wtorek, 9 kwietnia 2013

~ . XII Rozdział .

Obudziłam się rano ok godziny 7.20. Spojrzałam na Zbyszka po czym pogładziłam ręką jego policzek. Wstałam i wyszłam.Poszłam do gabinetu lekarza. Zapukałam, usłyszałam krótkie " proszę ". Weszłam i spojrzałam na lekarza.
- Dzień dobry. Jestem dziew.... Yy byłą dziewczyną Zbyszka Bartmana. Martwię się o niego, co z nim jest? Zapytałam patrząc na niego. Lekarz spojrzał na mnie.
- Dzień dobry. Niech pani usiądzie. Yhm, więc wiem że jest on siatkarzem, tak? Powiedział. Cicho westchnęłam i usiadłam na drewnianym krześle.
- Tak, tak. Jest siatkarzem. Oznajmiłam patrząc z zatroskaniem w oczach na doktora.
- Nie wiem czy będzie dalej mógł grać. Ale może przejść poważną operację i jak wszystko ułoży się po naszyj myśli będzie musiał przejść długą rehabilitację. Odparł. Spojrzałam na niego.
- Ale operacja jest konieczna? Zapytałam. Podrapałam się po głowie.
- Jeśli chce wrócić do siatkówki to tak. Oznajmił.
- Dobrze. Dziękuję bardzo. Powiedziałam i wyszłam. Postanowiłam iść teraz do domu, przespać się na wygodnym łóżku, coś zjeść, przebrać się. Wyszłam ze szpitala. Zauważyłam Michała wychodzącego z samochodu. Od razu gdy mnie zauważył podszedł. - Cześć. Odparłam krótko z uśmiechem. - Co tutaj robisz? Dodałam po chwili.
- Słyszałem że Zbyszek jest w szpitalu, a że jest moim... Przyjacielem postanowiłem przyjechać go odwiedzić. Co z nim jest? Zapytał.
- Yhm... Jeśli będzie chciał grać dalej będzie musiał przejść poważną operację. Ma połamane żebra, złamaną nogę i rękę. Oznajmiłam. - Ja uciekam. Do zobaczenia. Dodałam i ruszyłam przed siebie. Poczułam jak ktoś chwycił mnie za rękę. Odwróciłam się i zobaczyłam Kubiaka. - Co się stało? Zapytałam.
- Gdzie idziesz? Do domu? Podwiozę cię. Powiedział i jednym ruchem głowy pokazał na samochód. Cicho westchnęłam i poszłam z Michałem w kierunku samochodu. Wsiadłam i zapięłam pas. Oparłam głowę o siedzenie i cicho przełknęłam ślinę. Popatrzyłam na siatkarza i delikatnie się uśmiechnęłam do niego. Ruszyliśmy w kierunku mojego domu rozmawiając o różnych sprawach. Po 10 minutach byliśmy przy domu. Spojrzałam na Michała po czym puściłam mu oczko.
- Dziękuję bardzo. Oznajmiłam z lekkim uśmiechem, chciałam wyjść ale siatkarz pociągnął mnie za rękę. Spojrzałam na niego. - Hym? Uniosłam jedną brew ku górze. Michał przyciągnął mnie do siebie po czym delikatnie a zarazem czule mnie pocałował. Przymknęłam oczy oddając się jego namiętnym pocałunkom.- Nie, nie Michał. Powiedziałam przez pocałunki po czym oderwałam się od niego. - Dziękuję jeszcze raz, na razie. Odparłam i wyszłam z samochodu. Wbiegłam do środka. Weszłam do domu a kogo spotkałam w salonie, po prostu nie mogłam uwierzyć. Stanęłam jak wryta patrząc na Paul'a i Agnieszkę jak się całują. Skrzyżowałam ręce na wysokości klatki piersiowej i przyglądałam się bratu i Agnieszce.
- Yy yy. Chrząknęłam patrząc na nich. Paul szybko się oderwał od brunetki i spojrzał na mnie. Uśmiechnęłam się do niego po czym pomachałam. - No cześć braciszku. Nie przeszkadzajcie sobie. Dodałam i poszłam do siebie. Wzięłam ubrania i weszłam do łazienki. Wzięłam odprężającą długą kąpiel i po 40 minutach wyszłam ubrana. Poczesałam się i zrobiłam lekki makijaż. Wzięłam torebkę i poszłam do kuchni, zrobiłam sobie kanapkę po czym ją zjadłam i napisałam się soku. Narzuciłam na siebie kurtkę.
- Wychodzę. Powiedziałam i wyszłam. Poszłam znów do szpitala. Droga zajęła mi jakieś 20 minut. Weszłam do środka i poszłam do Zbyszka, usiadłam na krześle i popatrzyłam na niego, siatkarz po chwili się obudził. Chwycił mnie za rękę i ścisnął jak umie najmocniej.
- Jak się czujesz? Zapytałam patrząc na niego z troską w oczach.
- Fatalnie, a co się w ogóle stało? Zapytał patrząc na mnie.
- Miałeś wypadek. Yhm... Masz złamaną nogę i rękę i masz połamane... Żebra. Powiedziałam. Zbyszek zszokowany popatrzył na mnie. - Yhm... Nie wiem jak mam ci to powiedzieć, ale... Yhm... Będziesz miał trudną operację, to jest po to abyś mógł jeszcze wrócić do siatkówki. Dodałam.
- Co?! Powiedział Zbyszek i szybkim ruchem się podniósł. Zacisnął pięści i przymknął oczy.
- Leż. Nie ruszaj się. Oznajmiłam. - Wszystko będzie dobrze zobaczysz. Pocieszałam siatkarza. Wyciągnęłam z jego kurtki telefon. - Zaraz wracam. Odparłam i wyszłam. Spisałam numer tej całej... Ani i zadzwoniłam z swojego telefonu, czekałam aż odbierze.
- Halo? Zapytała.
- Cześć. Jestem Milena, dziewcz... Była dziewczyna Zbyszka. Możemy się spotkać? Zapytałam.
- Yhm.... No dobrze. A gdzie i o której? Zapytała ponownie. Umówiłyśmy się. Rozłączyłam się. Weszłam do sali, włożyłam telefon Zbyszka do kieszeni jego kurtki. Siatkarz popatrzył na mnie po czym wyciągnął rękę abym go chwyciła. Cicho westchnęłam i chwyciłam jego rękę. Zbyszek się uśmiechnął.
- Ech... Zbyszek. Teraz muszę iść. Ale będę za jakąś godzinę, okej? Powiedziałam. Wstałam i wyszłam. Poszłam na umówione miejsce i czekałam na dziewczynę. Podeszłam do niej.
- Ania? Zapytałam a ta zgodnie pokiwała głową. Jak bym mogła zrobiłabym jej coś, ale starałam się opanować. - Możesz mi powiedzieć jak to jest możliwe że jesteś w ciąży ze Zbyszkiem co? Zaraz na drugi dzień wiedziałaś... Coś mi tu nie pasuje. Powiedziałam wściekła. Dziewczyna była zmieszana ową sytuacją. - Ze Zbyszka nie zrobisz debila. Nie martw się. Dodałam.
- Jestem w ciąży. Oznajmiła ruda dziewczyna patrząc na mnie.
- Ale na pewno nie ze Zbyszkiem. Nie kłam. Nie wrobisz go w to. Odparłam. - Zbyszek mi powiedział że między wami do niczego nie doszło. Dodałam.
- On był pijany. Mógł coś wiedzieć co się dzieje? Popatrzyła na mnie jak na idiotkę. Westchnęłam cicho.
- Dzięki za spotkanie. Odparłam i poszłam w kierunku szpitala. weszłam na salę do Zbyszka. Zauważyłam że siatkarz znów spał. westchnęłam cicho i wyszłam ze szpitala. Poszłam w kierunku domu, byłam po 20 minutach. Weszłam do domu, wskoczyłam na kanapę i tak zasnęłam...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz