westchnął. Spojrzał po chwili na Igora.
- I co wiesz kiedy wyjeżdżasz?
Zapytałam idąc wolnym krokiem przed siebie. Patrzyłam cały czas na synka z uśmiechem.
- Jutro.
Powiedział i trochę posmutniał. Westchnęłam cicho.
- Chcesz jechać?
Zapytałam kątem oka patrząc na siatkarza.
- Nie, ale muszę.
Bąknął cicho patrząc na mnie.
- Będziesz coś takiego fundował Igorowi? Proszę cię...
Powiedziałam. Przyspieszyłam trochę ale Zbyszek podbiegł do nas.
- Milena proszę cię znów to samo. Teraz żałuję że tam gram, ale teraz nie mogę się wycofać. Zrozum...
Powiedział. Usiedliśmy na pobliskiej ławce. Zbyszek popatrzył na mnie po czym mnie przytulił. Wtuliłam się w jego ramiona a po moich policzkach poleciały łzy. Szybko przetarłam policzki i spojrzałam na siatkarza.
- Śpieszę się. Cześć. Powiedziałam i wstałam ale Zbyszek chwycił mnie za rękę. - Co się stało? Zapytałam po chwili patrząc na niego ze łzami w kącikach oczu. Bartman przybliżył się do mnie i mnie pocałował, ręką gładził mój policzek. Nie mogłam przerwać tego pocałunku. Odsunęłam się od niego po chwili, przez te pocałunki tak o nim nie zapomnę.
- Będę za wami tęsknić. Powiedział. Chciałam już iść ale Zbyszek znów mnie zatrzymał. - Zrobię wam jeszcze zdjęcie okej? Zapytał po chwili. Wyciągnął z kieszeni telefon. Westchnęłam cicho.
- No dobrze.
Powiedziałam. Ostrożnie wyciągnęłam małego z wózka. Uśmiechnęłam się a Zbyszek zrobił nam kilka zdjęć. Położyłam Igora z powrotem do wózka.
- Dzięki.
Odparł krótko. Odwróciłam się i odeszłam od Zbyszka, odwróciłam się tylko, westchnęłam cicho, ruszyłam przed siebie. Przez jakieś 2 godziny chodziłam po mieście i zmęczona wróciłam. Po całym domu krzątała się mama sprzątając a jednocześnie gotując obiad. Igor zasnął więc poszłam z nim do pokoju, położyłam go do łóżeczka i przykryłam. Odłożyłam torebkę na łóżko i wyszłam z pokoju. Pomogłam mamie robić obiad. Po kilku minutach już było gotowe. Zabrałam się z mamą za konsumowanie zrobionego dania, po kilku minutach do domu wszedł Paul. Położył torbę na kanapie i usiadł na przeciw mnie. Spojrzałam na niego i się uśmiechnęłam. Przez te kilka minut gdy jedliśmy obiad mama wypytywała nas o wszystko, miałam ochotę już jej coś powiedzieć, ale szybko zjadłam i poszłam do pokoju. Włączyłam laptopa, weszłam na facebook'a. Zrzuciłam zdjęcia na których był Igor na komputer. Wybrałam 2 najlepsze jak spał i jak się uśmiechał. Dodałam je na portal gdzie od razu pojawił się lajk od Michała. Kliknięć z każdą minutą przybywało. Po chwili dostałam wiadomość od Kubiaka.
- Cześć.
- Hee. Co tam u Ciebie? ;d
- Aa dobrze. Gratuluję ;** . A co u ciebie?
- Też dobrze. Aa no dziękuję.
- Śliczny jest... Po tobie ;*. To przyjedziesz nas odwiedzić kiedyś co? Stęskniłem się chociaż reszta chłopaków też. Uśmiechnęłam się czytając to.
- Tak, ale nie wiem kiedy.
- Fajnie by było jak najszybciej.
- Pewnie, każdy by chciał. Ale postaram się szybko. Muszę kończyć, mały się obudził ( : .
Wyłączyłam laptopa, uspokoiłam małego. Chodziłam z nim po całym pokoju bujając lekko na rękach. Mały po kilku minutach się uspokoił. Nakarmiłam go. Położyłam go u siebie na łóżku po czym położyłam się obok. Popatrzyłam na niego z uśmiechem. Igor zaczął kopać nóżkami i machać rączkami co mnie w jego wykonaniu rozbawiło.Zaśmiałam się patrząc na niego. Dochodziła gdzieś godzina 20.00. Umyłam synka z pomocą mamy i ubrałam go. Usypiałam Igora ale to było wyjątkowo trudne, synek cały czas kopał nóżkami.
- Śpij...
Powiedziałam chodząc po całym domu i usypiając go. Igor po godzinie w końcu zasnął.Położyłam go do łóżeczka. Poszłam do łazienki gdzie wzięłam półgodzinną kąpiel i wyszłam. Położyłam się na łóżku, byłam zmęczona ale więc powinnam zaraz zasnąć ale nie umiałam. Cały czas myślałam o Zbyszku i co dziwne o Michale.
- A może Michał był by lepszym chłopakiem? Przecież nie jestem mu obojętna, coś chyba do mnie czuje.
Pomyślałam. Westchnęłam tylko, odwróciłam się twarzą do ściany i po godzinie zasnęłam...
sobota, 4 maja 2013
~ . XXIX Rozdział .
Kilka miesięcy później.
Ze Zbyszkiem dalej nie rozmawiałam, a dlatego że przyjął tą propozycję w tureckim klubie... Obudziłam się rano ok godziny 9.30. Zrobiłam poranną toaletę i ubrałam się. Wyszłam z pokoju. Paul'a już nie było, ponieważ na 9.00 mieli trening. Nagle źle się poczułam, chwyciłam się za brzuch i usiadłam na kanapie.
- Nie tylko nie teraz.
Powiedziałam do siebie. Trzymałam się za brzuch głęboko oddychając. Wzięłam tylko telefon, zadzwoniłam do Oli.
- Halo?
- Cześć. Przyjedź do mnie proszę cię.
- A co się stało? Nie strasz mnie.
- Źle się czuję. A Paul'a nie ma w domu.
- O Matko. Dobra zaraz będę.
Rozłączyłam się. Ola po 10 minutach była. Otworzyłam jej drzwi.
- Ej a jeśli ty... Będziesz już rodzić? Powiedziała patrząc na mnie. Westchnęłam cicho. - Jedziemy do szpitala. Dodała. Wyszłyśmy z domu. Przed domem stał samochód Tomka - brata Oli.
- Nie wiem co bym bez ciebie zrobiła.
Odparłam z lekkim uśmiechem. Weszłam do samochodu, usiadłam. Chwyciłam się za brzuch, zaczęłam oddychać głęboko. Na miejscu byliśmy po15 minutach. Z samochodu wyszła tylko Ola a Tomek już odjechał. Weszłyśmy do środka. No Ola miała rację z tym że będę rodzić. Z jednej strony się cieszyłam że mały będzie już ze mną a z drugiej strony obawiałam się tego jak sobie dam z nim radę. Zabrali mnie na porodówkę. (...) W końcu urodziłam ślicznego zdrowego synka. Myślałam że się popłaczę oczywiście ze wzruszenia patrząc na niego. Wzięłam go na ręce i się uśmiechnęłam. Lekarz po chwili mi go zabrał. Zostałam przeniesiona na salę gdzie dano mi również synka. Patrzyłam na niego z uśmiechem. Wzięłam telefon i zadzwoniłam do Paul'a.
- Helo? Gdzie ty jesteś? Krzyknął do słuchawki Paul.
- W szpitalu matole. Urodziłam już.
- Co? Już? O kurde będę zaraz.
Rozłączył się. Odłożyłam telefon. Po 15 minutach na salę wszedł Paul razem z Agnieszką, Ola z Piotrkiem i do tego jeszcze Achrem. A po kilku minutach reszta Resovi.
- Więcej was mama nie miała?
Zapytałam po czym się uśmiechnęłam. Każdy po kolei mi pogratulował, patrzył na Igora jak w obrazek. Nie dziwię się jest przecież taki... Uroczy. Wszyscy musieli się już zbierać a został tylko Paul. Usiadł na krześle obok łóżka.
- Zbyszek już wie że urodziłaś?
Zapytał patrząc na mnie a po chwili wzrok przeniósł na chłopczyka.
- Nie nie wie. Ale mam pomysł nie zadzwonię a wyślę mu zdjęcie, przy okazji zobaczy małego. Masz.
Powiedziałam dając mu telefon do ręki. Wzięłam Igora na ręce a Paul zrobił nam zdjęcie.
- Daj mi go na chwilę.
Powiedział i się uśmiechnął. Ostrożnie wziął go i się uśmiechnął. Napisałam do Zbyszka " Twój synek, dziś urodziłam " i do tego jeszcze dołączyłam zdjęcie i wysłałam. Po chwili dostałam odpowiedź " Już? Szkoda że mnie nie ma z wami ;( . Śliczny chłopczyk. "Westchnęłam cicho czytając tą wiadomość. Było już dość późno, więc Paul poszedł do domu. Teraz najbardziej brakowało mi Zbyszka, byłam wściekła na niego że wyjechał ale zrobił jak uważał, ale skoro by mnie kochał i małego to by przecież nie wyjeżdżał... Lekarze zabrali małego. Byłam strasznie zmęczona i zasnęłam...
3 dni później.
W końcu wypisali mnie za szpitala, myślałam że tam zwariuję. Paul dziś nie był na treningu tylko przyjechał po mnie. Ale on jest kochany... Wyszliśmy z szpitala, weszłam do samochodu. Droga zajęła nam jakieś 15 minut. Wyszłam z samochodu i poszłam do domu. Kogo zobaczyłam na schodach, to tego się nie spodziewałam. Siedział tam... Zbyszek. Gdy nas zauważył od razu wstał.
- Cześć.
Odparł krótko i spojrzał do nosidełka na Igora.
- Co ty tu robisz?
Zapytałam. Weszliśmy do domu.
- Chciałem małego zobaczyć. Powiedział. - I ciebie również. Jak się czujesz? Zapytał po chwili patrząc na mnie. Usiedliśmy na kanapie.
- Dobrze, dzięki.
Powiedziałam obojętnie i wzruszyłam ramionami. Siatkarz popatrzył w moje oczy po czym delikatnie pocałował, strasznie mi tego brakowało, aby móc się do niego przytulić, pocałować go ale i tak byłam na niego wściekła. Odwzajemniłam pocałunek ale zaraz się oderwałam od niego.
- Na ile przyjechałeś?
Zapytałam po chwili. Popatrzyłam na Igora i się uśmiechnęłam, złapałam go za rączkę. Mały ścisnął mój palec i uśmiechnął się. Zaśmiałam się patrząc na niego.
- Sam nie wiem. Teraz żałuję że tam poszedłem grać, wiem co straciłem...
Powiedział. Spojrzałam na niego, widziałam jak po jego policzkach poleciała łza.
- Widzisz.
Odparłam obojętnie uśmiechając się do chłopca.
- Mogę małego na chwilę?
Zapytał patrząc na mnie.
- Tak.
Odparłam krótko. Bartman lekko się uśmiechnął i ostrożnie wyciągnął Igora z nosidełka. Przytulił go do siebie. Popatrzyłam na nich z lekkim uśmiechem.
- Yhm... Muszę już iść. Niestety.
Powiedział po czym posmutniał trochę. Wzięłam od niego Igora. Zbyszek na pożegnanie czule mnie pocałował a synka pocałował w czółko i wyszedł. Poszłam do siebie, przy moim łóżku stało już łóżeczko. Uśmiechnęłam się do Igora po czym położyłam go do łóżeczka i czekałam aż zaśnie. Mały po 30 minutach usnął, ja poszłam do łazienki. Wzięłam kąpiel i ubrana wyszłam. Usiadłam na łóżku patrząc na małego jak śpi i nie mogłam się napatrzeć. Zrobiłam mu jeszcze kilka zdjęć. Włączyłam laptopa i weszłam na facebook'a gdzie miałam pełno powiadomień i wiadomości. Po odpisywałam każdemu, przejrzałam wszystko i wyłączyłam laptopa. Usłyszałam pukanie do drzwi.
- Proszę.
Powiedziałam cicho aby nie zbudzić małego. Do mojego pokoju weszła moja mama. Uśmiechnęłam się do niej po czym przywitałam się z nią.
- Cicho. Mały śpi.
Powiedziałam. Matka od razu podeszła do łóżeczka, nie mogła się na małego napatrzeć zresztą tak jak ja. Po kilku minutach wyszłyśmy. Poszłyśmy do salonu gdzie wypiłyśmy herbatę. Rozmawiałam z mamą.
- Zostanę u was na kilka dni.
Poinformowała mnie i się uśmiechnęła. Usłyszałam płacz Igora.
- Ooo...
Westchnęłam cicho. Poszłam do pokoju, wzięłam małego na ręce, bujałam go lekko aby się uspokoił i po chwili znów zasnął. Poszłam z powrotem do salonu, ale tam siedział już Paul z mamą. Postanowiłam im nie przeszkadzać więc szybko się wycofałam i weszłam do pokoju. Położyłam się na łóżku i nawet się nie obejrzałam a zasnęłam zmęczona...
___________________________________________________________
Polecam tego bloga - > http://siatkowkasiatkowkokochamcie.blogspot.com/ . Pozdrawiam Paulina ;**
Ze Zbyszkiem dalej nie rozmawiałam, a dlatego że przyjął tą propozycję w tureckim klubie... Obudziłam się rano ok godziny 9.30. Zrobiłam poranną toaletę i ubrałam się. Wyszłam z pokoju. Paul'a już nie było, ponieważ na 9.00 mieli trening. Nagle źle się poczułam, chwyciłam się za brzuch i usiadłam na kanapie.
- Nie tylko nie teraz.
Powiedziałam do siebie. Trzymałam się za brzuch głęboko oddychając. Wzięłam tylko telefon, zadzwoniłam do Oli.
- Halo?
- Cześć. Przyjedź do mnie proszę cię.
- A co się stało? Nie strasz mnie.
- Źle się czuję. A Paul'a nie ma w domu.
- O Matko. Dobra zaraz będę.
Rozłączyłam się. Ola po 10 minutach była. Otworzyłam jej drzwi.
- Ej a jeśli ty... Będziesz już rodzić? Powiedziała patrząc na mnie. Westchnęłam cicho. - Jedziemy do szpitala. Dodała. Wyszłyśmy z domu. Przed domem stał samochód Tomka - brata Oli.
- Nie wiem co bym bez ciebie zrobiła.
Odparłam z lekkim uśmiechem. Weszłam do samochodu, usiadłam. Chwyciłam się za brzuch, zaczęłam oddychać głęboko. Na miejscu byliśmy po15 minutach. Z samochodu wyszła tylko Ola a Tomek już odjechał. Weszłyśmy do środka. No Ola miała rację z tym że będę rodzić. Z jednej strony się cieszyłam że mały będzie już ze mną a z drugiej strony obawiałam się tego jak sobie dam z nim radę. Zabrali mnie na porodówkę. (...) W końcu urodziłam ślicznego zdrowego synka. Myślałam że się popłaczę oczywiście ze wzruszenia patrząc na niego. Wzięłam go na ręce i się uśmiechnęłam. Lekarz po chwili mi go zabrał. Zostałam przeniesiona na salę gdzie dano mi również synka. Patrzyłam na niego z uśmiechem. Wzięłam telefon i zadzwoniłam do Paul'a.
- Helo? Gdzie ty jesteś? Krzyknął do słuchawki Paul.
- W szpitalu matole. Urodziłam już.
- Co? Już? O kurde będę zaraz.
Rozłączył się. Odłożyłam telefon. Po 15 minutach na salę wszedł Paul razem z Agnieszką, Ola z Piotrkiem i do tego jeszcze Achrem. A po kilku minutach reszta Resovi.
- Więcej was mama nie miała?
Zapytałam po czym się uśmiechnęłam. Każdy po kolei mi pogratulował, patrzył na Igora jak w obrazek. Nie dziwię się jest przecież taki... Uroczy. Wszyscy musieli się już zbierać a został tylko Paul. Usiadł na krześle obok łóżka.
- Zbyszek już wie że urodziłaś?
Zapytał patrząc na mnie a po chwili wzrok przeniósł na chłopczyka.
- Nie nie wie. Ale mam pomysł nie zadzwonię a wyślę mu zdjęcie, przy okazji zobaczy małego. Masz.
Powiedziałam dając mu telefon do ręki. Wzięłam Igora na ręce a Paul zrobił nam zdjęcie.
- Daj mi go na chwilę.
Powiedział i się uśmiechnął. Ostrożnie wziął go i się uśmiechnął. Napisałam do Zbyszka " Twój synek, dziś urodziłam " i do tego jeszcze dołączyłam zdjęcie i wysłałam. Po chwili dostałam odpowiedź " Już? Szkoda że mnie nie ma z wami ;( . Śliczny chłopczyk. "Westchnęłam cicho czytając tą wiadomość. Było już dość późno, więc Paul poszedł do domu. Teraz najbardziej brakowało mi Zbyszka, byłam wściekła na niego że wyjechał ale zrobił jak uważał, ale skoro by mnie kochał i małego to by przecież nie wyjeżdżał... Lekarze zabrali małego. Byłam strasznie zmęczona i zasnęłam...
3 dni później.
W końcu wypisali mnie za szpitala, myślałam że tam zwariuję. Paul dziś nie był na treningu tylko przyjechał po mnie. Ale on jest kochany... Wyszliśmy z szpitala, weszłam do samochodu. Droga zajęła nam jakieś 15 minut. Wyszłam z samochodu i poszłam do domu. Kogo zobaczyłam na schodach, to tego się nie spodziewałam. Siedział tam... Zbyszek. Gdy nas zauważył od razu wstał.
- Cześć.
Odparł krótko i spojrzał do nosidełka na Igora.
- Co ty tu robisz?
Zapytałam. Weszliśmy do domu.
- Chciałem małego zobaczyć. Powiedział. - I ciebie również. Jak się czujesz? Zapytał po chwili patrząc na mnie. Usiedliśmy na kanapie.
- Dobrze, dzięki.
Powiedziałam obojętnie i wzruszyłam ramionami. Siatkarz popatrzył w moje oczy po czym delikatnie pocałował, strasznie mi tego brakowało, aby móc się do niego przytulić, pocałować go ale i tak byłam na niego wściekła. Odwzajemniłam pocałunek ale zaraz się oderwałam od niego.
- Na ile przyjechałeś?
Zapytałam po chwili. Popatrzyłam na Igora i się uśmiechnęłam, złapałam go za rączkę. Mały ścisnął mój palec i uśmiechnął się. Zaśmiałam się patrząc na niego.
- Sam nie wiem. Teraz żałuję że tam poszedłem grać, wiem co straciłem...
Powiedział. Spojrzałam na niego, widziałam jak po jego policzkach poleciała łza.
- Widzisz.
Odparłam obojętnie uśmiechając się do chłopca.
- Mogę małego na chwilę?
Zapytał patrząc na mnie.
- Tak.
Odparłam krótko. Bartman lekko się uśmiechnął i ostrożnie wyciągnął Igora z nosidełka. Przytulił go do siebie. Popatrzyłam na nich z lekkim uśmiechem.
- Yhm... Muszę już iść. Niestety.
Powiedział po czym posmutniał trochę. Wzięłam od niego Igora. Zbyszek na pożegnanie czule mnie pocałował a synka pocałował w czółko i wyszedł. Poszłam do siebie, przy moim łóżku stało już łóżeczko. Uśmiechnęłam się do Igora po czym położyłam go do łóżeczka i czekałam aż zaśnie. Mały po 30 minutach usnął, ja poszłam do łazienki. Wzięłam kąpiel i ubrana wyszłam. Usiadłam na łóżku patrząc na małego jak śpi i nie mogłam się napatrzeć. Zrobiłam mu jeszcze kilka zdjęć. Włączyłam laptopa i weszłam na facebook'a gdzie miałam pełno powiadomień i wiadomości. Po odpisywałam każdemu, przejrzałam wszystko i wyłączyłam laptopa. Usłyszałam pukanie do drzwi.
- Proszę.
Powiedziałam cicho aby nie zbudzić małego. Do mojego pokoju weszła moja mama. Uśmiechnęłam się do niej po czym przywitałam się z nią.
- Cicho. Mały śpi.
Powiedziałam. Matka od razu podeszła do łóżeczka, nie mogła się na małego napatrzeć zresztą tak jak ja. Po kilku minutach wyszłyśmy. Poszłyśmy do salonu gdzie wypiłyśmy herbatę. Rozmawiałam z mamą.
- Zostanę u was na kilka dni.
Poinformowała mnie i się uśmiechnęła. Usłyszałam płacz Igora.
- Ooo...
Westchnęłam cicho. Poszłam do pokoju, wzięłam małego na ręce, bujałam go lekko aby się uspokoił i po chwili znów zasnął. Poszłam z powrotem do salonu, ale tam siedział już Paul z mamą. Postanowiłam im nie przeszkadzać więc szybko się wycofałam i weszłam do pokoju. Położyłam się na łóżku i nawet się nie obejrzałam a zasnęłam zmęczona...
___________________________________________________________
Polecam tego bloga - > http://siatkowkasiatkowkokochamcie.blogspot.com/ . Pozdrawiam Paulina ;**
piątek, 3 maja 2013
~ . XXVIII Rozdział .
Następnego dnia obudziłam się ok godziny 8.00, spałam wtulona w Michała. Westchnęłam cicho i wstałam z kanapy. Poszłam do kuchni, zrobiłam kilka kanapek po czym położyłam je na talerzyku. Poszłam do łazienki, zrobiłam poranną toaletę. Wyszłam w samej bieliźnie, wyciągnęłam ubrania z szafy i przebrałam się. Wzięłam tylko telefon gdzie miałam 5 nieodebranych połączeń od Zbyszka 4 nie odczytane wiadomości również od Bartmana, 2 nieodebrane połączenia od mamy i jeszcze od Achrema nieodczytaną wiadomość. Zadzwoniłam do mamy, chwilę z nią porozmawiałam, napisałam do Olieg'a co się stało a do Zbyszka nie miałam ochoty pisać ani dzwonić. Poszłam do salonu, Michał właśnie się obudził.
- Cześć. Powiedziałam. - W kuchni są kanapki. Dodałam po chwili.
- Cześć. Aa dzięki.
Odparł z uśmiechem. Pierwszy raz widziałam go takiego uśmiechniętego od wczoraj.
- O której dziś jedziecie?
Zapytałam siadając na krześle w kuchni.
- O czternastej. Więc się będę zbierał. No i mam nadzieję że ty przyjedziesz nas za niedługo odwiedzić.
Powiedział. Zjadł 2 kanapki, ubrał adidasy i sweter.
- Odprowadzę cię i tak się będę nudziła więc...
Odparłam z uśmiechem. Wyszliśmy z domu gdzie w drzwiach stał Paul.
- Będę za jakąś godzinę.
Poinformowałam go.Ruszyliśmy w kierunku hotelu w którym chłopaki się zatrzymali. Drogą rozmawialiśmy. Na moje nieszczęście spotkaliśmy Zbyszka. Już mogłam się domyślić co teraz będzie.
- O Boże Zbyszek...
Westchnęłam cicho. Bartman właśnie szedł w naszą stronę. Stanął przed nami. Spojrzał wrogo na Michała.
- Co wy tu robicie?
Zapytał z wyrzutami cały cza patrząc na " przyjaciela "
- Idę go odprowadzić, możemy już iść?
Powiedziałam. Wzięłam Michała pod rękę i ruszyliśmy przed siebie.
- Milena zaczekaj!
Krzyknął za nami Zbyszek po czym podbiegł do nas. Zatrzymałam się i spojrzałam na Bartmana, skrzyżowałam ręce na wysokości klatki piersiowej.
- Możemy porozmawiać na osobności?
Zapytał po chwili patrząc na mnie. Westchnęłam cicho. Stanęłam z Zbyszkiem kilka kroków dalej od Michała. Spuściłam tylko wzrok.
- Czemu nie odbierałaś wczoraj, dzwoniłem do ciebie. I co to teraz ma być?
Zapytał z wyrzutami. Westchnęłam cicho.
- Nie miałam ochoty z tobą rozmawiać. Nie mogę go odprowadzić? To już jest zabronione, tak?
Zapytałam z wyrzutami patrząc na niego.
- Nie. Po prostu on wobec ciebie nie zachowuje się jak... Kolega, przyjaciel. Nie chcę aby on mi cię zabrał rozumiesz?
Powiedział po czym chwycił mnie za rękę.
- Ale ty i tak chyba już tutaj nie będziesz grał więc co to by miał być za związek na odległość... Proszę cię Zbyszek...
Westchnęłam cicho. Do moich oczu napłynęły łzy. Zbyszek popatrzył na mnie, po jego policzkach poleciały łzy.
- Myślę nad tym aby tam iść, nie mówiłem ci że idę.
Powiedział. Spuściłam tylko wzrok i odeszłam od siatkarza. Podeszłam do Michała, ruszyliśmy dalej przed siebie. Po kilku minutach znaleźliśmy się przed hotelem.
- Wejdziesz jeszcze na chwilę.
Powiedział patrząc z nadzieją w oczach na mnie. Wzruszyłam tylko ramionami.
- No dobrze. Ale na chwilę.
Oznajmiłam. Poszliśmy do pokoju Michała który dzielił go razem z Simonem. Weszliśmy do pokoju, na łóżku leżał Tischer rozmawiający z kimś przez telefon. Usiadłam na jego łóżku po czym puściłam mu oczko. Uśmiechnęłam się delikatnie. Rozgrywający skończył rozmawiać, ucałował mnie w policzek na przywitanie. Byłam u nich jakąś godzinę bo za 30 minut musieli jechać. Pożegnałam się z nimi i wyszłam. Ruszyłam w kierunku domu. Wiedziałam że dziś Ola miała zajęcia taneczne, na które jakiś czas chodziłyśmy razem, więc postanowiłam iść się pośmiać. Weszłam do szkoły, weszłam na salę. Usiadłam na jakieś ławce i z zaciekawieniem patrzyłam na nich a najbardziej na Olę. Zajęcia po jakiś 20 minutach się skończyli. Czekałam na Olę przed wyjściem ale zamiast niej przyszedł Marcin. Spojrzałam na niego z lekkim uśmiechem.
- Cześć. Powiedział. - Jak się czujesz? Dodał po chwili z nutką ciekawości w głosie.
- Czeeść. Dobrze, dziękuję.
Odparłam z delikatnym uśmiechem.
- Aa potem wrócisz do tańca?
Zapytał po chwili cały czas mi się przyglądając. Po chwili zauważyłam Olę jak wychodzi.
- Nie obiecuję ale może tak. Musze iść, pa.
Powiedziałam. Doszłam do Oli. Poszłyśmy jeszcze do kawiarni, byłyśmy tam chyba z 3 godziny.
- Aa jak z Piotrkiem?
Zapytałam po czym uśmiechnęłam się ukazując szereg śnieżno - białych zębów. Zauważyłam jak dziewczyna się rumieni.
- Aaa wiesz bardzo dobrze się dogadujemy. Umówiłam się dziś z nim. Dziewczyna mówiąc to spojrzała na zegarek. - O kurde! Krzyknęła.
- Co się stało?
Zapytałam.
- Piotrek mnie zabije. Muszę iść. Pa.
Ucałowała mnie w policzek i wybiegła. Westchnęłam cicho. Zapłaciłam i wyszłam. Ruszyłam w kierunku domu. Po 15 minutach byłam na miejscu. Weszłam do domu. W salonie siedziała Agnieszka wtulona w Paul'a.
- Cześć.
Odparłam krótko. Ucałowałam ich w policzek. Chciałam już iść do pokoju ale Paul mnie zatrzymał.
- Ej. Co tu Michał robił?
Stanęłam za kanapą. Siatkarz odchylił głowę w tył i spojrzał na mnie.
- Przyszedł mnie odwiedzić. Jestem zmęczona, idę do siebie.
Bąknęłam pod nosem. Poszłam do siebie, rzuciłam na łóżko torebkę i poszłam do łazienki. Wzięłam długą godzinną kąpiel i wyszłam ubrana. Położyłam się na łóżku. Do moich oczu znów naleciały łzy, przetarłam policzki i po 30 minutach zasnęłam...
- Cześć. Powiedziałam. - W kuchni są kanapki. Dodałam po chwili.
- Cześć. Aa dzięki.
Odparł z uśmiechem. Pierwszy raz widziałam go takiego uśmiechniętego od wczoraj.
- O której dziś jedziecie?
Zapytałam siadając na krześle w kuchni.
- O czternastej. Więc się będę zbierał. No i mam nadzieję że ty przyjedziesz nas za niedługo odwiedzić.
Powiedział. Zjadł 2 kanapki, ubrał adidasy i sweter.
- Odprowadzę cię i tak się będę nudziła więc...
Odparłam z uśmiechem. Wyszliśmy z domu gdzie w drzwiach stał Paul.
- Będę za jakąś godzinę.
Poinformowałam go.Ruszyliśmy w kierunku hotelu w którym chłopaki się zatrzymali. Drogą rozmawialiśmy. Na moje nieszczęście spotkaliśmy Zbyszka. Już mogłam się domyślić co teraz będzie.
- O Boże Zbyszek...
Westchnęłam cicho. Bartman właśnie szedł w naszą stronę. Stanął przed nami. Spojrzał wrogo na Michała.
- Co wy tu robicie?
Zapytał z wyrzutami cały cza patrząc na " przyjaciela "
- Idę go odprowadzić, możemy już iść?
Powiedziałam. Wzięłam Michała pod rękę i ruszyliśmy przed siebie.
- Milena zaczekaj!
Krzyknął za nami Zbyszek po czym podbiegł do nas. Zatrzymałam się i spojrzałam na Bartmana, skrzyżowałam ręce na wysokości klatki piersiowej.
- Możemy porozmawiać na osobności?
Zapytał po chwili patrząc na mnie. Westchnęłam cicho. Stanęłam z Zbyszkiem kilka kroków dalej od Michała. Spuściłam tylko wzrok.
- Czemu nie odbierałaś wczoraj, dzwoniłem do ciebie. I co to teraz ma być?
Zapytał z wyrzutami. Westchnęłam cicho.
- Nie miałam ochoty z tobą rozmawiać. Nie mogę go odprowadzić? To już jest zabronione, tak?
Zapytałam z wyrzutami patrząc na niego.
- Nie. Po prostu on wobec ciebie nie zachowuje się jak... Kolega, przyjaciel. Nie chcę aby on mi cię zabrał rozumiesz?
Powiedział po czym chwycił mnie za rękę.
- Ale ty i tak chyba już tutaj nie będziesz grał więc co to by miał być za związek na odległość... Proszę cię Zbyszek...
Westchnęłam cicho. Do moich oczu napłynęły łzy. Zbyszek popatrzył na mnie, po jego policzkach poleciały łzy.
- Myślę nad tym aby tam iść, nie mówiłem ci że idę.
Powiedział. Spuściłam tylko wzrok i odeszłam od siatkarza. Podeszłam do Michała, ruszyliśmy dalej przed siebie. Po kilku minutach znaleźliśmy się przed hotelem.
- Wejdziesz jeszcze na chwilę.
Powiedział patrząc z nadzieją w oczach na mnie. Wzruszyłam tylko ramionami.
- No dobrze. Ale na chwilę.
Oznajmiłam. Poszliśmy do pokoju Michała który dzielił go razem z Simonem. Weszliśmy do pokoju, na łóżku leżał Tischer rozmawiający z kimś przez telefon. Usiadłam na jego łóżku po czym puściłam mu oczko. Uśmiechnęłam się delikatnie. Rozgrywający skończył rozmawiać, ucałował mnie w policzek na przywitanie. Byłam u nich jakąś godzinę bo za 30 minut musieli jechać. Pożegnałam się z nimi i wyszłam. Ruszyłam w kierunku domu. Wiedziałam że dziś Ola miała zajęcia taneczne, na które jakiś czas chodziłyśmy razem, więc postanowiłam iść się pośmiać. Weszłam do szkoły, weszłam na salę. Usiadłam na jakieś ławce i z zaciekawieniem patrzyłam na nich a najbardziej na Olę. Zajęcia po jakiś 20 minutach się skończyli. Czekałam na Olę przed wyjściem ale zamiast niej przyszedł Marcin. Spojrzałam na niego z lekkim uśmiechem.
- Cześć. Powiedział. - Jak się czujesz? Dodał po chwili z nutką ciekawości w głosie.
- Czeeść. Dobrze, dziękuję.
Odparłam z delikatnym uśmiechem.
- Aa potem wrócisz do tańca?
Zapytał po chwili cały czas mi się przyglądając. Po chwili zauważyłam Olę jak wychodzi.
- Nie obiecuję ale może tak. Musze iść, pa.
Powiedziałam. Doszłam do Oli. Poszłyśmy jeszcze do kawiarni, byłyśmy tam chyba z 3 godziny.
- Aa jak z Piotrkiem?
Zapytałam po czym uśmiechnęłam się ukazując szereg śnieżno - białych zębów. Zauważyłam jak dziewczyna się rumieni.
- Aaa wiesz bardzo dobrze się dogadujemy. Umówiłam się dziś z nim. Dziewczyna mówiąc to spojrzała na zegarek. - O kurde! Krzyknęła.
- Co się stało?
Zapytałam.
- Piotrek mnie zabije. Muszę iść. Pa.
Ucałowała mnie w policzek i wybiegła. Westchnęłam cicho. Zapłaciłam i wyszłam. Ruszyłam w kierunku domu. Po 15 minutach byłam na miejscu. Weszłam do domu. W salonie siedziała Agnieszka wtulona w Paul'a.
- Cześć.
Odparłam krótko. Ucałowałam ich w policzek. Chciałam już iść do pokoju ale Paul mnie zatrzymał.
- Ej. Co tu Michał robił?
Stanęłam za kanapą. Siatkarz odchylił głowę w tył i spojrzał na mnie.
- Przyszedł mnie odwiedzić. Jestem zmęczona, idę do siebie.
Bąknęłam pod nosem. Poszłam do siebie, rzuciłam na łóżko torebkę i poszłam do łazienki. Wzięłam długą godzinną kąpiel i wyszłam ubrana. Położyłam się na łóżku. Do moich oczu znów naleciały łzy, przetarłam policzki i po 30 minutach zasnęłam...
~ . XXVII Rozdział .
Obudziłam się następnego dnia ok godziny 9.20. Stanęłam przed lustrem, wyglądałam koszmarnie, pod czerwienione oczy nawet rozmazany makijaż. Jednym słowem wyglądałam jak upiór. Poszłam do łazienki, zrobiłam poranną toaletę i wyszłam w bieliźnie. Ubrałam się i wyszłam z pokoju. Napisałam tylko na kartce że wychodzę i wyszłam z domu. Dziś nie miałam nic do roboty więc wybrałam się do centrum, aby choć na chwilę zapomnieć o mojej wczorajszej rozmowie ze Zbyszkiem. Byłam na miejscu po 15 minutach. Na początku chciałam coś zjeść. Skierowałam się w kierunku KFC. Rozejrzałam się, przy jednym stoliku zauważyłam Kubiaka, Łasko, Wojtaszka i Tischera.
- Co oni tu robią?
Pomyślałam po czym skierowałam się w kierunku ich stolika.
- Cześć. Powiedziałam z uśmiechem. - Co wy tutaj robicie? Zapytałam po chwili. Każdy po kolei mi się przyjrzał, no tak! Nie wiedzieli że jestem w ciąży, przecież kiedy ostatni raz ich widziałam?
- Cześć. No wiesz? Tak przyjechaliśmy. Ej,ej ty w ciąży jesteś. No to gratulacje.
Powiedział Wojtaszek i się uśmiechnął.
- Ach, dziękuję.
Powiedziałam z delikatnym uśmiechem patrząc na Kubiaka, ale on zamiast się cieszyć że jego przyjaciel zostanie ojcem był tym najwyraźniej zdołowany.
- Przysiądziesz się do nas?
Zapytał po chwili Simon i się uśmiechnął.
- Pewnie, tylko idę po coś. Głodna jestem.
Odparłam. Poszłam sobie coś zamówić i po kilku minutach wróciłam. Usiadłam koło Damiana i się uśmiechnęłam. Zabrałam się za konsumowanie fast-food'a.
- Na długo przyjechaliście?
Zapytałam po chwili, napiłam się coli.
- Jutro jedziemy. Więc myślę że dotrzymasz nam dziś towarzystwa co?
Powiedział kapitan i się uśmiechnął do mnie, odwzajemniłam ten gest.
- Aa jak, pewnie że tak.
Oznajmiłam. Po chwili już wszystko zjadłam. Napiłam się coli. Wyszliśmy z KFC.
- To co robimy?
Zapytałam po chwili przenosząc wzrok na chłopaków.
- Ty wybieraj.
Odparł Damian z lekkim uśmiechem.
-Właściwie przyszłam tutaj aby kupić sobie jakieś ubrania, więc...
Powiedziałam rozbawionym głosem i się zaśmiałam.
- Czyli że? Ciuchy? Nie...
Powiedział przerażony Łasko.
- Wkopaliście się.
Oznajmiłam z uroczym uśmiechem. Weszliśmy do jednego z sklepów w którym często kupuję. Podeszłam do Kubiaka.
- Co się do mnie nie odzywasz? Obraziłeś się?
Zapytałam po czym zrobiłam smutną minę.
- Nie. Skąd.
Powiedział, na jego twarzy ukazał się wymuszony uśmiech.
- Kłamiesz, w ogóle się nie odezwałeś... Westchnęłam cicho. -Powiesz mi co jest... Grane. Dodałam po chwili dotrzymując kroku Michałowi.
- No okej powiem ci. Zaczął. - Cholernie zazdroszczę Zbyszkowi, że ma ciebie i do tego jeszcze będziecie rodzicami. Dokończył i lekko zmarszczył czoło. Nie wiedziałam kompletnie co mam powiedzieć.
- To dlatego... Westchnęłam cicho. - Ale nie wiem czy Zbyszek w ogóle się cieszy że będzie ojcem. Wczoraj mi jeszcze powiedział że dostał ciekawą ofertę z jakiegoś klubu z... Turcji, myśli nad tym czy tam iść grać. Powiedziałam.
- Ale nie mówmy o tym.
Oznajmiłam po czym uśmiechnęłam się delikatnie. Rozglądałam się po sklepie.
- Okej.
Odparł z uśmiechem Michał i się uśmiechnął. Chodziliśmy po sklepie, przy nich mój humor się poprawił.
- Zaczekajcie! Krzyknęłam. Wzięłam sukienkę. Przejrzałam ją z każdej strony. - Chwila. Powiedziałam. Wzięłam jeszcze czarne szpilki. Weszłam do przymierzalni i po kilku minutach wyszłam ubrana.
- I co jak wyglądam?
Zapytałam z uroczym uśmiechem. Każdy popatrzył na mnie i się uśmiechnął. Z ich strony leciały komentarze typu " wow, super, kup to a jak nie sam ci to kupię, pięknie wyglądasz " i takie tam.
- Myślicie?
Zapytałam po chwili przeglądając się w lustrze.
- No tak.
Odparł krótko Wojtaszek.
- Ale tymi ją kupujesz.
Oznajmiłam wzrok przenosząc na Damiana.
- Spokojnie.
Odparł krótko. Weszłam do przebieralni. Przebrałam się, wzięłam sukienkę i szpilki. I tak spędziłam kilka godzin z chłopakami w samym centrum. Do tego odprowadzili mnie jeszcze do domu. Po kilku minutach staliśmy przed moim domem.
- Świetnie się bawiłam. No i dzięki za tą sukienkę ii... Szpilki. Cześć.
Oznajmiłam. Każdego po kolei ucałowałam w policzek i poszłam do domu. Chciałam wejść ale drzwi były zamknięte, wyciągnęłam kluczyki i otworzyłam drzwi. Weszłam do środka. Na stoliku leżała kartka " idę z Agnieszką do kina i zostanę u niej. Paul ;*** " .
- Tak, tak super. Powiedziałam do siebie. Chciałam już iść do swojego pokoju ale usłyszałam pukanie do drzwi. - Kogo znowu niesie? Zapytałam. Otworzyłam drzwi i zobaczyłam Michała. Uśmiechnęłam się patrząc na niego.
- Stęskniłem się za tobą. Powiedział rozbawionym głosem. - Aa tak, przeszlibyśmy się do kina, hm? Zapytał po chwili.
- Do kina? Jestem zmęczona. Ale wejdź, tu możemy coś pooglądać.
Odparłam z uśmiechem. Michał westchnął cicho i wszedł do środka i usiadł na kanapie.
- Napijesz się czegoś?
Zapytałam wchodząc do kuchni.
- Woda może być.
Powiedział. Nalałam do dwóch szklanek wody i zaniosłam do salonu. Położyłam je na stoliku.
- Przebiorę się tylko i zaraz wracam.
Poinformowałam Michała. Poszłam do siebie biorąc swoje zakupy. Położyłam je na łóżku, wyciągnęłam z szafy jakąś sukienkę. Szybko się ubrałam i wyszłam z pokoju. Usiadłam koło Michała na kanapie.
- To co oglądamy jakiś film, co?
Zapytałam. Wyciągnęłam kilka ciekawych płytek.
- Pewnie.
Odparł krótko. Przeglądaliśmy filmy, to znaczy ja je przeglądałam a siatkarz mi się przyglądał. Wybraliśmy jeden i zaczęliśmy oglądać. Byłam strasznie zmęczona, oparłam tylko głowę o ramię Michała i zasnęłam...
- Co oni tu robią?
Pomyślałam po czym skierowałam się w kierunku ich stolika.
- Cześć. Powiedziałam z uśmiechem. - Co wy tutaj robicie? Zapytałam po chwili. Każdy po kolei mi się przyjrzał, no tak! Nie wiedzieli że jestem w ciąży, przecież kiedy ostatni raz ich widziałam?
- Cześć. No wiesz? Tak przyjechaliśmy. Ej,ej ty w ciąży jesteś. No to gratulacje.
Powiedział Wojtaszek i się uśmiechnął.
- Ach, dziękuję.
Powiedziałam z delikatnym uśmiechem patrząc na Kubiaka, ale on zamiast się cieszyć że jego przyjaciel zostanie ojcem był tym najwyraźniej zdołowany.
- Przysiądziesz się do nas?
Zapytał po chwili Simon i się uśmiechnął.
- Pewnie, tylko idę po coś. Głodna jestem.
Odparłam. Poszłam sobie coś zamówić i po kilku minutach wróciłam. Usiadłam koło Damiana i się uśmiechnęłam. Zabrałam się za konsumowanie fast-food'a.
- Na długo przyjechaliście?
Zapytałam po chwili, napiłam się coli.
- Jutro jedziemy. Więc myślę że dotrzymasz nam dziś towarzystwa co?
Powiedział kapitan i się uśmiechnął do mnie, odwzajemniłam ten gest.
- Aa jak, pewnie że tak.
Oznajmiłam. Po chwili już wszystko zjadłam. Napiłam się coli. Wyszliśmy z KFC.
- To co robimy?
Zapytałam po chwili przenosząc wzrok na chłopaków.
- Ty wybieraj.
Odparł Damian z lekkim uśmiechem.
-Właściwie przyszłam tutaj aby kupić sobie jakieś ubrania, więc...
Powiedziałam rozbawionym głosem i się zaśmiałam.
- Czyli że? Ciuchy? Nie...
Powiedział przerażony Łasko.
- Wkopaliście się.
Oznajmiłam z uroczym uśmiechem. Weszliśmy do jednego z sklepów w którym często kupuję. Podeszłam do Kubiaka.
- Co się do mnie nie odzywasz? Obraziłeś się?
Zapytałam po czym zrobiłam smutną minę.
- Nie. Skąd.
Powiedział, na jego twarzy ukazał się wymuszony uśmiech.
- Kłamiesz, w ogóle się nie odezwałeś... Westchnęłam cicho. -Powiesz mi co jest... Grane. Dodałam po chwili dotrzymując kroku Michałowi.
- No okej powiem ci. Zaczął. - Cholernie zazdroszczę Zbyszkowi, że ma ciebie i do tego jeszcze będziecie rodzicami. Dokończył i lekko zmarszczył czoło. Nie wiedziałam kompletnie co mam powiedzieć.
- To dlatego... Westchnęłam cicho. - Ale nie wiem czy Zbyszek w ogóle się cieszy że będzie ojcem. Wczoraj mi jeszcze powiedział że dostał ciekawą ofertę z jakiegoś klubu z... Turcji, myśli nad tym czy tam iść grać. Powiedziałam.
- Ale nie mówmy o tym.
Oznajmiłam po czym uśmiechnęłam się delikatnie. Rozglądałam się po sklepie.
- Okej.
Odparł z uśmiechem Michał i się uśmiechnął. Chodziliśmy po sklepie, przy nich mój humor się poprawił.
- Zaczekajcie! Krzyknęłam. Wzięłam sukienkę. Przejrzałam ją z każdej strony. - Chwila. Powiedziałam. Wzięłam jeszcze czarne szpilki. Weszłam do przymierzalni i po kilku minutach wyszłam ubrana.
- I co jak wyglądam?
Zapytałam z uroczym uśmiechem. Każdy popatrzył na mnie i się uśmiechnął. Z ich strony leciały komentarze typu " wow, super, kup to a jak nie sam ci to kupię, pięknie wyglądasz " i takie tam.
- Myślicie?
Zapytałam po chwili przeglądając się w lustrze.
- No tak.
Odparł krótko Wojtaszek.
- Ale tymi ją kupujesz.
Oznajmiłam wzrok przenosząc na Damiana.
- Spokojnie.
Odparł krótko. Weszłam do przebieralni. Przebrałam się, wzięłam sukienkę i szpilki. I tak spędziłam kilka godzin z chłopakami w samym centrum. Do tego odprowadzili mnie jeszcze do domu. Po kilku minutach staliśmy przed moim domem.
- Świetnie się bawiłam. No i dzięki za tą sukienkę ii... Szpilki. Cześć.
Oznajmiłam. Każdego po kolei ucałowałam w policzek i poszłam do domu. Chciałam wejść ale drzwi były zamknięte, wyciągnęłam kluczyki i otworzyłam drzwi. Weszłam do środka. Na stoliku leżała kartka " idę z Agnieszką do kina i zostanę u niej. Paul ;*** " .
- Tak, tak super. Powiedziałam do siebie. Chciałam już iść do swojego pokoju ale usłyszałam pukanie do drzwi. - Kogo znowu niesie? Zapytałam. Otworzyłam drzwi i zobaczyłam Michała. Uśmiechnęłam się patrząc na niego.
- Stęskniłem się za tobą. Powiedział rozbawionym głosem. - Aa tak, przeszlibyśmy się do kina, hm? Zapytał po chwili.
- Do kina? Jestem zmęczona. Ale wejdź, tu możemy coś pooglądać.
Odparłam z uśmiechem. Michał westchnął cicho i wszedł do środka i usiadł na kanapie.
- Napijesz się czegoś?
Zapytałam wchodząc do kuchni.
- Woda może być.
Powiedział. Nalałam do dwóch szklanek wody i zaniosłam do salonu. Położyłam je na stoliku.
- Przebiorę się tylko i zaraz wracam.
Poinformowałam Michała. Poszłam do siebie biorąc swoje zakupy. Położyłam je na łóżku, wyciągnęłam z szafy jakąś sukienkę. Szybko się ubrałam i wyszłam z pokoju. Usiadłam koło Michała na kanapie.
- To co oglądamy jakiś film, co?
Zapytałam. Wyciągnęłam kilka ciekawych płytek.
- Pewnie.
Odparł krótko. Przeglądaliśmy filmy, to znaczy ja je przeglądałam a siatkarz mi się przyglądał. Wybraliśmy jeden i zaczęliśmy oglądać. Byłam strasznie zmęczona, oparłam tylko głowę o ramię Michała i zasnęłam...
czwartek, 2 maja 2013
~ . XXVI Rozdział .
Następnego dnia wstałam ok 8.30 cały czas wtulona w Zbyszka. Spojrzałam na niego po czym się uśmiechnęłam. Bartman zaraz po tym się obudził.
- Dzień dobry śpiochu.
Powiedziałam z uśmiechem i ucałowałam Zbyszka w policzek. Zwlekłam się z łóżka. Chciałam wejść do łazienki ale Zibi mi to utrudniał. Objął mnie w tali. Obróciłam się przodem do niego, stanęłam na palcach aby choć trochę dorównać jego wzrostowi. Zbyszek czule mnie pocałował, ja nie protestowałam. Oddawałam się jego czułym pocałunkom. Po chwili niechętnie oderwałam się od niego i weszłam do łazienki. Wzięłam krótki prysznic i ubrałam się w sukienkę w której byłam wczoraj. Spięłam włosy w wysoki kucyk i wyszłam z łazienki. Weszłam do kuchni gdzie właśnie kanapki robił Zbyszek. Wzięłam jedną po czym zabrałam się za jej konsumowanie. Zjadłam i napiłam się soku.
- Wiesz co, ja już się będę zbierała.
Oznajmiłam. Ubrałam szpilki sweter, wzięłam torebkę. Ucałowałam policzek Zbyszka i wyszłam z jego domu. Na miejscu byłam po 20 minutach. Weszłam do domu. W kuchni siedział Paul razem z Agnieszką. Stanęłam w drzwiach i popatrzyłam na nich.
- Cześć.
Odparłam krótko. Ucałowałam brata w policzek a następnie Agnieszkę. Poszłam do siebie. Przebrałam się. Za godzinę miałam być u ginekologa, aby zrobić jakieś badania. Wyszłam z pokoju.
- Wychodzę.
Poinformowałam brata, wyszłam z domu. Paul nawet nie zdążył się zapytać gdzie idę. Droga zajęła mi jakieś 30 minut. Usiadłam w poczekalni, miałam jeszcze 30 minut, więc postanowiłam zadzwonić do Zbyszka aby przyjechał.
- Halo?
- Cześć. Jesteś teraz w domu?
- Tak. A co się stało?
- Jestem teraz u ginekologa. Przyjedziesz?
- Yhm. No dobrze, będę za kilka minut.
- Super. Pa.
Rozłączyłam się. Czekałam na Zbyszka, po 15 minutach przyjechał. Usiadł obok mnie i się uśmiechnął. Ucałował mnie w policzek.
- Fajnie że przyjechałeś.
Powiedziałam. Lekarz poprosił mnie do gabinetu. Wstałam, razem ze Zbyszkiem weszłam do niewielkiego pomieszczenia. Usiadłam na krześle a Zbyszek stanął za mną. Położyłam się na tym " łóżku " . Lekarz zrobił mi USG. Trzymałam Zbyszka za rękę, patrzyłam na mały ekran ale za Chiny nie mogłam się połapać.
- Ooo już jest wiadomo. Będziecie mieli państwo synka.
Powiedział. Spojrzałam na siatkarza po czym uśmiechnęłam się uroczo. Spuściłam bluzkę. Wstałam i usiadłam na krześle.
- Ciąża przebiega bardzo dobrze. To już chyba będą ostatnie badania.
Odparł lekarz. Dał mi karteczkę z datą ostatnich badań i o której godzinie.
- Dobrze. Dziękuję bardzo. Do widzenia.
Powiedziałam. Wyszliśmy z gabinetu.
- Cieszysz się że będziemy mieli synka?
Zapytałam przenosząc wzrok na Bartmana.
- Bardzo. A jak damy mu na imię?
Zapytał patrząc na mnie. Ruszyliśmy w kierunku mojego domu.
- Na imię? Bo ja wiem. Igor jest śliczne.
Odparłam z delikatnym uśmiechem. Szłam trzymając Zbyszka za rękę.
- Igor? Yhm... Fajnie.
Powiedział i się lekko uśmiechnął. Nie wiedziałam co się z nim działo, od dziś jest jakiś taki... Przybity.
- Stało się coś? Dziwnie się zachowujesz.
Oznajmiłam patrząc na niego kątem oka.
- Bo muszę o czymś z tobą pogadać.
Zaczął. Popatrzył na mnie i lekko się uśmiechnął.
- No o co chodzi. Mów.
Pogoniłam go.
- No nie wiem jak mam ci to powiedzieć... Zaczął. - Dostałem ciekawą ofertę z tureckiego klubu. Powiedział.
- Co? Żartujesz sobie? Będziesz tam grał?
Zapytałam. Do moich oczu napłynęły łzy. Mogłam się tego spodziewać, tak dziecko się urodzi a ten nas zostawi.
- Nie wiem. Tak lepiej płacą, to jest ciekawa oferta.
Powiedział. Siatkarz chciał mnie przytulić ale ja odsunęłam się od niego. Po moich policzkach poleciały łzy.
- Nie płacz kochanie.
Powiedział. Chwycił mnie za rękę.
- Puść.
Odparłam krótko. Ruszyłam w kierunku domu, byłam zapłakana. Doszłam do domu po 15 minutach. Przed drzwiami przetarłam mokre policzki od łez i weszłam. Rzuciłam tylko krótkie "cześć " i poszłam do siebie. Przebrałam się tylko i usiadłam na łóżku. Do moich oczu napłynęły łzy. Po głowie chodziło mi tylko jedno, aby Zbyszek nie wyjeżdżał, nie zostawiał mnie samą z dzieckiem. Tego obawiałam się najbardziej. Byłam zmęczona już tym dzisiejszym dniem, przez kilka minut leżałam myśląc o wszystkim i zaraz zasnęłam...
- Dzień dobry śpiochu.
Powiedziałam z uśmiechem i ucałowałam Zbyszka w policzek. Zwlekłam się z łóżka. Chciałam wejść do łazienki ale Zibi mi to utrudniał. Objął mnie w tali. Obróciłam się przodem do niego, stanęłam na palcach aby choć trochę dorównać jego wzrostowi. Zbyszek czule mnie pocałował, ja nie protestowałam. Oddawałam się jego czułym pocałunkom. Po chwili niechętnie oderwałam się od niego i weszłam do łazienki. Wzięłam krótki prysznic i ubrałam się w sukienkę w której byłam wczoraj. Spięłam włosy w wysoki kucyk i wyszłam z łazienki. Weszłam do kuchni gdzie właśnie kanapki robił Zbyszek. Wzięłam jedną po czym zabrałam się za jej konsumowanie. Zjadłam i napiłam się soku.
- Wiesz co, ja już się będę zbierała.
Oznajmiłam. Ubrałam szpilki sweter, wzięłam torebkę. Ucałowałam policzek Zbyszka i wyszłam z jego domu. Na miejscu byłam po 20 minutach. Weszłam do domu. W kuchni siedział Paul razem z Agnieszką. Stanęłam w drzwiach i popatrzyłam na nich.
- Cześć.
Odparłam krótko. Ucałowałam brata w policzek a następnie Agnieszkę. Poszłam do siebie. Przebrałam się. Za godzinę miałam być u ginekologa, aby zrobić jakieś badania. Wyszłam z pokoju.
- Wychodzę.
Poinformowałam brata, wyszłam z domu. Paul nawet nie zdążył się zapytać gdzie idę. Droga zajęła mi jakieś 30 minut. Usiadłam w poczekalni, miałam jeszcze 30 minut, więc postanowiłam zadzwonić do Zbyszka aby przyjechał.
- Halo?
- Cześć. Jesteś teraz w domu?
- Tak. A co się stało?
- Jestem teraz u ginekologa. Przyjedziesz?
- Yhm. No dobrze, będę za kilka minut.
- Super. Pa.
Rozłączyłam się. Czekałam na Zbyszka, po 15 minutach przyjechał. Usiadł obok mnie i się uśmiechnął. Ucałował mnie w policzek.
- Fajnie że przyjechałeś.
Powiedziałam. Lekarz poprosił mnie do gabinetu. Wstałam, razem ze Zbyszkiem weszłam do niewielkiego pomieszczenia. Usiadłam na krześle a Zbyszek stanął za mną. Położyłam się na tym " łóżku " . Lekarz zrobił mi USG. Trzymałam Zbyszka za rękę, patrzyłam na mały ekran ale za Chiny nie mogłam się połapać.
- Ooo już jest wiadomo. Będziecie mieli państwo synka.
Powiedział. Spojrzałam na siatkarza po czym uśmiechnęłam się uroczo. Spuściłam bluzkę. Wstałam i usiadłam na krześle.
- Ciąża przebiega bardzo dobrze. To już chyba będą ostatnie badania.
Odparł lekarz. Dał mi karteczkę z datą ostatnich badań i o której godzinie.
- Dobrze. Dziękuję bardzo. Do widzenia.
Powiedziałam. Wyszliśmy z gabinetu.
- Cieszysz się że będziemy mieli synka?
Zapytałam przenosząc wzrok na Bartmana.
- Bardzo. A jak damy mu na imię?
Zapytał patrząc na mnie. Ruszyliśmy w kierunku mojego domu.
- Na imię? Bo ja wiem. Igor jest śliczne.
Odparłam z delikatnym uśmiechem. Szłam trzymając Zbyszka za rękę.
- Igor? Yhm... Fajnie.
Powiedział i się lekko uśmiechnął. Nie wiedziałam co się z nim działo, od dziś jest jakiś taki... Przybity.
- Stało się coś? Dziwnie się zachowujesz.
Oznajmiłam patrząc na niego kątem oka.
- Bo muszę o czymś z tobą pogadać.
Zaczął. Popatrzył na mnie i lekko się uśmiechnął.
- No o co chodzi. Mów.
Pogoniłam go.
- No nie wiem jak mam ci to powiedzieć... Zaczął. - Dostałem ciekawą ofertę z tureckiego klubu. Powiedział.
- Co? Żartujesz sobie? Będziesz tam grał?
Zapytałam. Do moich oczu napłynęły łzy. Mogłam się tego spodziewać, tak dziecko się urodzi a ten nas zostawi.
- Nie wiem. Tak lepiej płacą, to jest ciekawa oferta.
Powiedział. Siatkarz chciał mnie przytulić ale ja odsunęłam się od niego. Po moich policzkach poleciały łzy.
- Nie płacz kochanie.
Powiedział. Chwycił mnie za rękę.
- Puść.
Odparłam krótko. Ruszyłam w kierunku domu, byłam zapłakana. Doszłam do domu po 15 minutach. Przed drzwiami przetarłam mokre policzki od łez i weszłam. Rzuciłam tylko krótkie "cześć " i poszłam do siebie. Przebrałam się tylko i usiadłam na łóżku. Do moich oczu napłynęły łzy. Po głowie chodziło mi tylko jedno, aby Zbyszek nie wyjeżdżał, nie zostawiał mnie samą z dzieckiem. Tego obawiałam się najbardziej. Byłam zmęczona już tym dzisiejszym dniem, przez kilka minut leżałam myśląc o wszystkim i zaraz zasnęłam...
środa, 1 maja 2013
~ . XXV Rozdział.
5 miesięcy później.
Zbyszek w końcu mógł wrócić do gry, a ja chodziłam na każdy mecz dziewczyn jak i chłopaków. Dziś miał rozegrać się mecz pomiędzy Asseco a Skrą. Przebłagałam Olę aby ze mną poszła, i się zgodziła... Obudziłam się ok 9.00. Siedziałam tak w piżamie gdzie do 12.30. Poszłam do łazienki gdzie wzięłam krótki prysznic i po 15 minutach ubrana wyszłam. Za 1,5 godziny chłopaki mieli mecz więc Paul się już też zbierał. Zadzwoniłam do Oli.
- Halo? Usłyszałam.
- Cześć. Ubieraj, będziemy u ciebie za chwilę. Powiedziałam.
- No okej. Bąknęła i się rozłączyła.
Wzięłam tylko jabłko. Razem z Paul'em wyszliśmy z domu, wsiadłam do samochodu.
- Jedź jeszcze po Olę.
Powiedziałam i puściłam oczko bratu.
- Po co?
Zapytał. Ruszył. Jechał w kierunku domu Oli.
- Też idzie na mecz.
Oznajmiłam z uśmiechem. Byliśmy u niej po 5 minutach. Przed domem czekała już Ola. Dziewczyna się uśmiechnęła lekko i wsiadła do samochodu.
- Cześć... Grubasie.
Powiedziała rozbawionym głosem co rozśmieszyło Paul'a. Ucałowała mnie w policzek i usiadła na miejscu.
- Jej... Jak ja cię kocham.
Oznajmiłam i się zaśmiałam. Droga na halę zajęła nam jakieś 10 minut. Wyszliśmy z samochodu. Przed halą stało już dużo osób w kolejce. My z Olą weszłyśmy za darmo, z trudem przedostaliśmy się przed tłum ludzi, oczywiście nie odbyło się bez komentarzy " ooo Lotman idzie ! ; można prosić o autograf ? ; itd. " . My już weszłyśmy do budynku. Poszłyśmy na salę, gdzie już trenowali siatkarze obu drużyn. Zajęłyśmy najlepsze miejsca na trybunach. Ola przeniosła wzrok na chłopaków, jej uwagę przykuł Piotrek.
- Kto to jest? Ten wysoki z... Czwórką.
Odparła cały czas mu się przyglądając.
- Yhm... Piotrek Nowakowski, a co podoba ci się?
Zapytałam patrząc na nią.
- Nie, skąddd...
Przeciągnęła. Zaśmiałam się patrząc na nią.
- Widzę jak na niego patrzysz, jest wolny, bierz się za niego.
Oznajmiłam i puściłam jej oczko. Wzrokiem odszukałam Zbyszka. Który po chwili przyszedł do nas.
- Cześć kochanie.
Odparł z uśmiechem i czule mnie pocałował, odwzajemniłam gest.
- Hej. Wy się jeszcze nie znacie, chociaż nie wiem jeszcze dlaczego... To jest Ola, moja przyjaciółka a to jest Zbyszek.
Powiedziałam. Bartman się uśmiechnął do dziewczyny i w geście przywitanie ucałował jej policzek.
- Zbyszek no chodź rzesz grać!
Krzyknął Kowal patrząc wrogo na Bartmana.
- No idź.
Pogoniłam Zbyszka a ten pobiegł na salę. W końcu mecz się zaczął. Pierwszy set dla Skry ale chłopaki z Rzeszowa dają sobie radę, i tak jak myślałam rywalizacja się wyrównała 1:1. Czas na 3 set w którym górą są siatkarze Resovii. Czas na 4 set w którym niestety wygrywa drużyna PGE. Nadszedł czas na ostatni decydujący 5 set. Walka była jak najbardziej wyrównana, Asseco wygrywa 14:13 i na zagrywkę idzie Piotrek Nowakowski który przez swoją niezawodną zagrywkę doprowadza swoją drużynę do wygranego meczu. Strasznie się ucieszyłam, razem z Olą poszłam do barierek aby przybić piątki siatkarzom. Pogratulowałam każdemu siatkarzowi z Asseco, podszedł do mnie Zbyszek i czule mnie pocałował.
- Gratulacje kochanie.
Powiedziałam, uśmiechnęłam się do niego. Po chwili doszli do nas siatkarze ze Skry oraz reszta chłopaków z Asseco.
- Świetny mecz.
Powiedział Olieg wyciągając rękę ku Winiarskiemu. Uśmiechnęłam się do nich. Chłopaki umówili się aby opić tą wygraną. Powiedzieli gdzie i o której. Ja razem z Olą z uwagą im się przysłuchiwaliśmy. Siatkarze się rozeszli, każda drużyna do osobnej szatni. A ja z Olą usiadłyśmy na ławce przy szatni Asseco. Czekałyśmy na Paul'a z jakieś 15 minut, ale w końcu przyszedł.
- Wy też będziecie?
Zapytał. Wyszliśmy z budynku. Wsiadłam do samochodu, Ola również.
- No pewnie.
Odparłam z uroczym uśmiechem. Po 10 minutach byliśmy pod domem Oli.
- O osiemnastej będę.
Powiedziałam. Aleksandra wyszła, weszła do domu. Po 5 minutach byliśmy w domu. Poszłam do siebie, postanowiłam iść w jakieś sukience. Mam ich pełno a w nich nie chodzę. Weszłam do łazienki, wzięłam prysznic i po 20 minutach wyszłam w samej bieliźnie. Ubrałam się. Rozczesałam włosy i zrobiłam lekki makijaż. Przejrzałam się tylko w lustrze po czym się zaśmiałam. Wyszłam z pokoju.
- Idę po Olę.
Oznajmiłam i wyszłam z domu. Ruszyłam w kierunku domu Oli. Po kilku minutach byłam na miejscu. Zadzwoniłam do drzwi i czekałam aż ktoś mi otworzy. Spojrzałam na przyjaciółkę.
- Ole nie denerwuj mnie.
Powiedziałam patrząc na nią.
- O co ci chodzi?
Zapytała obojętnie patrząc na mnie.
- W spodniach idziesz? Mamy jeszcze trochę czasu. Ubieraj sukienkę.
Odparłam stanowczo.
- Nie tylko nie sukienka.
Powiedziała błagalnym głosem dziewczyna. Weszłyśmy do domu.
- Dzień dobry.
Powiedziałam. Poszłyśmy do jej pokoju. Ola otworzyła szafę.
- No popatrz masz sukienki. Odparłam z uśmiechem wyciągając jedną. - Oo jak ładnie będziesz wyglądała. Ubieraj ją. Dałam jej sukienkę. Pogoniłam ją do łazienki. Dziewczyna po chwili wyszła ubrana.
- Ooo matko. Jak ładnie.
Powiedziałam. Uśmiechnęłam się do niej. Olę spięła włosy w wysoki kucyk i zrobiła lekki makijaż. Wyszłyśmy z domu, skierowałyśmy się w stronę baru.
- Teraz wyglądasz lepiej ode mnie.
Powiedziałam po czym zmarszczyłam lekko nos i czoło. Po chwili byliśmy na miejscu, weszliśmy do środka, gdzie unosił się szary dym. Westchnęłam cicho. Na miejscu byli już wszyscy siatkarze razem ze swoimi dziewczynami bądź żonami. Podeszliśmy do nich. Przywitałam się z każdym a następnie przedstawiłam im Olę. Moim zdaniem największe wrażenie zrobiła na Piotrku, co ją chyba uszczęśliwiło. Usiadłam koło Zbyszka i się uśmiechnęłam do niego. Nowakowski zrobił koło siebie trochę miejsca Oli, która zaraz usiadła. Spojrzałam na nią po czym puściłam jej oczko. Po dwóch godzinach Ola już tańczyła z... Piotrkiem. Boże gdybym miała aparat. Oni razem tak ślicznie wyglądają. A mnie do tańca poprosił Winiarski. Uśmiechnęłam się do niego lekko, wstałam. Poszliśmy tańczyć. Swoją drogą Michał to niezły tancerz chociaż z 5 razy nadepnął mi na nogę ale to taki mało istotny szczegół. PO kolejny dwóch godzinach ja byłam już strasznie zmęczona, więc poszłam do domu ale nie sama bo ze Zbyszkiem. Dziś postanowiłam nocować u niego. Szłam trzymając go za rękę i po 20 minutach byliśmy na miejscu. Weszliśmy do domu. Siatkarz dał mi bluzkę w której ostatnio spałam. Wzięłam krótki prysznic, ubrałam koszulkę o kilka rozmiarów za dużą i poszłam do sypialni Zbyszka. Bartman poszedł do łazienki, i po 10 minutach wyszedł w samych bokserkach. Położyłam się, wtuliłam się w jego ramiona i zaraz zasnęłam...
Zbyszek w końcu mógł wrócić do gry, a ja chodziłam na każdy mecz dziewczyn jak i chłopaków. Dziś miał rozegrać się mecz pomiędzy Asseco a Skrą. Przebłagałam Olę aby ze mną poszła, i się zgodziła... Obudziłam się ok 9.00. Siedziałam tak w piżamie gdzie do 12.30. Poszłam do łazienki gdzie wzięłam krótki prysznic i po 15 minutach ubrana wyszłam. Za 1,5 godziny chłopaki mieli mecz więc Paul się już też zbierał. Zadzwoniłam do Oli.
- Halo? Usłyszałam.
- Cześć. Ubieraj, będziemy u ciebie za chwilę. Powiedziałam.
- No okej. Bąknęła i się rozłączyła.
Wzięłam tylko jabłko. Razem z Paul'em wyszliśmy z domu, wsiadłam do samochodu.
- Jedź jeszcze po Olę.
Powiedziałam i puściłam oczko bratu.
- Po co?
Zapytał. Ruszył. Jechał w kierunku domu Oli.
- Też idzie na mecz.
Oznajmiłam z uśmiechem. Byliśmy u niej po 5 minutach. Przed domem czekała już Ola. Dziewczyna się uśmiechnęła lekko i wsiadła do samochodu.
- Cześć... Grubasie.
Powiedziała rozbawionym głosem co rozśmieszyło Paul'a. Ucałowała mnie w policzek i usiadła na miejscu.
- Jej... Jak ja cię kocham.
Oznajmiłam i się zaśmiałam. Droga na halę zajęła nam jakieś 10 minut. Wyszliśmy z samochodu. Przed halą stało już dużo osób w kolejce. My z Olą weszłyśmy za darmo, z trudem przedostaliśmy się przed tłum ludzi, oczywiście nie odbyło się bez komentarzy " ooo Lotman idzie ! ; można prosić o autograf ? ; itd. " . My już weszłyśmy do budynku. Poszłyśmy na salę, gdzie już trenowali siatkarze obu drużyn. Zajęłyśmy najlepsze miejsca na trybunach. Ola przeniosła wzrok na chłopaków, jej uwagę przykuł Piotrek.
- Kto to jest? Ten wysoki z... Czwórką.
Odparła cały czas mu się przyglądając.
- Yhm... Piotrek Nowakowski, a co podoba ci się?
Zapytałam patrząc na nią.
- Nie, skąddd...
Przeciągnęła. Zaśmiałam się patrząc na nią.
- Widzę jak na niego patrzysz, jest wolny, bierz się za niego.
Oznajmiłam i puściłam jej oczko. Wzrokiem odszukałam Zbyszka. Który po chwili przyszedł do nas.
- Cześć kochanie.
Odparł z uśmiechem i czule mnie pocałował, odwzajemniłam gest.
- Hej. Wy się jeszcze nie znacie, chociaż nie wiem jeszcze dlaczego... To jest Ola, moja przyjaciółka a to jest Zbyszek.
Powiedziałam. Bartman się uśmiechnął do dziewczyny i w geście przywitanie ucałował jej policzek.
- Zbyszek no chodź rzesz grać!
Krzyknął Kowal patrząc wrogo na Bartmana.
- No idź.
Pogoniłam Zbyszka a ten pobiegł na salę. W końcu mecz się zaczął. Pierwszy set dla Skry ale chłopaki z Rzeszowa dają sobie radę, i tak jak myślałam rywalizacja się wyrównała 1:1. Czas na 3 set w którym górą są siatkarze Resovii. Czas na 4 set w którym niestety wygrywa drużyna PGE. Nadszedł czas na ostatni decydujący 5 set. Walka była jak najbardziej wyrównana, Asseco wygrywa 14:13 i na zagrywkę idzie Piotrek Nowakowski który przez swoją niezawodną zagrywkę doprowadza swoją drużynę do wygranego meczu. Strasznie się ucieszyłam, razem z Olą poszłam do barierek aby przybić piątki siatkarzom. Pogratulowałam każdemu siatkarzowi z Asseco, podszedł do mnie Zbyszek i czule mnie pocałował.
- Gratulacje kochanie.
Powiedziałam, uśmiechnęłam się do niego. Po chwili doszli do nas siatkarze ze Skry oraz reszta chłopaków z Asseco.
- Świetny mecz.
Powiedział Olieg wyciągając rękę ku Winiarskiemu. Uśmiechnęłam się do nich. Chłopaki umówili się aby opić tą wygraną. Powiedzieli gdzie i o której. Ja razem z Olą z uwagą im się przysłuchiwaliśmy. Siatkarze się rozeszli, każda drużyna do osobnej szatni. A ja z Olą usiadłyśmy na ławce przy szatni Asseco. Czekałyśmy na Paul'a z jakieś 15 minut, ale w końcu przyszedł.
- Wy też będziecie?
Zapytał. Wyszliśmy z budynku. Wsiadłam do samochodu, Ola również.
- No pewnie.
Odparłam z uroczym uśmiechem. Po 10 minutach byliśmy pod domem Oli.
- O osiemnastej będę.
Powiedziałam. Aleksandra wyszła, weszła do domu. Po 5 minutach byliśmy w domu. Poszłam do siebie, postanowiłam iść w jakieś sukience. Mam ich pełno a w nich nie chodzę. Weszłam do łazienki, wzięłam prysznic i po 20 minutach wyszłam w samej bieliźnie. Ubrałam się. Rozczesałam włosy i zrobiłam lekki makijaż. Przejrzałam się tylko w lustrze po czym się zaśmiałam. Wyszłam z pokoju.
- Idę po Olę.
Oznajmiłam i wyszłam z domu. Ruszyłam w kierunku domu Oli. Po kilku minutach byłam na miejscu. Zadzwoniłam do drzwi i czekałam aż ktoś mi otworzy. Spojrzałam na przyjaciółkę.
- Ole nie denerwuj mnie.
Powiedziałam patrząc na nią.
- O co ci chodzi?
Zapytała obojętnie patrząc na mnie.
- W spodniach idziesz? Mamy jeszcze trochę czasu. Ubieraj sukienkę.
Odparłam stanowczo.
- Nie tylko nie sukienka.
Powiedziała błagalnym głosem dziewczyna. Weszłyśmy do domu.
- Dzień dobry.
Powiedziałam. Poszłyśmy do jej pokoju. Ola otworzyła szafę.
- No popatrz masz sukienki. Odparłam z uśmiechem wyciągając jedną. - Oo jak ładnie będziesz wyglądała. Ubieraj ją. Dałam jej sukienkę. Pogoniłam ją do łazienki. Dziewczyna po chwili wyszła ubrana.
- Ooo matko. Jak ładnie.
Powiedziałam. Uśmiechnęłam się do niej. Olę spięła włosy w wysoki kucyk i zrobiła lekki makijaż. Wyszłyśmy z domu, skierowałyśmy się w stronę baru.
- Teraz wyglądasz lepiej ode mnie.
Powiedziałam po czym zmarszczyłam lekko nos i czoło. Po chwili byliśmy na miejscu, weszliśmy do środka, gdzie unosił się szary dym. Westchnęłam cicho. Na miejscu byli już wszyscy siatkarze razem ze swoimi dziewczynami bądź żonami. Podeszliśmy do nich. Przywitałam się z każdym a następnie przedstawiłam im Olę. Moim zdaniem największe wrażenie zrobiła na Piotrku, co ją chyba uszczęśliwiło. Usiadłam koło Zbyszka i się uśmiechnęłam do niego. Nowakowski zrobił koło siebie trochę miejsca Oli, która zaraz usiadła. Spojrzałam na nią po czym puściłam jej oczko. Po dwóch godzinach Ola już tańczyła z... Piotrkiem. Boże gdybym miała aparat. Oni razem tak ślicznie wyglądają. A mnie do tańca poprosił Winiarski. Uśmiechnęłam się do niego lekko, wstałam. Poszliśmy tańczyć. Swoją drogą Michał to niezły tancerz chociaż z 5 razy nadepnął mi na nogę ale to taki mało istotny szczegół. PO kolejny dwóch godzinach ja byłam już strasznie zmęczona, więc poszłam do domu ale nie sama bo ze Zbyszkiem. Dziś postanowiłam nocować u niego. Szłam trzymając go za rękę i po 20 minutach byliśmy na miejscu. Weszliśmy do domu. Siatkarz dał mi bluzkę w której ostatnio spałam. Wzięłam krótki prysznic, ubrałam koszulkę o kilka rozmiarów za dużą i poszłam do sypialni Zbyszka. Bartman poszedł do łazienki, i po 10 minutach wyszedł w samych bokserkach. Położyłam się, wtuliłam się w jego ramiona i zaraz zasnęłam...
Subskrybuj:
Posty (Atom)