Obudziłam się następnego dnia ok godziny 9.00. Wzięłam ubrania z szafy i poszłam do łazienki gdzie wzięłam krótki prysznic i wyszłam ubrana. Spięłam włosy w wysoki kucyk, zrobiłam lekki makijaż. Wyszłam z pokoju, poszłam do kuchni gdzie siedział już Paul. Ucałowałam brata w policzek, zabrałam mu jedną kanapkę.
- Cześć. O której wczoraj wróciłeś?
Zapytałam.
- Ej zrób sobie sama! Bąknął pod nosem. - Ooo dwudziestej trzeciej. Dodał zajadając się kanapkami. - Pójdziesz dziś ze mną na trening? Zapytał po chwili.
- Nie chce mi się.
Oznajmiłam. Uśmiechnęłam się do niego ukazując szereg śnieżno-białych zębów.
- Dobra, ja się zmywam na trening. na razie.
Powiedział. Pocałował mnie w policzek i wyszedł z domu. Usiadłam na kanapie i włączyłam TV, zaczęłam oglądać " M Jak Miłość " , ale z nudów o mało co nie zasnęłam. Po chwili usłyszałam dzwonek do drzwi.
- Kto to może być o tej godzinie?
Pomyślałam, zwlekłam się z kanapy i poszłam otworzyć, przed oczami ukazała mi się moja matka.
- Co ty tu robisz?
Zapytałam patrząc na nią.
- Przyjechałam was odwiedzić, zostanę na kilka dni. Nie wpuścisz mnie?
Powiedziała patrząc na mnie. Zrobiłam jej miejsce aby weszła do środka.
- Tak wejdź. Oznajmiłam. Weszłyśmy do środka. - Napijesz się czegoś? Zapytałam po chwili.
- Yhm... Sok może być. Odparła z uśmiechem. Położyła walizkę koło kanapy i usiadła. - Jak się czujesz hm? Zapytała rozglądając się po mieszkaniu.
- Okej. Aa dobrze, ale teraz nie mogę grać...
Westchnęłam cicho. Nalałam sok do dwóch szklanek i postawiłam je na stoliku.
- Opowiesz mi coś więcej o tym... Zbyszku?
Powiedziała patrząc na mnie. Spojrzałam na nią po czym delikatnie się uśmiechnęłam.
- Co mam ci o nim powiedzieć? Gra ze Paul'em w jednej drużynie.
Odparłam z uśmiechem.
- Tak? Przedstawisz mi go kiedyś? Muszę go przecież poznać, będzie ojcem twojego dziecka aa mojego wnuka.
Powiedziała uśmiechając się do mnie.
- Ma dziś przyjść więc, go poznasz. Zaraz po tym usłyszałam dzwonek do drzwi. - Oo to pewnie on. Dodałam. Wstałam i poszłam otworzyć. Otworzyłam, w drzwiach Zbyszek od razu zaczął mnie całować.
- Zbyszek. Szepnęłam. - Moja mama tu jest. Dodałam po chwili. Weszliśmy do środka. Mama od razu wstała i przyjrzała się Zbyszkowi.
- Dzień dobry.
Odparł krótko.
- Dzień dobry.
Powiedziała po chwili kobieta i się uśmiechnęła.
- Więc to jest Zbyszek a to jest moja mama.
Oznajmiłam. Zbyszkowi również nalałam soku, usiedliśmy na kanapie. Matka zaczęła wypytywać Zbyszka, co mnie samym słuchaniem męczyło.
- Mamo przestań już. Za policjanta idziesz?
Powiedziałam patrząc na nią.
- No już. Spokojnie córeczko.
Oznajmiła. Zbyszek się tylko zaśmiał i objął mnie ramieniem. Wtuliłam się w jego ramiona, miałam wielką nadzieję że matka polubi Zbyszka...
- To ja już pójdę. Cześć kochanie.
Powiedział i ucałował mnie czule w policzek. Odprowadziłam go do drzwi i po chwili zamknęłam. Usiadłam obok mamy. Spojrzałam na nią i lekko się uśmiechnęłam.
- To co myślisz o Zbyszku?
Zapytałam patrząc na nią z ciekawością.
- Yhm... Fajny chłopak...
Oznajmiła z uśmiechem. Po chwili do domu wszedł Paul, spojrzał na mamę i lekko się uśmiechnął.
- Co ty tu robisz?
Spodziewałam się takiej reakcji.
- Przyjechałam was odwiedzić.
Powiedziała. Wstała i przywitała się z Paul'em. Popatrzyłam na Paul'a który zmarszczył lekko nos i czoło patrząc na mnie. Zaśmiałam się cicho patrząc na nich. Wytknęłam język bratu a następnie puściłam mu oczko.
- Zostanę u was na kilka dni.
Dodała po chwili i usiadła koło mnie.
- Jee super!
Powiedział chociaż nie był z tego za bardzo zadowolony. Za śmiechu po prostu nie umiałam, ale po chwili się opanowałam. Lotman spojrzał na mnie i cicho westchnął. Matka tym razem wypytywała o wszystko Paul'a który miał już tego powoli dość, ale jako przykładny syn - odpowiadał. Poszłam do swojego pokoju. Wskoczyłam na łóżko, siedziałam przed komputerem z 3 godziny bo potem przyszła do mnie mama z obiadem.
- Dziękuję.
Odparłam krótko.
- Proszę i smacznego.
Powiedziała i wyszła z pokoju. Zabrałam się za konsumowanie posiłku. Gdy zjadłam odniosłam talerz, napiłam się soku pomarańczowego prosto z kartonu. Poszłam do siebie. Położyłam się na łóżku, zaczęłam myśleć o tym jak teraz będzie wyglądało moje życie gdy się dziecko urodzi. Po chwili zmęczona zasnęłam...
niedziela, 28 kwietnia 2013
sobota, 27 kwietnia 2013
~ . XXIII Rozdział .
Następnego dania obudziłam się ok godziny 9.00. Rozejrzałam się, ale Zbyszka nie było. Rozpuściłam włosy i poszłam do salonu. Ręką przeczesałam włosy, Zibi właśnie robił śniadanie.
- Dzień dobry. Oznajmiłam, podeszłam do Zbyszka, siatkarz przytulił mnie do siebie i pocałował w czoło. Uśmiechnęłam się do niego. - Jak się spało? Dodałam po chwili. Wskoczyłam na blat i spojrzałam na niego.
- Cześć kochanie. A dobrze bo z... Tobą. Powiedział. Podszedł do mnie i pocałował mnie, odwzajemniłam jego pocałunek, zawiesiłam ręce na jego szyi. Spojrzałam mu w oczy i poczochrałam jego włosy co rozśmieszyło Zbyszka. Zjedliśmy kanapki które przygotował Bartman.
- Właśnie a Paul wie że jesteś w ciąży?
Zapytał kończąc jeść.
- Wie, wczoraj mu powiedziałam. Trener też już wie. Chociaż nie spodziewałam się tego że dowie się tak szybko, ale i tak musiał by się dowiedzieć, to mi nie robi różnicy czy dowie się dziś czy jutro.
Oznajmiłam z lekkim uśmiechem. Zjadłam kanapkę i napiłam się soku pomarańczowego.
- A jak on się w ogóle o tym dowiedział?
Zapytał ciekawy patrząc na mnie.
- Wczoraj na treningu zakręciło mi się w głowie, więc usiadłam na trybunach. Trener podszedł do mnie i zapytał co się dzieje, no i wydało się. Yhm... Dziękuję za śniadanie, ale ja już się będę zbierała. Idę się tylko przebrać.
Powiedziałam. Poszłam do łazienki gdzie zostawiłam ubrania, ubrałam się. Koszulkę Zbyszka zostawiłam u niego na łóżku, poszłam do salonu. Ubrałam buty i wzięłam torebkę. Czule pocałowałam Zbyszka na pożegnanie i poszłam do domu. Byłam na miejscu po 15 minutach. Weszłam do domu, przywitałam się z bratem i poszłam do siebie. Wzięłam ubrania, poszłam do łazienki gdzie wzięłam długą kąpiel i po 40 minutach wyszłam ubrana. Usiadłam na łóżku. Wybrałam numer do mamy i czekałam aż odbierze.
- Halo?
- Cześć mamo.
- Cześć córeczko, w końcu zadzwoniłaś. Co u was słychać?
- Musiałam. Nic specjalnego a u was?
- Też, tęsknimy za wami.
- My też. Ale mamo dzwonię w bardzo ważnej sprawie.
- Tak? Co się stało?
- Więc... Zostaniesz babcią, ja jestem w ciąży?
- Czy ja się nie przesłyszałam? Jesteś w ciąży? Z kim?
- Tak jestem z ciąży. Ale i tak go nie znasz więc co ci będę o nim mówiła.
- Jak się nazywa? Ile ma lat?
- Zbyszek, dwadzieścia pięć. Powiedz że się cieszysz.
- No cieszę się, bardzo. Ale nie jest to za szybko?
- No jest. Ale co ja na to poradzę. Dobrze mamo kończę. Zadzwonię jutro, dobrze?
- Dobrze. Czekam. Pa.
I na tym skończyła się nasz rozmowa. Po chwili do mojego pokoju wszedł Paul.
- Nie umiesz pukać?
Zapytałam oburzona patrząc na brata.
- Nie.
Bąknął krótko i usiadł obok mnie na łóżku.
- Co chciał od ciebie trener?
Zapytał patrząc cały czas na mnie.
- Pytał się co się ze mną dzieje, więc mu powiedziałam że jestem w ciąży i teraz nie będę mogła grać.
Powiedziałam trochę smutna. Jak ja wytrzymam 9 miesięcy bez siatkówki, chociaż trochę dłużej, bo od razu nie pójdę na treningi. Ale jakoś wytrzymam.
- Fatalnie. I co dziewczyny zrobię bez ciebie? Aa powiedziałaś Zbyszkowi?
Zapytał patrząc na mnie.
- Tak powiedziałam. Mama już też wie.
Oznajmiłam. Paul się uśmiechnął i puścił mi oczko.
- I co jak zareagowała?
Zapytał z ciekawością.
- Nie mogła uwierzyć, wypytywała się kto będzie ojcem ale się cieszy.
Odparłam z uśmiechem.
- Uff. Dobrze, idę umówiłem się z Agnieszką. Na razie, będę późno.
Powiedział i wyszedł. Puściłam mu oczko.
- Pa.
Odparłam krótko. Gdy Paul wyszedł położyłam się na łóżku. Cały dzień spędziłam przed laptopem pisząc z Zbyszkiem, Olą i kilkoma chłopakami z Asseco. Wyłączyłam laptopa, odłożyłam go tylko na szafkę obok łóżka i zasnęłam zmęczona...
- Dzień dobry. Oznajmiłam, podeszłam do Zbyszka, siatkarz przytulił mnie do siebie i pocałował w czoło. Uśmiechnęłam się do niego. - Jak się spało? Dodałam po chwili. Wskoczyłam na blat i spojrzałam na niego.
- Cześć kochanie. A dobrze bo z... Tobą. Powiedział. Podszedł do mnie i pocałował mnie, odwzajemniłam jego pocałunek, zawiesiłam ręce na jego szyi. Spojrzałam mu w oczy i poczochrałam jego włosy co rozśmieszyło Zbyszka. Zjedliśmy kanapki które przygotował Bartman.
- Właśnie a Paul wie że jesteś w ciąży?
Zapytał kończąc jeść.
- Wie, wczoraj mu powiedziałam. Trener też już wie. Chociaż nie spodziewałam się tego że dowie się tak szybko, ale i tak musiał by się dowiedzieć, to mi nie robi różnicy czy dowie się dziś czy jutro.
Oznajmiłam z lekkim uśmiechem. Zjadłam kanapkę i napiłam się soku pomarańczowego.
- A jak on się w ogóle o tym dowiedział?
Zapytał ciekawy patrząc na mnie.
- Wczoraj na treningu zakręciło mi się w głowie, więc usiadłam na trybunach. Trener podszedł do mnie i zapytał co się dzieje, no i wydało się. Yhm... Dziękuję za śniadanie, ale ja już się będę zbierała. Idę się tylko przebrać.
Powiedziałam. Poszłam do łazienki gdzie zostawiłam ubrania, ubrałam się. Koszulkę Zbyszka zostawiłam u niego na łóżku, poszłam do salonu. Ubrałam buty i wzięłam torebkę. Czule pocałowałam Zbyszka na pożegnanie i poszłam do domu. Byłam na miejscu po 15 minutach. Weszłam do domu, przywitałam się z bratem i poszłam do siebie. Wzięłam ubrania, poszłam do łazienki gdzie wzięłam długą kąpiel i po 40 minutach wyszłam ubrana. Usiadłam na łóżku. Wybrałam numer do mamy i czekałam aż odbierze.
- Halo?
- Cześć mamo.
- Cześć córeczko, w końcu zadzwoniłaś. Co u was słychać?
- Musiałam. Nic specjalnego a u was?
- Też, tęsknimy za wami.
- My też. Ale mamo dzwonię w bardzo ważnej sprawie.
- Tak? Co się stało?
- Więc... Zostaniesz babcią, ja jestem w ciąży?
- Czy ja się nie przesłyszałam? Jesteś w ciąży? Z kim?
- Tak jestem z ciąży. Ale i tak go nie znasz więc co ci będę o nim mówiła.
- Jak się nazywa? Ile ma lat?
- Zbyszek, dwadzieścia pięć. Powiedz że się cieszysz.
- No cieszę się, bardzo. Ale nie jest to za szybko?
- No jest. Ale co ja na to poradzę. Dobrze mamo kończę. Zadzwonię jutro, dobrze?
- Dobrze. Czekam. Pa.
I na tym skończyła się nasz rozmowa. Po chwili do mojego pokoju wszedł Paul.
- Nie umiesz pukać?
Zapytałam oburzona patrząc na brata.
- Nie.
Bąknął krótko i usiadł obok mnie na łóżku.
- Co chciał od ciebie trener?
Zapytał patrząc cały czas na mnie.
- Pytał się co się ze mną dzieje, więc mu powiedziałam że jestem w ciąży i teraz nie będę mogła grać.
Powiedziałam trochę smutna. Jak ja wytrzymam 9 miesięcy bez siatkówki, chociaż trochę dłużej, bo od razu nie pójdę na treningi. Ale jakoś wytrzymam.
- Fatalnie. I co dziewczyny zrobię bez ciebie? Aa powiedziałaś Zbyszkowi?
Zapytał patrząc na mnie.
- Tak powiedziałam. Mama już też wie.
Oznajmiłam. Paul się uśmiechnął i puścił mi oczko.
- I co jak zareagowała?
Zapytał z ciekawością.
- Nie mogła uwierzyć, wypytywała się kto będzie ojcem ale się cieszy.
Odparłam z uśmiechem.
- Uff. Dobrze, idę umówiłem się z Agnieszką. Na razie, będę późno.
Powiedział i wyszedł. Puściłam mu oczko.
- Pa.
Odparłam krótko. Gdy Paul wyszedł położyłam się na łóżku. Cały dzień spędziłam przed laptopem pisząc z Zbyszkiem, Olą i kilkoma chłopakami z Asseco. Wyłączyłam laptopa, odłożyłam go tylko na szafkę obok łóżka i zasnęłam zmęczona...
~ . XXII Rozdział .
- Milena wstawaj. Powiedział Paul stojąc obok kanapy. Odwróciłam się tylko do niego plecami, narzuciłam kołdrę na głowę. - Milena... Dodał po chwili i poszedł do kuchni, nalał wody do szklanki, stanął nade mną. Uniosłam tylko wzrok.
- Nie!
Szybko się podniosłam, poszłam do siebie. Poszłam do łazienki, zrobiłam poranna toaletę i wyszłam w samej bieliźnie. Stanęłam przed lustrem, wpatrując się w swoje odbicie, rękę położyłam na brzuchu, uśmiechnęłam się do siebie. Wyciągnęłam ubrania z szafy i ubrałam się. Zrobiłam lekki makijaż, włosy spięłam w wysoki kok i wyszłam z pokoju. Nie mieliśmy za dużo czasu, więc wzięłam tylko jabłko i wyszłam z domu, jadąc jadłam go. Po 15 minutach byliśmy na miejscu. Wyszłam z samochodu, skierowałam się do szatni gdzie już nie było żadnej dziewczyny. Przebrałam się szybko i poszłam na salę, weszłam. Doszłam do dziewczyn i zaczęłam robić te same ćwiczenia co one, trener chłopaków zarządził aby chłopak dobrał się z dziewczyną, mieliśmy odbijać między sobą. Oczywiście Aga była z Paul'em, a ja szukałam kogoś z kim mogłabym być.
- Ooo Krzysiu będziemy razem.
Oznajmiłam rozbawionym głosem. Libero się zaśmiał, zaczęliśmy odbijać między sobą. Po 20minutach mogliśmy zacząć grać. Ja byłam razem z Ignaczakiem, Nowakowskim, Kasią, Achremem, Perłowskim i Agnieszką. Graliśmy przeciwko Paul'owi. Poszłam jako 1 na zagrywkę, posłałam mu trudną piłkę do odbioru tak też się stało, nie udało mu się.
- Lotman co to robisz?!
Krzyknął Kowal patrząc na niego. Lotman tylko wzruszył ramionami i graliśmy dalej. Nawet teraz zakręciło mi się w głowie. Przeprosiłam resztę i wolnym krokiem poszłam w stronę trybun i usiadłam. Podbiegł do mnie nasz trener i usiadł koło mnie a reszta grała, tylko co chwile spoglądała w moją stronę.
- Milena co się dzieje?
Zapytał patrząc na mnie z niepokojem. Nie! Tylko nie to pytanie! Trener i tak się musiał dowiedzieć ale nie spodziewałam się tego że teraz...
- Nie wiem jak mam to panu powiedzieć.
Powiedziałam. Spuściłam wzrok.
- Prosto z mostu, co się dzieje?
Zapytał patrząc na mnie.
- Prosto z mostu? Yhm... Jestem w ciąży.
Oznajmiłam obawiając się jego reakcji.
- Co? Jesteś w ciąży?
Zapytał patrząc na mnie cały czas.
- Tak. Teraz już nie będę mogła grać?
Zapytałam.
- Nie, teraz nie. Potem jak urodzisz oczywiście będziesz mogła wrócić.
Oznajmił. Lekko zmarszczyłam nos.
- Ale teraz chyba jeszcze będę mogła. Przecież to dopiero początek.
Odparłam z lekkim uśmiechem.
- Nie. Lepiej nie.
Powiedział.
- No dobrze.
Oznajmiłam. Już dziś nie grałam. Poszłam się przebrać. Gdy się przebrałam poszłam na salę, poinformowałam Paul'a że idę do Zbyszka. Wyszłam z hali, skierowałam się w stronę domu Zibiego. Po 20 minutach byłam na miejscu. Bartman po chwili mi otworzył.
- Cześć skarbie. Powiedział i od razu w drzwiach mnie pocałował. Odwzajemniłam jego pocałunek i weszłam do środka. - Co się stało? Co chciałaś mi powiedzieć? Zapytał po chwili. Usiedliśmy na kanapie, spojrzałam siatkarzowi w oczy i chwyciłam go za rękę.
- Zostaniesz ojcem. Jestem w ciąży.
Oznajmiłam. Czekałam tylko na jego reakcję. Jak myślicie jaka ona była? No właśnie taka.
- Co? Żartujesz.
Powiedział patrząc na mnie.
- To co słyszałeś. Nie cieszysz się. Mogłam się tego spodziewać.
Oznajmiłam. Po moich policzkach poleciały łzy. Wstałam, chciałam już wyjść ale Zbyszek chwycił mnie za rękę.
- Nie Milena. Cieszę się bardzo. Ale nie mogę w to uwierzyć.
Odparł z uśmiechem, przetarł moje mokre policzki od łez.
- Tak? Cieszysz się? Na pewno?
Zapytałam patrząc na niego.
- No tak... Kochanie. Uśmiechnij się.
Powiedział, ręką pogładził mój policzek. Jak chciał, tak uczyniłam. Uśmiechnęłam się do niego uroczo ukazując przy tym urocze dołeczki na policzkach, czego zazdrościły mi inne dziewczyny. Zbyszek puścił mi oczko. Położył rękę na moim brzuchu i się uśmiechnął a następnie mnie pocałował.
- Zostaniesz u mnie na noc?
Zapytał patrząc na mnie z nadzieją w oczach.
- Chętnie. Ale zadzwonię do Paul'a żeby się nie martwił.
Powiedziałam. Wstałam, zadzwoniłam do Paul'a, poinformowałam go że zostanę u Zbyszka i się rozłączyłam. Uśmiechnęłam się do siatkarza. Usiadłam koło niego i wtuliłam się w jego ramionach. Postanowiliśmy oglądać jakieś filmy, wybraliśmy i zaczęliśmy oglądać. Położyłam głowę na kolanach Zbyszka, oglądałam film ale co chwilę spoglądałam na Bartmana. Ok godziny 21.30 skończyliśmy oglądać. Zbyszek dał mi jakąś koszulkę w której miałam spać. Poszłam do łazienki gdzie wzięłam prysznic, ubrałam koszulkę która była o kilka rozmiarów za duża, tak że nie musiałam mieć spodenek. Wyszłam z łazienki, spięłam włosy w wysoki kucyk i weszłam do sypialni Bartmana. Zbyszek się uśmiechnął i poszedł do łazienki. Położyłam się na jego łóżku i czekałam na niego. Zibi po chwili wyszedł w samych bokserkach, bez koszulki. Moją uwagę przykuło jego dobrze zbudowane ciało po którym jeszcze spływały kropelki wody. Położył się koło mnie, wtuliłam się w jego ramiona, siatkarz pocałował mnie i ja zaraz po tym zasnęłam...
- Nie!
Szybko się podniosłam, poszłam do siebie. Poszłam do łazienki, zrobiłam poranna toaletę i wyszłam w samej bieliźnie. Stanęłam przed lustrem, wpatrując się w swoje odbicie, rękę położyłam na brzuchu, uśmiechnęłam się do siebie. Wyciągnęłam ubrania z szafy i ubrałam się. Zrobiłam lekki makijaż, włosy spięłam w wysoki kok i wyszłam z pokoju. Nie mieliśmy za dużo czasu, więc wzięłam tylko jabłko i wyszłam z domu, jadąc jadłam go. Po 15 minutach byliśmy na miejscu. Wyszłam z samochodu, skierowałam się do szatni gdzie już nie było żadnej dziewczyny. Przebrałam się szybko i poszłam na salę, weszłam. Doszłam do dziewczyn i zaczęłam robić te same ćwiczenia co one, trener chłopaków zarządził aby chłopak dobrał się z dziewczyną, mieliśmy odbijać między sobą. Oczywiście Aga była z Paul'em, a ja szukałam kogoś z kim mogłabym być.
- Ooo Krzysiu będziemy razem.
Oznajmiłam rozbawionym głosem. Libero się zaśmiał, zaczęliśmy odbijać między sobą. Po 20minutach mogliśmy zacząć grać. Ja byłam razem z Ignaczakiem, Nowakowskim, Kasią, Achremem, Perłowskim i Agnieszką. Graliśmy przeciwko Paul'owi. Poszłam jako 1 na zagrywkę, posłałam mu trudną piłkę do odbioru tak też się stało, nie udało mu się.
- Lotman co to robisz?!
Krzyknął Kowal patrząc na niego. Lotman tylko wzruszył ramionami i graliśmy dalej. Nawet teraz zakręciło mi się w głowie. Przeprosiłam resztę i wolnym krokiem poszłam w stronę trybun i usiadłam. Podbiegł do mnie nasz trener i usiadł koło mnie a reszta grała, tylko co chwile spoglądała w moją stronę.
- Milena co się dzieje?
Zapytał patrząc na mnie z niepokojem. Nie! Tylko nie to pytanie! Trener i tak się musiał dowiedzieć ale nie spodziewałam się tego że teraz...
- Nie wiem jak mam to panu powiedzieć.
Powiedziałam. Spuściłam wzrok.
- Prosto z mostu, co się dzieje?
Zapytał patrząc na mnie.
- Prosto z mostu? Yhm... Jestem w ciąży.
Oznajmiłam obawiając się jego reakcji.
- Co? Jesteś w ciąży?
Zapytał patrząc na mnie cały czas.
- Tak. Teraz już nie będę mogła grać?
Zapytałam.
- Nie, teraz nie. Potem jak urodzisz oczywiście będziesz mogła wrócić.
Oznajmił. Lekko zmarszczyłam nos.
- Ale teraz chyba jeszcze będę mogła. Przecież to dopiero początek.
Odparłam z lekkim uśmiechem.
- Nie. Lepiej nie.
Powiedział.
- No dobrze.
Oznajmiłam. Już dziś nie grałam. Poszłam się przebrać. Gdy się przebrałam poszłam na salę, poinformowałam Paul'a że idę do Zbyszka. Wyszłam z hali, skierowałam się w stronę domu Zibiego. Po 20 minutach byłam na miejscu. Bartman po chwili mi otworzył.
- Cześć skarbie. Powiedział i od razu w drzwiach mnie pocałował. Odwzajemniłam jego pocałunek i weszłam do środka. - Co się stało? Co chciałaś mi powiedzieć? Zapytał po chwili. Usiedliśmy na kanapie, spojrzałam siatkarzowi w oczy i chwyciłam go za rękę.
- Zostaniesz ojcem. Jestem w ciąży.
Oznajmiłam. Czekałam tylko na jego reakcję. Jak myślicie jaka ona była? No właśnie taka.
- Co? Żartujesz.
Powiedział patrząc na mnie.
- To co słyszałeś. Nie cieszysz się. Mogłam się tego spodziewać.
Oznajmiłam. Po moich policzkach poleciały łzy. Wstałam, chciałam już wyjść ale Zbyszek chwycił mnie za rękę.
- Nie Milena. Cieszę się bardzo. Ale nie mogę w to uwierzyć.
Odparł z uśmiechem, przetarł moje mokre policzki od łez.
- Tak? Cieszysz się? Na pewno?
Zapytałam patrząc na niego.
- No tak... Kochanie. Uśmiechnij się.
Powiedział, ręką pogładził mój policzek. Jak chciał, tak uczyniłam. Uśmiechnęłam się do niego uroczo ukazując przy tym urocze dołeczki na policzkach, czego zazdrościły mi inne dziewczyny. Zbyszek puścił mi oczko. Położył rękę na moim brzuchu i się uśmiechnął a następnie mnie pocałował.
- Zostaniesz u mnie na noc?
Zapytał patrząc na mnie z nadzieją w oczach.
- Chętnie. Ale zadzwonię do Paul'a żeby się nie martwił.
Powiedziałam. Wstałam, zadzwoniłam do Paul'a, poinformowałam go że zostanę u Zbyszka i się rozłączyłam. Uśmiechnęłam się do siatkarza. Usiadłam koło niego i wtuliłam się w jego ramionach. Postanowiliśmy oglądać jakieś filmy, wybraliśmy i zaczęliśmy oglądać. Położyłam głowę na kolanach Zbyszka, oglądałam film ale co chwilę spoglądałam na Bartmana. Ok godziny 21.30 skończyliśmy oglądać. Zbyszek dał mi jakąś koszulkę w której miałam spać. Poszłam do łazienki gdzie wzięłam prysznic, ubrałam koszulkę która była o kilka rozmiarów za duża, tak że nie musiałam mieć spodenek. Wyszłam z łazienki, spięłam włosy w wysoki kucyk i weszłam do sypialni Bartmana. Zbyszek się uśmiechnął i poszedł do łazienki. Położyłam się na jego łóżku i czekałam na niego. Zibi po chwili wyszedł w samych bokserkach, bez koszulki. Moją uwagę przykuło jego dobrze zbudowane ciało po którym jeszcze spływały kropelki wody. Położył się koło mnie, wtuliłam się w jego ramiona, siatkarz pocałował mnie i ja zaraz po tym zasnęłam...
~ . XXI Rozdział .
Obudziłam się rano ok godziny 9.30, a na 10.20 mieliśmy trening. Zwlekłam się z łóżka i podeszłam do szafy, wyciągnęłam ubrania. Poszłam do łazienki i po 15 minutach wyszłam ubrana. Wcisnęłam do torby treningowej strój i adidasy. Poszłam do kuchni gdzie krzątał się już Paul. Szybko zjedliśmy śniadanie i mogliśmy jechać.
- W domu muszę z tobą o czymś ważny pogadać.
Powiedziałam.
- Yhm... No dobrze.
Oznajmił. Po chwili byliśmy pod halą, wyszłam z samochodu i weszłam do budynku. Poszłam do szatni gdzie siedziała tylko Agnieszka. Przywitałam się z nią po czym się przebrałam. Wyszłyśmy z szatni, weszłyśmy na salę. Usiadłyśmy na chwilę na trybunach, pomyślałam że powiem o tym Agnieszce, że jestem w ciąży. W końcu musiałam komuś to powiedzieć.
- Muszę komuś o tym powiedzieć, bo po prostu nie wytrzymam.
Zaczęłam.
- Co się stało?
Zapytała.
- Ale obiecaj że teraz nic nie powiesz Paul'owi okej?
Zapytałam patrząc na nią.
- Obiecuję.
Odparła krótko.
- Yhm, więc... Jestem w ciąży.
Powiedziałam.
- Co? W ciąży? Ze Zbyszkiem?
Zasypywała mnie pytaniami.
- Tak. Tak ze Zbyszkiem.
Powiedziałam.
- Ooo jacie kręcę. No to gratulacje. To Paul jeszcze nic nie wie?
Zapytała z lekkim uśmiechem, na salę po chwili wszedł Lotman razem z Achremem.
- Nie nic nie wie. Ale teraz cii, idzie.
Powiedziałam. Spojrzałam na brata i się uśmiechnęłam.
- Czeeeść.
Przeciągnęłam, przywitałam się z Achremem i puściłam mu oczko. Na salę po kilku minutach zjawiły się dziewczyny i siatkarze. Zaczęliśmy od krótkiej rozgrzewki i zaczęliśmy grać. Po 3 męczących godzinach skończyliśmy. Ja cały czas myślałam o tym co powiedzieć Paul'owi, ale jakoś będzie. Poszłam do szatni gdzie się przebrałam dość szybko i wyszłam ale zatrzymała mnie Agnieszka.
- Powodzenia życzę.
Powiedziała i zacisnęła pięści. Lekko się uśmiechnęłam.
- Nie dziękuję. Oznajmiłam. - Idę, na razie. Dodałam. Wyszłam z budynku, dziś o dziwo Paul był 1, weszłam do samochodu i zapięłam pas. Drogą milczałam, cały czas myślałam co powiedzieć bratu. Po chwili byliśmy w domu, poszłam do siebie. Wzięłam ubrania z szafy, weszłam do łazienki gdzie wzięłam krótki prysznic i ubrana wyszłam. Wyszłam z pokoju, poszłam do salonu gdzie siedział Paul.
- To o czym chciałaś ze mnę pogadać?
Zapytał, przeniósł wzrok na mnie. Spojrzałam na niego.
- Yhm... Ale obiecaj że nie będziesz się wściekał.
Powiedziałam. Paul tylko przytaknął. Popatrzył na mnie z zaciekawieniem.
- Jestem w... W ciąży.
Oznajmiłam, spuściłam wzrok, bałam się jego reakcji.
- Co?!
Zapytał krótko.
- To co słyszałeś, jestem w ciąży. Zostaniesz wujkiem.
Powiedziałam, spojrzałam na niego.
- Ze Zbyszkiem?
Zapytał,opanował się trochę chociaż dalej wyglądał na zdenerwowanego.
- No tak. Powiedz że się cieszysz...
Powiedziałam patrząc na niego z nadzieją w oczach.
- Nie no cieszę się, ale jak zareagują rodzice, twój trener. Zbyszek już wie?
Zapytał patrząc na mnie.
- Myślę że rodzice się ucieszą, aa trener? To nie wiem. Nie, jeszcze nie wie.
Powiedziałam. Paul lekko się uśmiechnął i przytulił mnie. Wtuliłam się w ramiona brata, ulżyło mi jak mu o tym powiedziałam. Poszłam do siebie, weszłam na facebook'a gdzie od razu zaczął do mnie pisać Zbyszek.
Cześć Kochanie ; ** .
Hej. Muszę ci coś powiedzieć ale to jutro, przyjdę do ciebie po treningu, okej?
A dlaczego nie dziś? ; (
Jestem zmęczona, przepraszam : )
Szkoda. Jakoś wytrzymam.
No myślę ; ). Muszę kończyć. Pa pa ; **.
Skończyliśmy naszą rozmowę. Wyłączyłam laptopa i poszłam do kuchni, dziś była moja kolej aby przygotować obiad. Zrobiłam spaghetti. Zaczęliśmy jeść.
- Serio cieszysz się?
Zapytałam patrząc na niego.
- No tak.
Odparł krótko.
- No to kiedy ja zostanę... Ciocią, hm?
Zapytałam unosząc jedną brew ku górze.
- Kiedyś zostaniesz, nie martw się.
Powiedział po czym puścił mi oczko.
- No myślę.
Odparłam z uśmiechem. Skończyłam jeść. Włożyłam naczynia do zmywarki. Usiedliśmy na kanapie, znów odbyła się kłótnia na tym co mamy oglądać, jednak wyszło po mojej myśli, Paul włączył " Skyfall " i mogliśmy oglądać. Gdy film się skończył oglądaliśmy 2 ale tym razem ten który wybrał Paul. Strasznie nudził mnie ten film więc zasnęłam. Spałam tak aż do rana...
- W domu muszę z tobą o czymś ważny pogadać.
Powiedziałam.
- Yhm... No dobrze.
Oznajmił. Po chwili byliśmy pod halą, wyszłam z samochodu i weszłam do budynku. Poszłam do szatni gdzie siedziała tylko Agnieszka. Przywitałam się z nią po czym się przebrałam. Wyszłyśmy z szatni, weszłyśmy na salę. Usiadłyśmy na chwilę na trybunach, pomyślałam że powiem o tym Agnieszce, że jestem w ciąży. W końcu musiałam komuś to powiedzieć.
- Muszę komuś o tym powiedzieć, bo po prostu nie wytrzymam.
Zaczęłam.
- Co się stało?
Zapytała.
- Ale obiecaj że teraz nic nie powiesz Paul'owi okej?
Zapytałam patrząc na nią.
- Obiecuję.
Odparła krótko.
- Yhm, więc... Jestem w ciąży.
Powiedziałam.
- Co? W ciąży? Ze Zbyszkiem?
Zasypywała mnie pytaniami.
- Tak. Tak ze Zbyszkiem.
Powiedziałam.
- Ooo jacie kręcę. No to gratulacje. To Paul jeszcze nic nie wie?
Zapytała z lekkim uśmiechem, na salę po chwili wszedł Lotman razem z Achremem.
- Nie nic nie wie. Ale teraz cii, idzie.
Powiedziałam. Spojrzałam na brata i się uśmiechnęłam.
- Czeeeść.
Przeciągnęłam, przywitałam się z Achremem i puściłam mu oczko. Na salę po kilku minutach zjawiły się dziewczyny i siatkarze. Zaczęliśmy od krótkiej rozgrzewki i zaczęliśmy grać. Po 3 męczących godzinach skończyliśmy. Ja cały czas myślałam o tym co powiedzieć Paul'owi, ale jakoś będzie. Poszłam do szatni gdzie się przebrałam dość szybko i wyszłam ale zatrzymała mnie Agnieszka.
- Powodzenia życzę.
Powiedziała i zacisnęła pięści. Lekko się uśmiechnęłam.
- Nie dziękuję. Oznajmiłam. - Idę, na razie. Dodałam. Wyszłam z budynku, dziś o dziwo Paul był 1, weszłam do samochodu i zapięłam pas. Drogą milczałam, cały czas myślałam co powiedzieć bratu. Po chwili byliśmy w domu, poszłam do siebie. Wzięłam ubrania z szafy, weszłam do łazienki gdzie wzięłam krótki prysznic i ubrana wyszłam. Wyszłam z pokoju, poszłam do salonu gdzie siedział Paul.
- To o czym chciałaś ze mnę pogadać?
Zapytał, przeniósł wzrok na mnie. Spojrzałam na niego.
- Yhm... Ale obiecaj że nie będziesz się wściekał.
Powiedziałam. Paul tylko przytaknął. Popatrzył na mnie z zaciekawieniem.
- Jestem w... W ciąży.
Oznajmiłam, spuściłam wzrok, bałam się jego reakcji.
- Co?!
Zapytał krótko.
- To co słyszałeś, jestem w ciąży. Zostaniesz wujkiem.
Powiedziałam, spojrzałam na niego.
- Ze Zbyszkiem?
Zapytał,opanował się trochę chociaż dalej wyglądał na zdenerwowanego.
- No tak. Powiedz że się cieszysz...
Powiedziałam patrząc na niego z nadzieją w oczach.
- Nie no cieszę się, ale jak zareagują rodzice, twój trener. Zbyszek już wie?
Zapytał patrząc na mnie.
- Myślę że rodzice się ucieszą, aa trener? To nie wiem. Nie, jeszcze nie wie.
Powiedziałam. Paul lekko się uśmiechnął i przytulił mnie. Wtuliłam się w ramiona brata, ulżyło mi jak mu o tym powiedziałam. Poszłam do siebie, weszłam na facebook'a gdzie od razu zaczął do mnie pisać Zbyszek.
Cześć Kochanie ; ** .
Hej. Muszę ci coś powiedzieć ale to jutro, przyjdę do ciebie po treningu, okej?
A dlaczego nie dziś? ; (
Jestem zmęczona, przepraszam : )
Szkoda. Jakoś wytrzymam.
No myślę ; ). Muszę kończyć. Pa pa ; **.
Skończyliśmy naszą rozmowę. Wyłączyłam laptopa i poszłam do kuchni, dziś była moja kolej aby przygotować obiad. Zrobiłam spaghetti. Zaczęliśmy jeść.
- Serio cieszysz się?
Zapytałam patrząc na niego.
- No tak.
Odparł krótko.
- No to kiedy ja zostanę... Ciocią, hm?
Zapytałam unosząc jedną brew ku górze.
- Kiedyś zostaniesz, nie martw się.
Powiedział po czym puścił mi oczko.
- No myślę.
Odparłam z uśmiechem. Skończyłam jeść. Włożyłam naczynia do zmywarki. Usiedliśmy na kanapie, znów odbyła się kłótnia na tym co mamy oglądać, jednak wyszło po mojej myśli, Paul włączył " Skyfall " i mogliśmy oglądać. Gdy film się skończył oglądaliśmy 2 ale tym razem ten który wybrał Paul. Strasznie nudził mnie ten film więc zasnęłam. Spałam tak aż do rana...
_________________________________________________________________________
Heej. W końcu weekend, huura ; **. W końcu jest 21 rozdział. Liczę na jakieś komentarze z waszej strony, słowa krytyki też mogą być, oczywiście : ). Kocham --- > http://www.youtube.com/watch?v=4qjRrLLTFZ8 .
Pozdrawiam Paulina ;***
piątek, 26 kwietnia 2013
~ . XX Rozdział .
Obudziłam się rano ok godziny 8.00. Nawet nie wiedziałam o której wrócił Olieg z Natalią ale pomińmy ten temat. Spięłam włosy w wysoki kucyk, wstałam. W kuchni siedział już siatkarz z żoną.
- Cześć. To ja uciekam. Na razie.
Powiedziałam. Ubrałam sweter.
- Nie zostaniesz na śniadaniu?
Zapytał Olieg opierając się o ścianę. Ubrałam trampki.
- Nie ale dziękuję. Polecam się na przyszłość.
Odparłam. Ucałowałam siatkarza w policzek i wyszłam. Ruszyłam w kierunku domu. Byłam na miejscu po 20 minutach. Weszłam do domu.
- Co to Paul jeszcze nie wstał?
Pomyślałam. Skierowałam się do jego pokoju, otworzyłam drzwi, w łóżku zastałam Lotmana wraz z... Agnieszką. Cicho wycofałam się i wyszłam z pokoju. Poszłam do siebie, wyciągnęłam z szafy ubrania. Weszłam do łazienki, wzięłam kąpiel i ubrana wyszłam. Dziś nie miałam treningu ale o 12.00 były zajęcia taneczne. Zgodziłam się. Godzinę siedziałam na facebook'u. Do torby wcisnęłam jakieś luźne ubrania. Wyszłam z pokoju, poszłam do kuchni. Wzięłam jabłko i wyszłam z domu. Dziś umówiłyśmy się już na miejscu. Droga zajęła mi jakieś 40 minut. Przed wejściem czekała już na mnie Ola.
- Hej. Odparłam krótko z uśmiechem. - Długo czekasz? Dodałam po chwili.
- Cześć. Nie, przyszłam przed chwilą.
Powiedziała. Weszłyśmy do środka. Skierowałyśmy się do szatni, szybko się przebrałam i znów musiałam czekać na Olę. Wyszłyśmy z szatni. Poszłyśmy na salę, po kilku minutach zajęcia się zaczęły. Uważnie przyglądałam się reszcie, ale to mi nie wychodziło.
- Możemy na chwilę porozmawiać?
Podszedł do mnie instruktor i lekko się uśmiechnął. Przytaknęłam tylko. Weszliśmy do jakiegoś niewielkiego pomieszczenia. Nie wiem dlaczego akurat tutaj, przecież mogliśmy porozmawiać tam, no ale nie będę mu się sprzeciwiała.
- Co się stało?
Zapytałam patrząc na niego. Marcin cicho westchnął, popatrzył na mnie.
- Że dobrze ci idzie, za dwa miesiące jest konkurs. Myślałem czy byś nie chciała też pojechać.
- Ja? Na prawdę? Ale ja nie dam rady tego układu załapać.
- Dasz radę. Ale to musiałabyś zostać dłużej, pokażę ci co i jak. Hm? To jak?
- Mogę spróbować.
- To dzisiaj okej?
- No dobrze.
I na tym skończyła się nasz rozmowa. Nie wiem akurat dlaczego to mnie wybrał, Ola też jest dobra... Doszłam do reszty i próbowałam tańczyć razem z nimi. Po 2 godzinach zajęcia się skończyły a ja musiałam jeszcze zostać. Pożegnałam się z Olą, chociaż prosiłam ją aby została ale ta coś znowu wymyśliła. Usiadłam zmęczona na ziemi i czekałam na Marcina. Brunet po chwili zjawił się koło mnie.
- To co zaczynamy?
Zapytał. Wstałam i spojrzałam na niego.
- Tak, zwarta i gotowa.
Oznajmiłam po czym się zaśmiałam. Marcin pokazywał mi krok po kroku co i jak a ja powtarzałam za nim. Po 1,5 godziny skończyliśmy. Zmęczona usiadłam na ziemi a Marcin obok.
- I co jak mi to wychodzi?
Zapytałam z delikatnym uśmiechem, przeniosłam na niego wzrok.
- Coraz lepiej, szybko się uczysz.
Powiedział po czym puścił mi oczko. Brunet lekko się uśmiechnął po czym przybliżył się do mnie trochę, co mnie trochę skrępowało. Młody mężczyzna położył rękę na moim kolanie, uważnie śledziłam każdy jego ruch. Marcin przyciągnął mnie do siebie, nasze usta już się stykały ale ja szybko wstałam i pobiegłam do szatni. Wiedziałam że to nie będzie dobry pomysł... Szybko się przebrałam, wyszłam z szatni. Wyszłam z budynku, postanowiłam iść do Zbyszka, skierowałam się w kierunku jego domu. Byłam na miejscu po 50 minutach, dziwiłam się sobie że w ogóle doszłam, byłam strasznie zmęczona. Zapukałam do jego drzwi i czekałam aż otworzy. Po chwili przed oczami ukazał mi się Michał.
- Co ty tutaj robisz?
Zapytałam. Weszłam do środka i od razu skierowałam się do salonu.
- Przyjechałem odwiedzić Zbyszka.
Oznajmił.
- Hej.
Odparłam krótko, podeszłam do Bartmana po czym delikatnie go pocałowałam w policzek. Usiadłam koło niego i spojrzałam na Michała, który nie był tym zadowolony.
- Yhm.. Napijecie się czegoś?
Zapytał Bartman.
- To ja wody.
Powiedział Kubiak.
- To ja przyniosę.
Odparłam z uśmiechem. Wstałam, znów mi się zakręciło w głowie. Usiadłam, chwyciłam się za głowę i przymknęłam oczy.
- Ej Milena co jest?
Zapytał zmartwiony Zbyszek patrząc na mnie.
- Sama nie wiem. Już mi się tak wczoraj robiło.
Powiedziałam. To dało mi do zrozumienia, powinnam iść do lekarza, nigdy tak ze mną nie było...
- To ja idę po tą wodę. A wy co chcecie?
Zapytał Michał wstając.
- Ja też wody.
Oznajmiłam krótko.
- Ja nie chcę. Bąknął Zibi i spojrzał na mnie. - Boże Milena... A jeśli... Ty jesteś w ciąży? Zapytał ciszej.
- Nie wiem... A jeśli tak? Zostawisz mnie z dzieckiem?
Zapytałam patrząc na niego. Zbyszek chwycił mnie za rękę.
- W życiu. Milena ja cię kocham, skąd ci to w ogóle do głowy przyszło?
Zapytał. Wzruszyłam obojętnie ramionami. Przytuliłam siatkarza. Do salonu po chwili wszedł Michał z butelką wody i szklankami. Nalał wody do szklanki. Wzięłam i się napiłam.
- To ja już uciekam. Nie będę wam przeszkadzać. Cześć.
Oznajmiłam. Pocałowałam Zbyszka na pożegnanie i Michała w policzek. Kubiak odprowadził mnie do drzwi. Ubrałam buty i spojrzałam na niego. Siatkarz korzystając z okazji mnie... Pocałował. Odsunęłam się od niego.
- Michał przestań.
Powiedziałam ale tak żeby Zbyszek nie usłyszał. Wyszłam z domu. Postanowiłam iść do ginekologa, może jednak to była ciąża? Strasznie mnie to martwiło co się ze mną dzieje, po 10 minutach byłam na miejscu. Nie było ludzi więc lekarz od razu mnie przyjął.
- Dzień dobry.
Odparłam krótko. Usiadłam na krześle i spojrzałam na lekarza.
- Dzień dobry, więc o co chodzi?
Zapytał coś namiętnie pisząc w notesie.
- W głowie mi się kręci już od wczoraj, nigdy tak za mną nie było, więc nie wiem o co chodzi.
Powiedziałam patrząc na lekarza.
- Od wczoraj? Yhm... Dobrze. Niech się pani tutaj położy. Oznajmił. Wstałam z krzesła, zostawiłam na nim torebkę. Położyłam się na tym " łóżku " , spojrzałam na lekarza. Uniosłam trochę bluzkę do góry. Lekarz zaczął robić swoje i po chwili skończył. - Jak myślałem... Jest pani w ciąży. Gratuluję. Odparł z uśmiechem.
- Tak? Jestem w ciąży?
Zapytałam. Z jednej strony się cieszyłam, bo bardzo lubię dzieci, na przykład od Olieg'a, Kovacevicia i reszty. A z drugiej strony... Bałam się reakcji Paul'a no i rodziców. Mam dopiero 19 lat a już zostanę matką. Wyszłam z gabinetu, skierowałam się w stronę domu. Byłam na miejscu po 15 minutach. Weszłam do domu.
- Gdzie byłaś?
Zapytał Lotman patrząc na mnie.
- Na tych zajęciach i potem u Zbyszka.
Pominęłam temat tego że byłam u ginekologa, powiem mu innym razem. Poszłam do siebie. Wyciągnęłam z szafy ubrania, poszłam do łazienki i po 15 minutach wyszłam ubrana. Położyłam się na łóżku, rękę położyłam na brzuchu i uśmiechnęłam się do siebie. Zaczęłam myśleć o tym jak zareaguje Paul na to, Zbyszek a tym bardziej rodzice. Leżąc tak zasnęłam...
- Cześć. To ja uciekam. Na razie.
Powiedziałam. Ubrałam sweter.
- Nie zostaniesz na śniadaniu?
Zapytał Olieg opierając się o ścianę. Ubrałam trampki.
- Nie ale dziękuję. Polecam się na przyszłość.
Odparłam. Ucałowałam siatkarza w policzek i wyszłam. Ruszyłam w kierunku domu. Byłam na miejscu po 20 minutach. Weszłam do domu.
- Co to Paul jeszcze nie wstał?
Pomyślałam. Skierowałam się do jego pokoju, otworzyłam drzwi, w łóżku zastałam Lotmana wraz z... Agnieszką. Cicho wycofałam się i wyszłam z pokoju. Poszłam do siebie, wyciągnęłam z szafy ubrania. Weszłam do łazienki, wzięłam kąpiel i ubrana wyszłam. Dziś nie miałam treningu ale o 12.00 były zajęcia taneczne. Zgodziłam się. Godzinę siedziałam na facebook'u. Do torby wcisnęłam jakieś luźne ubrania. Wyszłam z pokoju, poszłam do kuchni. Wzięłam jabłko i wyszłam z domu. Dziś umówiłyśmy się już na miejscu. Droga zajęła mi jakieś 40 minut. Przed wejściem czekała już na mnie Ola.
- Hej. Odparłam krótko z uśmiechem. - Długo czekasz? Dodałam po chwili.
- Cześć. Nie, przyszłam przed chwilą.
Powiedziała. Weszłyśmy do środka. Skierowałyśmy się do szatni, szybko się przebrałam i znów musiałam czekać na Olę. Wyszłyśmy z szatni. Poszłyśmy na salę, po kilku minutach zajęcia się zaczęły. Uważnie przyglądałam się reszcie, ale to mi nie wychodziło.
- Możemy na chwilę porozmawiać?
Podszedł do mnie instruktor i lekko się uśmiechnął. Przytaknęłam tylko. Weszliśmy do jakiegoś niewielkiego pomieszczenia. Nie wiem dlaczego akurat tutaj, przecież mogliśmy porozmawiać tam, no ale nie będę mu się sprzeciwiała.
- Co się stało?
Zapytałam patrząc na niego. Marcin cicho westchnął, popatrzył na mnie.
- Że dobrze ci idzie, za dwa miesiące jest konkurs. Myślałem czy byś nie chciała też pojechać.
- Ja? Na prawdę? Ale ja nie dam rady tego układu załapać.
- Dasz radę. Ale to musiałabyś zostać dłużej, pokażę ci co i jak. Hm? To jak?
- Mogę spróbować.
- To dzisiaj okej?
- No dobrze.
I na tym skończyła się nasz rozmowa. Nie wiem akurat dlaczego to mnie wybrał, Ola też jest dobra... Doszłam do reszty i próbowałam tańczyć razem z nimi. Po 2 godzinach zajęcia się skończyły a ja musiałam jeszcze zostać. Pożegnałam się z Olą, chociaż prosiłam ją aby została ale ta coś znowu wymyśliła. Usiadłam zmęczona na ziemi i czekałam na Marcina. Brunet po chwili zjawił się koło mnie.
- To co zaczynamy?
Zapytał. Wstałam i spojrzałam na niego.
- Tak, zwarta i gotowa.
Oznajmiłam po czym się zaśmiałam. Marcin pokazywał mi krok po kroku co i jak a ja powtarzałam za nim. Po 1,5 godziny skończyliśmy. Zmęczona usiadłam na ziemi a Marcin obok.
- I co jak mi to wychodzi?
Zapytałam z delikatnym uśmiechem, przeniosłam na niego wzrok.
- Coraz lepiej, szybko się uczysz.
Powiedział po czym puścił mi oczko. Brunet lekko się uśmiechnął po czym przybliżył się do mnie trochę, co mnie trochę skrępowało. Młody mężczyzna położył rękę na moim kolanie, uważnie śledziłam każdy jego ruch. Marcin przyciągnął mnie do siebie, nasze usta już się stykały ale ja szybko wstałam i pobiegłam do szatni. Wiedziałam że to nie będzie dobry pomysł... Szybko się przebrałam, wyszłam z szatni. Wyszłam z budynku, postanowiłam iść do Zbyszka, skierowałam się w kierunku jego domu. Byłam na miejscu po 50 minutach, dziwiłam się sobie że w ogóle doszłam, byłam strasznie zmęczona. Zapukałam do jego drzwi i czekałam aż otworzy. Po chwili przed oczami ukazał mi się Michał.
- Co ty tutaj robisz?
Zapytałam. Weszłam do środka i od razu skierowałam się do salonu.
- Przyjechałem odwiedzić Zbyszka.
Oznajmił.
- Hej.
Odparłam krótko, podeszłam do Bartmana po czym delikatnie go pocałowałam w policzek. Usiadłam koło niego i spojrzałam na Michała, który nie był tym zadowolony.
- Yhm.. Napijecie się czegoś?
Zapytał Bartman.
- To ja wody.
Powiedział Kubiak.
- To ja przyniosę.
Odparłam z uśmiechem. Wstałam, znów mi się zakręciło w głowie. Usiadłam, chwyciłam się za głowę i przymknęłam oczy.
- Ej Milena co jest?
Zapytał zmartwiony Zbyszek patrząc na mnie.
- Sama nie wiem. Już mi się tak wczoraj robiło.
Powiedziałam. To dało mi do zrozumienia, powinnam iść do lekarza, nigdy tak ze mną nie było...
- To ja idę po tą wodę. A wy co chcecie?
Zapytał Michał wstając.
- Ja też wody.
Oznajmiłam krótko.
- Ja nie chcę. Bąknął Zibi i spojrzał na mnie. - Boże Milena... A jeśli... Ty jesteś w ciąży? Zapytał ciszej.
- Nie wiem... A jeśli tak? Zostawisz mnie z dzieckiem?
Zapytałam patrząc na niego. Zbyszek chwycił mnie za rękę.
- W życiu. Milena ja cię kocham, skąd ci to w ogóle do głowy przyszło?
Zapytał. Wzruszyłam obojętnie ramionami. Przytuliłam siatkarza. Do salonu po chwili wszedł Michał z butelką wody i szklankami. Nalał wody do szklanki. Wzięłam i się napiłam.
- To ja już uciekam. Nie będę wam przeszkadzać. Cześć.
Oznajmiłam. Pocałowałam Zbyszka na pożegnanie i Michała w policzek. Kubiak odprowadził mnie do drzwi. Ubrałam buty i spojrzałam na niego. Siatkarz korzystając z okazji mnie... Pocałował. Odsunęłam się od niego.
- Michał przestań.
Powiedziałam ale tak żeby Zbyszek nie usłyszał. Wyszłam z domu. Postanowiłam iść do ginekologa, może jednak to była ciąża? Strasznie mnie to martwiło co się ze mną dzieje, po 10 minutach byłam na miejscu. Nie było ludzi więc lekarz od razu mnie przyjął.
- Dzień dobry.
Odparłam krótko. Usiadłam na krześle i spojrzałam na lekarza.
- Dzień dobry, więc o co chodzi?
Zapytał coś namiętnie pisząc w notesie.
- W głowie mi się kręci już od wczoraj, nigdy tak za mną nie było, więc nie wiem o co chodzi.
Powiedziałam patrząc na lekarza.
- Od wczoraj? Yhm... Dobrze. Niech się pani tutaj położy. Oznajmił. Wstałam z krzesła, zostawiłam na nim torebkę. Położyłam się na tym " łóżku " , spojrzałam na lekarza. Uniosłam trochę bluzkę do góry. Lekarz zaczął robić swoje i po chwili skończył. - Jak myślałem... Jest pani w ciąży. Gratuluję. Odparł z uśmiechem.
- Tak? Jestem w ciąży?
Zapytałam. Z jednej strony się cieszyłam, bo bardzo lubię dzieci, na przykład od Olieg'a, Kovacevicia i reszty. A z drugiej strony... Bałam się reakcji Paul'a no i rodziców. Mam dopiero 19 lat a już zostanę matką. Wyszłam z gabinetu, skierowałam się w stronę domu. Byłam na miejscu po 15 minutach. Weszłam do domu.
- Gdzie byłaś?
Zapytał Lotman patrząc na mnie.
- Na tych zajęciach i potem u Zbyszka.
Pominęłam temat tego że byłam u ginekologa, powiem mu innym razem. Poszłam do siebie. Wyciągnęłam z szafy ubrania, poszłam do łazienki i po 15 minutach wyszłam ubrana. Położyłam się na łóżku, rękę położyłam na brzuchu i uśmiechnęłam się do siebie. Zaczęłam myśleć o tym jak zareaguje Paul na to, Zbyszek a tym bardziej rodzice. Leżąc tak zasnęłam...
czwartek, 25 kwietnia 2013
~ . XIX Rozdział .
Obudziłam się rano ok godziny 8.00 a na 9.00 miałam trening. Zwlekłam się z łóżka. Podeszłam do szafy z której wyciągnęłam ubrania. Weszłam do łazienki, zrobiłam poranną toaletę i ubrana wyszłam. Chciałam wyjść z pokoju ale zakręciło mi się w głowie. Na chwilę usiadłam na łóżku, przymknęłam oczy. Po kilku minutach wstałam. Zastanawiało mnie to dlaczego tak się stało, przecież nigdy mi się tak w głowie nie kręciło... Przez głowę przechodziły mnie różne myśli, nawet ciąża...
- Nie to nie to... Pomyślałam. Poszłam do pokoju Paul'a. - Wstawaj śpiochu! Powiedziałam. Pociągnęłam za jego kołdrę. - Raz, raz, raz. Pogoniłam go i wyszłam. Poszłam do kuchni, dziś zrobiłam sobie płatki z mlekiem i po chwili je zjadłam. Do kuchni wszedł Paul, jeszcze trochę zaspany. Zrobił sobie kanapki i po chwili cała zawartość talerza zniknęła.
- Jak odkurzacz.
Oznajmiłam rozbawionym głosem i wstałam. Wyszliśmy z domu. Poszliśmy do samochodu, weszłam i zapięłam pas.
- A jak wczoraj było na... Randce z Agnieszką?
Zapytałam uśmiechając się do brata.
- Wiedziałem! Krzyknął rozbawionym głosem. - Dobrze. Dodał po chwili. Po 15 minutach byliśmy pod halą. Wyszłam z samochodu i znów mi się zakręciło w głowie. Oparłam się o samochód.
- Ej Milena co jest? Zapytał Paul i podszedł do mnie. - Wszystko w porządku? Dodał po chwili zaniepokojony.
- Sama nie wiem, już rano mi się tak w głowie zakręciło...
Powiedziałam. Westchnęłam cicho i weszłam do środka. Siatkarz tylko zmierzył mnie wzrokiem i po chwili wszedł. Weszłam do szatni i się przebrałam, doszła do mnie Agnieszka, dziś była wyjątkowo... Szczęśliwa, uśmiechnięta. Tak zaraz z rana, co rzadko jej się zdarza.
- Co ty taka... Szczęśliwa? W loterii wygrałaś?
Zapytałam rozbawionym głosem. Ubrałam buty i zawiązałam je. Aga się uśmiechnęła po czym usiadła obok mnie.
- Nie. Yhm, więc... Jestem z twoim bratem.
Oznajmiła z uśmiechem na twarzy.
- Tak? Kurde nic mi nie powiedział... Westchnęłam cicho. - To gratulację, cieszę się. Dodałam i puściłam jej oczko. Po kilku minutach do szatni weszły dziewczyny. My jako że byłyśmy już przebrane to wyszłyśmy. Weszłyśmy na salę, usiadłyśmy na ziemi i zaczęłyśmy się rozciągać. Przyszedł do nas po chwili Paul, stanął za Agnieszką po czym ją pocałował. Uśmiechnęłam się patrząc na niego.
- No wiesz co Paul. Mógłbyś mi powiedzieć że jesteście razem, ale i tak się dowiedziałam od Agnieszki. To... Gratulacje.
Odparłam patrząc na nich.
- Trudno... Bąknął pod nosem i puścił mi oczko. - Lepiej już? Dodał po chwili patrząc na mnie.
- Tak lepiej.
Oznajmiłam. Na salę po chwili weszły dziewczyny i siatkarze. Zrobiliśmy krótką rozgrzewkę i podzieliliśmy się na 4 drużyny. Ja byłam z Agnieszką, Paul'em, Piotrkiem, Schops'em, Oliwią i Ignaczakiem. Zaczęliśmy grać... Po 3 godzinach trening się skończył. Razem z dziewczynami poszłyśmy do szatni się przebrać. Szybko się przebrałam, zaczekałam na Agnieszkę i razem wyszłyśmy. Usiadłyśmy na ławce przy szatni chłopaków.
- Ile się można przebierać? Zapytałam a Aga się zaśmiała. - My nie potrzebujemy tyle czasu. Dodałam. Czekałyśmy na Paul'a ale zamiast niego wyszedł Olieg.
- Milena, możemy porozmawiać?
Zapytał uśmiechając się do mnie. Wstałam i stanęliśmy trochę dalej.
- Co się stało?
Zapytałam z nutką ciekawości w głosie.
- Więc mam do ciebie sprawę... Zaczął. - Mam iść dziś z Natalią do jej znajomych a nie wiem z kim Igora i Daniela zostawić...
- Mam się nimi zająć?
Wtrąciłam mu się.
- Właśnie.
Odparł krótko. Puściłam mu oczko.
- Pewnie zajmę się nimi. A o której idziecie?
Zapytałam.
- O szesnastej. To będziesz tak? Czy mam ich przywieść do ciebie?
Powiedział.
- Yhm, w takim razie o piętnastej trzydzieści będę.
Oznajmiłam. Wyszłam razem z Agnieszką i Paul'em z budynku. Paul odwiózł Agę do domu i u nas byliśmy po 15 minutach. Weszłam do domu. Poszłam do siebie, miałam jeszcze 2,5 godziny, więc weszłam na facebook'a. Przez godzinę pisałam z Olą. Wyłączyłam laptopa. Poszłam do łazienki gdzie wzięłam krótki prysznic i ubrana wyszłam. Ubrałam się jakoś na luzie. Spięłam włosy w wysoki kucyk i wyszłam z pokoju. Poszłam do salonu.
- Idę do Achrema.
Poinformowałam brata.
- Po co?
Zapytał krótko przenosząc wzrok na mnie.
- Idzie gdzieś z... Natalią i mam się chłopakami zająć. Na razie.
Oznajmiłam i wyszłam. Ruszyłam w kierunku jego domu. Byłam na miejscu po 20 minutach, stanęłam przed drzwiami i zapukałam, otworzył mi Olieg.
- Cześć.
Odparłam krótko z uśmiechem.
- Cześć. Wejdź.
Powiedział, zrobił mi miejsce, weszłam do środka.
- Czeeść.
Przywitałam się z jego żoną. Jeszcze chwilę porozmawialiśmy i oni po chwili wyszli. Poszłam do pokoju chłopaków.
- Milena!!
Krzyknął Igor i podbiegł do mnie. Kucnęłam i spojrzałam na chłopca.
- Hej. To co robimy, hm?
Zapytałam uśmiechając się do niego. Chłopcy zaczęli się bawić nawet mnie w to wciągnęli. Igor z Danielem byli strasznie zmęczeni, położyli się tylko na łóżku i zasnęli. Przykryłam ich kołdrą i wyszłam z pokoju. Poszłam do salonu, siedziałam oglądając jakiś nudny film. Ok godziny 22.30 zasnęłam...
- Nie to nie to... Pomyślałam. Poszłam do pokoju Paul'a. - Wstawaj śpiochu! Powiedziałam. Pociągnęłam za jego kołdrę. - Raz, raz, raz. Pogoniłam go i wyszłam. Poszłam do kuchni, dziś zrobiłam sobie płatki z mlekiem i po chwili je zjadłam. Do kuchni wszedł Paul, jeszcze trochę zaspany. Zrobił sobie kanapki i po chwili cała zawartość talerza zniknęła.
- Jak odkurzacz.
Oznajmiłam rozbawionym głosem i wstałam. Wyszliśmy z domu. Poszliśmy do samochodu, weszłam i zapięłam pas.
- A jak wczoraj było na... Randce z Agnieszką?
Zapytałam uśmiechając się do brata.
- Wiedziałem! Krzyknął rozbawionym głosem. - Dobrze. Dodał po chwili. Po 15 minutach byliśmy pod halą. Wyszłam z samochodu i znów mi się zakręciło w głowie. Oparłam się o samochód.
- Ej Milena co jest? Zapytał Paul i podszedł do mnie. - Wszystko w porządku? Dodał po chwili zaniepokojony.
- Sama nie wiem, już rano mi się tak w głowie zakręciło...
Powiedziałam. Westchnęłam cicho i weszłam do środka. Siatkarz tylko zmierzył mnie wzrokiem i po chwili wszedł. Weszłam do szatni i się przebrałam, doszła do mnie Agnieszka, dziś była wyjątkowo... Szczęśliwa, uśmiechnięta. Tak zaraz z rana, co rzadko jej się zdarza.
- Co ty taka... Szczęśliwa? W loterii wygrałaś?
Zapytałam rozbawionym głosem. Ubrałam buty i zawiązałam je. Aga się uśmiechnęła po czym usiadła obok mnie.
- Nie. Yhm, więc... Jestem z twoim bratem.
Oznajmiła z uśmiechem na twarzy.
- Tak? Kurde nic mi nie powiedział... Westchnęłam cicho. - To gratulację, cieszę się. Dodałam i puściłam jej oczko. Po kilku minutach do szatni weszły dziewczyny. My jako że byłyśmy już przebrane to wyszłyśmy. Weszłyśmy na salę, usiadłyśmy na ziemi i zaczęłyśmy się rozciągać. Przyszedł do nas po chwili Paul, stanął za Agnieszką po czym ją pocałował. Uśmiechnęłam się patrząc na niego.
- No wiesz co Paul. Mógłbyś mi powiedzieć że jesteście razem, ale i tak się dowiedziałam od Agnieszki. To... Gratulacje.
Odparłam patrząc na nich.
- Trudno... Bąknął pod nosem i puścił mi oczko. - Lepiej już? Dodał po chwili patrząc na mnie.
- Tak lepiej.
Oznajmiłam. Na salę po chwili weszły dziewczyny i siatkarze. Zrobiliśmy krótką rozgrzewkę i podzieliliśmy się na 4 drużyny. Ja byłam z Agnieszką, Paul'em, Piotrkiem, Schops'em, Oliwią i Ignaczakiem. Zaczęliśmy grać... Po 3 godzinach trening się skończył. Razem z dziewczynami poszłyśmy do szatni się przebrać. Szybko się przebrałam, zaczekałam na Agnieszkę i razem wyszłyśmy. Usiadłyśmy na ławce przy szatni chłopaków.
- Ile się można przebierać? Zapytałam a Aga się zaśmiała. - My nie potrzebujemy tyle czasu. Dodałam. Czekałyśmy na Paul'a ale zamiast niego wyszedł Olieg.
- Milena, możemy porozmawiać?
Zapytał uśmiechając się do mnie. Wstałam i stanęliśmy trochę dalej.
- Co się stało?
Zapytałam z nutką ciekawości w głosie.
- Więc mam do ciebie sprawę... Zaczął. - Mam iść dziś z Natalią do jej znajomych a nie wiem z kim Igora i Daniela zostawić...
- Mam się nimi zająć?
Wtrąciłam mu się.
- Właśnie.
Odparł krótko. Puściłam mu oczko.
- Pewnie zajmę się nimi. A o której idziecie?
Zapytałam.
- O szesnastej. To będziesz tak? Czy mam ich przywieść do ciebie?
Powiedział.
- Yhm, w takim razie o piętnastej trzydzieści będę.
Oznajmiłam. Wyszłam razem z Agnieszką i Paul'em z budynku. Paul odwiózł Agę do domu i u nas byliśmy po 15 minutach. Weszłam do domu. Poszłam do siebie, miałam jeszcze 2,5 godziny, więc weszłam na facebook'a. Przez godzinę pisałam z Olą. Wyłączyłam laptopa. Poszłam do łazienki gdzie wzięłam krótki prysznic i ubrana wyszłam. Ubrałam się jakoś na luzie. Spięłam włosy w wysoki kucyk i wyszłam z pokoju. Poszłam do salonu.
- Idę do Achrema.
Poinformowałam brata.
- Po co?
Zapytał krótko przenosząc wzrok na mnie.
- Idzie gdzieś z... Natalią i mam się chłopakami zająć. Na razie.
Oznajmiłam i wyszłam. Ruszyłam w kierunku jego domu. Byłam na miejscu po 20 minutach, stanęłam przed drzwiami i zapukałam, otworzył mi Olieg.
- Cześć.
Odparłam krótko z uśmiechem.
- Cześć. Wejdź.
Powiedział, zrobił mi miejsce, weszłam do środka.
- Czeeść.
Przywitałam się z jego żoną. Jeszcze chwilę porozmawialiśmy i oni po chwili wyszli. Poszłam do pokoju chłopaków.
- Milena!!
Krzyknął Igor i podbiegł do mnie. Kucnęłam i spojrzałam na chłopca.
- Hej. To co robimy, hm?
Zapytałam uśmiechając się do niego. Chłopcy zaczęli się bawić nawet mnie w to wciągnęli. Igor z Danielem byli strasznie zmęczeni, położyli się tylko na łóżku i zasnęli. Przykryłam ich kołdrą i wyszłam z pokoju. Poszłam do salonu, siedziałam oglądając jakiś nudny film. Ok godziny 22.30 zasnęłam...
środa, 24 kwietnia 2013
~ . XVIII Rozdział .
Obudziłam się rano ok godziny 9.30. Miałam jeszcze 1,5 godziny czasu, więc weszłam na facebook'a gdzie miałam kilka zaproszeń, a mianowicie od tych osób których wczoraj poznałam na zajęciach oraz od Marcina - instruktora. Zaakceptowałam wszystkie zaproszenia, przejrzałam portal i wyłączyłam laptopa. Poszłam do łazienki, zrobiłam poranna toaletę i ubrana wyszłam. Do torby wcisnęłam ubrania i buty. Poszłam do kuchni gdzie był już Paul i robił śniadanie.
- Dzień dobry. Powiedziałam rozbawionym głosem, stanęłam na palcach i musnęłam policzek brata. - Załapię się? Zapytałam unosząc jedną brew ku górze.
- Cześć. Pewnie, siadaj.
Oznajmił. Szybko zjedliśmy śniadanie. Wyszliśmy z domu, weszłam do samochodu brata i zapięłam pas.
- Właśnie. Jak było wczoraj na tych zajęciach?
Z myślenia wyrwał mnie Paul.
- Aa dobrze. Chodź też.
Odparłam rozbawionym głosem. Po chwili byliśmy na miejscu. Weszliśmy do środka, ja poszłam do szatni a Paul rozmawiał jeszcze z trenerem który coś tam od niego chciał. Weszłam do szatni gdzie siedziały już przebrane dziewczyny.
- Cześć.
Odparłam krótko po czym usłyszałam jednogłośne " czeeść " . Uśmiechnęłam się do siebie i przebrałam się. Spięłam włosy w wysoki kok i razem poszłyśmy na salę gdzie czekał na nas już trener. Zarządził abyśmy zrobiły 5 kółek dookoła boiska tak też uczyniłyśmy. Po 3 okrążeniu byłam już zmęczona ale jakoś dobiegłam. Zaczęłyśmy rozciąganie i zaraz zaczęliśmy grać. Po chwili na salę weszli siatkarze a za nimi kuśtykający Zbyszek. Zaśmiałam się patrząc na niego. Graliśmy dalej, dziś o dziwo trening nie był 3 godzinny a 1,5 godzinny co mi się podobało. Postanowiłam zostać na treningu chłopaków. Dziewczyny wyszły a ja zostałam. Usiadłam koło Zbyszka na trybunach.
- Czeeść. Oznajmiłam po czym przytuliłam go. - I co jak się czujesz? Dodałam ciekawa.
- Cześć... Skarbie. Odparł z uśmiechem po czym musnął moje usta. - Mogło być lepiej. Chciałbym już grać. Dodał po czym lekko zmarszczył nos.
- No widzisz. Głupota z tobą wygrywa. Powiedziałam po czym lekko " puknęłam " go w głowę. Zbyszek się tylko zaśmiał. - Idę się przebrać, zaraz przyjdę. Dodałam, wstałam.
- To pójdę z tobą.
Odparł Zbyszek i wstał. Wolnym krokiem doszliśmy pod szatnię.
- Ale ty nie wchodzisz.
Powiedziałam. Pogroziłam mu palcem i się zaśmiałam.
- No wiesz co... Westchnął cicho siatkarz. - Zamknę oczy, okej? Zapytał patrząc na mnie z nadzieją w oczach.
- Och... Chciałbyś. No dobra wchodź.
Oznajmiłam. Weszliśmy do szatni. Chciałam iść się przebrać ale Zbyszek chwycił mnie za rękę i przyciągnął do siebie. Przycisnął mnie do ściany, spojrzał w oczy i delikatnie a zarazem czule zaczął mnie całować. Z każdą chwilą pocałunek robił się coraz... Namiętny. Odwzajemniałam jego pocałunki wodząc palcem po jego brzuchu.
- Dasz mi się przebrać? Zapytałam przez pocałunek. Oderwałam się niechętnie od Bartmana. Chciałam już zdjąć bluzkę ale spojrzałam na Zbyszka. - Oczy. Dodałam z uśmiechem. Siatkarz udawał obrażonego i odwrócił się tyłem. Zdjęłam bluzkę, chciałam ubrać drugą ale Bartman objął mnie od tyłu. Przeszedł mnie miły dreszcz, położyłam ręce na jego rękach i spojrzałam na niego. Musnęłam jego policzek. Oderwałam się od niego i ubrałam bluzkę i spodnie. Usiadłam na ławce i ubrałam buty. Spięłam włosy i przeniosłam wzrok na Zbyszka. Wzięłam torebkę, wyciągnęłam rękę do siatkarza.
- Idziemy?
Zapytałam krótko. Chwyciłam go za rękę i wyszliśmy z szatni. Poszliśmy na salę, usiedliśmy na trybunach i oglądaliśmy trening chłopaków, jeśli w ogóle można to nazwać treningiem. Jak myślicie kogo mam na myśli? Pewnie to Krzysiu. Rozmawialiśmy co chwilę spoglądając na chłopaków. Nie szło dziś dobrze Piotrkowi, co chwilę patrzył na nas, był smutny. Popatrzyłam na niego. Po 2 godzinach chłopaki skończyli. Pożegnałam się ze Zbyszkiem. Wyszłam razem z chłopakami. Usiadłam na ławeczce przy ich szatni i czekałam na Paul'a. Widziałam jak z szatni wychodził Piotrek.
- Cześć.
Odparłam krótko. Podeszłam do niego. Delikatnie ucałowałam jego policzek w geście przywitania.
- Cześć.
Bąknął obojętnie patrząc na mnie.
- Co jest z tobą?
Zapytałam patrząc na niego, martwiłam się o niego. Po tym pocałunku szło zauważyć że nie jestem mu obojętna...
- Nic... Bąknął krótko. - Mogę już iść? Dodał po chwili.
- Nie! Powiedz mi o co chodzi? Jesteś jakiś taki... Przybity.
Powiedziałam. Piotrek podrapał się po karku i spuścił głowę.
- Ty tego nie widzisz? Zapytał. - Milena... Ty mi się podobasz.... Kocham cię. Dodał. Spojrzałam na niego ze zdziwieniem.
- Co? Kochasz mnie?
Zapytałam. Spuściłam wzrok i po chwili uniosłam głowę, popatrzyłam na Piotrka.
- No tak. Nie widzisz tego?
Zapytał i odszedł smutny.
- O Boże...
Pomyślałam. Przyszedł po chwili Paul. Wstałam. Poszliśmy do samochodu, weszłam i zapięłam pas. Całą drogę milczałam, myślałam o Piotrku o tym co mi powiedział. Po 15 minutach byliśmy w domu, weszłam do środka i od razu skierowałam się do swojego pokoju. Przebrałam się. Wskoczyłam na łóżko i wzięłam laptopa. Po chwili do pokoju wszedł Paul, zapinał koszulę. Zdziwiło mnie to że się tak ubrał, ale wyglądał tak fajnie.
- Wychodzę będę późno. Poinformował mnie i się uśmiechnął.- Jak wyglądam? Dodał po chwili.
- Ej... Bosko. Powiedziałam z uśmiechem. - A gdzie idziesz? Zapytałam z nutką ciekawości w głosie.
- Umówiłem się z Agnieszką, ale zostaw to bez komentarza okej? Wiem jaka jesteś.
Powiedział rozbawionym głosem i wyszedł.
- Ale dlaczego? Ciszę się. Powodzenia. Paul wyszedł a ja cały wieczór spędziłam przed komputerem pisząc z Michałem. Pożegnałam się i wyłączyłam laptopa. Poszłam do łazienki, wykąpałam się. Wyszłam ubrana . Poszłam coś zjeść, zjadłam. Poszłam do siebie, była już 22.30. Położyłam się i zasnęłam...
- Dzień dobry. Powiedziałam rozbawionym głosem, stanęłam na palcach i musnęłam policzek brata. - Załapię się? Zapytałam unosząc jedną brew ku górze.
- Cześć. Pewnie, siadaj.
Oznajmił. Szybko zjedliśmy śniadanie. Wyszliśmy z domu, weszłam do samochodu brata i zapięłam pas.
- Właśnie. Jak było wczoraj na tych zajęciach?
Z myślenia wyrwał mnie Paul.
- Aa dobrze. Chodź też.
Odparłam rozbawionym głosem. Po chwili byliśmy na miejscu. Weszliśmy do środka, ja poszłam do szatni a Paul rozmawiał jeszcze z trenerem który coś tam od niego chciał. Weszłam do szatni gdzie siedziały już przebrane dziewczyny.
- Cześć.
Odparłam krótko po czym usłyszałam jednogłośne " czeeść " . Uśmiechnęłam się do siebie i przebrałam się. Spięłam włosy w wysoki kok i razem poszłyśmy na salę gdzie czekał na nas już trener. Zarządził abyśmy zrobiły 5 kółek dookoła boiska tak też uczyniłyśmy. Po 3 okrążeniu byłam już zmęczona ale jakoś dobiegłam. Zaczęłyśmy rozciąganie i zaraz zaczęliśmy grać. Po chwili na salę weszli siatkarze a za nimi kuśtykający Zbyszek. Zaśmiałam się patrząc na niego. Graliśmy dalej, dziś o dziwo trening nie był 3 godzinny a 1,5 godzinny co mi się podobało. Postanowiłam zostać na treningu chłopaków. Dziewczyny wyszły a ja zostałam. Usiadłam koło Zbyszka na trybunach.
- Czeeść. Oznajmiłam po czym przytuliłam go. - I co jak się czujesz? Dodałam ciekawa.
- Cześć... Skarbie. Odparł z uśmiechem po czym musnął moje usta. - Mogło być lepiej. Chciałbym już grać. Dodał po czym lekko zmarszczył nos.
- No widzisz. Głupota z tobą wygrywa. Powiedziałam po czym lekko " puknęłam " go w głowę. Zbyszek się tylko zaśmiał. - Idę się przebrać, zaraz przyjdę. Dodałam, wstałam.
- To pójdę z tobą.
Odparł Zbyszek i wstał. Wolnym krokiem doszliśmy pod szatnię.
- Ale ty nie wchodzisz.
Powiedziałam. Pogroziłam mu palcem i się zaśmiałam.
- No wiesz co... Westchnął cicho siatkarz. - Zamknę oczy, okej? Zapytał patrząc na mnie z nadzieją w oczach.
- Och... Chciałbyś. No dobra wchodź.
Oznajmiłam. Weszliśmy do szatni. Chciałam iść się przebrać ale Zbyszek chwycił mnie za rękę i przyciągnął do siebie. Przycisnął mnie do ściany, spojrzał w oczy i delikatnie a zarazem czule zaczął mnie całować. Z każdą chwilą pocałunek robił się coraz... Namiętny. Odwzajemniałam jego pocałunki wodząc palcem po jego brzuchu.
- Dasz mi się przebrać? Zapytałam przez pocałunek. Oderwałam się niechętnie od Bartmana. Chciałam już zdjąć bluzkę ale spojrzałam na Zbyszka. - Oczy. Dodałam z uśmiechem. Siatkarz udawał obrażonego i odwrócił się tyłem. Zdjęłam bluzkę, chciałam ubrać drugą ale Bartman objął mnie od tyłu. Przeszedł mnie miły dreszcz, położyłam ręce na jego rękach i spojrzałam na niego. Musnęłam jego policzek. Oderwałam się od niego i ubrałam bluzkę i spodnie. Usiadłam na ławce i ubrałam buty. Spięłam włosy i przeniosłam wzrok na Zbyszka. Wzięłam torebkę, wyciągnęłam rękę do siatkarza.
- Idziemy?
Zapytałam krótko. Chwyciłam go za rękę i wyszliśmy z szatni. Poszliśmy na salę, usiedliśmy na trybunach i oglądaliśmy trening chłopaków, jeśli w ogóle można to nazwać treningiem. Jak myślicie kogo mam na myśli? Pewnie to Krzysiu. Rozmawialiśmy co chwilę spoglądając na chłopaków. Nie szło dziś dobrze Piotrkowi, co chwilę patrzył na nas, był smutny. Popatrzyłam na niego. Po 2 godzinach chłopaki skończyli. Pożegnałam się ze Zbyszkiem. Wyszłam razem z chłopakami. Usiadłam na ławeczce przy ich szatni i czekałam na Paul'a. Widziałam jak z szatni wychodził Piotrek.
- Cześć.
Odparłam krótko. Podeszłam do niego. Delikatnie ucałowałam jego policzek w geście przywitania.
- Cześć.
Bąknął obojętnie patrząc na mnie.
- Co jest z tobą?
Zapytałam patrząc na niego, martwiłam się o niego. Po tym pocałunku szło zauważyć że nie jestem mu obojętna...
- Nic... Bąknął krótko. - Mogę już iść? Dodał po chwili.
- Nie! Powiedz mi o co chodzi? Jesteś jakiś taki... Przybity.
Powiedziałam. Piotrek podrapał się po karku i spuścił głowę.
- Ty tego nie widzisz? Zapytał. - Milena... Ty mi się podobasz.... Kocham cię. Dodał. Spojrzałam na niego ze zdziwieniem.
- Co? Kochasz mnie?
Zapytałam. Spuściłam wzrok i po chwili uniosłam głowę, popatrzyłam na Piotrka.
- No tak. Nie widzisz tego?
Zapytał i odszedł smutny.
- O Boże...
Pomyślałam. Przyszedł po chwili Paul. Wstałam. Poszliśmy do samochodu, weszłam i zapięłam pas. Całą drogę milczałam, myślałam o Piotrku o tym co mi powiedział. Po 15 minutach byliśmy w domu, weszłam do środka i od razu skierowałam się do swojego pokoju. Przebrałam się. Wskoczyłam na łóżko i wzięłam laptopa. Po chwili do pokoju wszedł Paul, zapinał koszulę. Zdziwiło mnie to że się tak ubrał, ale wyglądał tak fajnie.
- Wychodzę będę późno. Poinformował mnie i się uśmiechnął.- Jak wyglądam? Dodał po chwili.
- Ej... Bosko. Powiedziałam z uśmiechem. - A gdzie idziesz? Zapytałam z nutką ciekawości w głosie.
- Umówiłem się z Agnieszką, ale zostaw to bez komentarza okej? Wiem jaka jesteś.
Powiedział rozbawionym głosem i wyszedł.
- Ale dlaczego? Ciszę się. Powodzenia. Paul wyszedł a ja cały wieczór spędziłam przed komputerem pisząc z Michałem. Pożegnałam się i wyłączyłam laptopa. Poszłam do łazienki, wykąpałam się. Wyszłam ubrana . Poszłam coś zjeść, zjadłam. Poszłam do siebie, była już 22.30. Położyłam się i zasnęłam...
~ . XVII Rozdział .
Obudziłam się rano wtulona w siatkarza, uśmiechnęłam się do siebie po czym popatrzyłam na Zbyszka jak słodko spał. Ubrałam się, chciałam wstać ale siatkarz pociągnął mnie za rękę do siebie. Zaśmiałam się po czym usiadłam obok niego. Zibi się uśmiechnął a ja odwzajemniłam ten gest, siatkarz przyciągnął mnie do siebie i zaczął czule całować, wodziłam palcem po jego brzuchu odwzajemniając jego pocałunki, ale niestety przeszkodził nam moja niezawodna komórka.
- Kto się tak z rana dobija? Powiedziałam. Musnęłam delikatnie usta Zbyszka i wstałam. Wzięłam telefon który leżał na stoliku. - Ooo... Paul, będzie źle. Dodałam, nacisnęłam na zieloną słuchawkę.
- Haaaalo?
Przeciągnęłam spojrzałam na Zbyszka i delikatnie się uśmiechnęłam.
- Gdzie ty kurde jesteś?! No i zaczęła się kłótnia. - No słucham... Dodał zdenerwowany Paul.
- U Zbyszka...
Oznajmiłam krótko.
- U Zbyszka?! Dzwoniłem do ciebie, pisałem. Dlaczego się nie odzywałaś. Boże... Milena martwię się o ciebie.
Powiedział już mnie zdenerwowany.
- Miałam wyciszony telefon, nie denerwuj się... Braciszku... Próbowałam jakoś go uspokoić, rozumie że się martwi, no ale przecież jestem już pełnoletnia... - Będę zaraz. Dodałam.
- W domu pogadamy.
Oznajmił i się rozłączył.
- Nie przeżyję... Westchnęłam cicho, usiadłam koło Zbyszka, ten nie objął i pocałował w policzek. - Muszę już iść. Do zobaczenia. Oznajmiłam po czym wstałam. Ubrałam kurtkę, Bartman pocałował mnie jeszcze na pożegnanie, wyszłam. Ruszyłam w kierunku domu myśląc co powiedzieć bratu. Po 15 minutach byłam na miejscu. Cicho westchnęłam i weszłam, w salonie siedział Paul przed laptopem.
- Czeeeeść. Przeciągnęłam. - Co robisz? Próbowałam jak najszybciej zmienić temat.
- Cześć. Siedzę nie widać? Ale nie zmieniaj tematu okej? Po co ty byłaś u Zbyszka? Zostałaś u niego na... Noc?
Powiedział patrząc wrogo na mnie. Najbardziej obawiałam się tego pytania. Ale po co mam kłamać.
- Tak zostałam u niego na noc. Odparłam i spuściłam wzrok. - Idę do siebie. Dodałam i jak najszybciej poszłam do pokoju. Weszłam do pokoju, wzięłam ubrania z szafy. Poszłam do łazienki gdzie wzięłam kąpiel i ubrana wyszłam. Gdy wyszłam ktoś do mnie zadzwonił, była to Ola - moja przyjaciółka. Odebrałam i się uśmiechnęłam sama do siebie.
- Cześć. Oznajmiłam.
- Hej, mam do ciebie dobrą wiadomość. No więc, ty lubisz tańczyć nie? No to za godzinę są zajęcia, ja się zapisałam więc może też pójdziesz. Jeśli ci się spodoba to będziesz chodzić a jeśli nie to... Trudno. Powiedziała.
- Tak? No to fajnie. Z chęcią pójdę. To za trzydzieści minut będę u ciebie. Odparłam i rozłączyłam się. Wcisnęłam do torebki jakieś luźne ubrania i wyszłam z pokoju.
- Umówiłam się z Olą idziemy na jakieś zajęcia... Z tańca.
Odparłam z uśmiechem patrząc na brata.
- Na pewno z Olą? A nie na przykład ze Zbyszkiem?
Zapytał patrząc na mnie. Skrzyżował ręce na wysokości klatki piersiowej.
- Jeśli chcesz możesz do niej zadzwonić, dam ci telefon.
Oznajmiłam, wyciągnęłam telefon z kieszeni i wyciągnęłam go w kierunku brata.
- Nie nie trzeba idź już.
Bąknął pod nosem,uśmiechnęłam się i wyszłam z domu. Ruszyłam w kierunku domu Oli. Po 20 minutach byłam na miejscu. Zapukałam i czekałam aż ktoś mi otworzy. Po chwili otworzył mi Tomek - starszy brat Oli.
- Czeeść. Powiedziałam z uroczym uśmiechem. - Jest już Ola gotowa? Dodałam po chwili.
- Cześć. Yhm. Ola!
Zawołał siostrę a ta po chwili zbiegła na dół i podeszła do mnie, ucałowałam ją w policzek.
- Na razie.
Oznajmiłam patrząc na Tomka. Ruszyliśmy w kierunku szkoły gdzie miały odbywać się zajęcia. Sama nie wiem dlaczego się zgodziłam, gram w siatkówkę a do tego jeszcze doszedł taniec... Drogą rozmawiałyśmy i tak w 15 minut doszłyśmy na miejsce. Weszłyśmy do środka.
- I co gdzie mamy teraz iść?
Zapytałam rozglądając się.
- Chyba tam.
Odparła obojętnie Aleksandra, weszłyśmy na salę gdzie tańczyło już kilka osób. Uśmiechnęłam się do Oli. Podszedł do nas jakiś młody, przystojny mężczyzna.
- Jesteście nowe?
Zapytał uśmiechając się do nas.
- Dzień dobry. Tak, tak nowe.
Powiedziałam patrząc na niego.
- No to tak... Idźcie się przebrać i zaraz zaczynamy.
Oznajmił patrząc na nas.
- Dobrze. Odparłam krótko, poszłyśmy się przebrać. Zajęło mi to kilka minut i już byłam gotowa. Spięłam włosy w wysoki kucyk i zaczekałam na Olę która jak zwykle musiała być ostatnia. - No rusz się... Bąknęłam. Poszłyśmy na salę. Stanęłyśmy obok reszty i spojrzałyśmy na instruktora. Oczywiście nie odbyło się bez komentarzy Oli na jego temat, jaki to on jest przystojny...
- To na początek... Mamy dwie nowe dziewczyny. Powiedział patrząc na nas. Uśmiechnęłyśmy się. - Więc ja jestem Marcina wy? Zapytał mężczyzna patrząc cały czas na nas.
- Ja jestem Milena. Powiedziałam. - A ja Ola. Dodała dziewczyna i się uśmiechnęła.
- To zaczynamy. Powiedział. Na początku stałyśmy z boku patrząc na nich, z jakimś czasem to na pewno załapię... Podszedł do nas Marcin po czym się uśmiechnął. - Dacie radę? Zapytał.
- Nie dam rady...
Westchnęłam cicho po czym się się zaśmiałam.
- Dasz radę. Odparł z lekkim uśmiechem. - Chodź tutaj tylko. Dodał i puścił mi oczko. Zmarszczyłam lekko nos i czoło po czym podeszłam do niego bliżej, mężczyzna stanął za mną po czym położył mi rękę na brzuch, po moim ciele przeszedł przyjemny dreszcz. Zaczął pokazywać jak mam się poruszać, rękami wodził po moim ciele co było jak dla mnie trochę... Dziwne. Po 2 godzinach skończyliśmy. Poszłam z Olą się przebrać.
- Ej co to było?
Zapytałam po czym cicho westchnęłam. Szybko się przebrałyśmy, wyszłyśmy z budynku. Postanowiłyśmy iść jeszcze na kawę i jakieś ciacho, ruszyłyśmy w kierunku pobliskiej kawiarni i po 10 minutach byłyśmy na miejscu. Zamówiłyśmy kawę i ciacho. I tak zleciały mi kolejne 2 godziny z życia. Pożegnałyśmy się i każda szła w kierunku swojego domu. Wróciłam do domu po 30 minutach, było już dość późno. Od razu skierowałam się do łazienki, wzięłam kąpiel i ubrana w piżamę położyłam się do łóżka. Miałam kilka nieodczytanych wiadomości od Zbyszka, Piotrka, mamy i Michała. Po odpisywałam każdemu i zmęczona zasnęłam...
- Kto się tak z rana dobija? Powiedziałam. Musnęłam delikatnie usta Zbyszka i wstałam. Wzięłam telefon który leżał na stoliku. - Ooo... Paul, będzie źle. Dodałam, nacisnęłam na zieloną słuchawkę.
- Haaaalo?
Przeciągnęłam spojrzałam na Zbyszka i delikatnie się uśmiechnęłam.
- Gdzie ty kurde jesteś?! No i zaczęła się kłótnia. - No słucham... Dodał zdenerwowany Paul.
- U Zbyszka...
Oznajmiłam krótko.
- U Zbyszka?! Dzwoniłem do ciebie, pisałem. Dlaczego się nie odzywałaś. Boże... Milena martwię się o ciebie.
Powiedział już mnie zdenerwowany.
- Miałam wyciszony telefon, nie denerwuj się... Braciszku... Próbowałam jakoś go uspokoić, rozumie że się martwi, no ale przecież jestem już pełnoletnia... - Będę zaraz. Dodałam.
- W domu pogadamy.
Oznajmił i się rozłączył.
- Nie przeżyję... Westchnęłam cicho, usiadłam koło Zbyszka, ten nie objął i pocałował w policzek. - Muszę już iść. Do zobaczenia. Oznajmiłam po czym wstałam. Ubrałam kurtkę, Bartman pocałował mnie jeszcze na pożegnanie, wyszłam. Ruszyłam w kierunku domu myśląc co powiedzieć bratu. Po 15 minutach byłam na miejscu. Cicho westchnęłam i weszłam, w salonie siedział Paul przed laptopem.
- Czeeeeść. Przeciągnęłam. - Co robisz? Próbowałam jak najszybciej zmienić temat.
- Cześć. Siedzę nie widać? Ale nie zmieniaj tematu okej? Po co ty byłaś u Zbyszka? Zostałaś u niego na... Noc?
Powiedział patrząc wrogo na mnie. Najbardziej obawiałam się tego pytania. Ale po co mam kłamać.
- Tak zostałam u niego na noc. Odparłam i spuściłam wzrok. - Idę do siebie. Dodałam i jak najszybciej poszłam do pokoju. Weszłam do pokoju, wzięłam ubrania z szafy. Poszłam do łazienki gdzie wzięłam kąpiel i ubrana wyszłam. Gdy wyszłam ktoś do mnie zadzwonił, była to Ola - moja przyjaciółka. Odebrałam i się uśmiechnęłam sama do siebie.
- Cześć. Oznajmiłam.
- Hej, mam do ciebie dobrą wiadomość. No więc, ty lubisz tańczyć nie? No to za godzinę są zajęcia, ja się zapisałam więc może też pójdziesz. Jeśli ci się spodoba to będziesz chodzić a jeśli nie to... Trudno. Powiedziała.
- Tak? No to fajnie. Z chęcią pójdę. To za trzydzieści minut będę u ciebie. Odparłam i rozłączyłam się. Wcisnęłam do torebki jakieś luźne ubrania i wyszłam z pokoju.
- Umówiłam się z Olą idziemy na jakieś zajęcia... Z tańca.
Odparłam z uśmiechem patrząc na brata.
- Na pewno z Olą? A nie na przykład ze Zbyszkiem?
Zapytał patrząc na mnie. Skrzyżował ręce na wysokości klatki piersiowej.
- Jeśli chcesz możesz do niej zadzwonić, dam ci telefon.
Oznajmiłam, wyciągnęłam telefon z kieszeni i wyciągnęłam go w kierunku brata.
- Nie nie trzeba idź już.
Bąknął pod nosem,uśmiechnęłam się i wyszłam z domu. Ruszyłam w kierunku domu Oli. Po 20 minutach byłam na miejscu. Zapukałam i czekałam aż ktoś mi otworzy. Po chwili otworzył mi Tomek - starszy brat Oli.
- Czeeść. Powiedziałam z uroczym uśmiechem. - Jest już Ola gotowa? Dodałam po chwili.
- Cześć. Yhm. Ola!
Zawołał siostrę a ta po chwili zbiegła na dół i podeszła do mnie, ucałowałam ją w policzek.
- Na razie.
Oznajmiłam patrząc na Tomka. Ruszyliśmy w kierunku szkoły gdzie miały odbywać się zajęcia. Sama nie wiem dlaczego się zgodziłam, gram w siatkówkę a do tego jeszcze doszedł taniec... Drogą rozmawiałyśmy i tak w 15 minut doszłyśmy na miejsce. Weszłyśmy do środka.
- I co gdzie mamy teraz iść?
Zapytałam rozglądając się.
- Chyba tam.
Odparła obojętnie Aleksandra, weszłyśmy na salę gdzie tańczyło już kilka osób. Uśmiechnęłam się do Oli. Podszedł do nas jakiś młody, przystojny mężczyzna.
- Jesteście nowe?
Zapytał uśmiechając się do nas.
- Dzień dobry. Tak, tak nowe.
Powiedziałam patrząc na niego.
- No to tak... Idźcie się przebrać i zaraz zaczynamy.
Oznajmił patrząc na nas.
- Dobrze. Odparłam krótko, poszłyśmy się przebrać. Zajęło mi to kilka minut i już byłam gotowa. Spięłam włosy w wysoki kucyk i zaczekałam na Olę która jak zwykle musiała być ostatnia. - No rusz się... Bąknęłam. Poszłyśmy na salę. Stanęłyśmy obok reszty i spojrzałyśmy na instruktora. Oczywiście nie odbyło się bez komentarzy Oli na jego temat, jaki to on jest przystojny...
- To na początek... Mamy dwie nowe dziewczyny. Powiedział patrząc na nas. Uśmiechnęłyśmy się. - Więc ja jestem Marcina wy? Zapytał mężczyzna patrząc cały czas na nas.
- Ja jestem Milena. Powiedziałam. - A ja Ola. Dodała dziewczyna i się uśmiechnęła.
- To zaczynamy. Powiedział. Na początku stałyśmy z boku patrząc na nich, z jakimś czasem to na pewno załapię... Podszedł do nas Marcin po czym się uśmiechnął. - Dacie radę? Zapytał.
- Nie dam rady...
Westchnęłam cicho po czym się się zaśmiałam.
- Dasz radę. Odparł z lekkim uśmiechem. - Chodź tutaj tylko. Dodał i puścił mi oczko. Zmarszczyłam lekko nos i czoło po czym podeszłam do niego bliżej, mężczyzna stanął za mną po czym położył mi rękę na brzuch, po moim ciele przeszedł przyjemny dreszcz. Zaczął pokazywać jak mam się poruszać, rękami wodził po moim ciele co było jak dla mnie trochę... Dziwne. Po 2 godzinach skończyliśmy. Poszłam z Olą się przebrać.
- Ej co to było?
Zapytałam po czym cicho westchnęłam. Szybko się przebrałyśmy, wyszłyśmy z budynku. Postanowiłyśmy iść jeszcze na kawę i jakieś ciacho, ruszyłyśmy w kierunku pobliskiej kawiarni i po 10 minutach byłyśmy na miejscu. Zamówiłyśmy kawę i ciacho. I tak zleciały mi kolejne 2 godziny z życia. Pożegnałyśmy się i każda szła w kierunku swojego domu. Wróciłam do domu po 30 minutach, było już dość późno. Od razu skierowałam się do łazienki, wzięłam kąpiel i ubrana w piżamę położyłam się do łóżka. Miałam kilka nieodczytanych wiadomości od Zbyszka, Piotrka, mamy i Michała. Po odpisywałam każdemu i zmęczona zasnęłam...
wtorek, 23 kwietnia 2013
~ . XVI Rozdział .
Rano ok godziny 9.00 do mojego pokoju wparował Paul, stanął w drzwiach i ubierał koszulkę.
- Wstawaj!
Powiedział i ubrał koszulkę. Z trudem podniosłam głowę aby sprawdzić która godzina, była 9.00 a na 10.00 mieliśmy trening.
- Pięć minut!
Powiedziałam i wskoczyłam pod kołdrę.
- Nie wstawaj!
Odparł stanowczo Lotman, podszedł do łóżka i pociągnął mnie za nogę.
- Ej! Krzyknęłam po czym zaczęłam kopać nogami. - Puszczaj! Dodałam po chwili, Paul mocno mnie pociągnął a ja upadłam na ziemię. - Aua... Powiedziałam. - Zabiję! Dodałam. Wstałam po czym pobiegłam za siatkarzem który wbiegł do swojego pokoju i się zamknął. - Heeh. Myślisz że ujdzie ci to na... Sucho. Ajj to się grubo mylisz... Odparłam rozbawionym głosem. Poszłam do siebie, wzięłam ubrania, weszłam do łazienki po czym zrobiłam poranną toaletę i ubrana wyszłam. Do torby włożyłam strój i trampki. Poszłam do kuchni, napiłam się soku. Wzięłam jabłko. Wyszliśmy z domu. Weszłam do samochodu brata, zapięłam pas. Zabrałam się za konsumowania jabłka. Drogą Paul coś do mnie mówił ale ja go nawet nie słuchałam. Po 15 minutach byliśmy pod halą, wyszłam z samochodu i weszłam do budynku. Szybko zjadłam owoc i weszłam do szatni, gdzie w stanikach paradowały już dziewczyny. Zaśmiałam się po czym szybko się przebrałam, spięłam włosy w wysokiego kucyka i wszystkie wyszłyśmy. Weszłyśmy na salę gdzie rozgrzewali się już siatkarze. Zrobiłyśmy krótką rozgrzewkę. Jak zwykle grałyśmy z chłopakami, co już powoli robiło się nudne, no ale cóż... Trenerzy podzielili nas na 4 drużyny i zaczęliśmy grać. Po 3 męczących godzinach mogliśmy iść do domu. Poszłam do szatni, szybko się przebrałam. Wyszłam z szatni po czym powędrowałam w kierunku szatni siatkarzy, usiadłam na ziemi i czekałam na Paul'a, ale zamiast niego koło mnie pojawił się Piotrek. Kucnął przede mną po czym chwycił mnie za rękę.
- Czyli mam rozumieć, że będziesz mnie teraz unikać tak?
Zapytał niepewnie.
- Nie. Dlaczego tak myślisz?
Zapytałam i posłałam mu delikatny a zarazem uroczy uśmiech.
- Nie odzywałaś się do mnie dziś na treningu, wczoraj mi nie odpisałaś... Więc myślałem że jesteś zła.
Odparł patrząc na mnie, cały czas trzymał mnie za rękę.
- Nie nie jestem zła. Ale musiałam to przemyśleć to co się stało...
Oznajmiłam patrząc na Piotrka. Uśmiechnęłam się do niego. Po chwili stanął obok nas Paul i z zaciekawieniem przyglądał się nam jak trzymamy się za ręce. Szybkim ruchem wzięłam ręce i wstałam. Spojrzałam na brata po czym delikatnie się uśmiechnęłam.
- Cześć.
Powiedziałam. Wyszłam z budynku i skierowałam się w stronę samochodu. Weszłam i zapięłam pas.
- Milena, powiesz mi co jest między tobą a Piotrkiem, hm?
Zapytał siatkarz patrząc przed siebie.
- Niccc... Przeciągnęłam, spojrzałam na Paul'a który wrogo spojrzał na mnie. - Nie patrz tak na mnie. Przerażasz mnie. Dodałam po czym spuściłam wzrok.
- To powiedz mi...
Paul nie dawał za wygraną. Cicho westchnęłam.
- Sama nie wiem. Zaczęłam. - Wczoraj gdy odwoził mnie do domu mnie pocałował... Dodałam. Po chwili byliśmy w domu. Wyszłam z samochodu.
- Całowałaś się z nim? Zapytał zaskoczony i wyszedł z samochodu. - A co ze Zbyszkiem? Dodał po chwili. Weszliśmy do domu.
- No co ze Zbyszkiem? Bąknęłam. - Ej, ej powiesz mi co było między nim a tą Anią, z którą tańczył.jak byliśmy w Jastrzębiu. Dodałam. Miałam nadzieję że odpowiedź Paul'a będzie taka sama jak Achrema.
- Nic. Tylko tańczyli. A dlaczego pytasz?
Zapytał patrząc na mnie z ciekawością w głosie.
- Ta Ania jest w ciąży no i chce Zbyszka wrobić a to że on jest ojcem tego dziecka. Ale już teraz jestem pewna że między nimi do niczego nie doszło.
Powiedziałam. Poszłam do siebie. Położyłam torbę i usiadłam przed laptopem. Weszłam na facebook'a gdzie miałam wiadomość od Zbyszka.
Cześć. Jestem już w domu :). Tęsknię za tobą... ;***.
Cześć. Tak? No to świetnie. : ). Cieszę się bardzo. Musimy porozmawiać, przyjdę do ciebie dobrze?
Pewnie. Czekam.
Okej. Będę za kilka minut.
I na tym zakończyła się nasz rozmowa. Wyłączyłam laptopa. Wyszłam z pokoju.
- Idę, będę później.
Oznajmiłam i wyszłam z domu. Ruszyłam w kierunku domu Zbyszka. Po 20 minutach byłam na miejscu. Zapukałam i czekałam aż otworzy. Dziś zajęło to trochę więcej czasu. Zbyszek po chwili mi otworzył. Weszłam do środka i zamknęłam drzwi.
- Cześć.
Odparłam krótko i z delikatnym uśmiechem.
- Usiądź. Yhm... Napijesz się czegoś?
Zapytał patrząc na mnie.
- Nie, nie dziękuję. Powiedziałam siadając. - Ech... Zbyszek siadaj. Dodałam po czym ręką poklepałam na wolne miejsce obok siebie. Zibi delikatnie się uśmiechnął i usiadł obok mnie. Spojrzałam na niego po czym spuściłam wzrok.
- Co się stało? O czym chciałaś porozmawiać?
Zapytał patrząc cały czas na mnie i po chwili chwycił mnie za rękę. Ścisnął moją dłoń i spojrzał mi w oczy.
- Yhm... Więc... Zaczęłam. - Chciałabym cię... Przeprosić. Dodałam po chwili po czym ręką pogładziłam jego policzek. - Wybaczysz mi? Zapytałam po chwili i delikatnie się uśmiechnęłam.
- Yhm... Ty powinnaś mi wybaczyć. Nie powinienem z nią w ogóle tańczyć.
Oznajmił. Przybliżył się do mnie po czym delikatnie a zarazem czule mnie pocałował, nie protestowałam. Oddawałam się jego pocałunkom. Strasznie mi tego brakowało, aby móc się do niego przytulić, pocałować go... Po chwili ręka Zbyszka powędrowała na moje plecy, zaczął powoli zdejmować ze mnie koszulkę, nie utrudniałam mu tylko pomogłam, zdejmując koszulkę. Powoli odpinałam jego koszulę i po chwili zdjęłam mu ją rzucając za siebie. Wodziłam palcem po brzuchu siatkarza całując go cały czas. Zbyszek zdjął ze mnie spodnie a następnie ja jego i rzuciłam gdzieś... Przewróciłam Zbyszka na plecy, leżałam na nim całując go po szyi, klatce piersiowej omijając krocze. Zbyszek nie wytrzymał i znów leżałam pod nim. Nigdy nie czułam czegoś takiego przy jakimkolwiek chłopaku. Zasnęłam wtulona w ramionach siatkarza, Zbyszek po chwili przykrył nas kołdrą...
- Wstawaj!
Powiedział i ubrał koszulkę. Z trudem podniosłam głowę aby sprawdzić która godzina, była 9.00 a na 10.00 mieliśmy trening.
- Pięć minut!
Powiedziałam i wskoczyłam pod kołdrę.
- Nie wstawaj!
Odparł stanowczo Lotman, podszedł do łóżka i pociągnął mnie za nogę.
- Ej! Krzyknęłam po czym zaczęłam kopać nogami. - Puszczaj! Dodałam po chwili, Paul mocno mnie pociągnął a ja upadłam na ziemię. - Aua... Powiedziałam. - Zabiję! Dodałam. Wstałam po czym pobiegłam za siatkarzem który wbiegł do swojego pokoju i się zamknął. - Heeh. Myślisz że ujdzie ci to na... Sucho. Ajj to się grubo mylisz... Odparłam rozbawionym głosem. Poszłam do siebie, wzięłam ubrania, weszłam do łazienki po czym zrobiłam poranną toaletę i ubrana wyszłam. Do torby włożyłam strój i trampki. Poszłam do kuchni, napiłam się soku. Wzięłam jabłko. Wyszliśmy z domu. Weszłam do samochodu brata, zapięłam pas. Zabrałam się za konsumowania jabłka. Drogą Paul coś do mnie mówił ale ja go nawet nie słuchałam. Po 15 minutach byliśmy pod halą, wyszłam z samochodu i weszłam do budynku. Szybko zjadłam owoc i weszłam do szatni, gdzie w stanikach paradowały już dziewczyny. Zaśmiałam się po czym szybko się przebrałam, spięłam włosy w wysokiego kucyka i wszystkie wyszłyśmy. Weszłyśmy na salę gdzie rozgrzewali się już siatkarze. Zrobiłyśmy krótką rozgrzewkę. Jak zwykle grałyśmy z chłopakami, co już powoli robiło się nudne, no ale cóż... Trenerzy podzielili nas na 4 drużyny i zaczęliśmy grać. Po 3 męczących godzinach mogliśmy iść do domu. Poszłam do szatni, szybko się przebrałam. Wyszłam z szatni po czym powędrowałam w kierunku szatni siatkarzy, usiadłam na ziemi i czekałam na Paul'a, ale zamiast niego koło mnie pojawił się Piotrek. Kucnął przede mną po czym chwycił mnie za rękę.
- Czyli mam rozumieć, że będziesz mnie teraz unikać tak?
Zapytał niepewnie.
- Nie. Dlaczego tak myślisz?
Zapytałam i posłałam mu delikatny a zarazem uroczy uśmiech.
- Nie odzywałaś się do mnie dziś na treningu, wczoraj mi nie odpisałaś... Więc myślałem że jesteś zła.
Odparł patrząc na mnie, cały czas trzymał mnie za rękę.
- Nie nie jestem zła. Ale musiałam to przemyśleć to co się stało...
Oznajmiłam patrząc na Piotrka. Uśmiechnęłam się do niego. Po chwili stanął obok nas Paul i z zaciekawieniem przyglądał się nam jak trzymamy się za ręce. Szybkim ruchem wzięłam ręce i wstałam. Spojrzałam na brata po czym delikatnie się uśmiechnęłam.
- Cześć.
Powiedziałam. Wyszłam z budynku i skierowałam się w stronę samochodu. Weszłam i zapięłam pas.
- Milena, powiesz mi co jest między tobą a Piotrkiem, hm?
Zapytał siatkarz patrząc przed siebie.
- Niccc... Przeciągnęłam, spojrzałam na Paul'a który wrogo spojrzał na mnie. - Nie patrz tak na mnie. Przerażasz mnie. Dodałam po czym spuściłam wzrok.
- To powiedz mi...
Paul nie dawał za wygraną. Cicho westchnęłam.
- Sama nie wiem. Zaczęłam. - Wczoraj gdy odwoził mnie do domu mnie pocałował... Dodałam. Po chwili byliśmy w domu. Wyszłam z samochodu.
- Całowałaś się z nim? Zapytał zaskoczony i wyszedł z samochodu. - A co ze Zbyszkiem? Dodał po chwili. Weszliśmy do domu.
- No co ze Zbyszkiem? Bąknęłam. - Ej, ej powiesz mi co było między nim a tą Anią, z którą tańczył.jak byliśmy w Jastrzębiu. Dodałam. Miałam nadzieję że odpowiedź Paul'a będzie taka sama jak Achrema.
- Nic. Tylko tańczyli. A dlaczego pytasz?
Zapytał patrząc na mnie z ciekawością w głosie.
- Ta Ania jest w ciąży no i chce Zbyszka wrobić a to że on jest ojcem tego dziecka. Ale już teraz jestem pewna że między nimi do niczego nie doszło.
Powiedziałam. Poszłam do siebie. Położyłam torbę i usiadłam przed laptopem. Weszłam na facebook'a gdzie miałam wiadomość od Zbyszka.
Cześć. Jestem już w domu :). Tęsknię za tobą... ;***.
Cześć. Tak? No to świetnie. : ). Cieszę się bardzo. Musimy porozmawiać, przyjdę do ciebie dobrze?
Pewnie. Czekam.
Okej. Będę za kilka minut.
I na tym zakończyła się nasz rozmowa. Wyłączyłam laptopa. Wyszłam z pokoju.
- Idę, będę później.
Oznajmiłam i wyszłam z domu. Ruszyłam w kierunku domu Zbyszka. Po 20 minutach byłam na miejscu. Zapukałam i czekałam aż otworzy. Dziś zajęło to trochę więcej czasu. Zbyszek po chwili mi otworzył. Weszłam do środka i zamknęłam drzwi.
- Cześć.
Odparłam krótko i z delikatnym uśmiechem.
- Usiądź. Yhm... Napijesz się czegoś?
Zapytał patrząc na mnie.
- Nie, nie dziękuję. Powiedziałam siadając. - Ech... Zbyszek siadaj. Dodałam po czym ręką poklepałam na wolne miejsce obok siebie. Zibi delikatnie się uśmiechnął i usiadł obok mnie. Spojrzałam na niego po czym spuściłam wzrok.
- Co się stało? O czym chciałaś porozmawiać?
Zapytał patrząc cały czas na mnie i po chwili chwycił mnie za rękę. Ścisnął moją dłoń i spojrzał mi w oczy.
- Yhm... Więc... Zaczęłam. - Chciałabym cię... Przeprosić. Dodałam po chwili po czym ręką pogładziłam jego policzek. - Wybaczysz mi? Zapytałam po chwili i delikatnie się uśmiechnęłam.
- Yhm... Ty powinnaś mi wybaczyć. Nie powinienem z nią w ogóle tańczyć.
Oznajmił. Przybliżył się do mnie po czym delikatnie a zarazem czule mnie pocałował, nie protestowałam. Oddawałam się jego pocałunkom. Strasznie mi tego brakowało, aby móc się do niego przytulić, pocałować go... Po chwili ręka Zbyszka powędrowała na moje plecy, zaczął powoli zdejmować ze mnie koszulkę, nie utrudniałam mu tylko pomogłam, zdejmując koszulkę. Powoli odpinałam jego koszulę i po chwili zdjęłam mu ją rzucając za siebie. Wodziłam palcem po brzuchu siatkarza całując go cały czas. Zbyszek zdjął ze mnie spodnie a następnie ja jego i rzuciłam gdzieś... Przewróciłam Zbyszka na plecy, leżałam na nim całując go po szyi, klatce piersiowej omijając krocze. Zbyszek nie wytrzymał i znów leżałam pod nim. Nigdy nie czułam czegoś takiego przy jakimkolwiek chłopaku. Zasnęłam wtulona w ramionach siatkarza, Zbyszek po chwili przykrył nas kołdrą...
niedziela, 21 kwietnia 2013
~ . XV Rozdział .
Obudził mnie rano nieprzyjemny dźwięk budzika. Przewróciłam mentalnie oczami i zwlekłam się z łóżka. Poczłapałam do szafy i wyciągnęłam ubrania. Weszłam do łazienki, zrobiłam poranną toaletę i ubrana wyszłam. Trening miałam na 11.00 więc miałam jeszcze 3 godziny czasu. Wzięłam laptopa i przejrzałam facebook'a jak to się robi codziennie. Gdy wszystko sprawdziłam wyłączyłam laptopa i poszłam do kuchni, zrobiłam sobie tosty z nutellą. Pałaszowałam posiłek popijając go sokiem pomarańczowym. Gdy zjadłam usiadłam przed telewizorem, jako że nic ciekawego nie było to włączyłam jakiś film na DVD. Godzinę przed treningiem Paul'a dalej nie było, zwlekłam się z kanapy i poszłam do jego pokoju.
- Wstawaj śpiochu! Rzuciłam krótko i się zaśmiałam. Lotman westchnął cicho, popatrzył na mnie po czym rzucił mnie poduszką. - No ej! Dodałam. Wskoczyłam na jego łóżko i zaczęłam go łaskotać, przynajmniej nad tym miałam przewagę.
- No ej Milena, puść! Oznajmił skacząc po łóżku. Zaśmiałam się patrząc na brata. - Przestań już wstaję! Dodał. Uśmiechnęłam się, dumnie wypięłam pierś do przodu i wyszłam z jego pokoju a Paul zaraz za mną. Poszedł do łazienki i po kilku minutach wyszedł ubrany. Lotman zrobił sobie kanapki i po chwili wyszliśmy z domu. Wsiadłam do samochodu i zapięłam pas.
- Ej, ej, ej a co jest między tobą a Agnieszką, hm?
Zapytałam unosząc jedną brew ku górze. Paul popatrzył na mnie po czym cicho westchnął.
- A co miało by niby być, hm?
Oznajmił z nutką ciekawości w głosie.
- Yhm... Całowaliście się przecież, nie jesteś z nią?
Zapytałam ciekawa, po 10 minutach byliśmy pod halą. Wyszłam z samochodu, spojrzałam na Paul'a.
- Nie nie jestem... Odparł. - Jeszcze. Dodał krótko i wszedł do środka.
- Jeszcze? Czyli chcesz z nią być. Ooo... Do akcji wkracza Milena... Swatka.
Oznajmiłam rozbawionym głosem patrząc na brata. Weszłam do szatni gdzie przebierała się tylko Aga.
- Cześć. Dziewczyn jeszcze nie ma? Zapytałam. Przebrałam się. Spięłam włosy w wysoki kucyk i spojrzałam na Agnieszkę. - Ej Aga a mam do ciebie takie jedno mało istotne pytanie... A więc czy podoba ci się mój brat, hm? Dodałam po chwili.
- Nie jeszcze nie. Twój brat? Zapytała. Na jej policzkach pojawiły się lekkie rumieńce. - A do czego zmierzasz? Dodała po chwili zawiązując buty.
- Aa no wiesz... Pasujecie do siebie, no i świetnie się dogadujecie. Oznajmiłam. - To jak podoba ci się? Dodałam po chwili po czym zabawnie poruszałam brwiami.
- Pasujemy? Mówisz? Zapytała. - Nie zaprzeczę, podoba mi się.
Powiedziała i spuściła wzrok.
- Ooo... No to się cieszę. Chodź idziemy na salę.
Oznajmiłam. Wzięłam ją pod rękę po czym ruszyliśmy w stronę sali. Wzięłyśmy jedną MIKSĘ ja stanęłam po jednej stronie siatki a Aga po drugiej. Zaczęłyśmy od zagrywki. Po 20 minutach na sali pojawiły się dziewczyny razem z siatkarzami. Trener zarządził krótkie rozciąganie, dziewczyny usadowiły się w kółku i robiły ćwiczenia jakie kazał zrobić trener. 20 minut takiego rozciągania było męczące. Trenerzy podzielili nas na 4 drużyny, ja byłam z Agniszką, Achremem, Lotmanem, Ignaczakiem, Nikolą i Nowakowskim. Zaczynaliśmy jako pierwsi. Poszłam jako pierwsza na zagrywkę, podrzuciłam piłkę do góry po czym z wyskoku zaserwowałam prosto na Kovacevicia, który miał problemy z odbiorem zagrywki ale jednak im się udało i zdobyli pierwszy punkt... 3 godziny męczącego treningu i można było iść do domu. Wyszłam z sali gdzie zatrzymał mnie Piotrek.
- Ei, ei zaczekaj. Co dziś robisz?
Zapytał po czym posłał uroczy uśmiech w moją stronę. Podrapałam się po karku po czym odwzajemniłam gest.
- Dzisiaj? Zależy o której?
Zapytałam i puściłam mu oczko.
- Tak o... siedemnastej?
Zapytał ponownie.
- O siedemnastej powiadasz? Zapytałam rozbawionym głosem. - Nie nic, będę się użerać w domu z Paul'em. Westchnęłam cicho.
- No to wa takim razie zabieram cię do kina, co ty na to?
Odparł patrząc na mnie z nadzieją w oczach.
- Yhm... Pewnie, świetny pomysł. Ale wiedz że ty płacisz.
Oznajmiłam rozbawionym głosem i ruszyłam w stronę szatni, przebrałam się i wyszłam. Oparłam się o samochód brata i czekałam na niego. Po chwili ktoś do mnie zadzwonił, wzięłam telefon i na wyświetlaczu ukazał mi się napis " Michał ", westchnęłam cicho i nacisnęłam na zieloną słuchawkę.
- Halo? Zaczęłam.
- Cześć. Yhm, jestem w Rzeszowie. Spotkamy się dzisiaj? Zapytał.
- Tak? A co ty tutaj robisz? Zapytałam. - Nie dziś na pewno nie. Dodałam obojętnie.
- Jakoś tak wyszło... Ach a dlaczego nie? Zapytał.
- Umówiłam się z Piotrkiem. Oznajmiłam. Paul szedł w stronę samochodu rozmawiając jeszcze z Achremem. - Muszę kończyć, pa. Dodałam i się rozłączyłam. Wsiadłam do samochodu po czym zapięłam pas. Spojrzałam na Paul'a i posłałam mu uroczy uśmiech. Siatkarz spojrzał na mnie po czym pokiwał przecząco głową i zaśmiał się.
- Co ty knujesz?
Zapytał po chwili.
- Ja? Nic... Odparłam rozbawionym głosem. - Aaa dziś o siedemnastej umówiłam się z Piotrkiem, więc może ty się z Agnieszką umówisz co? Dodałam po chwili.
- Z Piotrkiem? Ooo...
Powiedział i poruszał zabawnie brwiami. Po chwili byliśmy w domu. Wyszłam z samochodu i wbiegłam do środka. Poszłam do siebie. garnęłam trochę w pokoju, wszędzie były powalane ubrania. Godzinę przed tym spotkaniem z Piotrkiem wzięłam krótki prysznic i ubrana wyszłam. Zrobiłam lekki makijaż, włosy spięłam w luźnego kłosa który lekko opadał na lewe ramię. Spojrzałam w lustro i uśmiechnęłam się do swojego odbicia. Po chwili usłyszałam dzwonek do drzwi. Wyszłam z pokoju i otworzyłam. Stał tam Piotrek.
- Hej. Oznajmiłam krótko. - Wychodzę! Poinformowałam brata i wyszliśmy. Piotrek jako przykładny facet otworzył drzwi samochodu, uśmiechnęłam się do niego i wsiadłam. Zapięłam pas. Nowakowski usiadł po chwili obok i ruszył w kierunku kina.
- Aa jak się Zbyszek czuje, hm? Zapytał patrząc na drogę. - Jutro do niego pójdę. Dodał po chwili.
- Miał wczoraj operację. Więc już jest lepiej niż przedtem. Oznajmiłam. Po kilku minutach byliśmy pod kinem. Wyszliśmy z samochodu i weszliśmy do środka. - A na jaki film idziemy? Zapytałam z nutką ciekawości w głosie.
- Nie wiem. A co teraz jest ciekawego?
Oznajmił z uśmiechem patrząc na mnie.
- Teraz? Nie wiem, co powiesz na jakiś horror chyba że się boisz... Odparłam rozbawionym głosem. - To może komedia. Dodałam po chwili. - Nie no żartowałam. Powiedziałam.
- No wiesz co...? Westchnął cicho po czym zrobił obrażoną minę. - Może być horror. Dodał. Kupiliśmy bilety i jakieś przekąski. Weszliśmy na salę i zajęliśmy swoje miejsca. oczywiście nie odbyło się bez rozdania autografów. Patrzyłam z zaciekawieniem na Piotrka jak rozdaje swoje autografy. Film po chwili się zaczął a my nie mieliśmy już połowy zawartości popcornu... Po 2 godzinach film się skończył. Ubrałam kurtkę, wyszliśmy z kina. Wsiadłam do samochodu siatkarza. Droga do domu zajęła mu 10 minut. Spojrzałam na Piotrka i się uśmiechnęłam.
- Fajnie było. Dziękuję. Odparłam z uśmiechem. Nowakowski uśmiechnął się lekko po czym przybliżył się do mnie i delikatnie mnie pocałował. Nie wiem dlaczego ale odwzajemniłam ten gest. Może dlatego aby zapomnieć o Zbyszku? Ręka Piotrka po chwili powędrowała na moje kolano i jechała coraz wyżej. Oderwałam się od niego po czym przygryzłam delikatnie dolną wargę. - Nie Piotrek. Nie powinniśmy. Cześć. Dodałam i wyszłam. Weszłam do domu i skierowałam się do siebie, wzięłam piżamę. Poszłam do łazienki, wzięłam krótki prysznic i ubrana wyszłam. Wzięłam telefon gdzie miałam 3 nieprzeczytane wiadomości, jedną od Zbyszka " Dobranoc. KOCHAM CIĘ <3 " , drugą od Michała " Dobranoc ;***" a trzecią od Piotrka " Przepraszam za ten pocałunek... ". Westchnęłam cicho i żadnemu nie odpisałam. Położyłam się i zmęczona zasnęłam...
- Wstawaj śpiochu! Rzuciłam krótko i się zaśmiałam. Lotman westchnął cicho, popatrzył na mnie po czym rzucił mnie poduszką. - No ej! Dodałam. Wskoczyłam na jego łóżko i zaczęłam go łaskotać, przynajmniej nad tym miałam przewagę.
- No ej Milena, puść! Oznajmił skacząc po łóżku. Zaśmiałam się patrząc na brata. - Przestań już wstaję! Dodał. Uśmiechnęłam się, dumnie wypięłam pierś do przodu i wyszłam z jego pokoju a Paul zaraz za mną. Poszedł do łazienki i po kilku minutach wyszedł ubrany. Lotman zrobił sobie kanapki i po chwili wyszliśmy z domu. Wsiadłam do samochodu i zapięłam pas.
- Ej, ej, ej a co jest między tobą a Agnieszką, hm?
Zapytałam unosząc jedną brew ku górze. Paul popatrzył na mnie po czym cicho westchnął.
- A co miało by niby być, hm?
Oznajmił z nutką ciekawości w głosie.
- Yhm... Całowaliście się przecież, nie jesteś z nią?
Zapytałam ciekawa, po 10 minutach byliśmy pod halą. Wyszłam z samochodu, spojrzałam na Paul'a.
- Nie nie jestem... Odparł. - Jeszcze. Dodał krótko i wszedł do środka.
- Jeszcze? Czyli chcesz z nią być. Ooo... Do akcji wkracza Milena... Swatka.
Oznajmiłam rozbawionym głosem patrząc na brata. Weszłam do szatni gdzie przebierała się tylko Aga.
- Cześć. Dziewczyn jeszcze nie ma? Zapytałam. Przebrałam się. Spięłam włosy w wysoki kucyk i spojrzałam na Agnieszkę. - Ej Aga a mam do ciebie takie jedno mało istotne pytanie... A więc czy podoba ci się mój brat, hm? Dodałam po chwili.
- Nie jeszcze nie. Twój brat? Zapytała. Na jej policzkach pojawiły się lekkie rumieńce. - A do czego zmierzasz? Dodała po chwili zawiązując buty.
- Aa no wiesz... Pasujecie do siebie, no i świetnie się dogadujecie. Oznajmiłam. - To jak podoba ci się? Dodałam po chwili po czym zabawnie poruszałam brwiami.
- Pasujemy? Mówisz? Zapytała. - Nie zaprzeczę, podoba mi się.
Powiedziała i spuściła wzrok.
- Ooo... No to się cieszę. Chodź idziemy na salę.
Oznajmiłam. Wzięłam ją pod rękę po czym ruszyliśmy w stronę sali. Wzięłyśmy jedną MIKSĘ ja stanęłam po jednej stronie siatki a Aga po drugiej. Zaczęłyśmy od zagrywki. Po 20 minutach na sali pojawiły się dziewczyny razem z siatkarzami. Trener zarządził krótkie rozciąganie, dziewczyny usadowiły się w kółku i robiły ćwiczenia jakie kazał zrobić trener. 20 minut takiego rozciągania było męczące. Trenerzy podzielili nas na 4 drużyny, ja byłam z Agniszką, Achremem, Lotmanem, Ignaczakiem, Nikolą i Nowakowskim. Zaczynaliśmy jako pierwsi. Poszłam jako pierwsza na zagrywkę, podrzuciłam piłkę do góry po czym z wyskoku zaserwowałam prosto na Kovacevicia, który miał problemy z odbiorem zagrywki ale jednak im się udało i zdobyli pierwszy punkt... 3 godziny męczącego treningu i można było iść do domu. Wyszłam z sali gdzie zatrzymał mnie Piotrek.
- Ei, ei zaczekaj. Co dziś robisz?
Zapytał po czym posłał uroczy uśmiech w moją stronę. Podrapałam się po karku po czym odwzajemniłam gest.
- Dzisiaj? Zależy o której?
Zapytałam i puściłam mu oczko.
- Tak o... siedemnastej?
Zapytał ponownie.
- O siedemnastej powiadasz? Zapytałam rozbawionym głosem. - Nie nic, będę się użerać w domu z Paul'em. Westchnęłam cicho.
- No to wa takim razie zabieram cię do kina, co ty na to?
Odparł patrząc na mnie z nadzieją w oczach.
- Yhm... Pewnie, świetny pomysł. Ale wiedz że ty płacisz.
Oznajmiłam rozbawionym głosem i ruszyłam w stronę szatni, przebrałam się i wyszłam. Oparłam się o samochód brata i czekałam na niego. Po chwili ktoś do mnie zadzwonił, wzięłam telefon i na wyświetlaczu ukazał mi się napis " Michał ", westchnęłam cicho i nacisnęłam na zieloną słuchawkę.
- Halo? Zaczęłam.
- Cześć. Yhm, jestem w Rzeszowie. Spotkamy się dzisiaj? Zapytał.
- Tak? A co ty tutaj robisz? Zapytałam. - Nie dziś na pewno nie. Dodałam obojętnie.
- Jakoś tak wyszło... Ach a dlaczego nie? Zapytał.
- Umówiłam się z Piotrkiem. Oznajmiłam. Paul szedł w stronę samochodu rozmawiając jeszcze z Achremem. - Muszę kończyć, pa. Dodałam i się rozłączyłam. Wsiadłam do samochodu po czym zapięłam pas. Spojrzałam na Paul'a i posłałam mu uroczy uśmiech. Siatkarz spojrzał na mnie po czym pokiwał przecząco głową i zaśmiał się.
- Co ty knujesz?
Zapytał po chwili.
- Ja? Nic... Odparłam rozbawionym głosem. - Aaa dziś o siedemnastej umówiłam się z Piotrkiem, więc może ty się z Agnieszką umówisz co? Dodałam po chwili.
- Z Piotrkiem? Ooo...
Powiedział i poruszał zabawnie brwiami. Po chwili byliśmy w domu. Wyszłam z samochodu i wbiegłam do środka. Poszłam do siebie. garnęłam trochę w pokoju, wszędzie były powalane ubrania. Godzinę przed tym spotkaniem z Piotrkiem wzięłam krótki prysznic i ubrana wyszłam. Zrobiłam lekki makijaż, włosy spięłam w luźnego kłosa który lekko opadał na lewe ramię. Spojrzałam w lustro i uśmiechnęłam się do swojego odbicia. Po chwili usłyszałam dzwonek do drzwi. Wyszłam z pokoju i otworzyłam. Stał tam Piotrek.
- Hej. Oznajmiłam krótko. - Wychodzę! Poinformowałam brata i wyszliśmy. Piotrek jako przykładny facet otworzył drzwi samochodu, uśmiechnęłam się do niego i wsiadłam. Zapięłam pas. Nowakowski usiadł po chwili obok i ruszył w kierunku kina.
- Aa jak się Zbyszek czuje, hm? Zapytał patrząc na drogę. - Jutro do niego pójdę. Dodał po chwili.
- Miał wczoraj operację. Więc już jest lepiej niż przedtem. Oznajmiłam. Po kilku minutach byliśmy pod kinem. Wyszliśmy z samochodu i weszliśmy do środka. - A na jaki film idziemy? Zapytałam z nutką ciekawości w głosie.
- Nie wiem. A co teraz jest ciekawego?
Oznajmił z uśmiechem patrząc na mnie.
- Teraz? Nie wiem, co powiesz na jakiś horror chyba że się boisz... Odparłam rozbawionym głosem. - To może komedia. Dodałam po chwili. - Nie no żartowałam. Powiedziałam.
- No wiesz co...? Westchnął cicho po czym zrobił obrażoną minę. - Może być horror. Dodał. Kupiliśmy bilety i jakieś przekąski. Weszliśmy na salę i zajęliśmy swoje miejsca. oczywiście nie odbyło się bez rozdania autografów. Patrzyłam z zaciekawieniem na Piotrka jak rozdaje swoje autografy. Film po chwili się zaczął a my nie mieliśmy już połowy zawartości popcornu... Po 2 godzinach film się skończył. Ubrałam kurtkę, wyszliśmy z kina. Wsiadłam do samochodu siatkarza. Droga do domu zajęła mu 10 minut. Spojrzałam na Piotrka i się uśmiechnęłam.
- Fajnie było. Dziękuję. Odparłam z uśmiechem. Nowakowski uśmiechnął się lekko po czym przybliżył się do mnie i delikatnie mnie pocałował. Nie wiem dlaczego ale odwzajemniłam ten gest. Może dlatego aby zapomnieć o Zbyszku? Ręka Piotrka po chwili powędrowała na moje kolano i jechała coraz wyżej. Oderwałam się od niego po czym przygryzłam delikatnie dolną wargę. - Nie Piotrek. Nie powinniśmy. Cześć. Dodałam i wyszłam. Weszłam do domu i skierowałam się do siebie, wzięłam piżamę. Poszłam do łazienki, wzięłam krótki prysznic i ubrana wyszłam. Wzięłam telefon gdzie miałam 3 nieprzeczytane wiadomości, jedną od Zbyszka " Dobranoc. KOCHAM CIĘ <3 " , drugą od Michała " Dobranoc ;***" a trzecią od Piotrka " Przepraszam za ten pocałunek... ". Westchnęłam cicho i żadnemu nie odpisałam. Położyłam się i zmęczona zasnęłam...
sobota, 20 kwietnia 2013
~ . XIV Rozdział .
W Rzeszowie wstał nowy dzień. Obudziłam się rano ok godziny 8.00, mogłam jeszcze pospać, ponieważ nie było dziś treningu, ale promienie wschodzącego słońca które wpadały do mojego pokoju mi to utrudniały - zapowiadał się piękny poranek. Lekki wiatr poruszał drzewami. Zwlekłam się z łóżka po czym podeszłam do szafy z której wyciągnęłam ubrania. Poszłam do łazienki gdzie wzięłam krótki prysznic. Wyszłam ubrana w przygotowanych wcześniej ubraniach. Poszłam do kuchni, zrobiłam śniadanie dla siebie i dla Paul'a. Zjadłam kanapki i napiłam się soku. Usiadłam na kanapie, włączyłam TV i zaczęłam oglądać powtórki seriali. Usłyszałam dźwięk swojego telefonu, zaczęłam szukać po cały mieszkaniu gdzie go znów posiałam.
- No jest...
Pomyślałam, wzięłam komórkę i spojrzałam na wyświetlacz na którym widniał napis " Zbyszek ;* ". Cicho westchnęłam po czym nacisnęłam na zieloną słuchawkę.
- Halo? Zapytałam.
- Cześć. Odparł Zibi.
- Hej. Co się stało? Zapytałam.
- Stęskniłem się za tobą. Przyjdziesz mnie odwiedzić? Zapytał krótko, spuściłam wzrok i westchnęłam cicho.
- Stęskniłeś się? Nie powiedziałabym. Oznajmiłam.
- Yhm... Chodzi ci o tą Anię tak? Zapytał krótko.
- No raczej. Ech... Zbyszek zapomnij o mnie. Odparłam, po moich policzkach poleciały łzy.
- Ej Milena... Proszę cię... Powiedział. Zauważyłam jak jego głos się... Łamie. Cicho westchnęłam.
- Co " proszę "? Oznajmiłam. Przetarłam policzki. - Zbyszek nie dzwoń do mnie, okej? Dodałam.
- Milena błagam cię. Przyjdź do mnie tylko, chcę z tobą porozmawiać. Oznajmił.
- No dobrze. To będę za jakąś godzinę. Na razie. Odparłam i się rozłączyłam. Zwlekłam się z kanapy i poszłam do siebie. Przebrałam się, napisałam na kartce " Uciekam. Będę później ;** Kocham. Milena. " . Zostawiłam liścik na stoliku w kuchni przy kanapkach i wyszłam. Droga zajęła mi z 30 minut. Poszłam do Zbyszka. Usiadłam koło niego.
- O czym chcesz ze mną porozmawiać?
Zapytałam przenosząc wzrok na siatkarza.
- O tym co się teraz dzieje. Zaczął. - Mogę ci przysiąść że to dziecko to nie moje. Chce mnie w to wrobić i tyle. Między nami do niczego nie doszło, uwierz mi. Dodał po chwili i chwycił mnie za rękę. Spojrzałam na nasze dłonie po czym cicho westchnęłam.
- Możesz to jakoś... Udowodnić że między wami do niczego nie doszło.
Oznajmiłam patrząc na niego. Po moich policzkach poleciała łza. Zbyszek z trudem się podniósł, przetarł moje mokre policzki od łez po czym ręką pogładził mój policzek. Przyciągnął mnie do siebie i czule pocałował. Odwzajemniłam jego pocałunek po czym niechętnie się od niego oderwałam.
- No jak... Zapytaj chłopaków. Oni ci coś powinni powiedzieć. Odparł. - Milena ja cię... Kocham, rozumiesz? Dodał po chwili. Zauważyłam jak po jego policzkach poleciały łzy. Spuściłam wzrok. Nie wiedziałam kompletnie co mam mu odpowiedzieć, skłamać i powiedzieć że go nie kocham czy może powiedzieć prawdę?
- Zbyszek ja ciebie też... Yhm. Kocham. Ale nie wiem co mam o tym myśleć...
Cicho westchnęłam, przetarłam swoje policzki i spojrzałam na niego. Wstałam po czym spojrzałam na siatkarza.
- Muszę. iść. Cześć.
Oznajmiłam i wyszłam. Wyszłam ze szpitala gdzie spotkałam Achrema.
- Hej.
Odparłam z lekkim uśmiechem, szybko przetarłam policzki, przywitałam się z siatkarzem.
- Cześć... Powiedział. Przyjrzał mi się. - Ej... Mała, płakałaś? Dodał po chwili. Cicho westchnęłam.
- Aż tak to widać? Zapytałam. Olieg lekko się uśmiechnął po czym mnie przytulił. Posłałam mu delikatny uśmiech i wtuliłam się w niego.
- Tak. Co się stało? Dodał cały czas mnie tuląc. Oderwałam się od niego po czym przetarłam policzki mokre od łez.
- Byłam u Zbyszka... Gadaliśmy o tej całej... Ani, która jest w ciąży no i Zbyszka chce wrobić że on będzie ojcem tego dziecka. Cicho westchnęłam.
- Jaka Ania? Zapytał. - Chodź na kawę. Dodał. Ruszyliśmy w kierunku kawiarni. Dotrzymywałam mu kroku.
- Yhm... Z którą tańczył gdy byliśmy w Jastrzębiu, wiesz która?
Zapytałam patrząc na siatkarza.
- A no tak. Tańczyli tylko. Między nimi do niczego nie doszło, nie martw się.
Pocieszał mnie Achrem. Po chwili byliśmy w kawiarni, zamówiliśmy kawę i jakieś ciacho. Rozmawialiśmy i tak minęła mi kolejna godzina. Wróciłam do domu.
- Już jestem! Powiedziałam wchodząc do domu. Paul siedział jak zwykle przed TV. Podeszłam do niego i ucałowałam go w policzek. - Cześć. Dodałam.
- Cześć. Gdzie byłaś?
Zapytał. Usiadłam obok niego.
- Yhm... U Zbyszka. Oznajmiłam obojętnie. - Dzwonił do mnie, chciał porozmawiać. Dodałam. Wstałam i poszłam do siebie. Przebrałam się w ciuchy w których chodziłam przedtem. Wskoczyłam na łóżko biorąc laptop, kilka godzin przesiedziałam na facebook'u, z 2 godziny pisałam z Kubiakiem, fajnie nam się pisało ale niestety musiał iść na trening. Jeszcze kilka godzin pisałam z Nowakowskim.Ok godziny 21.30 poszłam do łazienki, wykąpałam się i ubrana w piżamie położyłam się. OK godziny 22.00 zasnęłam...
- No jest...
Pomyślałam, wzięłam komórkę i spojrzałam na wyświetlacz na którym widniał napis " Zbyszek ;* ". Cicho westchnęłam po czym nacisnęłam na zieloną słuchawkę.
- Halo? Zapytałam.
- Cześć. Odparł Zibi.
- Hej. Co się stało? Zapytałam.
- Stęskniłem się za tobą. Przyjdziesz mnie odwiedzić? Zapytał krótko, spuściłam wzrok i westchnęłam cicho.
- Stęskniłeś się? Nie powiedziałabym. Oznajmiłam.
- Yhm... Chodzi ci o tą Anię tak? Zapytał krótko.
- No raczej. Ech... Zbyszek zapomnij o mnie. Odparłam, po moich policzkach poleciały łzy.
- Ej Milena... Proszę cię... Powiedział. Zauważyłam jak jego głos się... Łamie. Cicho westchnęłam.
- Co " proszę "? Oznajmiłam. Przetarłam policzki. - Zbyszek nie dzwoń do mnie, okej? Dodałam.
- Milena błagam cię. Przyjdź do mnie tylko, chcę z tobą porozmawiać. Oznajmił.
- No dobrze. To będę za jakąś godzinę. Na razie. Odparłam i się rozłączyłam. Zwlekłam się z kanapy i poszłam do siebie. Przebrałam się, napisałam na kartce " Uciekam. Będę później ;** Kocham. Milena. " . Zostawiłam liścik na stoliku w kuchni przy kanapkach i wyszłam. Droga zajęła mi z 30 minut. Poszłam do Zbyszka. Usiadłam koło niego.
- O czym chcesz ze mną porozmawiać?
Zapytałam przenosząc wzrok na siatkarza.
- O tym co się teraz dzieje. Zaczął. - Mogę ci przysiąść że to dziecko to nie moje. Chce mnie w to wrobić i tyle. Między nami do niczego nie doszło, uwierz mi. Dodał po chwili i chwycił mnie za rękę. Spojrzałam na nasze dłonie po czym cicho westchnęłam.
- Możesz to jakoś... Udowodnić że między wami do niczego nie doszło.
Oznajmiłam patrząc na niego. Po moich policzkach poleciała łza. Zbyszek z trudem się podniósł, przetarł moje mokre policzki od łez po czym ręką pogładził mój policzek. Przyciągnął mnie do siebie i czule pocałował. Odwzajemniłam jego pocałunek po czym niechętnie się od niego oderwałam.
- No jak... Zapytaj chłopaków. Oni ci coś powinni powiedzieć. Odparł. - Milena ja cię... Kocham, rozumiesz? Dodał po chwili. Zauważyłam jak po jego policzkach poleciały łzy. Spuściłam wzrok. Nie wiedziałam kompletnie co mam mu odpowiedzieć, skłamać i powiedzieć że go nie kocham czy może powiedzieć prawdę?
- Zbyszek ja ciebie też... Yhm. Kocham. Ale nie wiem co mam o tym myśleć...
Cicho westchnęłam, przetarłam swoje policzki i spojrzałam na niego. Wstałam po czym spojrzałam na siatkarza.
- Muszę. iść. Cześć.
Oznajmiłam i wyszłam. Wyszłam ze szpitala gdzie spotkałam Achrema.
- Hej.
Odparłam z lekkim uśmiechem, szybko przetarłam policzki, przywitałam się z siatkarzem.
- Cześć... Powiedział. Przyjrzał mi się. - Ej... Mała, płakałaś? Dodał po chwili. Cicho westchnęłam.
- Aż tak to widać? Zapytałam. Olieg lekko się uśmiechnął po czym mnie przytulił. Posłałam mu delikatny uśmiech i wtuliłam się w niego.
- Tak. Co się stało? Dodał cały czas mnie tuląc. Oderwałam się od niego po czym przetarłam policzki mokre od łez.
- Byłam u Zbyszka... Gadaliśmy o tej całej... Ani, która jest w ciąży no i Zbyszka chce wrobić że on będzie ojcem tego dziecka. Cicho westchnęłam.
- Jaka Ania? Zapytał. - Chodź na kawę. Dodał. Ruszyliśmy w kierunku kawiarni. Dotrzymywałam mu kroku.
- Yhm... Z którą tańczył gdy byliśmy w Jastrzębiu, wiesz która?
Zapytałam patrząc na siatkarza.
- A no tak. Tańczyli tylko. Między nimi do niczego nie doszło, nie martw się.
Pocieszał mnie Achrem. Po chwili byliśmy w kawiarni, zamówiliśmy kawę i jakieś ciacho. Rozmawialiśmy i tak minęła mi kolejna godzina. Wróciłam do domu.
- Już jestem! Powiedziałam wchodząc do domu. Paul siedział jak zwykle przed TV. Podeszłam do niego i ucałowałam go w policzek. - Cześć. Dodałam.
- Cześć. Gdzie byłaś?
Zapytał. Usiadłam obok niego.
- Yhm... U Zbyszka. Oznajmiłam obojętnie. - Dzwonił do mnie, chciał porozmawiać. Dodałam. Wstałam i poszłam do siebie. Przebrałam się w ciuchy w których chodziłam przedtem. Wskoczyłam na łóżko biorąc laptop, kilka godzin przesiedziałam na facebook'u, z 2 godziny pisałam z Kubiakiem, fajnie nam się pisało ale niestety musiał iść na trening. Jeszcze kilka godzin pisałam z Nowakowskim.Ok godziny 21.30 poszłam do łazienki, wykąpałam się i ubrana w piżamie położyłam się. OK godziny 22.00 zasnęłam...
piątek, 19 kwietnia 2013
~ . XIII Rozdział .
Obudziłam się rano ok godziny 7.00, ponieważ mój kochany braciszek taranował wszystko co napotkał w kuchni.
- Daj człowiekowi pospać!
Krzyknęłam i zakryłam głowę poduszką.
- Wstawaj już za godzinę mamy trening.
Oznajmił Paul po czym napił się wody. Uniosłam głowę i spojrzałam na brata, westchnęłam cicho. Wstałam półprzytomna i poczłapałam do siebie, wzięłam ubrania z szafy i poszłam do łazienki gdzie wzięłam krótki prysznic po chwili wyszłam ubrana . Zrobiłam lekki makijaż i spięłam włosy w wysokiego koka. Wzięłam torbę do której wcisnęłam trampki i strój na trening. Poszłam do kuchni gdzie zjadłam śniadanie przygotowane przez Paul'a. Zjedliśmy po czym wyszliśmy. Poszłam do samochodu brata po czym wsiadłam i zapięłam pas. Drogą rozmawialiśmy o Zbyszku, co się z nim dzieje i takie tam... Po 20 minutach byliśmy pod halą, wyszłam z samochodu, zaczekałam na brata po czym razem weszliśmy do środka. Ja skierowałam się do swojej szatni a Paul do swojej. Weszłam, w szatni nie było jeszcze żadnej dziewczyny. Cicho westchnęłam i przebrałam się. Postanowiłam iść się już rozgrzać. Wyszłam z szatni po czym poszłam na salę, wzięłam piłkę i zaczęłam odbijać. Na salę po chwili weszła Agnieszka razem z Paul'em. Spojrzałam na nich po czym się uśmiechnęłam.
- Może on będzie szczęśliwy... Pomyślałam. - Cześć. Oznajmiłam krótko i puściłam oczko bratu.Siatkarz się uśmiechnął po czym wytknął język w moją stronę.
- Hej.
Odparła brunetka po czym wzięła piłkę i zaczęła odbijać. Po jakiś 15 minutach na salę weszły dziewczyny a po chwilę banda siatkarzy. Na początku nasz trener zarządził krótki rozciąganie i możemy grać. Tym razem nie grałyśmy z chłopakami, poszłyśmy na boisko obok, podzieliłyśmy się na 2 drużyny i zaczęłyśmy grę. Po 3 godzinach męczącego treningu mogłyśmy iść już do domu. Poszłam do szatni gdzie się przebrałam. Powiedziałam Paul'owi że pójdę na chwilę do Zbyszka. Wyszłam z hali i ruszyłam w kierunku szpitala. Droga zajęła mi jakieś 30 minut. Poszłam do siatkarza.
- Cześć. Odparłam krótko. Sama się dziwiłam sobie dlaczego go w ogóle odwiedzam po tym co mi zrobił, może dlatego że go dalej kocham... Ale przez to że jestem u niego co dziennie nie będzie o nim łatwo zapomnieć. Usiadłam na krześle obok i spojrzałam na bruneta. - Jak się czujesz? Już lepiej? Dodałam.
- Cześć. A no nawet dobrze. Dziś będzie ta... Ta operacja.
Powiedział spuszczając głowę.
- Będzie dobrze.
Pocieszyłam siatkarza. Po chwili wzięli Zbyszka, postanowiłam siedzieć tutaj aż się dowiem jak poszła operacja. Usiadłam na krześle w poczekalni i niecierpliwie czekałam aż wyjdzie lekarz. Po 6 męczących godzinach wyszedł wysoki mężczyzna - lekarz który operował Zbyszka. Podeszłam do niego.
- I jak poszła operacja?
Zapytałam unosząc jedną brew ku górze.
- Dobrze, tak jak myślałem. Teraz tylko długa rehabilitacja i wszystko będzie dobrze.
Oznajmił z uśmiechem i odszedł.
- Uff... Dzięki Bogu.
Pomyślałam. Byłam strasznie zmęczona, myślałam że zaraz tutaj zasnę, wyszłam ze szpitala i poszłam na przystanek. Usiadłam na drewnianej ławce i czekałam na autobus, było już dość ciemno i zimno. Zacierałam ręce by się trochę ogrzać. Po chwili przyjechał autobus. Kupiłam bilet i wsiadłam. Usiadłam przy jakieś starszej kobiecie. Oparłam głowę o siedzenie i cicho odetchnęłam. Po 10 minutach byłam na przystanku 5 minut drogi dalej od domu. Wyszłam z autobusu i poszłam do domu. Byłam w domu ok godziny 20.00. Weszłam do domu. Wzięłam krótki prysznic i ubrana w piżamę położyłam się spać...
- Daj człowiekowi pospać!
Krzyknęłam i zakryłam głowę poduszką.
- Wstawaj już za godzinę mamy trening.
Oznajmił Paul po czym napił się wody. Uniosłam głowę i spojrzałam na brata, westchnęłam cicho. Wstałam półprzytomna i poczłapałam do siebie, wzięłam ubrania z szafy i poszłam do łazienki gdzie wzięłam krótki prysznic po chwili wyszłam ubrana . Zrobiłam lekki makijaż i spięłam włosy w wysokiego koka. Wzięłam torbę do której wcisnęłam trampki i strój na trening. Poszłam do kuchni gdzie zjadłam śniadanie przygotowane przez Paul'a. Zjedliśmy po czym wyszliśmy. Poszłam do samochodu brata po czym wsiadłam i zapięłam pas. Drogą rozmawialiśmy o Zbyszku, co się z nim dzieje i takie tam... Po 20 minutach byliśmy pod halą, wyszłam z samochodu, zaczekałam na brata po czym razem weszliśmy do środka. Ja skierowałam się do swojej szatni a Paul do swojej. Weszłam, w szatni nie było jeszcze żadnej dziewczyny. Cicho westchnęłam i przebrałam się. Postanowiłam iść się już rozgrzać. Wyszłam z szatni po czym poszłam na salę, wzięłam piłkę i zaczęłam odbijać. Na salę po chwili weszła Agnieszka razem z Paul'em. Spojrzałam na nich po czym się uśmiechnęłam.
- Może on będzie szczęśliwy... Pomyślałam. - Cześć. Oznajmiłam krótko i puściłam oczko bratu.Siatkarz się uśmiechnął po czym wytknął język w moją stronę.
- Hej.
Odparła brunetka po czym wzięła piłkę i zaczęła odbijać. Po jakiś 15 minutach na salę weszły dziewczyny a po chwilę banda siatkarzy. Na początku nasz trener zarządził krótki rozciąganie i możemy grać. Tym razem nie grałyśmy z chłopakami, poszłyśmy na boisko obok, podzieliłyśmy się na 2 drużyny i zaczęłyśmy grę. Po 3 godzinach męczącego treningu mogłyśmy iść już do domu. Poszłam do szatni gdzie się przebrałam. Powiedziałam Paul'owi że pójdę na chwilę do Zbyszka. Wyszłam z hali i ruszyłam w kierunku szpitala. Droga zajęła mi jakieś 30 minut. Poszłam do siatkarza.
- Cześć. Odparłam krótko. Sama się dziwiłam sobie dlaczego go w ogóle odwiedzam po tym co mi zrobił, może dlatego że go dalej kocham... Ale przez to że jestem u niego co dziennie nie będzie o nim łatwo zapomnieć. Usiadłam na krześle obok i spojrzałam na bruneta. - Jak się czujesz? Już lepiej? Dodałam.
- Cześć. A no nawet dobrze. Dziś będzie ta... Ta operacja.
Powiedział spuszczając głowę.
- Będzie dobrze.
Pocieszyłam siatkarza. Po chwili wzięli Zbyszka, postanowiłam siedzieć tutaj aż się dowiem jak poszła operacja. Usiadłam na krześle w poczekalni i niecierpliwie czekałam aż wyjdzie lekarz. Po 6 męczących godzinach wyszedł wysoki mężczyzna - lekarz który operował Zbyszka. Podeszłam do niego.
- I jak poszła operacja?
Zapytałam unosząc jedną brew ku górze.
- Dobrze, tak jak myślałem. Teraz tylko długa rehabilitacja i wszystko będzie dobrze.
Oznajmił z uśmiechem i odszedł.
- Uff... Dzięki Bogu.
Pomyślałam. Byłam strasznie zmęczona, myślałam że zaraz tutaj zasnę, wyszłam ze szpitala i poszłam na przystanek. Usiadłam na drewnianej ławce i czekałam na autobus, było już dość ciemno i zimno. Zacierałam ręce by się trochę ogrzać. Po chwili przyjechał autobus. Kupiłam bilet i wsiadłam. Usiadłam przy jakieś starszej kobiecie. Oparłam głowę o siedzenie i cicho odetchnęłam. Po 10 minutach byłam na przystanku 5 minut drogi dalej od domu. Wyszłam z autobusu i poszłam do domu. Byłam w domu ok godziny 20.00. Weszłam do domu. Wzięłam krótki prysznic i ubrana w piżamę położyłam się spać...
wtorek, 9 kwietnia 2013
~ . XII Rozdział .
Obudziłam się rano ok godziny 7.20. Spojrzałam na Zbyszka po czym pogładziłam ręką jego policzek. Wstałam i wyszłam.Poszłam do gabinetu lekarza. Zapukałam, usłyszałam krótkie " proszę ". Weszłam i spojrzałam na lekarza.
- Dzień dobry. Jestem dziew.... Yy byłą dziewczyną Zbyszka Bartmana. Martwię się o niego, co z nim jest? Zapytałam patrząc na niego. Lekarz spojrzał na mnie.
- Dzień dobry. Niech pani usiądzie. Yhm, więc wiem że jest on siatkarzem, tak? Powiedział. Cicho westchnęłam i usiadłam na drewnianym krześle.
- Tak, tak. Jest siatkarzem. Oznajmiłam patrząc z zatroskaniem w oczach na doktora.
- Nie wiem czy będzie dalej mógł grać. Ale może przejść poważną operację i jak wszystko ułoży się po naszyj myśli będzie musiał przejść długą rehabilitację. Odparł. Spojrzałam na niego.
- Ale operacja jest konieczna? Zapytałam. Podrapałam się po głowie.
- Jeśli chce wrócić do siatkówki to tak. Oznajmił.
- Dobrze. Dziękuję bardzo. Powiedziałam i wyszłam. Postanowiłam iść teraz do domu, przespać się na wygodnym łóżku, coś zjeść, przebrać się. Wyszłam ze szpitala. Zauważyłam Michała wychodzącego z samochodu. Od razu gdy mnie zauważył podszedł. - Cześć. Odparłam krótko z uśmiechem. - Co tutaj robisz? Dodałam po chwili.
- Słyszałem że Zbyszek jest w szpitalu, a że jest moim... Przyjacielem postanowiłem przyjechać go odwiedzić. Co z nim jest? Zapytał.
- Yhm... Jeśli będzie chciał grać dalej będzie musiał przejść poważną operację. Ma połamane żebra, złamaną nogę i rękę. Oznajmiłam. - Ja uciekam. Do zobaczenia. Dodałam i ruszyłam przed siebie. Poczułam jak ktoś chwycił mnie za rękę. Odwróciłam się i zobaczyłam Kubiaka. - Co się stało? Zapytałam.
- Gdzie idziesz? Do domu? Podwiozę cię. Powiedział i jednym ruchem głowy pokazał na samochód. Cicho westchnęłam i poszłam z Michałem w kierunku samochodu. Wsiadłam i zapięłam pas. Oparłam głowę o siedzenie i cicho przełknęłam ślinę. Popatrzyłam na siatkarza i delikatnie się uśmiechnęłam do niego. Ruszyliśmy w kierunku mojego domu rozmawiając o różnych sprawach. Po 10 minutach byliśmy przy domu. Spojrzałam na Michała po czym puściłam mu oczko.
- Dziękuję bardzo. Oznajmiłam z lekkim uśmiechem, chciałam wyjść ale siatkarz pociągnął mnie za rękę. Spojrzałam na niego. - Hym? Uniosłam jedną brew ku górze. Michał przyciągnął mnie do siebie po czym delikatnie a zarazem czule mnie pocałował. Przymknęłam oczy oddając się jego namiętnym pocałunkom.- Nie, nie Michał. Powiedziałam przez pocałunki po czym oderwałam się od niego. - Dziękuję jeszcze raz, na razie. Odparłam i wyszłam z samochodu. Wbiegłam do środka. Weszłam do domu a kogo spotkałam w salonie, po prostu nie mogłam uwierzyć. Stanęłam jak wryta patrząc na Paul'a i Agnieszkę jak się całują. Skrzyżowałam ręce na wysokości klatki piersiowej i przyglądałam się bratu i Agnieszce.
- Yy yy. Chrząknęłam patrząc na nich. Paul szybko się oderwał od brunetki i spojrzał na mnie. Uśmiechnęłam się do niego po czym pomachałam. - No cześć braciszku. Nie przeszkadzajcie sobie. Dodałam i poszłam do siebie. Wzięłam ubrania i weszłam do łazienki. Wzięłam odprężającą długą kąpiel i po 40 minutach wyszłam ubrana. Poczesałam się i zrobiłam lekki makijaż. Wzięłam torebkę i poszłam do kuchni, zrobiłam sobie kanapkę po czym ją zjadłam i napisałam się soku. Narzuciłam na siebie kurtkę.
- Wychodzę. Powiedziałam i wyszłam. Poszłam znów do szpitala. Droga zajęła mi jakieś 20 minut. Weszłam do środka i poszłam do Zbyszka, usiadłam na krześle i popatrzyłam na niego, siatkarz po chwili się obudził. Chwycił mnie za rękę i ścisnął jak umie najmocniej.
- Jak się czujesz? Zapytałam patrząc na niego z troską w oczach.
- Fatalnie, a co się w ogóle stało? Zapytał patrząc na mnie.
- Miałeś wypadek. Yhm... Masz złamaną nogę i rękę i masz połamane... Żebra. Powiedziałam. Zbyszek zszokowany popatrzył na mnie. - Yhm... Nie wiem jak mam ci to powiedzieć, ale... Yhm... Będziesz miał trudną operację, to jest po to abyś mógł jeszcze wrócić do siatkówki. Dodałam.
- Co?! Powiedział Zbyszek i szybkim ruchem się podniósł. Zacisnął pięści i przymknął oczy.
- Leż. Nie ruszaj się. Oznajmiłam. - Wszystko będzie dobrze zobaczysz. Pocieszałam siatkarza. Wyciągnęłam z jego kurtki telefon. - Zaraz wracam. Odparłam i wyszłam. Spisałam numer tej całej... Ani i zadzwoniłam z swojego telefonu, czekałam aż odbierze.
- Halo? Zapytała.
- Cześć. Jestem Milena, dziewcz... Była dziewczyna Zbyszka. Możemy się spotkać? Zapytałam.
- Yhm.... No dobrze. A gdzie i o której? Zapytała ponownie. Umówiłyśmy się. Rozłączyłam się. Weszłam do sali, włożyłam telefon Zbyszka do kieszeni jego kurtki. Siatkarz popatrzył na mnie po czym wyciągnął rękę abym go chwyciła. Cicho westchnęłam i chwyciłam jego rękę. Zbyszek się uśmiechnął.
- Ech... Zbyszek. Teraz muszę iść. Ale będę za jakąś godzinę, okej? Powiedziałam. Wstałam i wyszłam. Poszłam na umówione miejsce i czekałam na dziewczynę. Podeszłam do niej.
- Ania? Zapytałam a ta zgodnie pokiwała głową. Jak bym mogła zrobiłabym jej coś, ale starałam się opanować. - Możesz mi powiedzieć jak to jest możliwe że jesteś w ciąży ze Zbyszkiem co? Zaraz na drugi dzień wiedziałaś... Coś mi tu nie pasuje. Powiedziałam wściekła. Dziewczyna była zmieszana ową sytuacją. - Ze Zbyszka nie zrobisz debila. Nie martw się. Dodałam.
- Jestem w ciąży. Oznajmiła ruda dziewczyna patrząc na mnie.
- Ale na pewno nie ze Zbyszkiem. Nie kłam. Nie wrobisz go w to. Odparłam. - Zbyszek mi powiedział że między wami do niczego nie doszło. Dodałam.
- On był pijany. Mógł coś wiedzieć co się dzieje? Popatrzyła na mnie jak na idiotkę. Westchnęłam cicho.
- Dzięki za spotkanie. Odparłam i poszłam w kierunku szpitala. weszłam na salę do Zbyszka. Zauważyłam że siatkarz znów spał. westchnęłam cicho i wyszłam ze szpitala. Poszłam w kierunku domu, byłam po 20 minutach. Weszłam do domu, wskoczyłam na kanapę i tak zasnęłam...
- Dzień dobry. Jestem dziew.... Yy byłą dziewczyną Zbyszka Bartmana. Martwię się o niego, co z nim jest? Zapytałam patrząc na niego. Lekarz spojrzał na mnie.
- Dzień dobry. Niech pani usiądzie. Yhm, więc wiem że jest on siatkarzem, tak? Powiedział. Cicho westchnęłam i usiadłam na drewnianym krześle.
- Tak, tak. Jest siatkarzem. Oznajmiłam patrząc z zatroskaniem w oczach na doktora.
- Nie wiem czy będzie dalej mógł grać. Ale może przejść poważną operację i jak wszystko ułoży się po naszyj myśli będzie musiał przejść długą rehabilitację. Odparł. Spojrzałam na niego.
- Ale operacja jest konieczna? Zapytałam. Podrapałam się po głowie.
- Jeśli chce wrócić do siatkówki to tak. Oznajmił.
- Dobrze. Dziękuję bardzo. Powiedziałam i wyszłam. Postanowiłam iść teraz do domu, przespać się na wygodnym łóżku, coś zjeść, przebrać się. Wyszłam ze szpitala. Zauważyłam Michała wychodzącego z samochodu. Od razu gdy mnie zauważył podszedł. - Cześć. Odparłam krótko z uśmiechem. - Co tutaj robisz? Dodałam po chwili.
- Słyszałem że Zbyszek jest w szpitalu, a że jest moim... Przyjacielem postanowiłem przyjechać go odwiedzić. Co z nim jest? Zapytał.
- Yhm... Jeśli będzie chciał grać dalej będzie musiał przejść poważną operację. Ma połamane żebra, złamaną nogę i rękę. Oznajmiłam. - Ja uciekam. Do zobaczenia. Dodałam i ruszyłam przed siebie. Poczułam jak ktoś chwycił mnie za rękę. Odwróciłam się i zobaczyłam Kubiaka. - Co się stało? Zapytałam.
- Gdzie idziesz? Do domu? Podwiozę cię. Powiedział i jednym ruchem głowy pokazał na samochód. Cicho westchnęłam i poszłam z Michałem w kierunku samochodu. Wsiadłam i zapięłam pas. Oparłam głowę o siedzenie i cicho przełknęłam ślinę. Popatrzyłam na siatkarza i delikatnie się uśmiechnęłam do niego. Ruszyliśmy w kierunku mojego domu rozmawiając o różnych sprawach. Po 10 minutach byliśmy przy domu. Spojrzałam na Michała po czym puściłam mu oczko.
- Dziękuję bardzo. Oznajmiłam z lekkim uśmiechem, chciałam wyjść ale siatkarz pociągnął mnie za rękę. Spojrzałam na niego. - Hym? Uniosłam jedną brew ku górze. Michał przyciągnął mnie do siebie po czym delikatnie a zarazem czule mnie pocałował. Przymknęłam oczy oddając się jego namiętnym pocałunkom.- Nie, nie Michał. Powiedziałam przez pocałunki po czym oderwałam się od niego. - Dziękuję jeszcze raz, na razie. Odparłam i wyszłam z samochodu. Wbiegłam do środka. Weszłam do domu a kogo spotkałam w salonie, po prostu nie mogłam uwierzyć. Stanęłam jak wryta patrząc na Paul'a i Agnieszkę jak się całują. Skrzyżowałam ręce na wysokości klatki piersiowej i przyglądałam się bratu i Agnieszce.
- Yy yy. Chrząknęłam patrząc na nich. Paul szybko się oderwał od brunetki i spojrzał na mnie. Uśmiechnęłam się do niego po czym pomachałam. - No cześć braciszku. Nie przeszkadzajcie sobie. Dodałam i poszłam do siebie. Wzięłam ubrania i weszłam do łazienki. Wzięłam odprężającą długą kąpiel i po 40 minutach wyszłam ubrana. Poczesałam się i zrobiłam lekki makijaż. Wzięłam torebkę i poszłam do kuchni, zrobiłam sobie kanapkę po czym ją zjadłam i napisałam się soku. Narzuciłam na siebie kurtkę.
- Wychodzę. Powiedziałam i wyszłam. Poszłam znów do szpitala. Droga zajęła mi jakieś 20 minut. Weszłam do środka i poszłam do Zbyszka, usiadłam na krześle i popatrzyłam na niego, siatkarz po chwili się obudził. Chwycił mnie za rękę i ścisnął jak umie najmocniej.
- Jak się czujesz? Zapytałam patrząc na niego z troską w oczach.
- Fatalnie, a co się w ogóle stało? Zapytał patrząc na mnie.
- Miałeś wypadek. Yhm... Masz złamaną nogę i rękę i masz połamane... Żebra. Powiedziałam. Zbyszek zszokowany popatrzył na mnie. - Yhm... Nie wiem jak mam ci to powiedzieć, ale... Yhm... Będziesz miał trudną operację, to jest po to abyś mógł jeszcze wrócić do siatkówki. Dodałam.
- Co?! Powiedział Zbyszek i szybkim ruchem się podniósł. Zacisnął pięści i przymknął oczy.
- Leż. Nie ruszaj się. Oznajmiłam. - Wszystko będzie dobrze zobaczysz. Pocieszałam siatkarza. Wyciągnęłam z jego kurtki telefon. - Zaraz wracam. Odparłam i wyszłam. Spisałam numer tej całej... Ani i zadzwoniłam z swojego telefonu, czekałam aż odbierze.
- Halo? Zapytała.
- Cześć. Jestem Milena, dziewcz... Była dziewczyna Zbyszka. Możemy się spotkać? Zapytałam.
- Yhm.... No dobrze. A gdzie i o której? Zapytała ponownie. Umówiłyśmy się. Rozłączyłam się. Weszłam do sali, włożyłam telefon Zbyszka do kieszeni jego kurtki. Siatkarz popatrzył na mnie po czym wyciągnął rękę abym go chwyciła. Cicho westchnęłam i chwyciłam jego rękę. Zbyszek się uśmiechnął.
- Ech... Zbyszek. Teraz muszę iść. Ale będę za jakąś godzinę, okej? Powiedziałam. Wstałam i wyszłam. Poszłam na umówione miejsce i czekałam na dziewczynę. Podeszłam do niej.
- Ania? Zapytałam a ta zgodnie pokiwała głową. Jak bym mogła zrobiłabym jej coś, ale starałam się opanować. - Możesz mi powiedzieć jak to jest możliwe że jesteś w ciąży ze Zbyszkiem co? Zaraz na drugi dzień wiedziałaś... Coś mi tu nie pasuje. Powiedziałam wściekła. Dziewczyna była zmieszana ową sytuacją. - Ze Zbyszka nie zrobisz debila. Nie martw się. Dodałam.
- Jestem w ciąży. Oznajmiła ruda dziewczyna patrząc na mnie.
- Ale na pewno nie ze Zbyszkiem. Nie kłam. Nie wrobisz go w to. Odparłam. - Zbyszek mi powiedział że między wami do niczego nie doszło. Dodałam.
- On był pijany. Mógł coś wiedzieć co się dzieje? Popatrzyła na mnie jak na idiotkę. Westchnęłam cicho.
- Dzięki za spotkanie. Odparłam i poszłam w kierunku szpitala. weszłam na salę do Zbyszka. Zauważyłam że siatkarz znów spał. westchnęłam cicho i wyszłam ze szpitala. Poszłam w kierunku domu, byłam po 20 minutach. Weszłam do domu, wskoczyłam na kanapę i tak zasnęłam...
niedziela, 7 kwietnia 2013
~ . XI Rozdział .
Obudziłam się rano obolała. Nie ma to jak spać całą noc na ziemi. Westchnęłam cicho i wstałam. Wzięłam ubrania i poszłam do łazienki. Wyszłam po 10 minutach ubrana. Dziś nie miałam treningu ale chciałam iść z Paul'em, bo po co mam siedzieć w domu i się nudzić, co nie? Westchnęłam cicho. Zrobiłam lekki makijaż i spięłam włosy w luźnego koka który lekko opadał na moje lewe ramię. Poszłam do kuchni, zrobiłam śniadanie dla siebie i dla brata. Zrobiłam kanapki. Położyłam je na talerzyku, usiadłam i zaczęłam pałaszować zrobiony przez siebie posiłek. Po 5 minutach do kuchni wszedł Paul. Uśmiechnął się i ucałował mnie w policzek.
- Cześć mała. Powiedział i usiadł. Zaczął jeść kanapki. Ja już zjadłam i napiłam się soku.
- Idę dziś z tobą na trening. Oznajmiłam i się uśmiechnęłam do niego. Przeszłam koło niego po czym poczochrałam mu włosy. Usiadłam na kanapie i poskakałam po kanałach. Po 20 minutach przyszedł Paul z torbą treningową w ręku.
- Idziemy? Zapytał krótko i się uśmiechnął. Puściłam mu oczko, wyłączyłam TV i wstałam. Wyszłam z domu zamykając go. Zeszłam na dół, wsiadłam do samochodu. - To może teraz mi powiesz co się znów wczoraj stało? Hm? Zapytał. Spojrzałam na niego.
- Pogodziłam się wczoraj ze Zbyszkiem. Mieliśmy się przejść ale ta dziewczyna z którą tańczył powiedziała mu że... Zatrzymałam się na chwilę. - Że jest z nim w ciąży. Dodałam. Do moich oczu napłynęły łzy. Przetarłam łzy spływające po moim policzku. - Ale on mówił że między nimi do niczego nie doszło. Tylko że wiesz, pijany był i nic nie wie... Westchnęłam cicho.
- Uduszę go normalnie. Powiedział wściekły Paul i zaparkował pod halą. Wyszłam z samochodu i zaczekałam na brata. Podszedł do mnie po czym wyciągnął ręce abym mogła się do niego przytulić, jak chciał tak zrobiłam. Bardzo mocno go przytuliłam i się uśmiechnęłam delikatnie. Przetarł łzy które spływały po moich policzkach. - Nie płacz już. Nie warto. Oznajmił i puścił mi oczko. Weszliśmy do środka. Paul poszedł do szatni a ja poszłam przywitać się z Panem Krzysztofem - ochroniarzem.
- Dzień dobry. Rzuciłam podchodząc do niego. Chwilę porozmawialiśmy, poszłam na salę. Położyłam torebkę na ławce i wzięłam piłkę. Zaczęłam odbijać. Na salę po chwili weszli siatkarze. Odłożyłam piłkę i usiadłam na ławce. Gdy widziałam Zbyszka miałam mu ochotę wygarnąć co o nim myślę, uderzyć go... Westchnęłam cicho i wzrok przeniosłam na trenera chłopaków.
- Dzień dobry. Odparłam z uśmiechem patrząc na Pana Andrzeja.
- Dzień dobry. Usłyszałam po chwili od niego. Kazał chłopakom zrobić 10 okrążeń dookoła boiska i usiadł obok mnie. Chwilę porozmawialiśmy, podzielił chłopaków na 2 drużyny i wyszedł z sali. Uważnie przyglądałam się ich grze.
- Milena chodź. Zagrasz z nami! Zawołał Ignaczak i puścił mi oczko. Cicho westchnęłam. Wyciągnęłam telefon z kieszeni i włożyłam do torebki. - Będziesz ze mną. Dodał po chwili zadowolony Igła i się uśmiechnął, ale ja jednak odmówiłam bo była bym skarana na bycie razem ze Zbyszkiem.
- Nie, nie, nie. Wolę być z Paul'em. Odparłam stanowczo i przeszłam pod siatką na drugą stronę boiska. Stanęłam na swoim miejscu i zaczęliśmy grać. Bartmanowi dziś gra zbytnio nie wychodziła, ale co ja się będę nim przejmowała. Po 3 godzinach chłopaki skończyli trening. Paul poszedł do szatni a ja wolnym krokiem nie śpiesząc się wyszłam z sali. Czekałam na brata przed ich szatnią, nie chciało mi się stać więc usiadłam na ziemi. Podszedł do mnie Zbyszek i kucnął przede mną.Uniosłam głowę i gdy go zobaczyłam szybko wstałam i ruszyłam w kierunku wyjścia a on za mną. Stanęłam przy samochodzie Paul'a. Bartman podbiegł do mnie.
- Zostaw mnie! Krzyknęłam ale ten robił dalej swoje. - Zbyszek odwal się. Proszę cię. Dodałam wściekła po chwili. Oparłam się o samochód brata. Zbyszek spojrzał na mnie i przycisnął do mnie samochodu, nad chylił się nade mną, chciał mnie pocałować ale ja go uprzedziłam dając mu w twarz i to dość mocno, siatkarz szybkim ruchem chwycił się za policzek.
- Aua! Za co to było? Zapytał trzymając się cały czas za policzek.
- Co za co? Powinnam bardziej. Idź już. Pogoniłam go. Cicho westchnęłam, do moich oczu napłynęły łzy. Zbyszek ze łzami w oczach spojrzał na mnie, nie wiedział czy to łzy że go to za bolało czy może że żałuje... Odwrócił się i odszedł. Przetarłam policzki. Zbyszek chciał właśnie przejść przez drogę ale... Ale samochód w niego uderzył. Słysząc pisk opon szybko się odwróciłam, zauważyłam leżącego Zbyszka na ziemi.
- Boże Zbyszek! Krzyknęłam i szybko do niego podbiegłam. Z samochodu wyszedł facet i podszedł do niego, był strasznie roztrzęsiony. - Niech pan dzwoni na pogotowie. Pogoniłam mężczyznę. Ten wyciągnął szybko telefon i zadzwonił. Spojrzałam na Bartmana ze łzami w oczach, owszem byłam na niego strasznie wściekła ale teraz... teraz miałam po prostu ochotę mu wybaczyć, strasznie go kochałam... Kocham dalej... Ręką pogładziłam jego policzek, reszta siatkarzy po chwili stanęła dookoła nas.
- Kurwa! Co tu się stało?! Zapytał zszokowany Ignaczak. Spojrzałam na niego. Po chwili przyjechało pogotowie i zabrało Zbyszka do szpitala. Spojrzałam ze łzami w oczach na karetkę. Przytuliłam brata.
- Zawieziesz mnie do szpitala? Zapytałam. Weszłam do jego samochodu. Po 10 minutach byliśmy w szpitalu, szybko wbiegłam do środka, zapytałam pielęgniarkę gdzie leży Zbyszek. Poszłam pod salę nr 15. Westchnęłam cicho i weszłam do środka. usiadłam na krześle przy łóżku siatkarza. Przetarłam policzki, chwyciłam go za rękę. Zbyszek był cały czas nieprzytomny. Dowiedziałam się od doktora że ma polamane żebra, złamaną rękę i nogę. Spędziłam tutaj całą noc...
- Cześć mała. Powiedział i usiadł. Zaczął jeść kanapki. Ja już zjadłam i napiłam się soku.
- Idę dziś z tobą na trening. Oznajmiłam i się uśmiechnęłam do niego. Przeszłam koło niego po czym poczochrałam mu włosy. Usiadłam na kanapie i poskakałam po kanałach. Po 20 minutach przyszedł Paul z torbą treningową w ręku.
- Idziemy? Zapytał krótko i się uśmiechnął. Puściłam mu oczko, wyłączyłam TV i wstałam. Wyszłam z domu zamykając go. Zeszłam na dół, wsiadłam do samochodu. - To może teraz mi powiesz co się znów wczoraj stało? Hm? Zapytał. Spojrzałam na niego.
- Pogodziłam się wczoraj ze Zbyszkiem. Mieliśmy się przejść ale ta dziewczyna z którą tańczył powiedziała mu że... Zatrzymałam się na chwilę. - Że jest z nim w ciąży. Dodałam. Do moich oczu napłynęły łzy. Przetarłam łzy spływające po moim policzku. - Ale on mówił że między nimi do niczego nie doszło. Tylko że wiesz, pijany był i nic nie wie... Westchnęłam cicho.
- Uduszę go normalnie. Powiedział wściekły Paul i zaparkował pod halą. Wyszłam z samochodu i zaczekałam na brata. Podszedł do mnie po czym wyciągnął ręce abym mogła się do niego przytulić, jak chciał tak zrobiłam. Bardzo mocno go przytuliłam i się uśmiechnęłam delikatnie. Przetarł łzy które spływały po moich policzkach. - Nie płacz już. Nie warto. Oznajmił i puścił mi oczko. Weszliśmy do środka. Paul poszedł do szatni a ja poszłam przywitać się z Panem Krzysztofem - ochroniarzem.
- Dzień dobry. Rzuciłam podchodząc do niego. Chwilę porozmawialiśmy, poszłam na salę. Położyłam torebkę na ławce i wzięłam piłkę. Zaczęłam odbijać. Na salę po chwili weszli siatkarze. Odłożyłam piłkę i usiadłam na ławce. Gdy widziałam Zbyszka miałam mu ochotę wygarnąć co o nim myślę, uderzyć go... Westchnęłam cicho i wzrok przeniosłam na trenera chłopaków.
- Dzień dobry. Odparłam z uśmiechem patrząc na Pana Andrzeja.
- Dzień dobry. Usłyszałam po chwili od niego. Kazał chłopakom zrobić 10 okrążeń dookoła boiska i usiadł obok mnie. Chwilę porozmawialiśmy, podzielił chłopaków na 2 drużyny i wyszedł z sali. Uważnie przyglądałam się ich grze.
- Milena chodź. Zagrasz z nami! Zawołał Ignaczak i puścił mi oczko. Cicho westchnęłam. Wyciągnęłam telefon z kieszeni i włożyłam do torebki. - Będziesz ze mną. Dodał po chwili zadowolony Igła i się uśmiechnął, ale ja jednak odmówiłam bo była bym skarana na bycie razem ze Zbyszkiem.
- Nie, nie, nie. Wolę być z Paul'em. Odparłam stanowczo i przeszłam pod siatką na drugą stronę boiska. Stanęłam na swoim miejscu i zaczęliśmy grać. Bartmanowi dziś gra zbytnio nie wychodziła, ale co ja się będę nim przejmowała. Po 3 godzinach chłopaki skończyli trening. Paul poszedł do szatni a ja wolnym krokiem nie śpiesząc się wyszłam z sali. Czekałam na brata przed ich szatnią, nie chciało mi się stać więc usiadłam na ziemi. Podszedł do mnie Zbyszek i kucnął przede mną.Uniosłam głowę i gdy go zobaczyłam szybko wstałam i ruszyłam w kierunku wyjścia a on za mną. Stanęłam przy samochodzie Paul'a. Bartman podbiegł do mnie.
- Zostaw mnie! Krzyknęłam ale ten robił dalej swoje. - Zbyszek odwal się. Proszę cię. Dodałam wściekła po chwili. Oparłam się o samochód brata. Zbyszek spojrzał na mnie i przycisnął do mnie samochodu, nad chylił się nade mną, chciał mnie pocałować ale ja go uprzedziłam dając mu w twarz i to dość mocno, siatkarz szybkim ruchem chwycił się za policzek.
- Aua! Za co to było? Zapytał trzymając się cały czas za policzek.
- Co za co? Powinnam bardziej. Idź już. Pogoniłam go. Cicho westchnęłam, do moich oczu napłynęły łzy. Zbyszek ze łzami w oczach spojrzał na mnie, nie wiedział czy to łzy że go to za bolało czy może że żałuje... Odwrócił się i odszedł. Przetarłam policzki. Zbyszek chciał właśnie przejść przez drogę ale... Ale samochód w niego uderzył. Słysząc pisk opon szybko się odwróciłam, zauważyłam leżącego Zbyszka na ziemi.
- Boże Zbyszek! Krzyknęłam i szybko do niego podbiegłam. Z samochodu wyszedł facet i podszedł do niego, był strasznie roztrzęsiony. - Niech pan dzwoni na pogotowie. Pogoniłam mężczyznę. Ten wyciągnął szybko telefon i zadzwonił. Spojrzałam na Bartmana ze łzami w oczach, owszem byłam na niego strasznie wściekła ale teraz... teraz miałam po prostu ochotę mu wybaczyć, strasznie go kochałam... Kocham dalej... Ręką pogładziłam jego policzek, reszta siatkarzy po chwili stanęła dookoła nas.
- Kurwa! Co tu się stało?! Zapytał zszokowany Ignaczak. Spojrzałam na niego. Po chwili przyjechało pogotowie i zabrało Zbyszka do szpitala. Spojrzałam ze łzami w oczach na karetkę. Przytuliłam brata.
- Zawieziesz mnie do szpitala? Zapytałam. Weszłam do jego samochodu. Po 10 minutach byliśmy w szpitalu, szybko wbiegłam do środka, zapytałam pielęgniarkę gdzie leży Zbyszek. Poszłam pod salę nr 15. Westchnęłam cicho i weszłam do środka. usiadłam na krześle przy łóżku siatkarza. Przetarłam policzki, chwyciłam go za rękę. Zbyszek był cały czas nieprzytomny. Dowiedziałam się od doktora że ma polamane żebra, złamaną rękę i nogę. Spędziłam tutaj całą noc...
~ . X Rozdział .
- Milena wstawaj! Zaraz z rana usłyszałam wołanie brata. Z trudem podniosłam głowę aby móc sprawdzić która godzina, była 7.30 a na 8.00 mieliśmy trening.
- Fuck! Krzyknęłam i szybko podniosłam się z łóżka. Wparowałam do łazienki, zrobiłam poranną toaletę i ubrana wyszłam. Zrobiłam lekki makijaż i spięłam włosy w wysokiego koka. Poszłam do kuchni. Wzięłam jedną kanapkę przygotowaną przez Paul'a i wyszliśmy z domu. Weszłam do samochodu brata i spojrzałam na niego z delikatnym uśmiechem.
- Lepiej już? Zapytał Paul patrząc na drogę.
- Yhm... Tak lepiej. Oznajmiłam i popatrzyłam za okno. Po chwili byliśmy pod halą. Wyszłam i wbiegłam do środka. Szybko się przebrałam i poszłam na salę. Na sali już dziewczyny trenowały w parach razem z chłopakami. Zauważyłam jak Zbyszek szedł w moją stronę, podeszłam szybko do Achrema, ponieważ był wolny.
- Mogę być z tobą? Zapytałam patrząc na niego. Olieg się uśmiechnął.
- Pewnie. Oznajmił. Zaczęliśmy odbijać między sobą. Trener po 30 minutach zarządził abyśmy zrobili 4 drużyny. Ja byłam z Paul'em, Kosokiem, Achremem, Agnieszką, Ignaczakiem i... Bartmanem. Zbyszek chciał ze mną porozmawiać ale ja nie miałam ochoty. Po 3 godzinach trening się skończył. Wyszłam z sali a za mną Zbyszek, chwycił mnie za rękę i pociągnął do siebie.
- Czego chcesz? Zapytałam patrząc na niego.
- Chcę tylko z tobą porozmawiać. Dasz mi chwilę? Powiedział, cały czas trzymał mnie za rękę.
- Ale nie mamy o czym rozmawiać... Powiedziałam obojętnie biorąc rękę.
- Mamy. Usiądźmy na chwilę.
Oznajmił, pokazał jednym ruchem głowy na trybuny. Cicho westchnęłam i usiadłam na trybunach.
- Masz pięć minut. Postawiłam warunek i spojrzałam przed siebie. - No słucham... Dodałam po chwili.
- Chciałem porozmawiać z tobą o tym wczorajszym SMS'ie. Zaczął. - Mogę ci przysiąc że między nami niczego nie było, aż tak pijany nie byłem. Dodał patrząc na mnie, po moich policzkach poleciały łzy. Zbyszek chwycił mnie za rękę, spojrzałam na niego. Przetarłam policzki mokre od łez.
- Skąd ona w ogóle ma twój numer, co? Zapytałam. Nie mogłam wytrzymać aby nie przytulić Zbyszka. Westchnęłam cicho i bardzo mocno wtuliłam się w jego ramiona, strasznie mi tego brakowało. Bartman lekko się uśmiechnął i przytulił mnie.
- Nie wiem, nie mam pojęcia. Oznajmił. Pogładził ręką mój policzek i delikatnie pocałował mnie. Bez namysłu odwzajemniłam pocałunek. " Odkleiłam " się od siatkarza, wstałam i bez słowa wyszłam z sali. - Zaczekaj! Krzyknął Zibi i wybiegł z sali za mną. Odwróciłam się, przetarłam policzki. - Wybaczysz mi? Dodał po chwili patrząc na mnie z nadzieją w oczach.
- Tak Zbyszek. Powiedziałam i się uśmiechnęłam. Musnęłam jego wargi. - Idę się przebrać. Dodałam i weszłam do szatni, szybko się przebrałam i wyszłam. Wyszłam z hali i na zewnątrz zaczekałam na Paul'a. Ale zamiast niego pojawił się Zbyszek.
- Przejdziemy się gdzieś? Zapytał obejmując mnie od tyłu.
- Yhm... No nie wiem. Powiedziałam obojętnie, zrobiłam dzióbek z ust patrząc na niego.Bartman dobrze wiedział o co chodzi, nad chylił się i mnie pocałował. Uśmiechnęłam się, chwyciłam go za rękę i ruszyliśmy przed siebie. - Zadzwonię tylko do Paul'a. Dodałam. Zadzwoniłam do niego i powiedziałam aby nie czekał na mnie że jestem ze Zbyszkiem i się rozłączyłam.
- Zbyszek! Zawołała Bartmana jakaś dziewczyna, odwróciliśmy się. W naszym kierunku biegła dziewczyna z którą Zbyszek ostatnio tańczył. Wściekła spojrzałam na nią. Podeszła do nas zapłakana.
- Co się stało? Zapytał siatkarz patrząc raz na mnie a raz na nią. Spojrzałam na niego wściekła. Myślałam co teraz znów wymyśli. A może jednak Zbyszek mnie kłamał... Westchnęłam cicho.
- Zbyszek... Zaczęła. - Ja jestem w ciąży. Dodała i się rozpłakała. Zbyszek zszokowany spojrzał na nią a potem na mnie. Do moich oczu napłynęły łzy. Przecząco pokiwałam głową i pobiegłam w kierunku domu. Całą drogę płakałam.
- Milena zaczekaj! Krzyknął Zbyszek i pobiegł za mną. Biegłam ale na nic moje starania siatkarz był szybszy ode mnie. Chwycił mnie za rękę.
- Puść mnie! Bo zacznę krzyczeć. Powiedziałam wściekła. Przetarłam policzki. Zbyszek westchnął cicho.
- Ona kłamie. Nic między nami nie było. Oznajmił nadal trzymając mnie za rękę, szybkim ruchem wzięłam rękę, odwróciłam się i poszłam do domu. W domu byłam po 20 minutach. Weszłam do środka i pobiegłam do siebie. Trzasnęłam drzwiami i usiadłam na ziemi. Zakryłam twarz w dłoniach, siedziałam tak płacząc. Po chwili do mojego pokoju wszedł Paul.
- Co się znowu stało? Zapytał i usiadł koło mnie. Objął mnie ramieniem i pogładził po włosach. Przytuliłam go.
- Znów Zbyszek... Oznajmiłam krótko. Przetarłam mokre policzki od łez i przytuliłam go bardzo mocno a on mnie. - Nie chcę o tym mówić. Dodałam. - Możesz wyjść, chcę być teraz sama. Dodałam po chwili i spojrzałam na niego błagalnym wzrokiem. Siedziałam tak na ziemi cały czas i tam też zasnęłam...
- Fuck! Krzyknęłam i szybko podniosłam się z łóżka. Wparowałam do łazienki, zrobiłam poranną toaletę i ubrana wyszłam. Zrobiłam lekki makijaż i spięłam włosy w wysokiego koka. Poszłam do kuchni. Wzięłam jedną kanapkę przygotowaną przez Paul'a i wyszliśmy z domu. Weszłam do samochodu brata i spojrzałam na niego z delikatnym uśmiechem.
- Lepiej już? Zapytał Paul patrząc na drogę.
- Yhm... Tak lepiej. Oznajmiłam i popatrzyłam za okno. Po chwili byliśmy pod halą. Wyszłam i wbiegłam do środka. Szybko się przebrałam i poszłam na salę. Na sali już dziewczyny trenowały w parach razem z chłopakami. Zauważyłam jak Zbyszek szedł w moją stronę, podeszłam szybko do Achrema, ponieważ był wolny.
- Mogę być z tobą? Zapytałam patrząc na niego. Olieg się uśmiechnął.
- Pewnie. Oznajmił. Zaczęliśmy odbijać między sobą. Trener po 30 minutach zarządził abyśmy zrobili 4 drużyny. Ja byłam z Paul'em, Kosokiem, Achremem, Agnieszką, Ignaczakiem i... Bartmanem. Zbyszek chciał ze mną porozmawiać ale ja nie miałam ochoty. Po 3 godzinach trening się skończył. Wyszłam z sali a za mną Zbyszek, chwycił mnie za rękę i pociągnął do siebie.
- Czego chcesz? Zapytałam patrząc na niego.
- Chcę tylko z tobą porozmawiać. Dasz mi chwilę? Powiedział, cały czas trzymał mnie za rękę.
- Ale nie mamy o czym rozmawiać... Powiedziałam obojętnie biorąc rękę.
- Mamy. Usiądźmy na chwilę.
Oznajmił, pokazał jednym ruchem głowy na trybuny. Cicho westchnęłam i usiadłam na trybunach.
- Masz pięć minut. Postawiłam warunek i spojrzałam przed siebie. - No słucham... Dodałam po chwili.
- Chciałem porozmawiać z tobą o tym wczorajszym SMS'ie. Zaczął. - Mogę ci przysiąc że między nami niczego nie było, aż tak pijany nie byłem. Dodał patrząc na mnie, po moich policzkach poleciały łzy. Zbyszek chwycił mnie za rękę, spojrzałam na niego. Przetarłam policzki mokre od łez.
- Skąd ona w ogóle ma twój numer, co? Zapytałam. Nie mogłam wytrzymać aby nie przytulić Zbyszka. Westchnęłam cicho i bardzo mocno wtuliłam się w jego ramiona, strasznie mi tego brakowało. Bartman lekko się uśmiechnął i przytulił mnie.
- Nie wiem, nie mam pojęcia. Oznajmił. Pogładził ręką mój policzek i delikatnie pocałował mnie. Bez namysłu odwzajemniłam pocałunek. " Odkleiłam " się od siatkarza, wstałam i bez słowa wyszłam z sali. - Zaczekaj! Krzyknął Zibi i wybiegł z sali za mną. Odwróciłam się, przetarłam policzki. - Wybaczysz mi? Dodał po chwili patrząc na mnie z nadzieją w oczach.
- Tak Zbyszek. Powiedziałam i się uśmiechnęłam. Musnęłam jego wargi. - Idę się przebrać. Dodałam i weszłam do szatni, szybko się przebrałam i wyszłam. Wyszłam z hali i na zewnątrz zaczekałam na Paul'a. Ale zamiast niego pojawił się Zbyszek.
- Przejdziemy się gdzieś? Zapytał obejmując mnie od tyłu.
- Yhm... No nie wiem. Powiedziałam obojętnie, zrobiłam dzióbek z ust patrząc na niego.Bartman dobrze wiedział o co chodzi, nad chylił się i mnie pocałował. Uśmiechnęłam się, chwyciłam go za rękę i ruszyliśmy przed siebie. - Zadzwonię tylko do Paul'a. Dodałam. Zadzwoniłam do niego i powiedziałam aby nie czekał na mnie że jestem ze Zbyszkiem i się rozłączyłam.
- Zbyszek! Zawołała Bartmana jakaś dziewczyna, odwróciliśmy się. W naszym kierunku biegła dziewczyna z którą Zbyszek ostatnio tańczył. Wściekła spojrzałam na nią. Podeszła do nas zapłakana.
- Co się stało? Zapytał siatkarz patrząc raz na mnie a raz na nią. Spojrzałam na niego wściekła. Myślałam co teraz znów wymyśli. A może jednak Zbyszek mnie kłamał... Westchnęłam cicho.
- Zbyszek... Zaczęła. - Ja jestem w ciąży. Dodała i się rozpłakała. Zbyszek zszokowany spojrzał na nią a potem na mnie. Do moich oczu napłynęły łzy. Przecząco pokiwałam głową i pobiegłam w kierunku domu. Całą drogę płakałam.
- Milena zaczekaj! Krzyknął Zbyszek i pobiegł za mną. Biegłam ale na nic moje starania siatkarz był szybszy ode mnie. Chwycił mnie za rękę.
- Puść mnie! Bo zacznę krzyczeć. Powiedziałam wściekła. Przetarłam policzki. Zbyszek westchnął cicho.
- Ona kłamie. Nic między nami nie było. Oznajmił nadal trzymając mnie za rękę, szybkim ruchem wzięłam rękę, odwróciłam się i poszłam do domu. W domu byłam po 20 minutach. Weszłam do środka i pobiegłam do siebie. Trzasnęłam drzwiami i usiadłam na ziemi. Zakryłam twarz w dłoniach, siedziałam tak płacząc. Po chwili do mojego pokoju wszedł Paul.
- Co się znowu stało? Zapytał i usiadł koło mnie. Objął mnie ramieniem i pogładził po włosach. Przytuliłam go.
- Znów Zbyszek... Oznajmiłam krótko. Przetarłam mokre policzki od łez i przytuliłam go bardzo mocno a on mnie. - Nie chcę o tym mówić. Dodałam. - Możesz wyjść, chcę być teraz sama. Dodałam po chwili i spojrzałam na niego błagalnym wzrokiem. Siedziałam tak na ziemi cały czas i tam też zasnęłam...
sobota, 6 kwietnia 2013
~ . IX Rozdział .
Rano obudził mnie dźwięk budzika. Wstałam po czym podeszłam do lustra. Wyglądałam koszmarnie, pod czerwienione oczy od płaczu, a to wszystko przez jednego mężczyznę - Zbyszka. Niby był to tylko taniec, ale nie wiem co się później wydarzyło. Westchnęłam cicho i weszłam do łazienki, wzięłam krótki prysznic i ubrana wyszłam. Spięłam włosy w wysokiego kucyka i zrobiłam lekki makijaż. Wcisnęłam ubrania do torby i wyszłam. Za godzinę mieliśmy jechać już do Rzeszowa, poszłam do kuchni, usiadłam gdzieś z boku przy stole. Na stołówkę wparowała banda wyrośniętych siatkarzy uśmiechniętych od ucha do ucha. Siedziałam jedząc kanapkę, podszedł do mnie Zbyszek i mnie objął.
- Cześć kochanie.
Powiedział. Chciał mnie pocałować ale ja się odsunęłam.
- Cześć.
Bąknęłam po nosem. Zjadłam kanapkę i wstałam. - Ja poczekam w autobusie. Powiedziałam bratu i się delikatnie uśmiechnęłam. Wzięłam torbę i wyszłam na zewnątrz. Poszłam do autobusu i wsiadłam. Zajęłam miejsce z tyłu i siedziałam, dostałam po chwili wiadomość od Michała. Odczytałam " Cześć, i co jak się czujesz? " . Westchnęłam cicho i odpisałam " Cześć. Lepiej, dziękuję : ** " . Wysłałam. Po chwili do autobusu wszedł Zbyszek. Podszedł do mnie i usiadł obok, chwycił mnie za rękę ale ja ją wzięłam.
- Ej co się stało?
Zapytał patrząc na mnie.
- Nic!
Powiedziałam podniesionym tonem patrząc na siatkarza.
- Widzę że coś jest nie tak...
Dodał po chwili i mnie objął, po moich policzkach poleciały łzy. Przytuliłam go ale po chwili zaraz się odsunęłam.
- Co to była wczoraj za dziewczyna z którą tańczyłeś? Jeśli w ogóle to można nazwać tańcem...
Westchnęłam cicho. Przetarłam mokre policzki od łez. Zbyszek podrapał się po karku.
- Yhm kochanie... Cicho westchnął i podrapał się po głowie. Widocznie nie wiedział co ma powiedzieć.
- Dobrze ty już lepiej nic nie mów. Powiedziałam. Po moich policzkach poleciały łzy. Podciągnęłam kolana do brody i spuściłam głowę. Zbyszek popatrzył na mnie po czym objął mnie. - Nie Zbyszek... Zostaw mnie. Dodałam po chwili.
- Proszę cię, wysłuchaj mnie tylko. Oznajmił. - Pijany byłem, a ona sama do mnie podeszła, no więc poszliśmy zatańczyć. Dodał po chwili.
- Długo się na tym zastanawiałeś...
Westchnęłam cicho. Zbyszek podrapał się po głowie po czym przytulił mnie a ja znów się odsunęłam.
- Przyjdę zaraz.
Powiedział. Zostawił torbę przy mnie i telefon na siedzeniu i wyszedł. Spojrzałam na niego. Gdy Zbyszek wyszedł przyszedł do niego SMS'a, bez zastanowienia wzięłam telefon i odczytałam wiadomość " Dziękuję za wczoraj, Ania ;** " . Po moich policzkach poleciały łzy, gdy trzymałam telefon do autobusu wszedł siatkarz. Usiadł obok mnie jednak ja szybko wstałam biorąc swoją torbę. Rzuciłam mu telefon i usiadłam z dala od Bartmana, po chwili na szczęście do autobusu weszli inni siatkarze. Do mnie dosiadł się Paul po czym spojrzał na mnie z troską.
- Ej mała, co się stało? Płakałaś? Zapytał po czym odgarnął moją grzywkę która zakrywała mi oczy. Popatrzyłam na niego po czym bardzo mocno go przytuliłam. - To co powiesz mi? Dodał ponownie.
- Chodzi o Zbyszka... Wczoraj widziałam go jak tańczył z jakąś dziewczyną, a teraz dostał od niej SMS'a i uwaga teraz cytat " dziękuję za wczoraj, Ania ".
Powiedziałam cicho i znów wtuliłam się w ramiona brata, cieszyłam się strasznie że go mam. Lotman spojrzał w tył na Zbyszka.
- Cicho... Nie płacz.
Powiedział, przetarł moje policzki mokre od łez. Westchnęłam cicho. Oparłam głowę o ramię brata i zasnęłam. Po jakiś 3 godzinach Paul mnie obudził.
- Już jesteśmy.
Powiedział i się uśmiechnął.
- Na reszcie.
Oznajmiłam. Wzięłam torbę i wyszłam z autobusu czekając na brata, po chwili wyszedł. Stanął koło mnie i zaczekał na Zbyszka
- Idziemy już?
Zapytałam przechodząc z jednej nogi na drugą.
- Zaraz.
Usłyszałam. Bartman wyszedł widocznie podłamany. Paul postawił torbę na ziemi i podszedł do niego. Popatrzyłam na nich jak rozmawiali, chociaż nie nazwałabym tego rozmową a raczej kłótnią. Wściekły Paul podszedł do mnie, wziął torbę z ziemi.
- Po co tam poszedłeś?
Zapytałam po czym spuściłam wzrok. Weszłam do samochodu brata. Całą drogę milczałam. Po 10 minutach byliśmy w domu. Weszłam do salonu po czym cicho westchnęłam. Poszłam do siebie. Włożyłam ubrania do szafy. Wzięłam inne ubrania i poszłam do łazienki. Wzięłam krótki odprężający prysznic i ubrana wyszłam. Włosy spięłam w wysokiego koka i wskoczyłam na łóżko. Wzięłam laptopa na kolana, weszłam na facebook'a, miałam kilka wiadomości i zaproszeń od siatkarzy z Jastrzębia. Uśmiechnęłam się do siebie, po odpisywałam każdemu, zaakceptowałam zaproszenia i po chwili dostałam wiadomość od Zbyszka. " Możemy się spotkać? Proszę cię. " Cicho westchnęłam. " Nie! " Wysłałam i wyłączyłam laptopa. Odłożyłam go na stoliku, podciągnęłam kolana do brody i znów się rozpłakałam. usłyszałam pukanie do drzwi. Po chwili do pokoju wszedł Paul z kubkiem ciepłej herbaty. Usiadł koło mnie i pogłaskał po głowie.
- Nie płacz już.
Uspokajał mnie. Cicho westchnęłam.Brat chwilę posiedział ze mną i wyszedł. Byłam strasznie zmęczona więc zasnęłam...
- Cześć kochanie.
Powiedział. Chciał mnie pocałować ale ja się odsunęłam.
- Cześć.
Bąknęłam po nosem. Zjadłam kanapkę i wstałam. - Ja poczekam w autobusie. Powiedziałam bratu i się delikatnie uśmiechnęłam. Wzięłam torbę i wyszłam na zewnątrz. Poszłam do autobusu i wsiadłam. Zajęłam miejsce z tyłu i siedziałam, dostałam po chwili wiadomość od Michała. Odczytałam " Cześć, i co jak się czujesz? " . Westchnęłam cicho i odpisałam " Cześć. Lepiej, dziękuję : ** " . Wysłałam. Po chwili do autobusu wszedł Zbyszek. Podszedł do mnie i usiadł obok, chwycił mnie za rękę ale ja ją wzięłam.
- Ej co się stało?
Zapytał patrząc na mnie.
- Nic!
Powiedziałam podniesionym tonem patrząc na siatkarza.
- Widzę że coś jest nie tak...
Dodał po chwili i mnie objął, po moich policzkach poleciały łzy. Przytuliłam go ale po chwili zaraz się odsunęłam.
- Co to była wczoraj za dziewczyna z którą tańczyłeś? Jeśli w ogóle to można nazwać tańcem...
Westchnęłam cicho. Przetarłam mokre policzki od łez. Zbyszek podrapał się po karku.
- Yhm kochanie... Cicho westchnął i podrapał się po głowie. Widocznie nie wiedział co ma powiedzieć.
- Dobrze ty już lepiej nic nie mów. Powiedziałam. Po moich policzkach poleciały łzy. Podciągnęłam kolana do brody i spuściłam głowę. Zbyszek popatrzył na mnie po czym objął mnie. - Nie Zbyszek... Zostaw mnie. Dodałam po chwili.
- Proszę cię, wysłuchaj mnie tylko. Oznajmił. - Pijany byłem, a ona sama do mnie podeszła, no więc poszliśmy zatańczyć. Dodał po chwili.
- Długo się na tym zastanawiałeś...
Westchnęłam cicho. Zbyszek podrapał się po głowie po czym przytulił mnie a ja znów się odsunęłam.
- Przyjdę zaraz.
Powiedział. Zostawił torbę przy mnie i telefon na siedzeniu i wyszedł. Spojrzałam na niego. Gdy Zbyszek wyszedł przyszedł do niego SMS'a, bez zastanowienia wzięłam telefon i odczytałam wiadomość " Dziękuję za wczoraj, Ania ;** " . Po moich policzkach poleciały łzy, gdy trzymałam telefon do autobusu wszedł siatkarz. Usiadł obok mnie jednak ja szybko wstałam biorąc swoją torbę. Rzuciłam mu telefon i usiadłam z dala od Bartmana, po chwili na szczęście do autobusu weszli inni siatkarze. Do mnie dosiadł się Paul po czym spojrzał na mnie z troską.
- Ej mała, co się stało? Płakałaś? Zapytał po czym odgarnął moją grzywkę która zakrywała mi oczy. Popatrzyłam na niego po czym bardzo mocno go przytuliłam. - To co powiesz mi? Dodał ponownie.
- Chodzi o Zbyszka... Wczoraj widziałam go jak tańczył z jakąś dziewczyną, a teraz dostał od niej SMS'a i uwaga teraz cytat " dziękuję za wczoraj, Ania ".
Powiedziałam cicho i znów wtuliłam się w ramiona brata, cieszyłam się strasznie że go mam. Lotman spojrzał w tył na Zbyszka.
- Cicho... Nie płacz.
Powiedział, przetarł moje policzki mokre od łez. Westchnęłam cicho. Oparłam głowę o ramię brata i zasnęłam. Po jakiś 3 godzinach Paul mnie obudził.
- Już jesteśmy.
Powiedział i się uśmiechnął.
- Na reszcie.
Oznajmiłam. Wzięłam torbę i wyszłam z autobusu czekając na brata, po chwili wyszedł. Stanął koło mnie i zaczekał na Zbyszka
- Idziemy już?
Zapytałam przechodząc z jednej nogi na drugą.
- Zaraz.
Usłyszałam. Bartman wyszedł widocznie podłamany. Paul postawił torbę na ziemi i podszedł do niego. Popatrzyłam na nich jak rozmawiali, chociaż nie nazwałabym tego rozmową a raczej kłótnią. Wściekły Paul podszedł do mnie, wziął torbę z ziemi.
- Po co tam poszedłeś?
Zapytałam po czym spuściłam wzrok. Weszłam do samochodu brata. Całą drogę milczałam. Po 10 minutach byliśmy w domu. Weszłam do salonu po czym cicho westchnęłam. Poszłam do siebie. Włożyłam ubrania do szafy. Wzięłam inne ubrania i poszłam do łazienki. Wzięłam krótki odprężający prysznic i ubrana wyszłam. Włosy spięłam w wysokiego koka i wskoczyłam na łóżko. Wzięłam laptopa na kolana, weszłam na facebook'a, miałam kilka wiadomości i zaproszeń od siatkarzy z Jastrzębia. Uśmiechnęłam się do siebie, po odpisywałam każdemu, zaakceptowałam zaproszenia i po chwili dostałam wiadomość od Zbyszka. " Możemy się spotkać? Proszę cię. " Cicho westchnęłam. " Nie! " Wysłałam i wyłączyłam laptopa. Odłożyłam go na stoliku, podciągnęłam kolana do brody i znów się rozpłakałam. usłyszałam pukanie do drzwi. Po chwili do pokoju wszedł Paul z kubkiem ciepłej herbaty. Usiadł koło mnie i pogłaskał po głowie.
- Nie płacz już.
Uspokajał mnie. Cicho westchnęłam.Brat chwilę posiedział ze mną i wyszedł. Byłam strasznie zmęczona więc zasnęłam...
piątek, 5 kwietnia 2013
~ . VIII Rozdział .
Cały tydzień minął mi na treningach, spotkaniami z Zbyszkiem. Cieszyłam się z tego że jesteśmy razem. Dziś chłopaki mieli mecz z Jastrzębskim Węglem. Obiecałam Michałowi że będę więc przyjechałam wczoraj z siatkarzami do Jastrzębia. Do meczu została godzina, pojechałam z chłopakami na halę. Wyszłam ze Zbyszkiem trzymając się za ręce, spokojnie Paul już wiedział że jesteśmy razem... Weszliśmy do środka. Bartman pocałował mnie i wszedł z chłopakami do szatni. Uśmiechnęłam się do niego odwzajemniając pocałunek. Gdy Zbyszek wszedł do szatni ja poszłam na salę, gdzie trenowali już siatkarze z Jastrzębia. Uśmiechnęłam się, poszłam na trybuny zając jak najlepsze miejsca. Usiadłam i z niecierpliwiona czekałam aż mecz się zacznie. Z uwaga przyglądałam się jastrzębianom, kiedy Michał spojrzał w moją stronę pomachałam mu i się uśmiechnęłam. Siatkarz odwzajemnił gest. Po chwili mecz się zaczął, był strasznie wyrównany. W setach było już 2:2. Czas na ostatni decydujący 5 set. Jastrzębie wygrywało 14:12, siedziałam trzymając kciuki za naszych chłopaków ale na zagrywkę poszedł Violas i... I as serwisowy, Asseco Resovia Rzeszów przegrywa zacięty pojedynek z Jastrzębiem. Westchnęłam cicho i zeszłam na dół. Podeszłam do band. Po chwili koło mnie zjawił się Paul.
- Ojej, następnym razem będzie lepiej. Dobrze było.
Powiedziałam i przytuliłam go. Siatkarz cicho westchnął. Poszedł rozdać autografy fanom a ja czekałam na Zbyszka. Ale zamiast niego pojawił się Michał.
- Czeeść. Gratuluję.
Powiedziałam z delikatnym uśmiechem. Podszedł do nas Bartman i objął mnie po czym pocałował a ja odwzajemniłam jego pocałunek. Michał spojrzał wściekły na nas.
- Dobrze było.
Powiedziałam zwracając się do Kubiaka. Puściłam mu oczko. Michał cicho westchnął.
- To ja wam nie przeszkadzam. Na razie.
Odwrócił się i odszedł.
- Co z nim jest?
Zapytałam po czym odwróciłam się do Bartmana. Podeszli do nas chłopaki a zaraz doszli siatkarze z Jastrzębia.
- Świetny mecz. To wiecie co, skoro jutro wyjeżdżacie to zapraszamy was na... Piwo.
Szybko dodał kapitan z Jastrzębia zwracając się do Achrema. Ten się podrapał po karku.
- Aa fajny pomysł. Gdzie i o której?
- Mam rozumieć że też mam iść tak?
Zapytałam uśmiechając się delikatnie do Michała.
- Pewnie jak najbardziej.
Odpowiedział uśmiechając się. Uzgodnili co i gdzie i siatkarze poszli się przebrać a ja zaczekałam na nich na jakieś ławeczce. Po 20 minutach wszyscy wyszli. Zbyszek podszedł do mnie po czym chwycił mnie za rękę, splotłam nasze palce po czym wyszliśmy z hali. Weszliśmy do autobusu ja oczywiście siedziałam z tylu na samym środku a obok mnie siedział Igła i oczywiście Zbyszek. Oparłam głowę o ramię Zbyszka i jechałam tak całą drogę. Wyszliśmy z autobusu i razem z Bartmanem weszłam do hotelu, gdzie nocowaliśmy. Ja niestety miałam osobno pokój. Za 3 godziny mieliśmy się zjawić w jakimś " clubie " , gdzie umówiliśmy się z siatkarzami z Jastrzębia. Na szczęście wzięłam ze sobą jakąś sukienkę, wyciągnęłam ją, przyłożyłam ją do siebie i przejrzałam się w lustrze. 1,5 godziny przed wzięłam prysznic, wyszłam po czym ubrałam sukienkę. Przejrzałam się raz jeszcze w lustrze i uśmiechnęłam się do siebie. Spięłam włosy w luźnego kłosa który opadał lekko na moje ramię, zrobiłam makijaż. Po chwili do mojego pokoju wparował Zbyszek, spojrzałam na niego po czym się uśmiechnęłam.
- Co tu robisz?
Zapytałam patrząc na niego, Boże jak on świetnie wyglądał, włosy postawione na żelu, jeansy i koszula w kratę. Po prostu świetnie. Zbyszek podszedł do mnie i uważnie mi się przyjrzał.
- Pięknie wyglądasz. Odparł z uśmiechem i pocałował mnie. Uśmiechnęłam się po czym odwzajemniłam jego czuły pocałunek. - Kurde... Dodał po chwili i puścił głowę.
- Co " kurde "?
Zapytałam patrząc na niego.
- Ktoś mi cię zabierze, i co wtedy?
Powiedział smutny. Zaśmiałam się cicho patrząc na niego.
- Zbyszek... Jestem... Twoja. Powiedziałam i mocno go przytuliłam. - Wiesz? Dodałam po chwili i pogładziłam ręką jego policzek.
- No to dobrze.
Oznajmił i się uśmiechnął po czym znów mnie przytulił do siebie. Za 30 minut mieliśmy być na umówionym miejscu. Wsunęłam na nogi buty i wyszłam. ( KLIK ) . Po 30 minutach byliśmy na miejscu. Weszliśmy do środka, ja oczywiście ze Zbyszkiem trzymając się za ręce. Przy stoliku siedzieli już siatkarze z Jastrzębia. Podeszliśmy wszyscy do nich po czym jak przystało przywitaliśmy się z nimi. Usiadłam Zbyszkowi na kolanach obejmując go. Spojrzałam na Michała który co chwilę mi się przyglądał. Każdy wypił już po kilka kolejek z wyjątkiem Michała.
- Zbyszek, idę się przewietrzyć.
Poinformowałam go i wyszłam. Bartman jedynie pokiwał głową. Wyszłam na zewnątrz i się rozejrzałam. Oparłam się o ścianę i przymknęłam oczy, podszedł do mnie po chwili Michał.
- Ładnie wyglądasz. Powiedział przyglądając mi się. - Zazdroszczę Zbyszkowi. Dodał po chwili i cicho westchnął.
- No coś ty...
Oznajmiłam i spojrzałam na siatkarza. Uśmiechnęłam się do niego. Michał puścił mi oczko i staną na przeciw mnie, nasze ciała dzieliło zaledwie kilka centymetrów. Odsunęłam się od niego trochę a ten znów się przybliżył, nad chylił się nade mną po czym pogładził ręką mój policzek i delikatnie a zarazem czule mnie pocałował. Przeszedł mnie przyjemny dreszcz, gdy całowałam się ze Zbyszkiem nie czułam tego samego. Szybko się od niego odsunęłam. Siatkarz popatrzył na mnie i podrapał się po karku, widocznie był zmieszany całą tą sytuacją.
- Boże... Milena, przepraszam cię. Nie wiem co się ze mną dzieje. Po tym meczu u was nie mogłem przestać o tobie myśleć.
Powiedział. Westchnęłam cicho.
- Nie powinieneś tego robić Zbyszkowi, to jest twój najlepszy przyjaciel, nie?
Oznajmiłam spoglądając głupawo w jedne punkt.
- Wiem. Przepraszam cię jeszcze raz.
Odparł. Westchnęłam cicho i weszłam do środka. Na środku parkietu zauważyłam Zbyszka jak tańczy z jakąś młodą ładną dziewczyną, ale to nie był zwyczajny taniec, obejmował ją, jego ręka była wystarczająco niosko. Wściekła spojrzałam na niego i wybiegłam płacząc. Wpadłam na Michała.
- Co się stało?
Zapytał ocierając moje mokre policzki od łez. Przytuliłam się do niego bardzo mocno.
- Widziałam jak Zbyszek tańczył z jakąś dziewczyną...
Powiedziałam smutna.
- Jeśli spotkasz mojego brata powiedz mu że poszłam już, okej?
Zapytałam. Zeszłam po schodach na dół. Michał podbiegł do mnie i chwycił mnie za rękę.
- Odprowadzę cię, jest późno.
Oznajmił. Ruszyliśmy w kierunku hotelu w którym się zatrzymaliśmy. Całą drogę rozmawialiśmy, Michał starał się mnie pocieszyć, nawet mu się udało. Po 30 minutach byliśmy na miejscu.
- Dziękuję ci bardzo. Powiedziałam. Ucałowałam siatkarza w policzek i weszłam do środka. - Cześć! Dodałam po chwili i poszłam do siebie, wzięłam klucz. Otworzyłam drzwi i weszłam do środka. od razu przebrałam się w piżamę, położyłam się na łóżku. Przetarłam policzki mokre od łez. Myślałam o moim pocałunku z Michałem, przed oczami miałam Zbyszka jak obejmuje tą dziewczynę. Zmęczona zasnęłam...
- Ojej, następnym razem będzie lepiej. Dobrze było.
Powiedziałam i przytuliłam go. Siatkarz cicho westchnął. Poszedł rozdać autografy fanom a ja czekałam na Zbyszka. Ale zamiast niego pojawił się Michał.
- Czeeść. Gratuluję.
Powiedziałam z delikatnym uśmiechem. Podszedł do nas Bartman i objął mnie po czym pocałował a ja odwzajemniłam jego pocałunek. Michał spojrzał wściekły na nas.
- Dobrze było.
Powiedziałam zwracając się do Kubiaka. Puściłam mu oczko. Michał cicho westchnął.
- To ja wam nie przeszkadzam. Na razie.
Odwrócił się i odszedł.
- Co z nim jest?
Zapytałam po czym odwróciłam się do Bartmana. Podeszli do nas chłopaki a zaraz doszli siatkarze z Jastrzębia.
- Świetny mecz. To wiecie co, skoro jutro wyjeżdżacie to zapraszamy was na... Piwo.
Szybko dodał kapitan z Jastrzębia zwracając się do Achrema. Ten się podrapał po karku.
- Aa fajny pomysł. Gdzie i o której?
- Mam rozumieć że też mam iść tak?
Zapytałam uśmiechając się delikatnie do Michała.
- Pewnie jak najbardziej.
Odpowiedział uśmiechając się. Uzgodnili co i gdzie i siatkarze poszli się przebrać a ja zaczekałam na nich na jakieś ławeczce. Po 20 minutach wszyscy wyszli. Zbyszek podszedł do mnie po czym chwycił mnie za rękę, splotłam nasze palce po czym wyszliśmy z hali. Weszliśmy do autobusu ja oczywiście siedziałam z tylu na samym środku a obok mnie siedział Igła i oczywiście Zbyszek. Oparłam głowę o ramię Zbyszka i jechałam tak całą drogę. Wyszliśmy z autobusu i razem z Bartmanem weszłam do hotelu, gdzie nocowaliśmy. Ja niestety miałam osobno pokój. Za 3 godziny mieliśmy się zjawić w jakimś " clubie " , gdzie umówiliśmy się z siatkarzami z Jastrzębia. Na szczęście wzięłam ze sobą jakąś sukienkę, wyciągnęłam ją, przyłożyłam ją do siebie i przejrzałam się w lustrze. 1,5 godziny przed wzięłam prysznic, wyszłam po czym ubrałam sukienkę. Przejrzałam się raz jeszcze w lustrze i uśmiechnęłam się do siebie. Spięłam włosy w luźnego kłosa który opadał lekko na moje ramię, zrobiłam makijaż. Po chwili do mojego pokoju wparował Zbyszek, spojrzałam na niego po czym się uśmiechnęłam.
- Co tu robisz?
Zapytałam patrząc na niego, Boże jak on świetnie wyglądał, włosy postawione na żelu, jeansy i koszula w kratę. Po prostu świetnie. Zbyszek podszedł do mnie i uważnie mi się przyjrzał.
- Pięknie wyglądasz. Odparł z uśmiechem i pocałował mnie. Uśmiechnęłam się po czym odwzajemniłam jego czuły pocałunek. - Kurde... Dodał po chwili i puścił głowę.
- Co " kurde "?
Zapytałam patrząc na niego.
- Ktoś mi cię zabierze, i co wtedy?
Powiedział smutny. Zaśmiałam się cicho patrząc na niego.
- Zbyszek... Jestem... Twoja. Powiedziałam i mocno go przytuliłam. - Wiesz? Dodałam po chwili i pogładziłam ręką jego policzek.
- No to dobrze.
Oznajmił i się uśmiechnął po czym znów mnie przytulił do siebie. Za 30 minut mieliśmy być na umówionym miejscu. Wsunęłam na nogi buty i wyszłam. ( KLIK ) . Po 30 minutach byliśmy na miejscu. Weszliśmy do środka, ja oczywiście ze Zbyszkiem trzymając się za ręce. Przy stoliku siedzieli już siatkarze z Jastrzębia. Podeszliśmy wszyscy do nich po czym jak przystało przywitaliśmy się z nimi. Usiadłam Zbyszkowi na kolanach obejmując go. Spojrzałam na Michała który co chwilę mi się przyglądał. Każdy wypił już po kilka kolejek z wyjątkiem Michała.
- Zbyszek, idę się przewietrzyć.
Poinformowałam go i wyszłam. Bartman jedynie pokiwał głową. Wyszłam na zewnątrz i się rozejrzałam. Oparłam się o ścianę i przymknęłam oczy, podszedł do mnie po chwili Michał.
- Ładnie wyglądasz. Powiedział przyglądając mi się. - Zazdroszczę Zbyszkowi. Dodał po chwili i cicho westchnął.
- No coś ty...
Oznajmiłam i spojrzałam na siatkarza. Uśmiechnęłam się do niego. Michał puścił mi oczko i staną na przeciw mnie, nasze ciała dzieliło zaledwie kilka centymetrów. Odsunęłam się od niego trochę a ten znów się przybliżył, nad chylił się nade mną po czym pogładził ręką mój policzek i delikatnie a zarazem czule mnie pocałował. Przeszedł mnie przyjemny dreszcz, gdy całowałam się ze Zbyszkiem nie czułam tego samego. Szybko się od niego odsunęłam. Siatkarz popatrzył na mnie i podrapał się po karku, widocznie był zmieszany całą tą sytuacją.
- Boże... Milena, przepraszam cię. Nie wiem co się ze mną dzieje. Po tym meczu u was nie mogłem przestać o tobie myśleć.
Powiedział. Westchnęłam cicho.
- Nie powinieneś tego robić Zbyszkowi, to jest twój najlepszy przyjaciel, nie?
Oznajmiłam spoglądając głupawo w jedne punkt.
- Wiem. Przepraszam cię jeszcze raz.
Odparł. Westchnęłam cicho i weszłam do środka. Na środku parkietu zauważyłam Zbyszka jak tańczy z jakąś młodą ładną dziewczyną, ale to nie był zwyczajny taniec, obejmował ją, jego ręka była wystarczająco niosko. Wściekła spojrzałam na niego i wybiegłam płacząc. Wpadłam na Michała.
- Co się stało?
Zapytał ocierając moje mokre policzki od łez. Przytuliłam się do niego bardzo mocno.
- Widziałam jak Zbyszek tańczył z jakąś dziewczyną...
Powiedziałam smutna.
- Jeśli spotkasz mojego brata powiedz mu że poszłam już, okej?
Zapytałam. Zeszłam po schodach na dół. Michał podbiegł do mnie i chwycił mnie za rękę.
- Odprowadzę cię, jest późno.
Oznajmił. Ruszyliśmy w kierunku hotelu w którym się zatrzymaliśmy. Całą drogę rozmawialiśmy, Michał starał się mnie pocieszyć, nawet mu się udało. Po 30 minutach byliśmy na miejscu.
- Dziękuję ci bardzo. Powiedziałam. Ucałowałam siatkarza w policzek i weszłam do środka. - Cześć! Dodałam po chwili i poszłam do siebie, wzięłam klucz. Otworzyłam drzwi i weszłam do środka. od razu przebrałam się w piżamę, położyłam się na łóżku. Przetarłam policzki mokre od łez. Myślałam o moim pocałunku z Michałem, przed oczami miałam Zbyszka jak obejmuje tą dziewczynę. Zmęczona zasnęłam...
~ . VII Rozdział.
Obudziłam się ok godziny 8.20. Spałam cały czas wtulona w ramiona siatkarza. On dalej spał. Uśmiechnęłam się i delikatnie ucałowałam jego policzek. Wstałam i wyszłam z pokoju. Weszłam po cichu do salonu aby nikogo nie zbudzić. Wszyscy jeszcze spali, byli "porozrzucani: po całym salonie a ja musiałam przejść jakoś do kuchni. Ostrożnie przeszłam między nogami Ignaczaka i Nowakowskiego, Igła zaczął coś mamrotać pod nosem, zaśmiałam się cicho i dotarłam do kuchni. Wyciągnęłam sok pomarańczowy z lodówki i napiłam się prosto z kartonu. Usiadłam na blacie i spojrzałam na chłopaków po czym się zaśmiałam. Zrobiłam dla nich kanapki i dla siebie też oczywiście. Zauważyłam po chwili jak Zbyszek przedziera się aby dojść do kuchni.
- Kurde Igła. Bąknął do siebie i w końcu doszedł do upragnionego celu jakim była kuchnia. Uśmiechnęłam się do siatkarza po czym puściłam mu oczko. Zbyszek odwzajemnił ten gest i ucałował mój policzek.
- Cześć. Oznajmiłam cicho i również ucałowałam jego prawy policzek. Bartman stanął przede mną i położył ręce na moich udach. Popatrzyłam na niego z delikatnym uśmiechem. - Jesteś głodny? Tu są kanapki. Dodałam po chwili i pokazałam jednym ruchem głowy na talerz z kanapkami. Siatkarz się uśmiechnął. Usiadł przy stole i zaczął jeść śniadanie. Nalałam mu soku pomarańczowego do szklanki i postawiłam ją przed nim. Z powrotem wskoczyłam na blat i przeniosłam wzrok na Zbyszka. Posłałam mu delikatny uśmiech. Do kuchni po chwili wparował Ignaczak na kacu. - Ile się to wczoraj wypiło co? Zapytałam rozbawionym głosem patrząc na chwiejącego się siatkarza. - Nawet nie wiem.
Odezwał się i lekko się uśmiechnął.
- Tu masz kanapki. Powiedziałam. Pokazałam na talerz z kanapkami. Wyciągnęłam wodę z lodówki. Nalałam trochę do szklanki i położyłam przed Ignaczakiem. - Smacznego. Dodałam krótko i się uśmiechnęłam do Igły. 10 minut później już wszyscy zawitali w kuchni, zabrali się za konsumowanie kanapek, po chwili musiałam dorobić. Gdy siatkarze byli w kuchni ja poszłam do siebie. Wzięłam ubrania i weszłam do łazienki, wzięłam krótki prysznic i ubrana wyszłam. Spięłam włosy w luźnego kłosa który lekko opadał na moje lewe ramię. Do tego zrobiłam lekki makijaż. Wzięłam telefon, sprawdziłam czy mam jakieś wiadomości. Odłożyłam komórkę na stoliku w pokoju i wyszłam, w drzwiach wpadłam na Zbyszka.
- Boże Zbyszek! Zawału przez ciebie dostanę...
Powiedziałam i cicho westchnęłam. Siatkarz puścił mi oczko po czym się zaśmiał.
- Co się tak śmiejesz co?
Zapytałam po czym lekko dźgnęłam go w bok i się zaśmiałam.
- A co nie wolno? Zapytał i się uśmiechnął. - Aua to bolało! Syknął pod nosem Bartman.
- Miało boleć. Ale chyba mi wybaczysz co? Zapytałam robiąc minę zbitego psiaka. - Proooszę... Przedłużyłam patrząc na niego.
- No nie wiem. Powiedział obojętnie patrząc na mnie. Przyciągnął mnie do siebie i spojrzał mi w oczy. - Wiesz? Będziesz musiała jakoś... Fajnie przeprosić. Dodał i wytknął język. Staliśmy tak blisko siebie że nasze ciała się stykały. Zrobiłam dzióbek z ust i położyłam rękę na jego brzuchu. Wzięłam jego twarz w ręce i delikatnie a zarazem czule go pocałowałam, stanęłam na palcach aby dorównać jego wzrostowi. Po chwili niechętnie się odsunęłam od niego.
- I jak?
Zapytałam, moje policzki przybrały lekko różowego koloru. Zbyszek puścił mi oczko i znów przyciągnął mnie do siebie i delikatnie pocałował z każdą chwilą pocałunek robił się coraz namiętny. Stanęłam na palcach, zawiesiłam ręce na jego szyi i odwzajemniłam pocałunek. Czułam jak ręce Zbyszka zatrzymały się na moich plecach, po chwili zjechał nimi trochę niżej. nagle do pokoju wszedł Ignaczak.
- Ooo co tu się dzieje?
Zapytał rozbawionym głosem patrząc na nas. Szybko odsunęłam się od Zbyszka i spojrzałam na Krzyśka.
- Ej Igła nie gadaj Paul'owi, proszę cię. Zabije mnie.
Powiedział patrząc błagalnym wzrokiem na siatkarza. Ignaczak poklepał Zbyszka po ramieniu i wyszedł.
- Spokojna głowa. Ale jak mnie wkurzysz to wiesz co będzie.
Powiedział i się zaśmiał. Na moich policzkach ukazały się lekkie rumieńce.
- Oo kurde... Cicho westchnęłam. - teraz nie waż się denerwować Ignaczaka. Pogroziłam mu i się zaśmiałam.
- Nie. Wiesz chciałbym aby twój brat wiedział. Zależy mi na tobie. I chce aby o tym wiedział.
Oznajmił i pogładził ręką mój policzek. Spojrzałam trochę zszokowana na Zbyszka.
- Co? Tobie na mnie zależy? Żartujesz sobie, prawda?
Zapytałam ciekawa. Przyznam, Zbyszek to bardzo fajny facet, ale traktowałam go do tej pory tylko jako przyjaciela, nie myślałam że on do mnie coś czuje, a jednak...
- Tak Milena. Odparł. - Kocham cię. Dodał po chwili i musnął moje wargi. Uśmiechnęłam się do niego. - I w końcu muszę o to zapytać, bo chyba nie wytrzymam. Dodał znów rozbawionym głosem. - Yhm... A więc czy chciałbyś zostać moją dziewczyną? Zapytał patrząc na mnie z nadzieją w oczach. Uśmiechnęłam się delikatnie. Fajnie by było mieć kogoś takiego jak Zbyszek więc od razu się zgodziłam.
- Tak,tak,tak! Powiedziałam i mocno go przytuliłam. Ucałowałam jego policzek i się zaśmiałam.
- Tak? Zapytał.
- No tak. Odparłam. - Chodź idziemy do salonu. Dodałam. Poszliśmy do salonu, Zbyszek spojrzał na Ignaczaka po czym się zaśmiał cicho. Usiadłam na kanapie włączając TV, przyciągnęłam nogi aż do brody i siedziałam tak oglądając powtórki seriali. Wszyscy poszli już do siebie. A ja kolejny dzień musiałam spędzić w domu, nie wiem dlaczego ale dziś trener odwołał trening. Oglądałam razem z Paul'em jakieś filmy na DVD i ok godziny 22.30 skończyliśmy.
- Idę pierwsza do łazienki! Krzyknęłam. Wzięłam piżamę i wbiegłam do łazienki. Wyszłam po 15 minutach. - Dobranoc. Dodałam i weszłam do siebie. Wzięłam telefon i napisałam do Zbyszka "Dobranoc... Kochanie ;** " i wysłałam. Położyłam się i zasnęłam...
- Kurde Igła. Bąknął do siebie i w końcu doszedł do upragnionego celu jakim była kuchnia. Uśmiechnęłam się do siatkarza po czym puściłam mu oczko. Zbyszek odwzajemnił ten gest i ucałował mój policzek.
- Cześć. Oznajmiłam cicho i również ucałowałam jego prawy policzek. Bartman stanął przede mną i położył ręce na moich udach. Popatrzyłam na niego z delikatnym uśmiechem. - Jesteś głodny? Tu są kanapki. Dodałam po chwili i pokazałam jednym ruchem głowy na talerz z kanapkami. Siatkarz się uśmiechnął. Usiadł przy stole i zaczął jeść śniadanie. Nalałam mu soku pomarańczowego do szklanki i postawiłam ją przed nim. Z powrotem wskoczyłam na blat i przeniosłam wzrok na Zbyszka. Posłałam mu delikatny uśmiech. Do kuchni po chwili wparował Ignaczak na kacu. - Ile się to wczoraj wypiło co? Zapytałam rozbawionym głosem patrząc na chwiejącego się siatkarza. - Nawet nie wiem.
Odezwał się i lekko się uśmiechnął.
- Tu masz kanapki. Powiedziałam. Pokazałam na talerz z kanapkami. Wyciągnęłam wodę z lodówki. Nalałam trochę do szklanki i położyłam przed Ignaczakiem. - Smacznego. Dodałam krótko i się uśmiechnęłam do Igły. 10 minut później już wszyscy zawitali w kuchni, zabrali się za konsumowanie kanapek, po chwili musiałam dorobić. Gdy siatkarze byli w kuchni ja poszłam do siebie. Wzięłam ubrania i weszłam do łazienki, wzięłam krótki prysznic i ubrana wyszłam. Spięłam włosy w luźnego kłosa który lekko opadał na moje lewe ramię. Do tego zrobiłam lekki makijaż. Wzięłam telefon, sprawdziłam czy mam jakieś wiadomości. Odłożyłam komórkę na stoliku w pokoju i wyszłam, w drzwiach wpadłam na Zbyszka.
- Boże Zbyszek! Zawału przez ciebie dostanę...
Powiedziałam i cicho westchnęłam. Siatkarz puścił mi oczko po czym się zaśmiał.
- Co się tak śmiejesz co?
Zapytałam po czym lekko dźgnęłam go w bok i się zaśmiałam.
- A co nie wolno? Zapytał i się uśmiechnął. - Aua to bolało! Syknął pod nosem Bartman.
- Miało boleć. Ale chyba mi wybaczysz co? Zapytałam robiąc minę zbitego psiaka. - Proooszę... Przedłużyłam patrząc na niego.
- No nie wiem. Powiedział obojętnie patrząc na mnie. Przyciągnął mnie do siebie i spojrzał mi w oczy. - Wiesz? Będziesz musiała jakoś... Fajnie przeprosić. Dodał i wytknął język. Staliśmy tak blisko siebie że nasze ciała się stykały. Zrobiłam dzióbek z ust i położyłam rękę na jego brzuchu. Wzięłam jego twarz w ręce i delikatnie a zarazem czule go pocałowałam, stanęłam na palcach aby dorównać jego wzrostowi. Po chwili niechętnie się odsunęłam od niego.
- I jak?
Zapytałam, moje policzki przybrały lekko różowego koloru. Zbyszek puścił mi oczko i znów przyciągnął mnie do siebie i delikatnie pocałował z każdą chwilą pocałunek robił się coraz namiętny. Stanęłam na palcach, zawiesiłam ręce na jego szyi i odwzajemniłam pocałunek. Czułam jak ręce Zbyszka zatrzymały się na moich plecach, po chwili zjechał nimi trochę niżej. nagle do pokoju wszedł Ignaczak.
- Ooo co tu się dzieje?
Zapytał rozbawionym głosem patrząc na nas. Szybko odsunęłam się od Zbyszka i spojrzałam na Krzyśka.
- Ej Igła nie gadaj Paul'owi, proszę cię. Zabije mnie.
Powiedział patrząc błagalnym wzrokiem na siatkarza. Ignaczak poklepał Zbyszka po ramieniu i wyszedł.
- Spokojna głowa. Ale jak mnie wkurzysz to wiesz co będzie.
Powiedział i się zaśmiał. Na moich policzkach ukazały się lekkie rumieńce.
- Oo kurde... Cicho westchnęłam. - teraz nie waż się denerwować Ignaczaka. Pogroziłam mu i się zaśmiałam.
- Nie. Wiesz chciałbym aby twój brat wiedział. Zależy mi na tobie. I chce aby o tym wiedział.
Oznajmił i pogładził ręką mój policzek. Spojrzałam trochę zszokowana na Zbyszka.
- Co? Tobie na mnie zależy? Żartujesz sobie, prawda?
Zapytałam ciekawa. Przyznam, Zbyszek to bardzo fajny facet, ale traktowałam go do tej pory tylko jako przyjaciela, nie myślałam że on do mnie coś czuje, a jednak...
- Tak Milena. Odparł. - Kocham cię. Dodał po chwili i musnął moje wargi. Uśmiechnęłam się do niego. - I w końcu muszę o to zapytać, bo chyba nie wytrzymam. Dodał znów rozbawionym głosem. - Yhm... A więc czy chciałbyś zostać moją dziewczyną? Zapytał patrząc na mnie z nadzieją w oczach. Uśmiechnęłam się delikatnie. Fajnie by było mieć kogoś takiego jak Zbyszek więc od razu się zgodziłam.
- Tak,tak,tak! Powiedziałam i mocno go przytuliłam. Ucałowałam jego policzek i się zaśmiałam.
- Tak? Zapytał.
- No tak. Odparłam. - Chodź idziemy do salonu. Dodałam. Poszliśmy do salonu, Zbyszek spojrzał na Ignaczaka po czym się zaśmiał cicho. Usiadłam na kanapie włączając TV, przyciągnęłam nogi aż do brody i siedziałam tak oglądając powtórki seriali. Wszyscy poszli już do siebie. A ja kolejny dzień musiałam spędzić w domu, nie wiem dlaczego ale dziś trener odwołał trening. Oglądałam razem z Paul'em jakieś filmy na DVD i ok godziny 22.30 skończyliśmy.
- Idę pierwsza do łazienki! Krzyknęłam. Wzięłam piżamę i wbiegłam do łazienki. Wyszłam po 15 minutach. - Dobranoc. Dodałam i weszłam do siebie. Wzięłam telefon i napisałam do Zbyszka "Dobranoc... Kochanie ;** " i wysłałam. Położyłam się i zasnęłam...
Subskrybuj:
Posty (Atom)