Obudziły mnie rano wpadające promienie do mojego pokoju. Zwlekłam się niechętnie z łóżka po czym poczłapałam do szafy z której wyciągnęłam ubrania. Poszłam do łazienki, zrobiłam poranną toaletę i ubrana wyszłam. Zrobiłam luźnego kłosa który lekko opadał na moje lewe ramię i lekki makijaż. Chwilę potem obudził się Igor, przebrałam go, wyszliśmy z pokoju. Postanowiłam się gdzieś jeszcze przejść. Zjadłam coś po czym nakarmiłam synka. Położyłam go do wózka i tak wyszłam z domu. Drogą myślałam co mam dziś robić, kolejny dzień który się będę nudzić, więc pomyślałam o Oli.
- Halo?
- Czeeść. Co robisz?
- Ogółem to się nudzę.
- To się ubieraj i za dziesięć minut jestem u ciebie.
- Ej, ej ale po co?
- Idziemy na spacer, zakupy. Pasuje?
- Pewnie. To idę się ubrać.
- Pa.
Skierowałam się w stronę domu Oli i po kilku minutach byłam na miejscu. Zapukałam do drzwi i czekałam aż ktoś mi otworzy.
- Cześć.
Powiedziała po czym ucałowała mnie w policzek.
- Hej.
Odparłam krótko i z uśmiechem. Ruszyliśmy w stronę centrum.
- Aaa między tobą Piotrkiem coś jest? Ale szczerze jak na... Spowiedzi.
Oznajmiłam z uśmiechem. Policzki Oli przybrały lekko różowego koloru.
- Jesteśmy razem.
Powiedziała po czym się szczerze uśmiechnęła.
- Ooo wiedziałam. Gratulacje. Odparłam po czym puściłam jej oczko i się zaśmiałam. - A od kiedy?
- Od wczoraj.
Oznajmiła. Bardzo się z tego cieszyłam, bo Olę kochałam jak siostrę a Piotrka? Piotrka też tylko że jako przyjaciela. I wiedziałam że będą do siebie pasować. Po chwili byliśmy już w centrum... I tak kolejne 4 godziny z życia spędziłam na zakupach. Teraz kierunek kawiarnia. Na upragnionym miejscu byłyśmy po niespełna 10 minutach. Na szczęście Igor już spał, do naszego stolika podszedł młody, nie powiem przystojny kelner, zamówiłyśmy kawę i ciacho. Podziękowałam i zabrałam się za konsumowanie ciastka. I tak do tego spędziłam jeszcze 1,5 godziny. Pożegnałam się z przyjaciółką i ruszyłam w kierunku domu do którego nie doszłam,ponieważ zostałam zatrzymana przez...Ignaczaka.
- Cześć.
- No cześć. Odpowiedziałam.
- Mam do ciebie sprawę.
- Jaką? Zapytałam trochę się tego obawiając.
- Jadę z Iwoną do jej znajomych więc...
- Więc? Miałabym się Dominiką i Sebastianem zająć tak? Wtrąciłam się.
- Właśnie, czyli się zgadzasz? Zapytał jakby nigdy nic.
- No nie wiem. Powinnam za to zarabiać... No ale dobrze.
- Tak? A ile chcesz?
- Żartowałam. Przyprowadzisz ich tak?
- Tak, tak. To o siedemnastej ci ich przyprowadzę, wrócimy późno więc mogą zostać na noc?
- Tak mogą, spokojnie.
- No to fajnie. Dzięki, nie wiem co bym bez ciebie zrobił.
Powiedział po czym ucałował mnie w policzek. Weszłam do domu, na kanapie siedział już Paul.
- Cześć braciszku. Powiedziałam z uśmiechem, ucałowałam go w policzek. - Co dziś robisz?
- Cześć. A czemu pytasz? Agnieszka ma przyjść.
Powiedział z uśmiechem.
- No to dobrze się składa. Pomożecie mi z Dominiką i Sebastianem.
Odparłam po czym posłałam mu szczery uśmiech.
- Co?!
Zapytał trochę głośniej.
- Uspokój się. Igor śpi.
Powiedziałam zaglądając do wózka.
- Dobra, dobra...
Bąknął pod nosem. Ucałowałam jego policzek.
- Wiesz jak cię kocham nie? Więc mi pomożesz.
Oznajmiłam stanowczo i poszłam do pokoju. Małego położyłam w łóżeczku. Poszłam do łazienki gdzie wzięłam krótki prysznic i po kilku minutach wyszłam ubrana. Spięłam włosy w luźnego koka, po tym usłyszałam dzwonek do drzwi, wyszłam z pokoju zostawiając odchylone drzwi, otworzyłam drzwi gdzie stał Ignaczak z Dominiką i Sebastianem. Chwilę jeszcze porozmawiałam z siatkarzem a potem się pożegnałam. Razem z jego dziećmi weszłam do salonu gdzie siedział Paul, trochę z tego nie zadowolony. Po kilku minutach przyszła jeszcze Agnieszka.
- Pójdziemy na plac zabaw?
Zapytała Dominika patrząc na mnie z nadzieją w oczach. Po tym nie mogłam im odmówić.
- No dobrze, ale chwilę okej? Powiedziałam po czym puściłam jej oczko. - Idę z nimi na chwilę, więc jak coś popilnujcie Igora. Oznajmiłam patrząc na Agnieszkę i Paul'a, którzy tylko przytaknęli i... I zajęli się sobą. Wsunęłam tylko na nogi trampki i wyszłam razem z Dominiką i Sebastianem. Po drodze spotkałam jeszcze Marcina, którego poprosiłam aby poszedł z nami bez namysłu się zgodził. Po kilku minutach byliśmy na miejscu. Usiadłam z Marcinem na ławce a Dominika z Sebastianem polecieli a huśtawki. Rozmawiałam z Marcinem co chwilę spoglądając na dzieci. I tak spędziliśmy tutaj jakąś godzinę, poszliśmy do domu oczywiście odprowadził nas Marcin, przed domem pożegnałam się z nim dając mu buziaka w policzek. Weszliśmy do domu, gdzie w salonie siedziała Agnieszka wtulona w Paul'a którzy oglądali jakiś film.
- I co mały wstał?
Zapytałam patrząc na nich.
- Nie nie, cały czas śpi.
Poinformowała mnie brunetka i się uśmiechnęła. Zjadłam coś razem z dziećmi Ignaczaka i tak potem oni zasnęli. Poszłam do łazienki gdzie wzięłam krótki prysznic, ubrałam się w piżamę. Była dopiero gdzieś godzina 20.00 a ja byłam już strasznie zmęczona, wyszłam z łazienki. Położyłam się do łóżka i po kilku minutach zasnęłam...
-----------------------------------------------------------------------------
Ooo mamo beznadziejny ;<... Ale takie życie ;((. Zapraszam do czytania i komentowania ;**
jest spoko nie martw się:D Każdy tak o swoim opowiadaniu sądzi :P Naprawdę jest fajne
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Super... Dodawaj częściej :)
OdpowiedzUsuńOpowiadanie jest good ;)
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie na nowy rozdział http://peryferiesiatkarskie.blog.pl/2013/05/16/rozdzial-46-wspomnienia-i-niepopelniony-blad/
Awww . *o* Fajny rozdział , fajny .;) Pozdrawiam .;3
OdpowiedzUsuń