niedziela, 7 kwietnia 2013

~ . X Rozdział .

- Milena wstawaj! Zaraz z rana usłyszałam wołanie brata. Z trudem podniosłam głowę aby móc sprawdzić która godzina, była 7.30 a na 8.00 mieliśmy trening.
- Fuck! Krzyknęłam i szybko podniosłam się z łóżka. Wparowałam do łazienki, zrobiłam poranną toaletę i ubrana wyszłam. Zrobiłam lekki makijaż i spięłam włosy w wysokiego koka. Poszłam do kuchni. Wzięłam jedną kanapkę przygotowaną przez Paul'a i wyszliśmy z domu. Weszłam do samochodu brata i spojrzałam na niego z delikatnym uśmiechem.
- Lepiej już? Zapytał Paul patrząc na drogę.
- Yhm... Tak lepiej. Oznajmiłam i popatrzyłam za okno. Po chwili byliśmy pod halą. Wyszłam i wbiegłam do środka. Szybko się przebrałam i poszłam na salę. Na sali już dziewczyny trenowały w parach razem z chłopakami. Zauważyłam jak Zbyszek szedł w moją stronę, podeszłam szybko do Achrema, ponieważ był wolny.
- Mogę być z tobą? Zapytałam patrząc na niego. Olieg się uśmiechnął.
- Pewnie. Oznajmił. Zaczęliśmy odbijać między sobą. Trener po 30 minutach zarządził abyśmy zrobili 4 drużyny. Ja byłam z Paul'em, Kosokiem, Achremem, Agnieszką, Ignaczakiem i... Bartmanem. Zbyszek chciał ze mną porozmawiać ale ja nie miałam ochoty. Po 3 godzinach trening się skończył. Wyszłam z sali a za mną Zbyszek, chwycił mnie za rękę i pociągnął do siebie.
- Czego chcesz? Zapytałam patrząc na niego.
- Chcę tylko z tobą porozmawiać. Dasz mi chwilę? Powiedział, cały czas trzymał mnie za rękę.
- Ale nie mamy o czym rozmawiać... Powiedziałam obojętnie biorąc rękę.
- Mamy. Usiądźmy na chwilę.
Oznajmił, pokazał jednym ruchem głowy na trybuny. Cicho westchnęłam i usiadłam na trybunach.
- Masz pięć minut. Postawiłam warunek i spojrzałam przed siebie. - No słucham... Dodałam po chwili.
- Chciałem porozmawiać z tobą o tym wczorajszym SMS'ie. Zaczął. - Mogę ci przysiąc że między nami niczego nie było, aż tak pijany nie byłem. Dodał patrząc na mnie, po moich policzkach poleciały łzy. Zbyszek chwycił mnie za rękę, spojrzałam na niego. Przetarłam policzki mokre od łez.
- Skąd ona w ogóle ma twój numer, co? Zapytałam. Nie mogłam wytrzymać aby nie przytulić Zbyszka. Westchnęłam cicho i bardzo mocno wtuliłam się w jego ramiona, strasznie mi tego brakowało. Bartman lekko się uśmiechnął i przytulił mnie.
- Nie wiem, nie mam pojęcia. Oznajmił. Pogładził ręką mój policzek i delikatnie pocałował mnie. Bez namysłu odwzajemniłam pocałunek. " Odkleiłam " się od siatkarza, wstałam i bez słowa wyszłam z sali. - Zaczekaj! Krzyknął Zibi i wybiegł z sali za mną. Odwróciłam się, przetarłam policzki. - Wybaczysz mi? Dodał po chwili patrząc na mnie z nadzieją w oczach.
- Tak Zbyszek. Powiedziałam i się uśmiechnęłam. Musnęłam jego wargi. - Idę się przebrać. Dodałam i weszłam do szatni, szybko się przebrałam i wyszłam. Wyszłam z hali i na zewnątrz zaczekałam na Paul'a. Ale zamiast niego pojawił się Zbyszek.
- Przejdziemy się gdzieś? Zapytał obejmując mnie od tyłu.
- Yhm... No nie wiem. Powiedziałam obojętnie, zrobiłam dzióbek z ust patrząc na niego.Bartman dobrze wiedział o co chodzi, nad chylił się i mnie pocałował. Uśmiechnęłam się, chwyciłam go za rękę i ruszyliśmy przed siebie. - Zadzwonię tylko do Paul'a. Dodałam. Zadzwoniłam do niego i powiedziałam aby nie czekał na mnie że jestem ze Zbyszkiem i się rozłączyłam.
- Zbyszek! Zawołała Bartmana jakaś dziewczyna, odwróciliśmy się. W naszym kierunku biegła dziewczyna z którą Zbyszek ostatnio tańczył. Wściekła spojrzałam na nią. Podeszła do nas zapłakana.
- Co się stało? Zapytał siatkarz patrząc raz na mnie a raz na nią. Spojrzałam na niego wściekła. Myślałam co teraz znów wymyśli. A może jednak Zbyszek mnie kłamał... Westchnęłam cicho.
- Zbyszek... Zaczęła. - Ja jestem w ciąży. Dodała i się rozpłakała. Zbyszek zszokowany spojrzał na nią a potem na mnie. Do moich oczu napłynęły łzy. Przecząco pokiwałam głową i pobiegłam w kierunku domu. Całą drogę płakałam.
- Milena zaczekaj! Krzyknął Zbyszek i pobiegł za mną. Biegłam ale na nic moje starania siatkarz był szybszy ode mnie. Chwycił mnie za rękę.
- Puść mnie! Bo zacznę krzyczeć. Powiedziałam wściekła. Przetarłam policzki. Zbyszek westchnął cicho.
- Ona kłamie. Nic między nami nie było. Oznajmił nadal trzymając mnie za rękę, szybkim ruchem wzięłam rękę, odwróciłam się i poszłam do domu. W domu byłam po 20 minutach. Weszłam do środka i pobiegłam do siebie. Trzasnęłam drzwiami i usiadłam na ziemi. Zakryłam twarz w dłoniach, siedziałam tak płacząc. Po chwili do mojego pokoju wszedł Paul.
- Co się znowu stało? Zapytał i usiadł koło mnie. Objął mnie ramieniem i pogładził po włosach. Przytuliłam go.
- Znów Zbyszek... Oznajmiłam krótko. Przetarłam mokre policzki od łez i przytuliłam go bardzo mocno a on mnie. - Nie chcę o tym mówić. Dodałam. - Możesz wyjść, chcę być teraz sama. Dodałam po chwili i spojrzałam na niego błagalnym wzrokiem. Siedziałam tak na ziemi cały czas i tam też zasnęłam...

3 komentarze: