piątek, 19 kwietnia 2013

~ . XIII Rozdział .

Obudziłam się rano ok godziny 7.00, ponieważ mój kochany braciszek taranował wszystko co napotkał w kuchni.
- Daj człowiekowi pospać!
Krzyknęłam i zakryłam głowę poduszką.
- Wstawaj już za godzinę mamy trening.
Oznajmił Paul po czym napił się wody. Uniosłam głowę i spojrzałam na brata, westchnęłam cicho. Wstałam półprzytomna i poczłapałam do siebie, wzięłam ubrania z szafy i poszłam do łazienki gdzie wzięłam krótki prysznic po chwili wyszłam ubrana . Zrobiłam lekki makijaż i spięłam włosy w wysokiego koka. Wzięłam torbę do której wcisnęłam trampki i strój na trening. Poszłam do kuchni gdzie zjadłam śniadanie przygotowane przez Paul'a. Zjedliśmy po czym wyszliśmy. Poszłam do samochodu brata po czym wsiadłam i zapięłam pas. Drogą rozmawialiśmy o Zbyszku, co się z nim dzieje i takie tam... Po 20 minutach byliśmy pod halą, wyszłam z samochodu, zaczekałam na brata po czym razem weszliśmy do środka. Ja skierowałam się do swojej szatni a Paul do swojej. Weszłam, w szatni nie było jeszcze żadnej dziewczyny. Cicho westchnęłam i przebrałam się. Postanowiłam iść się już rozgrzać. Wyszłam z szatni po czym poszłam na salę, wzięłam piłkę i zaczęłam odbijać. Na salę po chwili weszła Agnieszka razem z Paul'em. Spojrzałam na nich po czym się uśmiechnęłam.
- Może on będzie szczęśliwy... Pomyślałam. - Cześć. Oznajmiłam krótko i puściłam oczko bratu.Siatkarz się uśmiechnął po czym wytknął język w moją stronę.
- Hej.
Odparła brunetka po czym wzięła piłkę i zaczęła odbijać. Po jakiś 15 minutach na salę weszły dziewczyny a po chwilę banda siatkarzy. Na początku nasz trener zarządził krótki rozciąganie i możemy grać. Tym razem nie grałyśmy z chłopakami, poszłyśmy na boisko obok, podzieliłyśmy się na 2 drużyny i zaczęłyśmy grę. Po 3 godzinach męczącego treningu mogłyśmy iść już do domu. Poszłam do szatni gdzie się przebrałam. Powiedziałam Paul'owi że pójdę na chwilę do Zbyszka. Wyszłam z hali i ruszyłam w kierunku szpitala. Droga zajęła mi jakieś 30 minut. Poszłam do siatkarza.
- Cześć. Odparłam krótko. Sama się dziwiłam sobie dlaczego go w ogóle odwiedzam po tym co mi zrobił, może dlatego że go dalej kocham... Ale przez to że jestem u niego co dziennie nie będzie o nim łatwo zapomnieć. Usiadłam na krześle obok i spojrzałam na bruneta. - Jak się czujesz? Już lepiej? Dodałam.
- Cześć. A no nawet dobrze. Dziś będzie ta... Ta operacja.
Powiedział spuszczając głowę.
- Będzie dobrze.
Pocieszyłam siatkarza. Po chwili wzięli Zbyszka, postanowiłam siedzieć tutaj aż się dowiem jak poszła operacja. Usiadłam na krześle w poczekalni i niecierpliwie czekałam aż wyjdzie lekarz. Po 6 męczących godzinach wyszedł wysoki mężczyzna - lekarz który operował Zbyszka. Podeszłam do niego.
- I jak poszła operacja?
Zapytałam unosząc jedną brew ku górze.
- Dobrze, tak jak myślałem. Teraz tylko długa rehabilitacja i wszystko będzie dobrze.
Oznajmił z uśmiechem i odszedł.
- Uff... Dzięki Bogu.
Pomyślałam. Byłam strasznie zmęczona, myślałam że zaraz tutaj zasnę, wyszłam ze szpitala i poszłam na przystanek. Usiadłam na drewnianej ławce i czekałam na autobus, było już dość ciemno i zimno. Zacierałam ręce by się trochę ogrzać. Po chwili przyjechał autobus. Kupiłam bilet i wsiadłam. Usiadłam przy jakieś starszej kobiecie. Oparłam głowę o siedzenie i cicho odetchnęłam. Po 10 minutach byłam na przystanku 5 minut drogi dalej od domu. Wyszłam z autobusu i poszłam do domu. Byłam w domu ok godziny 20.00. Weszłam do domu. Wzięłam krótki prysznic i ubrana w piżamę położyłam się spać...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz