Rano obudził mnie dźwięk budzika. Wstałam po czym podeszłam do lustra. Wyglądałam koszmarnie, pod czerwienione oczy od płaczu, a to wszystko przez jednego mężczyznę - Zbyszka. Niby był to tylko taniec, ale nie wiem co się później wydarzyło. Westchnęłam cicho i weszłam do łazienki, wzięłam krótki prysznic i ubrana wyszłam. Spięłam włosy w wysokiego kucyka i zrobiłam lekki makijaż. Wcisnęłam ubrania do torby i wyszłam. Za godzinę mieliśmy jechać już do Rzeszowa, poszłam do kuchni, usiadłam gdzieś z boku przy stole. Na stołówkę wparowała banda wyrośniętych siatkarzy uśmiechniętych od ucha do ucha. Siedziałam jedząc kanapkę, podszedł do mnie Zbyszek i mnie objął.
- Cześć kochanie.
Powiedział. Chciał mnie pocałować ale ja się odsunęłam.
- Cześć.
Bąknęłam po nosem. Zjadłam kanapkę i wstałam. - Ja poczekam w autobusie. Powiedziałam bratu i się delikatnie uśmiechnęłam. Wzięłam torbę i wyszłam na zewnątrz. Poszłam do autobusu i wsiadłam. Zajęłam miejsce z tyłu i siedziałam, dostałam po chwili wiadomość od Michała. Odczytałam " Cześć, i co jak się czujesz? " . Westchnęłam cicho i odpisałam " Cześć. Lepiej, dziękuję : ** " . Wysłałam. Po chwili do autobusu wszedł Zbyszek. Podszedł do mnie i usiadł obok, chwycił mnie za rękę ale ja ją wzięłam.
- Ej co się stało?
Zapytał patrząc na mnie.
- Nic!
Powiedziałam podniesionym tonem patrząc na siatkarza.
- Widzę że coś jest nie tak...
Dodał po chwili i mnie objął, po moich policzkach poleciały łzy. Przytuliłam go ale po chwili zaraz się odsunęłam.
- Co to była wczoraj za dziewczyna z którą tańczyłeś? Jeśli w ogóle to można nazwać tańcem...
Westchnęłam cicho. Przetarłam mokre policzki od łez. Zbyszek podrapał się po karku.
- Yhm kochanie... Cicho westchnął i podrapał się po głowie. Widocznie nie wiedział co ma powiedzieć.
- Dobrze ty już lepiej nic nie mów. Powiedziałam. Po moich policzkach poleciały łzy. Podciągnęłam kolana do brody i spuściłam głowę. Zbyszek popatrzył na mnie po czym objął mnie. - Nie Zbyszek... Zostaw mnie. Dodałam po chwili.
- Proszę cię, wysłuchaj mnie tylko. Oznajmił. - Pijany byłem, a ona sama do mnie podeszła, no więc poszliśmy zatańczyć. Dodał po chwili.
- Długo się na tym zastanawiałeś...
Westchnęłam cicho. Zbyszek podrapał się po głowie po czym przytulił mnie a ja znów się odsunęłam.
- Przyjdę zaraz.
Powiedział. Zostawił torbę przy mnie i telefon na siedzeniu i wyszedł. Spojrzałam na niego. Gdy Zbyszek wyszedł przyszedł do niego SMS'a, bez zastanowienia wzięłam telefon i odczytałam wiadomość " Dziękuję za wczoraj, Ania ;** " . Po moich policzkach poleciały łzy, gdy trzymałam telefon do autobusu wszedł siatkarz. Usiadł obok mnie jednak ja szybko wstałam biorąc swoją torbę. Rzuciłam mu telefon i usiadłam z dala od Bartmana, po chwili na szczęście do autobusu weszli inni siatkarze. Do mnie dosiadł się Paul po czym spojrzał na mnie z troską.
- Ej mała, co się stało? Płakałaś? Zapytał po czym odgarnął moją grzywkę która zakrywała mi oczy. Popatrzyłam na niego po czym bardzo mocno go przytuliłam. - To co powiesz mi? Dodał ponownie.
- Chodzi o Zbyszka... Wczoraj widziałam go jak tańczył z jakąś dziewczyną, a teraz dostał od niej SMS'a i uwaga teraz cytat " dziękuję za wczoraj, Ania ".
Powiedziałam cicho i znów wtuliłam się w ramiona brata, cieszyłam się strasznie że go mam. Lotman spojrzał w tył na Zbyszka.
- Cicho... Nie płacz.
Powiedział, przetarł moje policzki mokre od łez. Westchnęłam cicho. Oparłam głowę o ramię brata i zasnęłam. Po jakiś 3 godzinach Paul mnie obudził.
- Już jesteśmy.
Powiedział i się uśmiechnął.
- Na reszcie.
Oznajmiłam. Wzięłam torbę i wyszłam z autobusu czekając na brata, po chwili wyszedł. Stanął koło mnie i zaczekał na Zbyszka
- Idziemy już?
Zapytałam przechodząc z jednej nogi na drugą.
- Zaraz.
Usłyszałam. Bartman wyszedł widocznie podłamany. Paul postawił torbę na ziemi i podszedł do niego. Popatrzyłam na nich jak rozmawiali, chociaż nie nazwałabym tego rozmową a raczej kłótnią. Wściekły Paul podszedł do mnie, wziął torbę z ziemi.
- Po co tam poszedłeś?
Zapytałam po czym spuściłam wzrok. Weszłam do samochodu brata. Całą drogę milczałam. Po 10 minutach byliśmy w domu. Weszłam do salonu po czym cicho westchnęłam. Poszłam do siebie. Włożyłam ubrania do szafy. Wzięłam inne ubrania i poszłam do łazienki. Wzięłam krótki odprężający prysznic i ubrana wyszłam. Włosy spięłam w wysokiego koka i wskoczyłam na łóżko. Wzięłam laptopa na kolana, weszłam na facebook'a, miałam kilka wiadomości i zaproszeń od siatkarzy z Jastrzębia. Uśmiechnęłam się do siebie, po odpisywałam każdemu, zaakceptowałam zaproszenia i po chwili dostałam wiadomość od Zbyszka. " Możemy się spotkać? Proszę cię. " Cicho westchnęłam. " Nie! " Wysłałam i wyłączyłam laptopa. Odłożyłam go na stoliku, podciągnęłam kolana do brody i znów się rozpłakałam. usłyszałam pukanie do drzwi. Po chwili do pokoju wszedł Paul z kubkiem ciepłej herbaty. Usiadł koło mnie i pogłaskał po głowie.
- Nie płacz już.
Uspokajał mnie. Cicho westchnęłam.Brat chwilę posiedział ze mną i wyszedł. Byłam strasznie zmęczona więc zasnęłam...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz