wtorek, 2 kwietnia 2013

~ . IV Rozdział .

Rano obudziły mnie stukające krople deszczu o parapet. Wyszłam spod ciepłej kołdry i podeszłam do okna. Kałuże powiększały się z każdą minutą. Z powrotem weszłam pod ciepłą kołdrę, wzięłam laptop na kolana i weszłam na facebook'a. Przejrzałam wszystkie powiadomienia i wyłączyłam laptopa. Poszłam do salonu. Usiadłam na kanapie przed telewizorem. I tak w piżamie razem z bratem spędziłam czas do godziny 13.00. Paul miał na 14.30 mecz. Ubrałam się i poczesałam. Zrobiłam lekki makijaż i wyszłam z swojego pokoju. Do torebki włożyłam swoją niezawodną lustrzankę. Wyszliśmy z domu. Pod halą byliśmy po 10 minutach. Wyszłam z samochodu i razem z bratem weszłam do budynku. Paul poszedł do szatni a ja na salę. Na sali trenowali już chłopaki z Jastrzębia i kilku z Resovii. Podeszłam do Zbyszka i się uśmiechnęłam.
- Cześć. Powiedziałam. - Trzymam za was kciuki. Powiedziałam i zacisnęłam pięści.
- O cześć. No myślę. Odparł z uśmiechem i puścił mi oczko.
- To ja ci nie przeszkadzam. Jeszcze raz powodzenia.
Powiedziałam i poszłam zająć miejsce. O 14.30 zaczął się mecz, był on jak najbardziej wyrównany. Było 2:2.Nadszedł czas na decydujący 5 set. Resovia wygrywała 14:12 i po zagrywce Piotrka Nowakowskiego rzeszowiacy ostatecznie wygrali. Podeszłam do band aby przybić piątkę zawodnikom. Podszedł do mnie Lotman i przytulił.
- Gratulacje braciszku.
Powiedziałam i ucałowałam jego policzek. Siatkarz się uśmiechnął i poszedł rozdać autografy fanom. Przybiłam piątki każdemu z nich. Gdy ludzie powoli już wychodzili stanęłam koło chłopaków i spojrzałam na siatkarzy z Jastrzębia, zrobiło mi się ich trochę żal... Zauważyłam że przyjmujące JW nie spuszczał ze mnie wzroku, zdziwiona spojrzałam na Asseco.
- No gratuluj chłopaki.
Powiedziałam uśmiechając się cały czas do nich. Po chwili podszedł do nas kapitan z Jastrzębia i przyjmujący.
- Dobry mecz, gratuluję.
Oznajmił i każdemu po kolei podał rękę.
- Z waszej strony też był bardzo dobry.
Powiedział Lotman i uścisnął rękę Michała. Delikatnie się uśmiechnęłam.
- Przedstawisz nam swoją... Dziewczynę?
Zapytał Kubiak spoglądając na mnie. Zaśmiałam się po czym się uśmiechnęłam do niego.
- Jestem Milena. Małe sprostowanie, ja jestem jego siostrą.
Odparłam z lekkim uśmiechem. Siatkarzowi tak jakby ulżyło.
- Miło mi cię poznać. Ja jestem Michał.
Powiedział i się uśmiechnął przyjaźnie. Po chwili podszedł do nas Zbyszek, objął mnie od tyłu. Cicho westchnęłam i spojrzałam na Bartmana. On się uśmiechnął i puścił mi oczko.
- Świetny mecz.
Powiedział przenosząc wzrok na Michała i podał mu rękę. Kubiak zacisnął pięść po czym niechętnie wyciągnął do niego rękę. Spojrzałam na nich ze zdziwieniem, przecież oni są najlepszymi przyjaciółmi.
- Idziemy gdzieś?
Wyciągnął mnie z zamysłu Zbyszek. Posłałam mu delikatny uśmiech.
- A nie jesteś zmęczony po meczu? Zapytałam. - Możemy iść. Dodałam po chwili. Siatkarz się uśmiechnął.
- Nie nie jestem. To idziemy.
Oznajmił Zbyszek.
- No to cześć.
Powiedziałam i pomachałam chłopakom. Wyszliśmy z budynku, na zewnątrz cały czas padało.
- Mam już dość tego deszczu. Bąknęłam pod nosem. - A gdzie idziemy? Dodałam po chwili ciekawa.
- Co powiesz na jakiś bar trzeba opić naszą wygraną.
Zaoferował siatkarz i puścił mi oczko.
- No pewnie czemu nie. Oznajmiłam. - A ty jesteś samochodem? Zapytałam po chwili.
- Jestem, ale zostawię go tutaj a potem zamówimy taksówkę okej?
Ruszyliśmy w kierunku najbliższego baru. Nie było daleko bo po 5 minutach byliśmy w barze. Zbyszek jako przykładny facet otworzył drzwi i wpuścił mnie pierwszą. Uśmiechnęłam się i weszłam do środka. Zaraz w drzwiach unosił się szary dym papierosów. Podeszliśmy do baru, usiadłam na wysokim drewnianym krześle a Zbyszek obok. Siatkarz zamówił sobie piwo a ja drinka.
- Dziękuję.
Powiedziałam do barmana i wzięłam drinka. Upiłam łyk zamówionego trunku. Przeniosłam wzrok na siatkarza.
- Ej Zbyszek powiesz mi co jest z tobą i z Kubiakiem, jesteście najlepszymi przyjaciółmi a jakoś dzisiaj tego nie było widać.
Wypowiedziałam się i spojrzałam na kieliszek. Bartman cicho westchnął po czym wzruszył ramionami.
- Nie wiem co z nim jest. Wydawał mi się taki... Dziwny.
Powiedział i napił się piwa. Po 2 godzinach  takiego siedzenia Zbyszek już był widocznie pijany. 5 piw robi swoje.
- Chodź Zbyszek idziemy już.
Oznajmiłam. Wzięłam siatkarza pod rękę i wolnym krokiem wyszliśmy bo on się chwiał. Stanęliśmy na zewnątrz. Wyciągnęłam komórkę i zadzwoniłam po taksówkę. Po 15 minutach przyjechała. Weszliśmy, podałam adres Bartmana kierowcy i po 10 minutach byliśmy pod jego mieszkaniem.
- Zostaniesz u mnie?
Zapytał. Zapłaciłam kierowcy i wyszliśmy z samochodu. Weszliśmy po schodach na górę.
- Daj klucze.
Powiedziałam. Minęło kilka minut zanim je dostałam. Wzięłam je i otworzyłam. Weszliśmy, zamknęłam drzwi. Siatkarz położył się zmęczony na kanapie.
- Trener cię zabije, jutro macie trening. Powiedziałam. Wzięłam od niego torbę i położyłam ją na ziemi.
- Ty śpij tu a ja idę do ciebie.
Powiedziałam. Chciałam iść ale Zbyszek chwycił mnie za rękę.
- Co się stało? Zapytałam. - Śpij. Dodałam po chwili.
- A nie mogę z tobą spać?
Zapytał Bartman i się uśmiechnął.
- Zbyszek...
Westchnęłam cicho. Po chwili siatkarz pociągnął mnie za rękę i usiadłam na jego kolanach. Spojrzałam na niego zdziwiona. Siatkarz przyciągnął mnie za bluzkę do siebie i czule pocałował. Przymknęłam oczy i odwzajemniłam jego pocałunek. Z każdą chwilą pocałunek robić się coraz namiętny. Jego ręka powędrowała pod moją bluzkę.
- Hej, hej Zbyszek. Powiedziałam. - Śpij. Dodałam.
- To zostań tu.
Odparł po czym ogładził ręką mój policzek.
- Ojej no okej. Powiedziałam. - Ale tu się w dwójkę nie wyśpimy. Dodałam i się zaśmiałam.
- No to chodź.
Odparł z uśmiechem, wstał chwiejąc się. Weszliśmy do jego pokoju.
- Yhm...
Westchnęłam cicho. Usiadłam na jego łóżku z jednego boku a Zbyszek z drugiego.
- No to dobranoc.
Oznajmiłam z uśmiechem i odwróciłam się. Czułam jak Zbyszek jeździł ręką po moim udzie. Uśmiechnęłam się do siebie delikatnie po czym zasnęłam...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz