niedziela, 28 kwietnia 2013

~ . XXIV Rozdział .

Obudziłam się następnego dnia ok godziny 9.00. Wzięłam ubrania z szafy i poszłam do łazienki gdzie wzięłam krótki prysznic i wyszłam ubrana. Spięłam włosy w wysoki kucyk, zrobiłam lekki makijaż. Wyszłam z pokoju, poszłam do kuchni gdzie siedział już Paul. Ucałowałam brata w policzek, zabrałam mu jedną kanapkę.
- Cześć. O której wczoraj wróciłeś?
Zapytałam.
- Ej zrób sobie sama! Bąknął pod nosem. - Ooo dwudziestej trzeciej. Dodał zajadając się kanapkami. - Pójdziesz dziś ze mną na trening? Zapytał po chwili.
- Nie chce mi się.
Oznajmiłam. Uśmiechnęłam się do niego ukazując szereg śnieżno-białych zębów.
- Dobra, ja się zmywam na trening. na razie.
Powiedział. Pocałował mnie w policzek i wyszedł z domu. Usiadłam na kanapie i włączyłam TV, zaczęłam oglądać " M Jak Miłość " , ale z nudów o mało co nie zasnęłam. Po chwili usłyszałam dzwonek do drzwi.
- Kto to może być o tej godzinie?
Pomyślałam, zwlekłam się z kanapy i poszłam otworzyć, przed oczami ukazała mi się moja matka.
- Co ty tu robisz?
Zapytałam patrząc na nią.
- Przyjechałam was odwiedzić, zostanę na kilka dni. Nie wpuścisz mnie?
Powiedziała patrząc na mnie. Zrobiłam jej miejsce aby weszła do środka.
- Tak wejdź. Oznajmiłam. Weszłyśmy do środka. - Napijesz się czegoś? Zapytałam po chwili.
- Yhm... Sok może być. Odparła z uśmiechem. Położyła walizkę koło kanapy i usiadła. - Jak się czujesz hm? Zapytała rozglądając się po mieszkaniu.
- Okej. Aa dobrze, ale teraz nie mogę grać...
Westchnęłam cicho. Nalałam sok do dwóch szklanek i postawiłam je na stoliku.
- Opowiesz mi coś więcej o tym... Zbyszku?
Powiedziała patrząc na mnie. Spojrzałam na nią po czym delikatnie się uśmiechnęłam.
- Co mam ci o nim powiedzieć? Gra ze Paul'em w jednej drużynie.
Odparłam z uśmiechem.
- Tak? Przedstawisz mi go kiedyś? Muszę go przecież poznać, będzie ojcem twojego dziecka aa mojego wnuka.
Powiedziała uśmiechając się do mnie.
- Ma dziś przyjść więc, go poznasz. Zaraz po tym usłyszałam dzwonek do drzwi. - Oo to pewnie on. Dodałam. Wstałam i poszłam otworzyć. Otworzyłam, w drzwiach Zbyszek od razu zaczął mnie całować.
- Zbyszek. Szepnęłam. - Moja mama tu jest. Dodałam po chwili. Weszliśmy do środka. Mama od razu wstała i przyjrzała się Zbyszkowi.
- Dzień dobry.
Odparł krótko.
- Dzień dobry.
Powiedziała po chwili kobieta i się uśmiechnęła.
- Więc to jest Zbyszek a to jest moja mama.
Oznajmiłam. Zbyszkowi również nalałam soku, usiedliśmy na kanapie. Matka zaczęła wypytywać Zbyszka, co mnie samym słuchaniem męczyło.
- Mamo przestań już. Za policjanta idziesz?
Powiedziałam patrząc na nią.
- No już. Spokojnie córeczko.
Oznajmiła. Zbyszek się tylko zaśmiał i objął mnie ramieniem. Wtuliłam się w jego ramiona, miałam wielką nadzieję że matka polubi Zbyszka...
- To ja już pójdę. Cześć kochanie.
Powiedział i ucałował mnie czule w policzek. Odprowadziłam go do drzwi i po chwili zamknęłam. Usiadłam obok mamy. Spojrzałam na nią i lekko się uśmiechnęłam.
- To co myślisz o Zbyszku?
Zapytałam patrząc na nią z ciekawością.
- Yhm... Fajny chłopak...
Oznajmiła z uśmiechem. Po chwili do domu wszedł Paul, spojrzał na mamę i lekko się uśmiechnął.
- Co ty tu robisz?
Spodziewałam się takiej reakcji.
- Przyjechałam was odwiedzić.
Powiedziała. Wstała i przywitała się z Paul'em. Popatrzyłam na Paul'a który zmarszczył lekko nos i czoło patrząc na mnie. Zaśmiałam się cicho patrząc na nich. Wytknęłam język bratu a następnie puściłam mu oczko.
- Zostanę u was na kilka dni.
Dodała po chwili i usiadła koło mnie.
- Jee super!
Powiedział chociaż nie był z tego za bardzo zadowolony. Za śmiechu po prostu nie umiałam, ale po chwili się opanowałam. Lotman spojrzał na mnie i cicho westchnął. Matka tym razem wypytywała o wszystko Paul'a który miał już tego powoli dość, ale jako przykładny syn - odpowiadał. Poszłam do swojego pokoju. Wskoczyłam na łóżko, siedziałam przed komputerem z 3 godziny bo potem przyszła do mnie mama z obiadem.
- Dziękuję.
Odparłam krótko.
- Proszę i smacznego.
Powiedziała i wyszła z pokoju. Zabrałam się za konsumowanie posiłku. Gdy zjadłam odniosłam talerz, napiłam się soku pomarańczowego prosto z kartonu. Poszłam do siebie. Położyłam się na łóżku, zaczęłam myśleć o tym jak teraz będzie wyglądało moje życie gdy się dziecko urodzi. Po chwili zmęczona zasnęłam...

2 komentarze: